Raisa Hedwig korzysta z wczesnej pory, aby podlać ukochane róże w przydomowym ogrodzie. Zastanawia się, jak spędzi dzisiejszy dzień. Nie wie jeszcze, że wszystko potoczy się zupełnie inaczej, niż zaplanowała.
Magda Sajewicz, popularna dziennikarka stacji NTV zmierza do Bornego Sulinowa, by zrealizować wystrzałowy materiał, którego bohaterką będzie właśnie Raisa. Reporterka ma nadzieję, że będzie na miejscu przed innymi ekipami.
A wydarzenie jest nie byle jakie. Raisa Hedwig, według raportu WHO i Human Resources Institute, została ogłoszona najbardziej pechową osobą na świecie. Wszystkie media chcą dowiedzieć się u samego źródła, jak to jest przeżyć m.in. porażenie piorunem, katastrofę promu czy atak szaleńca w Madrycie. Starsza pani jest zaskoczona wizytą dziennikarki, ale już nie tak bardzo nadanym jej tytułem. Magdzie udaje się zdobyć wyłączność na wywiad z Raisą, tej zaś wraca nadzieja na odzyskanie utraconego spokoju. Jednak okazuje się, że sprawa zatacza coraz szersze kręgi. Pani Hedwig otrzymuje list gratulacyjny od prezydenta z zaproszeniem do pałacu...
Ostra zazwyczaj dziennikarka, ujęta ciepłą osobowością Raisy, realizuje przychylny jej materiał, pokazując ją jako ofiarę wydarzeń losowych. Wkrótce dowiaduje się jednak o skrywanym przez nią epizodzie z życia, który stawia jej bohaterkę w nieco innym świetle. Magda Sajewicz ma swoje powody, aby chcieć dociec prawdy o pani Hedwig.
Agata Kołakowska (ur. 1984) - wrocławianka z urodzenia i zamiłowania. Autorka powieści obyczajowych; do tej pory ukazały się: "Patrycja", "Przyjaciółki", "Siódmy rok", "Niechciana prawda", "Płótno", "Wszystko co minęło", "Zaciszny Zakątek", "We dnie, w nocy", "Niewypowiedziane słowa", "Igraszki z losem" i "Kolejny rozdział".
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2017-08-24
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 520
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/2017/09/piec-minut-raisy-agaty-koakowskiej.html
„Pięć minut Raisy” to już moje drugie spotkanie z twórczością Agaty Kołakowskiej. Pierwsze - „Niewypowiedziane słowa” - było bardzo udane, więc z przyjemnością sięgnęłam po najnowszą książkę autorki, która miała swą premierę 24 sierpnia. Mówiąc szczerze, gdy doszłam do wniosku, że akcja książki dzieje się w 2051 roku, trochę się przestraszyłam, ale zdecydowanie niepotrzebnie!
Główną bohaterką książki jest Raisa - siedemdziesięciokilkuletnia staruszka, która uwielbia swoje róże a wolny czas spędza z długoletnią przyjaciółką Edytą. Raisa wiedzie spokojne życie, jednak wszystko zmienia kiedy jej próg przekracza Magda Sajewicz, popularna dziennikarka stacji NTV. Okazuje się, że główna bohaterka, według raportu WHO i Human Resources Institute, została uznana za najbardziej pechową osobę na świecie. Wszystkie media są ciekawe, jak to jest przeżyć m.in. porażenie piorunem, katastrofę promu czy atak szaleńca w Madrycie. Dziennikarce udaje się zdobyć wyłączność na wywiad ze staruszką, dzięki czemu ma ona nadzieję, że odzyska utracony spokój. Niestety, sprawa zatacza coraz szersze kręgi, a główna bohaterka znowu będzie musiała zmierzyć się ze swoją trudną przeszłością, o której starała się zapomnieć przez długi czas.
Nie spodziewałam się, że książka ta wywrze na mnie aż tak pozytywne wrażenie! Pomimo tego iż akcja powieści toczy się w 2051 roku, nie ma ona nic wspólnego z science fiction. Autorka po prostu przedstawia nam świat za 34 lata, kiedy smartfony będą już niemodne, rozpadnie się Unia Europejska a białe pieczywo pójdzie w zapomnienie. Jest to dość oryginalny zabieg i nie powiem - bardzo przypadł mi do gustu.
„Pięć minut Raisy” to nie jest tylko książka o pechowej staruszce. Autorka dość dogłębnie przedstawia nam przeszłość głównej bohaterki, która jest niezwykle ciekawa, intrygująca, ale przede wszystkim smutna i dająca do myślenia. Jest to pozycja niezwykle mądra. Szczególnie podobał mi się wątek prezydenta, który mimo, że osiągnął sukces i wysokie stanowisko, nie jest człowiekiem szczęśliwym.
Pomimo tego iż fabuła książki nie jest dość autentyczna (za to bardzo prawdziwi są bohaterowie) nie można odmówić jej oryginalności. Kołakowska, za sprawą bohaterów (pierwszoplanowych i tych pobocznych) przedstawia wiele ludzkich wad tak jak zazdrość i plotkarstwo. Pokazuje nam różnego rodzaju konflikty rodzinne, które wręcz ranią i oddalają od siebie bliskich. Dodatkowo, powieść jest uporządkowana, dopracowana i przede wszystkim napisana lekkim i barwnym językiem co sprawiło, że przeczytałam ją w mgieniu oka. Nie jest to może książka, która Was wzruszy albo rozśmieszy do łez czy też będzie trzymać w napięciu do samego końca. Należy ona raczej do tych mniej wymagających i myślę, że mimo tego naprawdę warto po nią sięgnąć.
Podsumowując, „Pięć minut Raisy” to bardzo oryginalna książka, która umili Wam zbliżające się jesienne wieczory. To nie tylko powieść o radzeniu sobie z błędami przeszłości i notorycznym pechem, ale także o problemach życia codziennego, z którymi każdy z nas się boryka. Polecam.
Podobno każdy ma w życiu swoje pięć minut. Ja jeszcze ich nie miałam albo ich nie zauważyłam. Ale Raisa swoje pięć minut to miała chyba w życiu wiele razy. Dobrze jednak, że nie wszystkie tajemnice ujrzały światło dzienne. Czasami tak powinno pozostać. A pecha niestety każdy może mieć. Trzeba go tylko obrócić w szczęście. " Pięć minut Raisy" to pozycja obyczajowa z tajemnicą w tle. Takie babskie czytadło.
Opowieść głównie o kobietach i raczej dla kobiet, o ich rozliczaniu się z przeszłością, przepracowywaniu dramatów i strat, o strzeżonych przez lata tajemnicach i prywatnych sekretach, które jak to w życiu bywa wychodzą na jaw w najmniej oczekiwanym i sprzyjającym momencie. „Pięć minut Raisy” jest także, a może przede wszystkim, czymś znacznie więcej: oryginalną projekcją przyszłości, w której elektronika i cyfryzacja bardzo rozwinęły się w codziennym zyciu, oraz zaskakującym, ironicznym i zabawnym komentarzem do współczesnej polskiej rzeczywistości społeczno-politycznej.
Książka zaskakuje, wciąga, bawi i wzrusza – a to wszystko niemal równocześnie i naprzemiennie. Niekwestionowanym walorem powieści wydaje się refleksyjnie i bardzo emocjonalnie odtworzone spotkanie dwóch kobiet reprezentujących – na pierwszy rzut oka – diametralnie różniące się światy. Spotkanie brzemienne w skutkach i całkowicie odmieniające obie bohaterki. Jednak tym, co najbardziej ujmuje w tej historii jest ciepło, z jaką napisana jest cała powieść pomimo wielu trudnych sytuacji z życia głownych bohaterów.
Jest rok 2051 - główna bohaterka, Raisa, zostaje uznana najbardziej pechową osobą świata. Przez kolejne strony możemy zapoznać się co też takiego przytrafiło się kobiecie w ciągu jej życia, że na ten tytuł zasłużyła. Ona sama swój pech uważa raczej za szczęście "... Owszem, doświadczałam katastrof, wypadków, niefortunnych zdarzeń, nieszczęść, strat, popełniałam też błędy, ale przez cały czas kochałam i byłam kochana. Żyłam! A w życiu najważniejsze jest życie. ..."
Żyjmy więc i my, a przy okazji sięgajmy po takie książki.
Raisa Hedwig korzysta z wczesnej pory, aby podlać ukochane róże w przydomowym ogrodzie. Zastanawia się, jak spędzi dzisiejszy dzień. Nie wie jeszcze, że wszystko potoczy się zupełnie inaczej, niż zaplanowała.
Magda Sajewicz, popularna dziennikarka stacji NTV zmierza do Bornego Sulinowa, by zrealizować wystrzałowy materiał, którego bohaterką będzie właśnie Raisa. Reporterka ma nadzieję, że będzie na miejscu przed innymi ekipami.
A wydarzenie jest nie byle jakie. Raisa Hedwig, według raportu WHO i Human Resources Institute, została ogłoszona najbardziej pechową osobą na świecie. Wszystkie media chcą dowiedzieć się u samego źródła, jak to jest przeżyć m.in. porażenie piorunem, katastrofę promu czy atak szaleńca w Madrycie. Starsza pani jest zaskoczona wizytą dziennikarki, ale już nie tak bardzo nadanym jej tytułem. Magdzie udaje się zdobyć wyłączność na wywiad z Raisą, tej zaś wraca nadzieja na odzyskanie utraconego spokoju. Jednak okazuje się, że sprawa zatacza coraz szersze kręgi. Pani Hedwig otrzymuje list gratulacyjny od prezydenta z zaproszeniem do pałacu...
Ostra zazwyczaj dziennikarka, ujęta ciepłą osobowością Raisy, realizuje przychylny jej materiał, pokazując ją jako ofiarę wydarzeń losowych. Wkrótce dowiaduje się jednak o skrywanym przez nią epizodzie z życia, który stawia jej bohaterkę w nieco innym świetle. Magda Sajewicz ma swoje powody, aby chcieć dociec prawdy o pani Hedwig.
Pierwsza przeczytana przeze mnie książka tej autorki. Jest szansa że nie ostatnia. Co prawda opisywana przeszło siedemdziesięcioletnia Raisa, trzyma się nadzwyczaj dobrze, jednak może wynika to z czasowego umiejscowienia powieści.Rok 2051 do dosyć odległa data i może jest pewnego rodzaju marzeniem by ówcześni starsi ludzie trzymali się tak doskonale. Ja jednak kładę na karb wiekowego niedoświadczenia taki obraz starości. Nie czepiam się, młodość ma to do siebie, że czasami idealizuje niektóre sprawy. Dzięki temu Raisa wraz ze swoją przyjaciółką Edytą to całkie rześkie panie. Fabułę stanowi życie Raisy, wiecznie prześladowanej przez wszystkie możliwe pechy. Jeśli trzaśnie piorun to w nią, nastąpi katastrofa promu czy pociągu to ona jest w pobliżu. Napadają na muzeum na drugim końcu Europy , nasza bohaterka także tak akurat jest. Ogrom tych nękających ją przypadków może faktycznie świadczyć o pechu, jednak fakt, że z każdego wydarzenia wychodzi obronną ręką przypisywałabym jednak wielkiemu szczęściu. Innymi kryteriami kierowano się obierając Raisę najbardziej pechowym człowiekiem na świecie. To staje się zaczątkiem całej powodzi wydarzeń prowadzących do wniknięcia w życie tej z pozoru zupełnie zwyczajnej kobiety. Pomijając pewne naiwności stwierdzę, że treść plecie się na tyle sprawnie by nie chcieć książki odłożyć. Szczególnie, jeśli przyjmiemy , że nasza bohaterka ma pewne niewyjaśnione tajemnice, które kierowani zwyczajną ciekawością chcemy rozwikłać. Tu też doczytawszy do końca poczułam pewnego rodzaju niedosyt, bo chciałoby się konkretu w wyjaśnieniach tajemnic, które jednak autorka postanowiła pozostawić nie do końca odkryte zarówno przed czytelnikiem jak i przed samą Raisą.
Seria przypadków sprawia, że dzieło debiutanta trafia na deski teatru Variétés. Powstaje spektakl utkany z ludzkich niedoskonałości...
Opowieść o odważnej kobiecie, która postanowiła dać sobie jeszcze jedną szansę.Justyna zaczyna wszystko od nowa. W starym życiu była porzuconą córką...
Przeczytane:2017-12-06, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, 52 książki - 2017,
"Bo przecież każdy z nas ma swoje pięć minut. Dokładnie tyle trwa nasze życie. Jest jak mgnienie, ulotna chwila, której nie sposób pochwycić ani zatrzymać. Choć i bywa trudne, czasem nawet kuriozalne, ale... Jest tak poruszająco piękne!"
Czy możliwe jest to, aby mieć aż tak wielkiego pecha, żeby według raportu WHO i Human Resources Institute, zostać uznaną za najbardziej pechową osobą na świecie? Jak najbardziej tak, o czym przekonała się 70-kilkuletnia Raisa Hedwig. Wszystkie media chcą dowiedzieć się, jak to jest przeżyć m.in. porażenie piorunem, katastrofę promu, katastrofę kolejową czy atak szaleńca w Madrycie. Magdzie Sajewicz udaje się zdobyć wyłączność na wywiad z Raisą. Ta zaś chce wreszcie zaznać spokoju. Jednakże nie będzie to takie proste. Otrzymuje bowiem list gratulacyjny od prezydenta z zaproszeniem do pałacu... Raisa skrywa pewne wydarzenie ze swojego życia, które stawia ją w zupełnie innym świetle niż to, jakie dotąd poznali inni. Co to takiego?
"Nie czuła się dobrze z kłamstwem, ale musiała ponieść konsekwencje decyzji sprzed lat i dźwigać swój krzyż w pojedynkę."
Główna bohaterka sprawia wrażenie osoby bardzo prawdziwej, realistycznej, która żyje tuż obok nas, a która musi stawić czoła codziennym problemom. Podobnie ma się rzecz z postaciami drugoplanowymi. Mają swoje miejsce w fabule, a ich ciekawe cechy charakterów sprawiają, że za ich sprawą jesteśmy świadkami zazdrości, plotkarstwa, konfliktów rodzinnych czy natarczywości mediów. Tak wiec dzieje się naprawdę sporo i z wielkim zainteresowaniem śledzimy rozwój wypadków.
Autorka porusza również temat polityki. To niełatwa problematyka i łatwo można się na niej wyłożyć. Jednakże pani Agacie udało się nakreślić ten wątek w sposób, który w niczym nie odbiega od tego, co możemy zaobserwować wśród rządzących naszym krajem. Zrobiła to w sposób lekki i zabawny, a przy tym mówiący o rzeczach ważnych.
Akcja została osadzona w 2051 roku, co początkowo mnie zaskoczyło, bo myślałam, że będę mieć do czynienia z elementami fantastyki, jakimś science fiction. Nic bardziej mylnego. Świat, jaki wykreowała autorka jest ciekawie przedstawiony. W sumie nie różni się zbytnio od naszego, jedynie technologia poszła naprzód. Podczas lektury wielokrotnie zastanawiałam się jak to by było, gdyby Unia Europejska rozpadła się (co wcale nie jest nierealne), smartfony stałyby się niemodne, a białe pieczywo było tylko wspomnieniem? Wydarzenia zostały przedstawione naprzemiennie z teraźniejszości i przeszłości. Z książki bije ważne przesłanie, że sukces zawodowy nie zastąpi nam szczęścia osobistego, którego prędzej czy później będzie nam brakowało.
"(...) szczęście dostrzec najtrudniej? Jest ciche i skromne. Nic dziwnego, ze czasem się od nas odwraca, zapewne po to, żebyśmy je wreszcie zauważyli."
Historia Raisy jest przewrotna, zaskakująca i zabawna. Właśnie tej nuty humoru najmniej się spodziewałam. Książka zawiera sporo istotnych spostrzeżeń na temat życia, samego człowieka, mentalności, która mimo upływu lat jest niezmienna, a jego decyzje mają konsekwencje w przyszłości. Pokazuje jak może wyglądać nasza rzeczywistość jeżeli utrzymają się takie a nie inne tendencje, z jakimi w tej chwili mamy do czynienia.
"Pięć minut Raisy" to powieść niezwykle intrygująca, dająca do myślenia i mądra w swoim przekazie o radzeniu sobie z błędami przeszłości, problemami dnia codziennego i pechem. To także książka o tym, byśmy potrafili dostrzec drobne radości w naszej, zwykłej codzienności.