Bycie medium to nie zawsze łatwa rzecz...
Ida Brzezińska urodziła się w magicznej rodzinie. Sama posiada zdolność porozumiewania się z duchami zmarłych, jednak wcale nie jest tym zachwycona...
Przygotujcie się na solidną dawkę znakomitego humoru, oto nowe wydanie kultowej powieści fantasy Martyny Raduchowskiej!
Wydawnictwo: Uroboros
Data wydania: 2017-08-30
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 416
Język oryginału: polski
"Szamanka od umarlaków" Martyna Raduchowska to pierwszy tom z cyklu o tym samym tytule. Powieść należy do fantastyki i muszę szczerze przyznać, że jestem mile zaskoczona. Do przeczytania tej powieści długo się zbierałam. Ponieważ nie przepadam za twórczością polskich autorów. Z małymi wyjątkami. Jestem w stanie wymienić może z trzech polskich autorów, których twórczość mnie zachwyciła. I z przyjemnością mogę dodać autorkę tej powieści do tej listy. Jestem po prostu zachwycona tą powieścią. W pewnym sensie przypomina inne znane mi dzieła natomiast z drugiej jest ich kompletnym przeciwieństwem.
A, więc książka opowiada historię Idy Brzezińskiej. To osiemnastoletnia dziewczyna, która uważa magię za stek bzdur. Jest potomkinią wielkiego rodu czarodziejów, wróżbitów i telepatów, która o zgrozo zbuntowała się przeciwko rodzinnej tradycji. Jedyne o czym marzy to żyć jak normalną dziewczyna. Niestety przeszkadzają jej w tym pojawiające się trupy. Widzenie zmarłych i przewidywanie śmierci to magiczny dar, który rodzice Idy szukali w niej od lat. Jednak nie jest łatwo być medium... A gdyby tego było mało to Ida ma naprawdę prawdziwego pecha.
Nie mogę się doczekać następnego tomu.
Zdecydowanie polecam.
Recenzja „Szamanka od umarlaków”
Co byście zrobili gdyby wasza rodzina starała się na siłę zmienić wasze plany na przyszłość? Ida właśnie ma taki problem chce jedynie żyć spokojnie, ale jej rodzice naciskają by dziewczyna poszła w ich ślady. Chcą aby była wiedźmą. Czy opiekunowie i nieopuszczający ją pech pozwoli bohaterce na spełnienie planów?
„-Jak teraz zwiejesz, to afera będzie jeszcze gorsza – zauważył Jan. – A jeśli ja Cię zawiozę, zyskasz o wiele więcej czasu. I będziesz miała parę dni na wykombinowanie co dalej.”
Książka „Szamanka od umarlaków” została napisana w 2017r. przez Martynę Radychowską. Autorka jest również absolwentką psychologii i kryminologii, neurobiologii poznawczej oraz psychologii śledczej. Zagłębia tajniki ludzkiego mózgu a w między czasie pisze. Jej debiutem było opowiadanie „Cała Prawda o PPM” a jej książka „Łzy Mai” został wyróżniony Nagrodą Literacką Kwazar. Jej umiejętności literackie możemy zaobserwować w powieści „Szamanka od umarlaków”
Ida Brzezińska to zwykła nastolatka, a przynajmniej chciała by nią być. Skończyła już dziewiętnaście lat i jedynym jej marzeniem jest iść na studia i żyć jak każdy młody człowiek w jej wieku. Niestety jako córka czarodziejów nie ma tak łatwo. Ida jest jedyną spadkobierczynią rodu i tylko ona może przejąć po rodzicach ich magiczny dorobek. Tak wiec dziewczyna przeżyła swoje dziewiętnaście lat nie mogąc podejmować żadnych ważnych decyzji. Ida kocha rodziców, ale ma dość z góry zaplanowanego życia. Chce uciec i żyć swoimi marzeniami. Czy spełnianie marzeń musi być tak trudne?
Ida uważa się za normalną dziewczynę, nie czuje magii, nie umie czarować i nigdy nie wiedziała jak to robić. Uważa że gdyby nie jej uparci rodzice już dawno mogła by żyć swoimi marzeniami, oni za to cały czas sprawdzają czy córka na pewno nie jest magiczna. Niestety nic nie działa i dziewczyna jest przekonana że dar ją ominą. Co się wydarzy gdy Ida pewnego dnia zacznie widzieć duchy? Widzenie zjaw jest magicznym darem. Czy świadomość tego coś zmieni? Co teraz zrobi Ida i czy będzie umiała spełniać marzenia pomimo swojego daru?
„Szamankę od umarlaków” czyta się z wielkim zachwytem. Powieść mnie pochłonęła i bardzo zaciekawiła. Jako fanka fantastyki dostałam to czego się spodziewałam. Przyjazna książka z wciągającą historią. Całą sobą wspierałam Idę i walczyłam razem z nią. Mimo że nie popieram jej decyzji – bo kto by nie chciał być magiem? - chciałam żeby dziewczyna spełniła marzenia. Polecam wszystkim tą lekką, fantastyczną powieść.
Szamanka od umarlaków to książka, od której oczekiwałam nieco więcej. Historia zaprezentowana przez autorkę jest banalna i przewidywalna, ale czytało się ją nawet przyjemnie, chociaż momentami monotonia męczyła.
Tematyka, którą porusza Martyna Raduchowska jest niewątpliwie ciekawa i jest w niej potencjał, ale nie został wykorzystany. Niektóre mocne i nadludzkie zdolności, które poznajemy, są ciekawie zaprezentowane i to jest w sumie największy plus książki. Niestety, ale zabrakło mi emocji, ciekawego poprowadzenia akcji, jej zwrotów i tajemnic, które z przyjemnością bym odkrywała. Ani razu nie zostałam zaskoczona.
Główna bohaterka Ida jest typową nastolatką, która użala się nad sobą, nie godzi ze swoim losem, nie ma pojęcia o swojej mocy, planach rodziców, buntuje się, a później wpada w wir wydarzeń, które spadają na nią lawiną. Oczywiście musi sobie ze wszystkim poradzić i jako nieświadoma, szara myszka nagle potrafi robić niespotykane rzeczy, ale na jej drodze ciągle stają jakieś przeszkody.
Zastanawiam się gdzie jest ten nietuzinkowy humor, który był obiecany, bo mi go ewidentnie zabrakło, a żarty były suche. Niestety, ale nie bawiłam się dobrze podczas czytania, zabrakło mi śmiechu. Poza tym bardzo irytowała mnie główna bohaterka i jej ciotka, która była przewodnikiem i nauczycielką Idy. Tak irytujących osób jeszcze nie było. Ida ciągle użalała się nad sobą i swoim losem, co wpływało na mnie negatywnie, bo nie lubię takich postaci. Jej ciotka natomiast była taką wredną, typową staruchą, która potrafiła rzucać tylko sarkastyczne komentarze.
Bardzo brakowało mi głębszego poznania bohaterów, wszyscy się pojawiali i znikali, byli nijacy, niczym się nie wyróżniali, nie mieli cech, które autorka by nam zaprezentowała. Byli jak duchy bez emocji i twarzy, a główne postaci były tragiczne.
"Czy jeszcze do ciebie nie dotarło, że wpadłaś jak śliwka w gnój?"
Pozostaje również kwestia schematyczności i monotonii. Niestety, ale książka niczym szczególnym się nie wyróżnia, jest do bólu przewidywalna i niestety, ale nudziłam się przez większą część. Liczyłam, że chociaż będzie to luźna historyjka, którą można przeczytać wieczorem, ale jak na złość irytujący bohaterowie skutecznie psuli wszystko.
W tekście brakowało mi również spójności. Wiele wydarzeń, które pojawiały się, były po prostu dodane tak, jakby autorka na siłę chciała zapełnić strony. Nic nie wnosiły, nudziły i to w sumie tyle. Dla mnie każdy element powinien coś wnosić do powieści, a takie bezsensowne wstawki powodowały tylko sztuczne pogrubianie i przeciąganie historii.
Być może zbyt wiele oczekiwałam od historii. Niestety, ale zawiodłam się i książka nie przypadła mi do gustu. Zabrakło akcji, emocji. Był ogromny potencjał, ale niestety nie został wykorzystany.
Zapewne nie raz, nie dwa, złościliśmy się na swoich rodziców, dziadków, że chcą nam układać życie. Że uparcie chcą nam narzucić swoją wizję, niejednokrotnie tak bardzo różną od naszej własnej.
Z tym samym problemem boryka się Ida, młoda dziewczyna, która samą siebie określa "czarną owcą" swojej bardzo poważanej magicznej rodziny.
Rodziny, która nie może dopuścić do siebie myśli, iż w ich gronie znalazła się osóbka pragnąca życia zupełnie odmiennego, niż dla niej zaplanowali. I że ta osóbka będzie się upierała przy własnych wyborach ze wszystkich swoich sił.
Dosłownie.
Jednak panna Ida Brzezińska zupełnie widać zapomniała, że ma Pecha.
A raczej... Pech ma Idę?...
Co może wyniknąć, gdy do powyższego dodamy czarną magię, demony i dusze czasem nie do końca zmarłych?
A no, moi mili, mnóstwo humoru, dobrej akcji i wciągającej historii!
Już będąc w połowie książki zamówiłam drugą część i czekam na nią z niecierpliwością, bo zakończenie "Szamanki od umarlaków" sprawia, że chce się po nią sięgnąć w trybie natychmiastowym.
Mnie aż nosi, żeby dowiedzieć się, jaki przebieg będą miały pewne wątki i jak rozwiną się relacje między postaciami.
Nie powiem, były momenty, kiedy Ida ciutkę mnie irytowała, jednak szybko przestawałam się jej dziwić. I zaczynałam współczuć.
Ogólnie: serdecznie polecam, jeśli tak jak ja polubiliście Jadowską i Kisiel, tu też otrzymacie mnóstwo dobrej zabawy.
Ida Brzezińska marzy o normalnym życiu, niż te jakie chciałaby dla niej rodzina. Byłoby to możliwe, gdy nie fakt, że obdarzona jest darem, który pozwala jej widzieć i rozmawiać ze zmarłymi, jest medium. Chcąc uciec od swojego przeznaczenia, ucieka do Wrocławia, gdzie zamierza studiować. Nie cieszy się jednak spokojem, na uczelni wpada na harpię, a koledzy uznają ją za wróżkę.
Odnajduje ją także jej ciotka, dziewczyna niechętnie godzi się ze swoim losem, a sprawa jeszcze bardziej się komplikuje, gdy Ida przewiduje śmierć Mikołaja Kwiatkowskiego.
„Ciocia w lustrze, a to dobre. A teraz jeszcze ognie piekielne... “ (*¹)
AKCJA I FABUŁA
Akcja książki bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła, autorka cały czas ją bardzo dobrze rozwija i nie komplikuje jej. Fabuła również zaskakuje, wątki ciekawie się rozwijają i wciągają.
STYL I JĘZYK
Książka została napisana lekkim, przyjemnym w czytaniu językiem. Autorka postarała się bardzo, tworząc opisy. Ciekawe, pełne szczegółów, wprowadzające dynamiczny rytm czytania. Dialogi również zostały dobrze napisane. Nie są za długie ani za krótkie i nie nudzą.
POSTACIE
Każda postać występująca w książce została stworzona, można ująć ze szwajcarską precyzją. Postacie są różnorodne, ich charakter wyraźnie został pokazany i każda z postaci może uchodzić za ciekawą.
„Cóż za ironia losu, że na ciemnym cmentarzu, tym co Idzie otuchy, było towarzystwo ducha.“ (*²)
Szamanka od umarlaków to bardzo przyjemna i lekka lektura. Autorka wprowadza czytelnika w niecodzienny klimat demonów, duchów i innych stworzeń.
Używa także ciekawych metafor np. łapacz snów, który został ożywiony i ma formę zwierzątka, ale potrafi też zmieniać się w postać z koszmaru o niepojętej sile.
To, co jeszcze mi się podobało, to, to, że autorka urozmaica fabułę książki, nie przesadzając przy tym z niczym i niczego nie płacząc.
Pierwsza część serii o Idzie bardzo mi się podobała, nie mogę się doczekać, aż sięgnę po kolejną część.
Jak zaczynałam tę książkę, to miałam wrażenie w sposobie pisania i tego, czego mogę się po niej spodziewać będę miała powtórkę z książek Marty Kisiel, nie kopię, ale coś podobnego. Im dalej byłam i widziałam, jak rozwija się akcja, to tym bardziej byłam przekonana, że to jednak pójdzie w inną stronę. I poszło, i to w zupełnie inną, której bym się nie spodziewała. Jak przy pani Marcie i jej Dożywociu wzięłam wszystko jak było i nie chciałam robić recenzji, ponieważ skończyłaby się tak: "Czytajcie", to w przypadku Szamanki od umarlaków mam mieszane uczucia. W sensie ona mi się podobała, ale liczyłam na większe WOW.
Pierwszym, co wysuwa mi się na myśl, jak myślę o tej książce to, to że kojarzy mi się ona z tym, jak się rozwija film lub serial. Niby ten jeden główny wątek ciągnie nam się przez całą książkę, ale miejscami był on po prostu odstawiany na bok. Wszystko jednak krążyło wokół do niego i coraz bardziej się do niego zbliżało, aż tu nagle BUM. Wszystko się ze sobą łączy.
Bardzo polubiłam Teklę, czyli ciotkę głównej bohaterki, ponieważ dzięki temu w jaki sposób się wypowiadała, wysuwała się trochę na pierwszy plan i zwracala na siebie uwagę. W dodatku kojarzy się trochę z taką niepozorna staruszką, która okazuje się być dziarska, czasami zgryźliwa w przyjazny sposób, jest świetną nauczycielką... W sumie kojarzy mi się z moją panią od matematyki.
Z samą Idą nie poczułam tak silnej więzi jak z jej ciotką, owszem nie miałam nic przeciwko niej, ale też jakoś specjalnie mnie do siebie nie ciągnęła.
W zasadzie dobrze bawiłam się podczas czytania Szamanki i jest to całkiem przyzwoity debiut, jednak w moim odczuciu tej książce brakuje takie flow. Jest dobra, całkiem nieźle napisana, pomysł też niczego sobie, ale jednak coś nie pozwała mi powiedzieć, że ta książka podbiła moje czytelnicze serce i wgniotła te w sufit.
Ida skończyła liceum i chce iść na studia. W rodzinie robi za czarną owcę, ponieważ jako jedyna nie posiada żadnych magicznych zdolności. Rodzice chcą za wszelką cenę u niej coś odkryć. Wysyłają ją do tajemniczej ciotki, jednak dziewczyna po drodze ucieka. Od momentu wprowadzenia się do akademika, Ida zaczyna widzieć zmarłych. Czy jednak Ida ma magiczne zdolności? Kim jest tajemnicza ciotka?
Od dawna chciałam tą książkę przeczytać. Premiera drugiego tomu zmotywowała mnie do tego. Tylko z tą pozycją mam podobny problem jak z Dożywociem. Z jednej strony podobał mi się pomysł i poprowadzenie akcji, ale nie pasował mi styl autorki. Historia jest naprawdę ciekawa, duchy, zjawy, szamanki, wywoływanie duchów czy wspomnienie banshee. To jest fajne. Dziewczyna, która nie akceptuje swoich zdolności i nie chce ich ćwiczyć tak samo i ciotka, która skrywa mnóstwo tajemnic. Autorka miała świetny pomysł i bardzo dobrze go wykorzystała. Polscy autorzy mają coraz lepsze pomysły na książki i warto ich docenić.
"Medium ma w życiu przerąbane. Medium, które nie chce być medium, ma przerąbane w dwójnasób. Medium nieposiadające za grosz powołania i w dodatku nieprzepadające za duchami... no cóż. Marzenia o lekkim, spokojnym życiu może wsadzić sobie w ...w buty."
Bohaterowie również nie byli źli. Ida to twarda dziewczyna, która zawzięcie walczy ze swoim przeznaczeniem. Ma swoje do powiedzenia i nie kryje się z tym. Ma cięty język i głośno mówi to, co myśli. Bardzo ją przez to polubiłam i była świetnym narratorem. Ciotka Tekla również. Miała swoje tajemnice, ale chciała wyszkolić Idę jak najlepiej. Była naprawdę zabawna i mądra. Szkoda że nie było jej aż tak dużo w powieści.
Za to styl autorki mi średnio pasował. Brakowało mi tej lekkości. Momentami miałam problem ze zrozumieniem co przed chwilą przeczytałam i musiała to powtarzać. To działało mi czasami na nerwy. Niektóre wydarzenia działały się tak nieoczekiwanie i nagle, że nie zdążyłam zareagować i nie wiedziałam co się właśnie zadziało. Nie mam pojęcia czy to moja wina, czy autorka miała właśnie taki pomysł.
"Czy jeszcze do ciebie nie dotarło, że wpadłaś jak śliwka w gnój?"
Podsumowując Szamanka od umarlaków nie jest złą powieścią. Wkręciłam się w nią i chętnie poznam kontynuację. Końcówka sprawiła, że nie mogłam uwierzyć z takiego rozwoju i już nie mogę się doczekać aż poznam rozwiązanie całej sytuacji. Dlatego, jeżeli macie ochotę na dobrą polską fantastykę, to ta powieść będzie bardzo dobrym wyborem.
"Była jedna rzecz, której nikt o Idzie nie wiedział. Za cholerę nie chciała być wiedźmą"
Trzeba przyznać Pani Martynie Raduchowskiej, że wie jak mnie zaintrygować pierwszym zdaniem. Kto? Pytam się KTO mógłby nie chcieć zostać wiedźmą? Moje pokolenie książkoholików, wychowane na Harrym Potterze do tej pory z nadzieją wyczekuje sowy z Hogwartu (ja dalej za brak mojego listu obwiniam Sami-Wiecie-Kogo). A tu proszę, Ida która nie chce być wiedźmą. Czemu? I czy jej się to udało? Zapraszam serdecznie do zapoznania się z "Szamanką od umarlaków"
FABUŁA:
Powieść opowiada historię Idy. Ida pochodzi z słynnego i szanowanego rodu czarodziejów Brzezińskich.
"Rodzina Brzezińskich od zawsze parała się magią. Ten prastary, wpływowy ród od pokoleń zasiadania w loży czarodziejów. Nikt nikt nigdy nie odważył przeciwstawić się tradycji. Ida jest jedynym dzieckiem państwa Brzezińskich jako, że jej matka nie chciała mieć więcej dzieci. Dziewczyna stała się niezbędnym minimum które ma przedłużyć ten wspaniały ród."
Ale jak już wiecie Ida nie chce, Ida się broni, Ida chce mieć normalne życie, pójść na normalne studia i trzymać się z daleka od wszelkiego rodzaju magicznych spraw. Talentu do magii też nie ujawnia, więc mimo protestów rodziców, pakuje rzeczy i wyjeżdża na studia do Wrocławia. I cały jej plan celnie i w punkt trafia szlag.
Bo Ida nigdy nie jest sama. Bo oprócz Pecha, który nie odstępuje dziewczyny na krok,
"Pech, który od paru tygodniu siedział bezczynnie i straszliwie się nudził, (...) wyściubił nos ze swojego kąta i rozejrzał się uważnie. Upewniwszy się, że wrednego i samolubnego ducha ciotki nie ma nigdzie w pobliżu, zachichotał pod nosem i zabrał się do pracy"
towarzyszą jej umarli. O tak Ida może nie odziedziczyła magicznych talentów rodziców, za to bez wątpienia jest medium, banshee czy też Szamanka od umarlaków.
Jeśli chcecie przekonać się jak wygląda praca tej niezwykłej szamanki, i jakie przygody przygotował dla Idy nierozłączny pech- koniecznie sięgnijcie po tę powieść.
KSIĄŻKĘ POLECAM JEŚLI:
+lubicie książki z dużą dawką humoru
+podobały Wam się książki Marty Kisiel
+nie boicie się spotkania z duchami
KSIĄŻKI NIE POLECAM JEŚLI:
-fantastyka z przymrużeniem oka to nie Wasze klimaty
-w książkach lubicie szybkie tempo akcji
-boicie się duchów ;)
PODSUMOWANIE:
"Szamanka od umarlaków" to lekka i nie wymagająca lektura. Muszę się przyznać, że dość długo szło mi czytanie tej książki, bardzo polubiłam Idę, jednak jej przygody nie do końca mnie porwały. Fabularnie czegoś mi brakowało. Pomysł jednak świetny, wykonanie lekkie i zabawne, i taka właśnie jest Szamanka- to dobra książka przy, której można się zrelaksować i nie raz szczerze roześmiać czytając przygody Idy i jej Pecha.
http://ksiazkaibestia.blogspot.com/2017/11/szamanka-od-umarlakow-martyna.html
CO MOŻE PÓJŚĆ NIE TAK W DRODZE NA STUDIA?
14 września. Za dwa tygodnie startuje rok akademicki. Ważna data zarówno dla tych, którzy progi uczelni przekroczą po raz pierwszy, jak i dla tych, którzy witać się będą z nią z większą lub mniejszą przyjemnością. Niektórzy będą musieli zawalczyć o swoje marzenia, tak jak chce uczynić to główna bohaterka powieści Martyny Raduchowskiej, Ida Brzezińska.
Kimże jest ta szacowna osoba? Przedstawiam Wam jedyną dziedziczkę szanowanego rodu czarodziejów - niezbędne minimum, która nie posiada za grosz talentu magicznego, co wynagradza w trójnasób talentem do pakowania się w kłopoty, opętaną pragnieniem zostania psychologiem. Jednakże Pech postanawia wtrącić swoje trzy grosze i w efekcie dziewczyna ląduje w nawiedzonym akademiku, rozmawia ze zmarłymi, a zamiast telefonu używa lustra, odkrywając przy okazji, że jest medium, co jak możecie przypuszczać wybitnie się jej nie podoba. A to dopiero początek przygód panny Brzezińskiej. Potem jest tylko ciekawiej, straszniej, śmieszniej, na scenę wchodzą duchy, demony, lalkarki, nekromanci, służby porządkowe świata czarodziejów, a wszystko to łączone ze studiami. Uh, nigdy nie narzekaj, że masz ciężko ucząc się całek^^ Przynajmniej nie musisz jako Szamanka wystawać w białej sukni nad rzeką xD
Książka jest szalona i wciągająca. Pisana prostym językiem, lecz akcja jest bardzo kapryśna - na jednej stronie potrafi dziać się milion rzeczy, a później przez kilka kartek panuje dosłownie śmiertelny spokój. Dzięki temu zabiegowi czytelnik nie ma pojęcia czego się spodziewać i pochłania książkę w mgnieniu oka. Wydarzenia nie wiedzą czego chcą, zmieniają zdanie i strzelają focha w połowie książki, by później zgubić się lub wybuchnąć w najmniej spodziewanym momencie.. Hm, brzmi jak coś, co się potrafi dziać w głowie i duszy 19-letniej dziewczyny, której życie właśnie wywróciło się do góry nogami, a Pech ma w nosie jej zdanie? Według mnie pasuje idealnie - w jej wieku też miałam wrażenie, że wszystko jest przeciwko mnie, popełniałam głupstwa, nie wierząc w siebie i próbowałam sobie poukładać świat wojując z nim fochem i ciętym językiem. Jednocześnie w książce nie brakuje docinków, gagów, dziwnych zbiegów okoliczności i tworzenia żartów sytuacyjnych. Obserwowanie upierdliwości bohaterów, którzy bardzo chcieli udowodnić swoją rację, powodowała u czytelnika wesołe prychnięcia i nadawała autentyczności relacjom międzyludzkim. A wątek nadprzyrodzony? Został tak umiejętnie wpleciony, że przyjęłam go za zupełnie naturalny i teraz z dreszczykiem będę przyglądać się parkom we Wrocławiu, zastanawiając się, pod którym drzewem, błąkają się zagubione dusze i czy Ida zdążyła już z nimi porozmawiać?
Podsumowując to bardzo leciutka książka, odpoczynek dla zmęczonego po całym dniu mózgu. Wybuchowa mieszanka dowcipu i sarkazmu, lekko zaprawiona grozą, z dobrym zakończeniem po którym albo machasz głową nad głupotą bohaterki albo gratulujesz jej odwagi i mocno ściskasz kciuki, by dotrzymała swojej obietnicy. To kiedy "Demon luster" w odświeżonej wersji? Nie, wcale nie zakochałam się w okładce^^
Za przekazanie recenzenckiego egzemplarza, serdecznie dziękuję Uroboros
Szamanka od umarlaków, czyli typowa polska książka humorystyczna, o ile można ją tak w ogóle nazwać. Mówiąc konkretniej, oznacza to, że posiada denny, słaby humor, główna bohaterka chciała rozpocząć normalne życie, ale jak to zwykle bywa, wszystko poszło inaczej, a „coś”, co kieruje losem postaci zostało przedstawione jako osoba, która siedzi w kącie i knuje coś niedobrego. A zatem mieszanka, której szczerze nienawidzę. Książka w większej części bardzo przewidywalna, bohaterowie irytujący, a o Idzie to szkoda nawet pisać – jest tak denerwująca. Akcja momentami bywa tak smętna, że można przysnąć podczas czytania. Fabuła właściwie niczym mnie nie zaskoczyła i porwała, sprawia wrażenie wręcz bardzo schematycznej.
Książka przypomina mi w pewnym sensie książki Marty Kisiel pt. „Dożywocie” i „Siła Niższa”, ale one były o niebo od niej lepsze i w takim zestawieniu Szamanka traci sporo na ocenie.
Szamanka od umarlaków Martyny Raduchowskiej to książka, która ginie w tłumie. Niczym się nie wyróżnia i nie zaskakuje czytelnika, jest wręcz czasami bardzo schematyczna. Bohaterowie okropnie denerwujący i słabo wykreowani, a humor trochę nieudany. Myślę, że lekturę mogę spokojnie określić mianem „trochę gorszej od książek średnich”, czyli takich ni dobrych ni złych. Niestety, po takiej książce odechciewa mi się czytać (na jeden dzień).
Jedna z tak wielu podobnych, że aż nie chce się pisać.
http://raven-and-books.blogspot.com
Znaczna część tej książki mnie najzywczajniej w świecie nudziła. Fabuła nie wciągała, odzywki Idy i maniera Tekli drażniły, a jak czytałam o Pechu - który coś tam robił - to myślałam, że mnie szlag trafi.
Odnoszę wrażenie, że autorka pisząc tę książkę, sama nie była pewna w jaką grupę wiekową celuje. Niektóre teksty i cięte riposty są jak żywcem wyjęte z korytarzy podstawówek. Okazjonalne wulgaryzmy jednak trochę się kłóciły z moim odczuciem, że to książka dla dzieci. Kiedy z kolei gdzieś pojawiały się nieco doroślejsze dialogi, to za moment psuła je jakaś infantylna odzywka.... Ten brak konsekwencji w 'stylu' jest moim największym zarzutem.
Pod koniec książka się mocno rozkręciła i w końcu się wciągnęłam. Tylko po to, żeby przeczytać jakieś 30 stron i zobaczyć tylną okładkę... Szkoda, że tak długo musiałam czekać na przyzwoitą akcję, ale przez to jest spora szansa, że sięgnę po drugą część.
Wydaje mi się jednak, że wznowienie tej serii przez inne wydawnictwo to czyste marnotrawstwo środków... Środków, które mogły zapewnić jakiemuś nowemu, niepublikowanemu dotąd autorowi, szansę na wybicie się.
*www.ebookoholic.blogspot.com*
Ida Brzezińska pochodzi z rodziny czarodziejów. I to nie byle jakich. Sam wydawca podkreśla, że są to CI BRZEZIŃSCY. Rozumiecie? To żadni podrzędni czarodzieje, ale istna elita w tym kręgu osób. Ida natomiast żadnych zdolności magicznych nie ma, czym zawodzi swoich rodziców na każdym kroku. Oczywiście robią wszystko, by tą magię w niej "obudzić", jednak bez skutków. Nie wiedzą natomiast, że ich córka widzi duchy. Sama do końca nie rozumie tego co się dzieję, natomiast rzeczywiście od czasu do czasu jakiś umarlak się napatoczy.
Ida jednak na brak zdolności magicznych nie narzeka - nie chcę być jak reszta jej rodziny. Chce być zwyczajną studentką, zupełnie niemagiczną osobą, która może borykać się z typowymi dla jej wieku problemami. Próbuje więc wcielić w życie swój sprytny plan i ucieka do Wrocławia na studia. Tylko że już pierwszego dnia wszystko szlag trafia. Pech tylko zacierał ręce i czekał aż osiemnastoletnie medium będzie daleko od protekcji rodziców by się do niej dorwać. Co prawda Ida nie ma zdolności magicznych, ale jest bardzo potężnym medium, które ściąga duchy na każdym kroku, odkąd tylko wyjechała z rodzinnego miasta i nie chronią ją już magiczne zaklęcia. I choć początkowo stara się to olewać i robić swoje, to każdy by w końcu oszalał gdyby zewsząd atakowały go umarlaki i mroczne wizje. Na ratunek przychodzi (a raczej pojawia się) ciotka Tekla, której specyficzna maniera i sposób "bycia" skradły moje serce. Tak oto nasza główna bohaterka rozpoczyna swoją przygodę, akceptując iż już do końca życia dane jej będzie pełnić rolę szamanki od umarlaków... Cokolwiek to oznacza. A Pech raczej jej nie opuści. Książkę czyta się błyskawicznie. I bez problemu udało mi się wyobrazić całą akcję, łącznie z latającymi nad głową Idy duchami. Narracja jest poprowadzona w tak świetny sposób, że nie da się nudzić, a i oderwać nos od książki jest ciężko. Prym wiedzie tutaj poczucie humoru autorki i świetna kreacja bohaterów, zarówno tych żywych, jak i nieżywych, którzy są dopracowani w najmniejszym szczególe i każdy z nich posiada niesamowitą osobowość. Akcja jaka się toczy nie nudzi i co chwila zaskakuje, a to wszystko jest tak sympatycznie przedstawione, że mimo iż nasza bohaterka musi walczyć z siłami ciemności i ociera się o śmierć, to i tak uśmiech nie schodzi nam z twarzy. Ida na wszystko ma jakąś sarkastyczną odpowiedź (to chyba po ciotce Tekli), tak samo jak reszta jej towarzyszy. Poza tym, że to zabawna historia, przy której możemy się pośmiać i dobrze bawić, to jest to również bardzo dobrze skonstruowana fabuła, której akcja kończy się tak, że oczywiście trzeba sięgnąć po drugi tom. A skoro mam na to ochotę, to znaczy że autorka się spisała. Niesamowicie zaintrygowała i zaciekawiła, pomimo iż to książka na którą trzeba spojrzeć z przymrużeniem oka. Autentycznie się wciągnęłam w perypetie Idy mimo mojego wieku. A z resztą, nie przesadzajmy. Książki są po to, by rozwijać wyobraźnie, bawić i cieszyć, niezależnie od tego ile ma się lat. A Szamanka Umarlaków zdecydowanie wpłynęła na moją wyobraźnie, bawiła i ucieszyła, bardzo pozytywnie zaskoczyła i pozwoliła na oderwanie od szarej i jesiennej codzienności. Autorka ma więc ewidentnie talent, stworzyła w sposób inteligentny naprawdę dobrze skonstruowaną historię.
Ida to z pozoru zwykła dziewczyna, która chce chodzić do szkoły i zdawać maturę ze swoimi rówieśnikami. No właśnie.. z pozoru. Bo tak naprawdę wywodzi się z rodu czarownic i czarodziejów, tylko że u niej jeszcze nie ukazały się magiczne moce. Może akurat jest tym pokoleniem, które nie otrzymało żadnych magicznych mocy w genach? Choć to niemożliwe, a jednak.. z tym, że Ida posiada inne moce, o których nie wie nikt oprócz niej.. i zmarłych. Cóż... Tak, dziewczyna potrafi porozumieć się z duchami, przez co często ma urwanie głowy, ale rodzice tego nie zauważyli.
Początkowo książka mnie wgl nie wciągnęła. Ta "Maszkarada" bardzo mnie wymęczyła i wręcz musiałam się zmusić, by czytać dalej. Myślałam nawet, by porzucić już lekturę i odłożyć. Ale że nie lubię tak robić, to zaparłam się i powoli powoli czytałam. I dobrze zrobiłam. Bo jak już zaczęłam czytać konkretnie "Szamankę od umarlaków", to tak mnie bawiła ta historia, że zaśmiewałam się z niektórych tekstów i rozmów z ciotunią xd. Oj, nie miała Ida lekko ze swoją ciotką Teklą ?. Ta kobieta przebijała wszystko. I w sumie to dzięki niej wyciągnęłam się bardziej w tę historię.
Jak już wciągnęłam się w historię, to dobrze się z nią bawiłam. Częściej się zaśmiałam niż wystraszyłam, ale raczej jakoś specjalnie nie będę się upierała by przeczytać pozostałe części. Jak same mi wpadną w ręce to ok, ale nie, żebym nie mogła się doczekać. Ale trzeba przyznać, że wydana została świetnie. Barwione brzegi kartek, wklejka i ilustracje na początku książki są mega i nadają fajnego klimatu książce
Dawnymi czasy byłam oczarowana polską fantastyką. I oczywiście mistrzem Terry'm Pratchett''em. W pewnym jednak momencie nastąpił przesyt i... przerzuciłam się na kryminały. Niestety przez takie nieodpowiedzialne zachowanie narobiłam sobie zaległości. nie uratowała mnie nawet praca w bibliotece - bo człowiek zna autorów, tytuły, ale treści pozostają jednak nieodkrytą tajemnicą. Moglibyśmy rzec "czarna magią".
A jeśli chodzi o magię... A właściwie jej brak, to warto przedstawić Idę Brzezińską. Dziewczyna nie ma magicznych mocy, choć urodziła się w cieszącej się poważaniem oraz szacunkiem rodzinie znanych czarodziejów. Nie pomagają sesje magiczne podczas przesileń wiosennych i zimowych. Ida nie potrafi czarować. Wszyscy są o tym przekonani.
Jedyną osobą, która nie może się z tym pogodzić jest jej matka. Apodyktyczna a zarazem bardzo utalentowana czarownica wielokrotnie poddaje córkę testom sprawdzającym czy jej moce zostały pobudzone do życia. Nie przejmuje się uczuciami własnego dziecka. Jest skupiona na odkryciu i ujawnieniu światu, że Ida posiada moce. A ona jako matka przekazała te dobre geny. Bo tak znamienity ród nie może przecież przyznać się do takiej... "porażki".
Ale Ida nie ma mocy. Gdyż je głęboko ukryła. Młoda dziewczyna chce sama wybrać swój losu. Powoli budzi się w niej siła, odwaga i sprzeciw wobec kształtowaniu jej życia przez osoby trzecie. Sama chce decydować o swoim wykształceniu, kontaktach społecznych, a nawet tym czy widzi zmarłych.
Nawet jeśli nie jesteście fanami fantasy, ta powieść Was porwie. Ma ciekawą fabułę - wszyscy zawsze dążą do posiadania i pogłębiania zdolności magicznych, a my stykamy się z bohaterką, która za wszelką cenę stara się być "normalna", niemagiczna. Akcja jest warta, pełno tu zabawnych sytuacji. Oraz pecha przez duże Pe. Styl Autorki jest lekki, pełen humoru i ironii. Świetnie zostały nakreślone trzy (tak, aż trzy) główne postacie żeńskie. Każda z nich jest charakterystyczna, mocna i wyrazista. Martyna Raduchowska obrazowo i szczegółowo przedstawiła relacje matka-córka. Stawiam, że tak dobrze opisane zaburzone więzi wynikają z wykształcenia kierunkowego Autorki, która w doskonały sposób przedstawia emocje. Właściwie palety emocji, które przeżywa Ida. Wszystko jest jednak podane ze smakiem, bo powieść zachwyca swą oryginalną fabułą, ciekawym spojrzeniem na magię i siłą młodej kobiety.
Po raz kolejny Wydawnictwo "popełniło" bardzo dobrą okładkę - świetnie nawiązuje do całości powieści. A barwione brzegi dodają jej tylko uroku, mrocznego uroku. Liczę, że w najbliższym czasie pojawią się kolejny tomy w tak samo świetnie zaprojektowanymi okładkami, by całość zdobiła mój już przepełniony regał z książkami.
Dziękuję bardzo Wydawnictwu Mięta za możliwość odkrycia na nowo magicznego świata polskiego fantasy.
-----
"Szamanka od umarlaków" jest wznowieniem wydanej w 2011 i ponownie w 2016 roku powieści. Ale tym razem Autorka wprowadziła drobne zmiany oraz... dodała nowe opowiadanie "Maszkarada", które uzupełnia i objaśnia nam losy Idy.
https://pani-z-biblio.blogspot.com/2024/09/szamanka-od-umarlakow-martyna.html
Do książki Martyny Raduchowskiej ,,Szamanka od umarlaków" przyciągnęła mnie piękna okładka i ozdobne brzegi. To już trzecie wydanie pierwszego tomu, a ja dopiero teraz miałam okazję je przeczytać. Z jednej strony żałuję, że tak późno, ale z drugiej cieszę się, że mogłam poznać tę ciekawą historię.
Książka napisana jest lekkim i przyjemnym stylem, który bardzo mi odpowiada. Czyta się ją szybko i z zaciekawieniem. Fabuła intryguje: poznajemy dziewczynę urodzoną w magicznej rodzinie, która sama magii posiada tyle, co kot napłakał. Jej marzeniem jest zdać maturę i pójść na studia. Czy jej się uda? Musicie przeczytać książkę, aby się dowiedzieć. To urban fantasy z motywami szamanki i banshee, gdzie główna bohaterka próbuje odciąć się od swoich korzeni.
Powieść poprzedzona jest prequelem ,,Maszkarada", w którym autorka ukazuje wydarzenia z przeszłości Idy. Prequel jest wciągający, pełen intryg i rzuca światło na niektóre wydarzenia.
Autorka nie tylko stworzyła świetne urban fantasy, przy którym każdy czytelnik może się dobrze bawić, ale porusza też trudne tematy: relacji rodzinnych, ucieczki przed przeznaczeniem i buntu. To opowieść o Idze, która za wszelką cenę próbuje wieść normalne życie - pełna zarówno zabawnych, jak i trudnych momentów. Akcja jest dynamiczna, autorka świetnie buduje napięcie, przez co nie można się oderwać od lektury. Zakończenie jest ciekawe i sprawia, że chce się od razu sięgnąć po drugi tom.
Kreacja bohaterów jest bardzo dobra, są oni realni i wielowymiarowi. Można się z nimi utożsamiać i im kibicować. Ida to bohaterka, która mimo przeciwności losu i ciągłego pecha brnie do przodu i się nie poddaje. Bardzo ją polubiłam za jej charakter i ciekawą osobowość. Wrzucona w świat, którego nie zna, musi się do niego dostosować. Jak jej to idzie? Tego wam nie zdradzę.
Relacje między bohaterami nie grają tutaj pierwszych skrzypiec, gdyż książka skupia się na innych aspektach. Niemniej jednak w prequelu możemy zobaczyć, jak wygląda sytuacja rodzinna Idy. To bardzo ciekawa i pełna intryg oraz kłamstw relacja. Matka Idy to kobieta, która rządzi silną ręką i nie lubi ponosić porażek.
Podsumowując, serdecznie polecam Wam przeczytać ,,Szamankę od umarlaków". To książka, gdzie magia przeplata się ze światem rzeczywistym, Pech nie odstępuje Idy na krok, a duchy ciągle się o coś dopominają. Czytajcie, bo warto!
Ekipa śledcza Wydziału Opętań i Nawiedzeń wkracza do ogrodu Kusiciela, aby odkryć ostatni element układanki. Ekshumacja zwłok nieznanego mężczyzny daje...
Strzeżcie się, bo tym razem nawet szósty zmysł nie pomoże! Ida powoli godzi się ze swoim przeznaczeniem. Dziewczyna jest szamanką od umarlaków, nie ma...
Przeczytane:2024-10-24, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,
„Już pierwsze słowa łowcy sprawiły, że Pech z radości klasnął w dłonie, a medium pożegnało się z nadzieją na to, że ten przeklęty horror dobiegł wreszcie końca”.
Idę poznajemy w momencie, gdy wybiera się na studia. Ma to dla niej być szansa na uwolnienie się od rodziców i całej tej krążącej wokół magii. Ma już dość wysłuchiwania i pretensji, gdyż nie posiada w sobie krzty magii. Nikt jednak nie wie, że od dzieciństwa nasza bohaterka ukrywa, że widzi zmarłych.
Po wyprowadzce z bezpiecznego gniazda Ida dopiero zobaczy, co to znaczy być medium. Dodatkowo odkryje pozostałe dodatkowe moce. Do tego ciągle prześladuje ją Pech, to nie może się dobrze skończyć.
Czy Ida zdoła przeżyć sama w wielkim świecie? Z umarłymi krążącymi za nią na każdym kroku. To się jeszcze okaże.
Książka przykuła moją uwagę piękną oprawą i tematyką. Dziewczyna, która widzi zmarłych, sami powiedzcie, że to brzmi intrygująco. Moja intuicja dobrze mi podpowiada, gdyż po lekturze książki jestem bardziej niż zadowolona.
Nie spodziewałam się, że oprócz duchów spotka mnie coś jeszcze. Demony, łowcy i czarownice to zaledwie początek postaci, które zagoszczą w całej historii. Nie mam wrażenia, że było tego za dużo. Całość idealnie się uzupełnia i tworzy opowieść, od której nie można było się oderwać.
„Zatonęła w bordowej chmurze i ostrej woni pieprzu i imbiru. Dym gryzł w oczy, zapierał dech skuteczniej niż zaciśnięte wokół krtani diabelskie palce”.
Ida jest specyficzną bohaterką, która nie jest zbytnio zadowolona z posiadanych mocy. Zazwyczaj jest wręcz odwrotnie, więc podobała mi się ta jej niechęć. W połączeniu z towarzyszącym jej Pechem tworzyły ciekawą mieszankę.
Wciągnęłam się w przygody bohaterów, więc oczywiste, że nie chciałam ich za szybko kończyć. Nie dało się jednak powstrzymać ciekawości, co będzie dalej.
Zakończenie zwiastuje kłopoty, z których Ida nie wyjdzie łatwo. Nie mogę się więc doczekać kontynuacji.
Piękna nowa wersja Szamanki od Umarlaków zawiera opowiadanie Maszkarada, dzięki któremu możemy poznać kilka wydarzeń z przeszłości.