Mroczna, wizjonerska, niepokojąca dystopia dla młodych czytelników, z bohaterami, którzy zapadają w pamięć równie mocno jak postaci z ,,Igrzysk śmierci" i ,,Niezgodnej". Rok 2025. Unia Europejska się rozpadła, każdy kraj dba wyłącznie o swoje interesy. Polskę oddziela od Rosji pas spalonej ziemi - Ukraina. Siedmioletnia Gloria trafia pod opiekę mieszkającej w Paryżu ciotki. Kilka lat później poznaje tam starszego od siebie Asłana Zuradowa. Młody mężczyzna pomaga dziewczynie przetrwać we wstrząsanym etnicznymi konfliktami mieście, przy okazji wciągając ją w krąg konspiratorów, walczących o władzę i wpływy w formującym się praktycznie od nowa społeczeństwie. W tym samym czasie na planecie Trion spat Drakin informuje Trojlo Orila, że został skazany na likwidację. Więzień uniknie śmierci, jeśli zgodzi się poddać resocjalizacji na odległej Ziemi. Trojlo zobowiązuje się wystrzegać przemocy i posługiwać się wyłącznie pokojowymi metodami, ale okazuje się to trudniejsze, niż przypuszczał. Jak Obcy poradzi sobie w zdewastowanej Europie, na gruzach cywilizacji, która jeszcze niedawno rościła sobie pretensje do tego, by dominować nad całą Ziemią?
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2016-09-07
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 480
Rzadko sięgam po książki, które byłyby z nurtu fantastyki. Jednak nadchodzą takie chwile, gdy mam ochotę na coś innego, coś, co sprawi, że zakocham się w danym gatunku. Kilkakrotnie przekonałam się już, że fantastyka czy sensacja są w stanie mnie do siebie przekonać. Stąd też sięgając po książkę "Gloria" autorstwa Moniki Błądek miałam nadzieję, że jej fabuła wciągnie mnie na tyle, bym za jakiś czas chciała sięgnąć po kontynuację. Niestety, ale tak się nie stało - a całość wywołała we mnie ogrom mieszanych uczuć. Nie mogę powiedzieć, że ta książka będąca tak naprawdę połączeniem gatunków: wspomnianej fantastyki z sensacją, a przede wszystkim dystopią, była całkowicie zła, bo bym skłamała. Niemniej do mnie nie trafiła.
Jest rok 2025. Wszystko uległo zmianie - rozpadła się Unia Europejska, Polskę oddziela od Rosji pas spalonej ziemi - Ukraina. Główna bohaterka książki, tudzież narratorka - Gloria mieszka u ciotki w Paryżu. Dziesięć lat później na jej drodze staje Asłan Zuradow. Mężczyzna staje się jej najlepszym przyjacielem, zarażając ją pasją do treningów. Jednak wkrótce życie Glorii zmienia się diametralnie - niespodziewanie staje się świadkiem strzelaniny zaaranżowanej przez samego Asłana. Okazuje się, że mężczyzna tak naprawdę pełnił rolę jej ochroniarza i pracował dla ciotki nastolatki. Dziewczyna wraz z Asłanem i kilkoma innymi konspiratorami musi uciekać. Ma wrócić do Polski, gdzie jej opieką zajmie się Lidia - starsza siostra, z którą wcześniej ją rozdzielono. Nie wie jednak, że na każdym kroku będą czekać kolejne niebezpieczeństwa... Jak zatem potoczą się losy Glorii? Czym tak naprawdę zajmują się konspiratorzy? Kim są słynni Sprawiedliwi? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie sięgając po książkę Moniki Błądek.
Zacznę może od plusów tej historii, ponieważ mimo tego, że w ogólnym wydźwięku mnie do siebie nie przekonała, to posiada kilka pozytywnych stron. Po pierwsze, trzeba przyznać, że pomysł na fabułę był całkiem dobry. Autorka chciała stworzyć historię, która łączyłaby wiele gatunków, dzięki czemu przyciągałaby do siebie czytelników. Mamy więc dystopię, trochę fantastyki, do tego sensacja, a na domiar wszystkiego wpleciony jest też wątek romantyczny. Trzeba przyznać, że jak ta część fantasy - wszelcy obcy, komos i te sprawy - nie do końca mnie do siebie przekonały, tak sama wizja świata za tę paręnaście lat stworzona przez autorkę miała całkiem dobry klimat. Wszystko to osadzone było w pewnego rodzaju mroku i tajemnicy, która tworzyła jednocześnie niepokój sprawiając, że niczego w tej książce nie można było być pewnym. Drugą, pozytywną cechą jest fakt, że całość czyta się bardzo szybko, przede wszystkim na tempo akcji. Nie ma tutaj zbyt wielu długich opisów, a jeżeli już się pojawiają, to zostały skonstruowane całkiem ciekawie (z jednymi wyjątkami, ale o tym za moment) i tak, by nie nużyć, a jedynie dodawać całości klimatu. Natomiast tutaj ciągle coś się dzieje. Może nawet momentami aż za wiele - bo nieco można się pogubić - ale jednocześnie dzięki temu nie wieje nudą, a strony przekłada się błyskawicznie. Poza tym całkiem urzekający był też ten wątek romantyczny, chociaż zanim nastąpił ten właściwy, to kilka zachowań głównej bohaterki lekko mnie irytowało. To, co jeszcze zaliczam do plusów to fakt, że samo zakończenie jest nieco intrygujące i może zachęcić do tego, by zapoznać się z kontynuacją, gdy już się pojawi. Natomiast ostatnią rzeczą, która zasługuje na plusa jest samo przesłanie, jakie chciała poniekąd ukazać autorka.
Natomiast teraz przechodzę niestety do tej gorzkiej części recenzji, czyli tego, co sprawiło, że jestem trochę rozczarowana całością. Po pierwsze, mimo tego, co wspomniałam - błyskawicznego czytania, uważam, że tę historię można by spokojnie zmieścić na mniejszej ilości stron. Już wyjaśniam dlaczego. Otóż raziły mnie niektóre, moim zdaniem, całkowicie zbędne opisy. Chodzi mi chociażby o takie rzeczy jak strój bohaterki w tym, a takim momencie. Nie, naprawdę nie obchodziło mnie to, czy jej botki są od najnowszego projektanta mody czy ze zwykłego bazaru, a także jakiego koloru ma ten uroczy szlafroczek. Jak dla mnie można by spokojnie wyciąć większość takich opisów, tym samym zmniejszając objętość książki. Po drugie, chociaż tempo akcji jest szybkie, jak zresztą wspomniałam, to momentami miałam wrażenie, że ta książka to jeden, wielki chaos. Wiecie, generalnie nic do niego nie mam, ale tutaj odnosiłam wrażenie, że autorka sama pogubiła się w swoim pomyśle. Co więcej, denerwowało mnie też nieco zachowanie Glorii. Skupię się na niej bardziej przy akapicie odnośnie postaci, ale nie wiem, co autorka miała na celu poprzez ukazanie wątku romantycznego, na który czeka się bardzo długo, bo w między czasie główna bohaterka chętnie skoczyłaby do łóżka innego faceta. Tak sobie to czytałam i myślałam - "że co? Dziewczynko, weźże się zdecyduj, kogo Ty w końcu chcesz!" No i ostatnia sprawa - styl autorki jest co prawda lekki w odbiorze, zresztą inaczej czytanie całości nie szłoby tak szybko, ale... wadziły mi niektóre zwroty czy teksty, które były po prostu słabe. Miałam wrażenie, że autorka chce stworzyć taki nowoczesny, że tak ujmę, "cool" język, ale tak nie do końca jej to wyszło. Żałuję, że do tak wielu rzeczy musiałam się przyczepić, bo pomysł na fabułę był naprawdę dobry, tylko wykonanie nie do końca było takie, jakiego bym oczekiwała.
Bohaterowie z kolei zostali wykreowani różnorodnie - tego nie da się zaprzeczyć. Są lepsze postaci, jak chociażby Asłan, którego całkiem polubiłam czy też obcy - Oril, ponieważ jego kreacja akurat była jak dla mnie stworzona bardzo dobrze. Ma on zarówno cechy pozaziemskie, zresztą w końcu jest to obcy, a z drugiej strony posiada też bardzo wiele ludzkich cech. Natomiast pojawiły się też postaci, jak dla mnie słabsze i nimi, na całe nieszczęście, jest właśnie Gloria. Już nie będę się powtarzać co do jej niezdecydowania, jakiego faceta w końcu by chciała, ale dodam coś innego. Momentami miałam wrażenie, że jej wiek nie jest adekwatny do zachowania i co więcej - sama usilnie próbowała udowodnić, jaka to ona jest dorosła, a swoim zachowaniem niestety w ogóle tego nie potwierdzała. Dlatego też ciężko było mi nieco nadążyć za jej sposobem bycia i przemyśleniami, jakie momentami były absurdalne. Pozostałe postaci z kolei były całkiem w porządku i myślę, że nieco ratowały tę książkę.
Podsumowując, "Gloria" to historia, na jakiej osobiście trochę się zawiodłam. Autorka miała dobry pomysł na fabułę i stworzyła całkiem klimatyczny, mroczny świat, idealny do swojego pomysły, ale jednocześnie nie do końca poradziła sobie z chaosem tych wszelkich wydarzeń, jak również z kreacją głównej bohaterki. Myślę jednak, że osobom, które lubują się w dystopii, połączonej dodatkowo z innymi gatunkami, ta książka może przypaść do gustu. Sama nie wiem czy sięgnę po kontynuację - może kiedyś, z czystej ciekawości, ale póki co się na to nie zapowiada. Wam natomiast pozostawiam wybór - bo to nie jest, jak podkreśliłam na początku, bardzo zła książka, jakiej kompletnie nie da się czytać. To jest całkiem dobra historia, tylko mająca pewne niedociągnięcia, jakie mnie do siebie nie przekonały.
Konflikty między głowami państw od zawsze doprowadzały ludzi do trzymania ręki na pulsie. Nauczeni przez historię doskonale zdajemy sobie sprawę o możliwych skutkach, jakie mogą wywołać nieprzychylne słowa jednej ze stron. Obawiamy się przyszłości, gdzie rodzeni bracia odrzucą łączące ich więzi i staną po przeciwnych barykadach, walcząc między sobą. Boimy się o sieroty pozostawione same sobie w samym środku krwawych starć politycznych wrogów. Czy to wszystko naprawdę musi się powtarzać?
Siedemnastoletniej Glorii przyszło żyć w świecie, w którym pojęcie ,,Unia Europejska" jest już jedynie wspomnieniem. Odkąd Ukraina przemieniła się w pas spalonej ziemi, każde z państw należące do tego związku postanowiło zadbać wyłącznie o swoje interesy. Tym samym spowodowało to wysyp antagonistów gotowych zrobić wszystko, aby każdy centymetr ziemi rozsypał się w drobny mak.
Dziewczyna ma jednak szczęście i poznaje starszego od siebie Asłana Zuradowa. To właśnie on wprowadza ją w tajniki funkcjonowania w zrujnowanym przez konflikty zbrojne Paryżu. Z czasem również zaczyna wciągać nastolatkę do kręgu ludzi walczących o lepsze jutro, tym samym narażając ją na niebezpieczeństwo. Dlatego też nastolatka musi opuścić zamieszkiwany od dziesięciu lat Paryż, by ponownie zmierzyć się ze swoim rodzinnym krajem - Polską.
W tym samym czasie na planecie Trion spat Drakin informuje Trojlo Orila, że został skazany na likwidację. Więzień może uniknąć śmierci, ale tylko pod jednym warunkiem - zgodzi się poddać resocjalizacji na odległej Ziemi. Ale to nie wszystko. Trojlo będzie musiał wyrzec się przemocy i zacząć posługiwać się pokojowymi metodami. To trudne zadanie, lecz kosmita jest gotowy zrobić wszystko, aby uratować własną skórę.
Jak Gloria i Oril poradzą sobie w nowym otoczeniu? Czy będą w stanie dopasować się do warunków panujących w Polsce? A może każde z nich stanie do walki ze swoimi demonami? I czy dziewczyna pozna całą prawdę o tajemniczych Sprawiedliwych?
Bo nigdy nie wiadomo, kto jest twoim prawdziwym wrogiem.
Odkąd tylko przeczytałam opis tej książki, doskonale zdawałam sobie sprawę, że jeżeli nie trafi ona w moje ręce, to czym prędzej wywiozą mnie na sygnale, kiedy to będę walczyć z kaftanem bezpieczeństwa. Na szczęście moje osiedle nie miało obejrzeć takiej sceny, gdyż [Gloria] trafiła do mnie kilka dni po oficjalnej premierze. Tylko czy moja ekscytacja polską dystopią rosła z każdym przeczytanym rozdziałem? A może chciałam podzielić los Ukrainy i zniknąć na zawsze, byle tylko zapomnieć o wnętrzu tej powieści?
Na samym początku pragnę wszystkich powiadomić o mojej wyjątkowej nieumiejętności czytania ze zrozumieniem. Otóż mądra ja myślałam, że główna bohaterka będzie miała siedem lat, co zaczęło mnie przerastać. Dopiero po jakimś czasie doczytałam dokładnie opis i wtedy odkryłam swój błąd. Lepiej późno, niż wcale, nieprawdaż? Przejdę jednak do najważniejszej części recenzji.
Autorka powoli wprowadzała mnie do swojej wizji zdewastowanych przez liczne konflikty zbrojne dawnych ziem Unii Europejskiej, wywołując u mnie ciarki na plecach. Byłam naprawdę przerażona tymi przykrymi niespodziankami, jakie nawiedziły świat i zdążyły się zakorzenić. I chociaż obawiałam się jeszcze gorszej perspektywy wizualizacji tej rzeczywistości, to i tak z chęcią w to brnęłam. Niestety, ta ,,sielanka" nie trwała zbyt długo. Gdzieś w połowie książki poczułam się tak, jakby pani Monika Błądek co rusz robiła z mojej wyobraźni worek treningowy. Momentalnie zostałam obsypana nadmiarem wątków i do końca nie wiedziałam, na czym tak naprawdę mam się skupić. Z jednej strony napierały na mnie informacje o podupadającej na zdrowiu Ziemi, kiedy z drugiej chłonęłam fakty związane z inną planetą i jej resocjalizowanym. Jak jeszcze dzielnie walczyłam z tym wszystkim, tak przy problemach głównej bohaterki już nie nie dawałam rady i musiałam co jakiś czas odkładać książkę, aby ochłonąć. Dopiero jakieś sto stron z hakiem przed zakończeniem tej części poczułam, jak atakujące mnie fakty powoli tracą siły i fabuła mogła powoli wrócić na początkowe tory. Niestety, te wcześniejsze niesmaki miały swoje konsekwencje w postaci nieumiejętności ogarnięcia umysłowego chaosu. Dopiero kilka dni po przeczytaniu [Glorii] udało mi się co nieco uporządkować w głowie, chociaż nadal uważam, że wiele wątków było wprowadzonych niepotrzebnie.
Także mam wiele do zarzucenia głównej bohaterce, która co rusz próbowała przekonać mnie i swoich przyjaciół do tego, że jest dorosła. Owszem - pozostawało jej niewiele do świętowania swojej pełnoletniości, lecz to jeszcze nie oznacza, że może się równać z otaczającymi ją z każdej strony ludźmi. Gloria zachowywała się jak rozkapryszony bachor, który tak naprawdę nie wie, czego chce. Mogę poprzeć te słowa poprzez jej wieczne wahania miłosne, gdzie co rusz zmieniała ona swój obiekt westchnień. Już trójkąty miłosne doprowadzają mnie do szału, a tutaj dziewczyna przeszła samą siebie, bo było aż trzech amantów! I do tej chwili nie wiem, czy ją polubiłam. Jestem jednak świadoma tego, że w jakiś sposób oswoiłam się z jej obecnością, chociaż gdybym miała wybierać, to wolałabym mieć więcej rozdziałów z perspektywy Orila, który jest - moim zdaniem - najlepiej wykreowanym bohaterem. Jego inność przemawiała do mnie i z ogromnym zainteresowaniem czytałam poświęcone mu fragmenty. Nie mogłam się nadziwić jego determinacji w walce z samym sobą, kiedy przychodziły momenty zwątpienia. Jednakże udowodnił wszystkim, że nie można go oceniać poprzez pryzmat rasy. I to jest ogromny plus!
,,Nie ma to jak solidarność jajników".
Z pobocznymi bohaterami bywało różnie - jedni doskonale wpasowywali się w fabułę i dodawali jej wyrazistości, gdy drudzy po prostu... byli. Na całe szczęście w książce przeważa ilość osób z tej pierwszej grupy, co mnie ogromnie raduje, bo inaczej dość szybko porzuciłabym czytanie tej dystopii. Ogromną sympatią (prócz wspaniałego Orila) darzyłam skrywającego mroczne sekrety Asłana Zuradowa oraz erotomana-gawędziarza Igora. Natomiast drażniła mnie nadopiekuńcza siostra głównej bohaterki, czyli Lidia. Jak widać, dziewczyny mają to rodzinne, co już naprawdę mnie nie dziwi.
Fabuła zalicza sporo wzlotów i upadków, to jednak nie jestem w stanie wyjść z podziwu, że pomimo tylu niedociągnięć (a także przeciągnięć) jej zabawa słowami nie pozwala aż tak szybko się oderwać od lektury. Ja sama parę razy byłam zmęczona niektórymi wątkami, lecz kunszt pisarski pani Moniki Błądek mnie hipnotyzował i dość szybko powracałam do pochłaniania tekstu. Jak widać, w każdej materii musi istnieć jakaś równowaga.
Podsumowując:
Chociaż [Gloria] nie spełniła do końca moich oczekiwań, to jednak nie mogę uznać tej książki za wybitnie nieudaną. Pomimo wielu niesmaków udało mi się przeżyć fascynującą przygodę i odczuć na własnej skórze coś, co może mieć swoje odwzorowanie za parę czy paręnaście lat. Dlatego też jeżeli nie jest ci straszny natłok informacji i doskonale radzisz sobie z wybuchami rozkapryszonej nastolatki - jesteś gotowy zmierzyć się z brutalnością i nieprzewidywalnością tej historii!
Czekam niecierpliwie na kolejny tom z nadzieją, że nasza główna bohaterka pójdzie po rozum do głowy i przestanie zachowywać się niczym małe dziecko!
Kto z nas choć raz na jakiś czas nie zastanawia się, co przyniesie nam przyszłość. Dzień jutrzejszy, przyszły tydzień, miesiąc, rok, dekada? Jak może wyglądać nasze życie za dziesięć lat? Spójrzmy wstecz. Nie przypuszczałabym, że technologia i kilka innych dziedzin pójdzie tak bardzo do przodu. Wszystko rozwija się w zatrważającym tempie, więc co możemy zastać na Ziemi za kilkanaście lat? Monika Błądek, w swojej dystopii przenosi nas do 2025 roku, kiedy Unia Europejska nie istnieje, Ukraina zrównana jest z ziemią, a i w Polsce kolorowo już nie jest. Gloria - główna bohaterka, po stracie rodziców, w wieku siedmiu lat przeprowadza się do wujostwa w Paryżu. Mija dziesięć lat i dziewczyna poznaje Asłana Zuradowa, który pomaga dziewczynie przetrwać we wstrząsanym etnicznymi konfliktami mieście, przy okazji wciągając Glorię w krąg konspiratorów, walczących o władzę i wpływy w formującym się praktycznie od nowa społeczeństwie. W tym samym czasie na planecie Trion spat Drakin informuje Trojlo Orila, że został skazany na likwidację. Więzień uniknie śmierci, jeśli zgodzi się poddać resocjalizacji na odległej Ziemi. Jak Obcy poradzi sobie w zdewastowanej Europie? Czy Gloria dowie się kim są Sprawiedliwi? A może zostanie jednym z nich? Po raz pierwszy w swojej czytelniczej karierze sięgnęłam po dystopię. Czy było to przyjemnie i niezapomniane doświadczenie? Możliwe, niestety nie do końca pozytywne. Zacznę może od plusów i pozytywów, jakie w tej powieści odnalazłam. Monika Błądek miała genialny pomysł na książkę, a nawet i cały cykl. Świetnie wykorzystała panującą sytuację w Europie i otaczającym nas świecie, przenosząc Czytelników do roku 2025. Nie ma Unii Europejskiej, nie ma Ukrainy. W Polsce nie jest zbyt kolorowo, a cała Europa jest po prostu zdewastowana. Nierealne? Niestety z każdym dniem coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że jest to jak najbardziej możliwe. To smutna prawda. Bohaterowie są najmocniejszym atutem Glorii. Każdy z nich, bez względu na to, czy jest bohaterem pierwszoplanowym, czy drugoplanowym - wykreowany jest wprost idealnie. Każdy z nich ma własny, niepowtarzalny charakter. Autorka dużo czasu musiała poświęcić na dopieszczenie wszystkich pojawiających się postaci, które przemyślane były w każdym najdrobniejszym szczególe. Kilkoro z nich szczerze polubiłam, a co najdziwniejsze, zaliczam do tej grupy miłego i ciekawego Kosmitę. W pewnym momencie zaczęła mi jedynie przeszkadzać trochę postać głównej bohaterki, ale o tym za chwilę. Kolejną bardzo mocną stroną tej powieści jest język i styl pisarki. Monika Błądek pisze rewelacyjnie. Dialogi nie są prostackie, opisy pobudzają wyobraźnię, zarówno bohaterów, jak i miejsc. Język zaś jest zgrabny, barwny i plastyczny. Dzięki temu lekturę czyta się dość szybko, pomimo pojawiających się minusów. Niestety genialny pomysł, dobry warsztat językowy i kreacja bohaterów to nie wszystko. Autorka zahaczyła o zbyt dużą ilość różnych wątków, przez co Gloria zrobiła się za bardzo chaotyczna. Sięgając po książkę spodziewałam się większej ilości walki o kraj, czy nawet planetę, skoro już pojawia się science-fiction. Pisarka postanowiła jednak zaczepić jeszcze o romans osadzony w new adults, rozterki sercowe nastolatki, które wybiły się na pierwszy plan. Gloria, choć początkowo miała jeden obiekt westchnień, po pewnym czasie sama zaczyna się gubić w swoich uczuciach, nie do końca wiedząc czego i od kogo chce. Akcja powieści rozkręca się bardzo powoli. Zabrakło mi mocniejszego tempa i napięcia, które trzymałoby mnie w niepewności i powalającego zakończenia, po którym nie mogłabym się podnieść z fotela. Po skończonej lekturze, odłożyłam książkę na bok i po prostu poszłam spać. Wiem, że Gloria nie pozostanie w mojej głowie na długo, a szkoda, bo zdecydowanie mogła. Uważam, że autorka mogła skupić się na pierwszym głównym wątku, prowadząc go w odpowiednim tempie do końca. Książka może miałaby nawet 200 kartek mniej, ale zdecydowanie więcej odbiorców. Chociaż może to tylko moje odczucie, a dystopie nie są dla mnie? Przyznam jednak, że ciekawa byłam wizji świata, który na nas będzie czekał w niedalekiej przyszłości. Niestety, nie udało mi się do końca poznać tego, co chciała mi pokazać autorka. Mam mieszane uczucia względem tej książki. Z jednej strony rewelacyjny język, dobry styl, świetna kreacja bohaterów i ciekawy pomysł. Z drugiej jednak strony brak odpowiedniego tempa, napięcia, chaos w uczuciach i poruszanych wątkach. Gloria to książka, która na pewno znajdzie swoją rzeszę fanów. Przyciąga ciekawą okładką, zachęcającym opisem, świetnie wykreowanymi bohaterami, których zdecydowanie można polubić i bardzo dobrym warsztatem językowym autorki. Pojawiają się jednak niedociągnięcia, które wywołały we mnie chaos, w którym ciężko było mi się odnaleźć. Nie zachęcam i nie odradzam. Myślę, że najlepiej wyrobić sobie o niej własne zdanie. Może fani dystopii i science fiction znajdą w niej to, czego ja nie potrafiłam odkryć?
http://krainaksiazkazwana.blogspot.com
Gdy wróg okazuje się wybawcą, władca zdrajcą, a przyjaciele pozostają przyjaciółmi......
III nagroda w IV edycji Konkursu Literackiego im. Astrid Lindgren, organizowanego przez Fundację ABCXXI - Cała Polska czyta dzieciom. Szamil jest Czeczenem...
Przeczytane:2016-09-01, Ocena: 3, Przeczytałem, Mam, Recenzyjne,