Niezwykła przygoda w świecie książek...
Podróżować na grzbiecie Shere Khana przez ,,Księgę dżungli", u boku Werthera Goethego walczyć z czarownicami z Makbeta, a wraz z Elisabeth Bennet wzdychać do Mr. Darcy'ego...
Amy nie myślała, że kiedyś będzie tak blisko bohaterów swoich ulubionych książek, że będzie umiała tak głęboko zanurzyć się w każdą z opowieści, o przeżywaniu których niejednokrotnie marzyła, pochłaniając je jednym tchem. Teraz z zapałem korzysta ze swojej nowej umiejętności - aż okazuje się, że w świecie literatury panuje kompletny chaos i nic nie jest takie, jakie być powinno.
Dla dzieci od 12. roku życia
Mechthild Gläser (ur. 1986) studiowała politologię, historię i zarządzanie gospodarką. Do dzisiaj mieszka i pracuje w Zagłębiu Ruhry, gdzie zdarza się jej tańczyć układy baletowe, a ponieważ nie ma o tym zielonego pojęcia, robi to zawsze w samotności. Uwielbia wymyślać zagmatwane historie i dość wcześnie zaczęła je zapisywać. Inspiracje znajduje wszędzie wokół, ale najlepiej wychodzi jej to przy filiżance gorącej miętowej herbatki.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2016-06-09
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
Liczba stron: 392
Nie ukrywam, iż mam niemały dylemat z tą powieścią. Z jednej strony ostatnio lubuję się w młodzieżowych książkach fantastycznych, jednakże moja tolerancja, co do pewnych kwestii ma swoje granice... W literaturze praktycznie było już wszystko, lecz gdzie kończy się inspiracja, a gdzie zaczyna plagiat? Innymi słowy jest to krótka historia o tym, jak ściągnąć multum pomysłów od innych pisarzy, ująć je w jedną ,,nową" książkę i na tym zarobić. Z jednej strony autorka sprawnie posługuje się językiem, z drugiej fabuła woła o pomstę do nieba. Poza tym, co to za historia, która stworzona jest z wielu innych? Co zrobić, żeby się nie narobić i na tym zarobić? Wystarczy przepisać kilka innych motywów ze znanych powieści i polegać na specach od marketingu... Pocieszne jest to, że w pewnym momencie autorka puszcza czytelnikowi oko i śmieje się sama z siebie, wkładając autoironię w usta bohaterów Willa i Amy:
,,- (...) dlaczego po prostu nie napisze jakiejś nowej książki? Dlaczego musi posługiwać się cudzymi dziełami?
- (...) nie każdy ma talent, żeby stworzyć coś nowego." (str. 294 i 295).
Zatem w Strażniczce przewija się m.in. Księga Dżungli, Cierpienia młodego Wertera, Duma i uprzedzenie, Roszpunka, Król Olch, Sen nocy letniej, Piotruś Pan i mnóstwo innych historii. Ponadto następuje tu innego rodzaju wtórność. Autorka czerpie bowiem z pomysłów swej rodaczki Kerstin Gier i jej Trylogii Czasu... Mamy tu podróże (tyle że w tym przypadku w literaturę), podobną sytuację rodzinną - główna bohaterka ma 16 lat, samotnie wychowuje ją matka, obie mieszkają w zamczysku, do tego jest jeszcze babka z tytułem, występuje dobroduszny lokaj i na dokładkę po sąsiedzku mieszka podróżnik-strażnik, starszy o rok chłopiec, należący do wrogiego klanu, w którym dziewczyna się zakochuje... Za dużo zbieżności w jednej książce jak na mój gust. Jednakże z drugiej strony skoro Stephenie Meyer ,,na nowo" napisała (lub raczej przepisała) ,,Zmierzch", zamieniając jedynie płcie głównych bohaterów, to czemuż nie korzystać z dobrodziejstw literatury i nie ,,pożyczać" pewnych bohaterów?
Jak dla mnie ta książka jest ogromnym nieporozumieniem i stratą czasu.
Czy zdarzyło się Wam marzyć o tym, aby znaleźć się w danej książce? Odwiedzić Hogwart, zagnieździć się w bibliotece Bestii lub zwyczajnie poznać "na żywo" ukochanego, fikcyjnego bohatera? Ja niejednokrotnie o tym rozmyślałam i wiele dałabym, aby zanurzyć się całą swoją osobą w choć jednej ze swoich ulubionych powieści. Niestety, nie udało mi się nigdy tego osiągnąć (widocznie jestem mugolem), w przeciwieństwie do Amy - głównej bohaterki "Strażniczki książek".
Amy na pozór zdaje się zwyczajną dziewczyną. Jest odrobinę tajemnicza i szalenie oczytana, książki są nieodłączną częścią jej życia. Wiąże ją również niesamowita więź z matką, iście przyjacielska, co współcześnie jest raczej rzadko spotykane. Poza nieco skrytą i na swój sposób mroczną babką nie wyróżnia jej nic, a przynajmniej jest normalną dziewczyną dopóki nie poznaje swojej niesamowitej umiejętności - niezwykłej zdolności przechodzenia do literatury. Tutaj zaczyna się jej niesamowita przygoda, w której odwiedza między innymi zakamarki "Alicji w Krainie Czarów", "Dumy i uprzedzenia" oraz "Małego Księcia". Bez wątpienia wspominałaby te wyprawy lepiej, gdyby nie "pandemonium", które rozpętało się w owych powieściach...
Nietrudno odgadnąć, że zadaniem Amy jest poskładanie wszystkiego do kupy. Dziewczyna nie ma jednak lekko, bo w znane wszystkim historie chaos wprowadził czarny charakter, który pragnie nade wszystko zagłady świata książek. A nabroił ogromnie - między innymi ukradł lato ze "Snu nocy letniej". Czy Amy odnajdzie się w ukochanych światach, w których absolutnie nic się nie zgadza?
"Strażniczka książek" jest powieścią przeznaczoną przede wszystkim dla młodzieży, choć nie wątpię, że każdy mól książkowy się w niej odnajdzie. Styl Mechthild Gläser jest lekki i zawadiacki, na kartach powieści autorka wielokrotnie puszcza do czytelnika oko. Bawiłam się przy tej książce wyśmienicie, a zwariowana akcja i miejscami nieobliczalni bohaterowie zaskakiwali mnie na każdym kroku. Nawet motyw "Cierpień Młodego Wertera", lektury której szalenie nienawidzę, nie znudził mnie ani nie przeraził. Dawno nie przeczytałam tak uroczej i - choć nieco naiwnej - wyśmienitej powieści. I wiem, że nie ocenia się książki po okładce, ale całkowicie zakochałam się w oprawie tej powieści. Na pierwszy rzut oka wydaje się prosta i zwyczajna, a to nie do końca prawda. Okładka tej książki idealnie oddaje magiczną i czarującą historię, którą skrywa. Jest przeurocza!
Jeśli kochacie klasyki i choć częściowo, za sprawą Amy, pragniecie zagłębić się w świat ukochanych powieści - koniecznie przeczytajcie. "Strażniczka książek" jest niesamowicie pozytywną pozycją, od której nie będziecie potrafili się oderwać. Starszym czytelnikom sugeruję podejść do niej z przymrużeniem oka, miejscami bywa dziecinna. Pomimo tego szczerze polecam.
Lubię autotematyczne książki o literaturze. Tytułowa Bohaterka, 17letnia AMy, jest strażniczką książek i przez Porta Literaria może przenikaĆ do ich światów. Swoją przygodę zaczyna od Księgi Dżungli, a rodzina Lennoxów uczy ją, jak postępować w książkach, by broń boże nie wypaczyć nawet pobocznych wątków. niestety jakiś złóoczyńca zagraża uświęconemu porządkowi i wykrada co ważniejsze elementy z wspaniałych ksiażek. Najpierw to tornado z "Czarnoksiężnika z Oz", potem zło z "Wichrowych wzgórz" , Królika pozbawia mowy, fraka i zegarka. Towarzyszem w tropieniu siejącego zniszczenie i chaos złodzieja staje się sam melancholijny Werter. Czy uda im się zapobiec wykradzeniu lata ze "Snu nocy Letniej"? Kim jest złośliwiec i jaki ma cel, po co mu przemiana Gregora Samsy? czy to ekscentryczna babka Amy? CZY sluszne są podejrzenia pod adresem jednego z Strażników Książek, Willa? Jak śmierć Sherlocka Holmesa wpłynie na książkowe światy? Literatura ma moc- to najważniejsze przesłanie interesującej i nietuzinkowej książki dla młodzieży. nie powiem, byłam pod jej urokiem, a zwłaszcza pod wrażeniem zręczności autorki w swobodnym kompilowaniu różnych gatunków literackich, i twórczej zabawy z kanonem lektur.
Kilka lat temu wiele osób zarówno w blogosferze jak i na YouTubie omawiało tę książkę. Po przeczytaniu i obejrzeniu recenzji postanowiłam sprawdzić, czy i mi przypadnie do gustu. Zamówiłam ją na swoje urodziny i... wylądowała na półce. Tak po prostu. Nieprzeczytana. Jak do tego doszło? Nie wiem. Szczęście w nieszczęściu, że ostatnio miałam sporo stresujących sytuacji i potrzebowałam przeczytać coś lekkiego. Wybór padł na „Strażniczkę książek”, która mnie oczarowała. Jesteście ciekawi, dlaczego?
Jest to zasadniczo literatura młodzieżowa, ale przecież to wcale nie oznacza, że nie mogą po nią sięgnąć osoby dorosłe. W końcu każdy z nas chciałby czasami znowu być dzieckiem.
Mechthild Gläser swoją przygodę z pisaniem zaczęła już jako nastolatka, a książki ponoć zawsze uważała za małe cuda. Urodziła się w Niemczech, gdzie studiowała medycynę, a jej pasją jest tworzenie historii.
Jej „Strażniczka książek” to opowieść o nastolatce, która pewnego dnia dowiaduje się, że jest kimś wyjątkowym. Matka wiele lat ukrywała przed nią prawdę o pochodzeniu. Gdy obie po smutnych życiowych doświadczeniach trafiają na wyspę, na której mieszka babcia, Amy - główna bohaterka zostaje uświadomiona o swoim darze. Od tej pory dziewczyna ma stać się strażniczką historii. Zadanie pozornie wydaje się być spełnieniem marzeń każdego dziecka, jednak w świecie literatury mają miejsce niepokojące zdarzenia. Ma to ogromny wpływ na znane nam bajki i klasyczne powieści.
Przeczytanie tej książki było dla mnie bodźcem do powrotu do nałogowego „pożerania” opowieści. Bardzo mi tego brakowało. „Strażniczka książek” dostarczyła mi ogromnej dawki rozrywki. Bawiła i wzruszała zamiennie. Najbardziej urzekły mnie postacie z bajek czy powieści mogące się wzajemnie odwiedzać. Każdy ze znanych mi bohaterów zyskiwał jakby nowe cechy. Został poznany przeze mnie z innej strony niż dotychczas. Przykładowo, nigdy nie przepadałam za Werterem, a teraz po przeczytaniu tej powieści, patrzę na niego zupełnie inaczej.
Autorka zaskoczyła mnie ponadto samym pomysłem na historię. Połączyła baśniowość z kryminałem, odrobiną sensacji z wątkiem miłosnym, a przy tym cały czas jest to książka docelowo dla młodzieży. Momentami dało się wyczuć bajkowy klimat, który przeplatał się z mrokiem niczym z horroru. Do tego „Strażniczka książek” jest napisana w taki sposób, że czułam się jakbym sama przenosiła się do poszczególnych historii. Niesamowite wrażenie.
Jeśli chcecie wybrać się na herbatę do Kapelusznika znanego z Alicji w Krainie Czarów, biegać po dżungli z tygrysem Shere Khanem albo porozmawiać o trudach życia z Werterem, koniecznie sięgnijcie po „Strażniczkę książek”. Z tą książką można przeżyć nieprawdopodobną przygodę, odwiedzić literackich przyjaciół sprzed lat lub zwyczajnie spędzić miło czas. Jest to jedna z najlepszych powieści, jakie przeczytałam. Mam nadzieję, że i Wam się spodoba.
Przeczytane:2019-05-19,
„Strażniczka książek” bez wątpienia należy do opowieści, którym nie można odmówić uroku, lekkości i wdzięku. Amy odwiedza swoją babcię po raz pierwszy w życiu. Starsza pani mieszka w zamku z niesamowitą, magiczną biblioteką. Czy zakochana w książkach Amy mogłaby życzyć sobie czegoś jeszcze? Okazuje się, że dziewczyna urodziła się z niezwykłym talentem. Jest strażniczką książek. Potrafi przenosić się wgłąb czytanej książki, a jej zadaniem jest pilnowanie ładu w świecie literatury, w którym zaczynają się dziać rzeczy niepokojące. To jednak dopiero początek tej historii…
„Strażniczka” jest trochę staroświecka i romantyczna, ale w stopniu, który może przetrzymać próbę nawet krytycznej oceny współczesnego nastolatka.
Dla dorosłych może być to wspaniała, sentymentalna podróż do przeczytanych kiedyś, ulubionych książek z dzieciństwa.”Strażniczka książek” może podarować chwilę wytchnienia i odstresowania.
A co najważniejsze, to książka, która ma szansę obudzić ciekawość literatury w młodszych czytelnikach. W nagromadzeniu tylu książkowych niezwykłości: motywów, miejsc, postaci i gatunków, każdy znajdzie coś dla siebie. Coś, co zainteresuje i skłoni do dalszych książkowych poszukiwań.
Mechthild Glaser miesza Tołstoja z Austen, a Austen z Barriem. Co za tym idzie, „Strażniczka książek” to dla nastolatka niespotykana okazja, aby od tytułów literatury dziecięcej przejść do literatury „dla dorosłych”. A przynajmniej za taką uważanej. Książka zawiera na swoich stronach czytelniczą listę marzeń.
„Strażniczka książek” napisana została niebanalnym, bogatym, ale przystępnym językiem. To cenna wartość, której czasami brakuje powieściom młodzieżowym.
Aby dodać szczyptę tajemniczości, wspomnieć należy o zakończeniu „Strażniczki książek”. Zdecydowanie można zdefiniować je jako niebanalne, choć wiem, że dla części czytelników okazało się niestety rozczarowujące. Mam nadzieję, że nie traficie do tego grona i dacie się na dobre porwać magicznemu, literackiemu światowi „Strażniczki książek”.