III nagroda w IV edycji Konkursu Literackiego im. Astrid Lindgren, organizowanego przez Fundację ABCXXI - Cała Polska czyta dzieciom.
Szamil jest Czeczenem adoptowanym przez polskie małżeństwo. Nie jest mu łatwo odnaleźć się w szkolnej rzeczywistości. Prowokowany przez kolegów nauczył się reagować agresją i siłą na ich zaczepki. Rodzice starają się go zrozumieć i pomóc odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Zapisują Szamila na treningi... szermierki. Ten marzy jednak o tym, by zostać mistrzem MMA, mieszanych sztuk walki. Chłopak stoczy wiele pojedynków, by zrozumieć, że zwycięstwo za wszelką cenę nie zawsze jest najważniejsze. Czy dokona dobrych wyborów i poniesie ich konsekwencje? W końcu gra o najwyższą stawkę: o nową rodzinę.
Monika Błądek - niepokorna wojowniczka z Krakowa. Strzela z łuku, włada mieczem, fechtuje szablą husarską, jeździ konno. Szaleje na motocyklu Enduro i trenuje sztuki walki. Wycisza się, szyjąc stroje historyczne i czytając. Pisze space opery dla młodzieży. Publikowała opowiadania w ,,Fantasy" i w ,,Science Fiction". Jej powieść ,,Szary" została nagrodzona w IV Konkursie Literackim im. Astrid Lindgren.
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 2016-09-21
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
Liczba stron: 224
Mroczna, wizjonerska, niepokojąca dystopia dla młodych czytelników, z bohaterami, którzy zapadają w pamięć równie mocno jak postaci z ,,Igrzysk śmierci"...
Gdy wróg okazuje się wybawcą, władca zdrajcą, a przyjaciele pozostają przyjaciółmi......
Przeczytane:2019-03-10,
Pewnego, jeszcze sierpniowego, dnia siedziałam przy biurku, twardo pisząc swoją pracę, kiedy nagle przerwałam. Dlaczego? Co się dzieje? Dostałam zawiasa życiowego i po chwili już zapisywałam swoje wypociny i postanowiłam skończyć. Zaczęłam więc przeglądać ofertę wydawnictw i oto w zapowiedziach Naszej Księgarni zobaczyłam książkę, którą zapragnęłam mieć! To sobie wyobraźcie teraz, jaka radość ogarnęła moje serce, kiedy po kilka dniach w paczce, którą odebrałam od listonosza była właśnie ta książka!
Powodem, dla którego bardzo chciałam mieć tę książkę to okładka, a ja, jako okładkowa sroka, nie mogłam przejść obok niej obojętnie. Znajdują się na niej dwaj rycerze w zbrojach, z mieczami u bokach, profil nastoletniego chłopca w czapce z daszkiem, oraz… nazwałabym to symbolem z podobizną wilka. Całość będąca na tle zachodzącego słońca – ciepłej pomarańczy i ciemnozielonej trawy. Jestem tak okropną sroką, że powinnam sobie dać po rękach, ale nie mogłam oderwać oczu od tej okładki! Gdybym nie przeczytała opisu, to miałabym wrażenie, że opowiada o chłopcu, który w magiczny sposób przenosi się do średniowiecznej Polski, pełnej rycerzy, dam i pojedynków zbrojnych. Ale, ale… jest troszeczkę inaczej! 😉
Kraków, rok 2015. Prawie czternastoletni Szamil, pół Polak pół Czeczen, mieszka w Polsce u rodziny zastępczej. Z racji swojego pochodzenia, koledzy w szkole naśmiewają się z niego, prześladują i sprawiają, że w Szamilu budzi się agresja, tak wielka, że jego opiekunowie zaczynają się martwić czy nie zostanie im odebrany. W ostatni dzień zajęć szkolnych broni swojej przyszywanej siostry Luizy przed trzecioklasistami. Tradycyjnie, jeśli ktoś kiedyś obejrzał „Szkołę”, to wie, że Szamil trafił na dywanik do dyrektorki, a ta wezwała opiekuna. Tym sposobem Szamil zostaje na wakacje w domu, a Jacek i Iwona zapisują go na lekcje fechtunku. Szamilowi trochę psuje się wizja, bo ma nadzieję, że będzie ćwiczyć MMA, a tymczasem… historyczne ubranka, kijek zamiast prawdziwego miecza… to nie jest do końca to, co sobie wymarzył. A czy mu się spodoba? Czy znajdzie nowych przyjaciół? Czy przestanie być taki agresywny, że nie będzie chciał już nikomu „wlać”? Przeczytajcie, a się dowiecie 😉
Co do moich wrażeń odnośnie samej lektury… sam pomysł na fabułę jest dobry. Z niewiadomych dla mnie powodów przypominała mi się książka „Ten obcy” Ireny Jurgielewiczowej, którą czytałam bodajże w gimnazjum, jako lekturę szkolną. Opowiadała o chłopaku, który uciekł z domu, ukrył się na wyspie, która już „należała” do paczki przyjaciół. Może wspólnym mianownikiem będzie więc chęć akceptacji u innych, poczucie bezpieczeństwa i wsparcie rodziny… oceńcie sami, bo chętnie się dowiem czy tylko ja mam takie odchyły, że porównuję kompletnie różne książki ;D
Wracając do Szarego. Pomysł jak najbardziej w porządku, ale jeśli ktoś spodziewa się nie wiadomo jak mocnego punktu kulminacyjnego to powiem szczerze, że się go nie doczeka. Dla mnie była to książka o poznawaniu samego siebie. Czternastolatek jest na etapie rozwoju emocjonalnego, kształtuje w dalszym ciągu swój charakter, swoje pasje. Szamil jest chłopakiem, który broni się przed krytyką swojego pochodzenia, agresją i nie widzi żadnego innego wyjścia z takiej sytuacji. W miarę jak przewracałam kartki powieści, coraz bardziej lubiłam tego chłopaka, bo jest nikim innym jak tylko zagubionym dzieckiem.
Jedyne, nad czym boleję to zbyt mała ilość stron, przez co tak nie do końca mogłam poznać pozostałych bohaterów, wykreowani byli tak jakby na szybko, na kolanie, a pod koniec miałam też wrażenie, że autorka znudziła się pisaniem i próbowała jak najszybciej temat zakończyć, bo chwilami czułam, że ma już to gdzieś.
Przyznam szczerze, że lektura tej malutkiej książeczki (ma zaledwie 215 stron… co to jest?!), po głębszym zastanowieniu, przemyśleniach doprowadziła mnie do stanu, gdzie zaczęłam się zastanawiać nad swoim własnym zachowaniem. Czy jestem tolerancyjna dla obcokrajowców, którzy mieszkają w naszym kraju? Czy może przeciwnie – na każdym kroku okazuję im swoją niechęć, rasizm, patrzę na nich z góry, bo wiem, że jestem lepsza. Przyznaję, że w moim mieście rzadko kiedy spotyka się obcokrajowca z tak egzotycznych regionów jak Afryka czy Azja, a kiedy jestem w stolicy województwa, z zainteresowaniem im się przyglądam. Jestem ciekawa, pod jakim względem się różnią.
Nie mam pojęcia czym kieruje się Ministerstwo Edukacji Narodowej, ale chętnie zobaczyłabym tę książkę w kanonie lektur szkolnych, bo jest przyjemna, lekka, szybko się ją czyta i nie jest tak… stara tematycznie jak „Lalka” czy „Potop”. To jest powieść na czasie, a właśnie takie powinna czytać dzisiejsza młodzież w czasach, kiedy polskie szkoły są uczęszczane również przez dziecko o innym kolorze skóry czy wyznania. Może to nauczyłoby tolerancji?