„Stary”, młodzi i morze to pełna przygód i humoru opowieść o grupie 20-latków, którzy na pokładzie jachtu „Stary” opłynęli Amerykę Południową i przez Horn dotarli do Antarktydy — jako najmłodsi Polacy w historii. Kilka lat później jako najmłodsza ekipa na świecie i w rekordowym czasie przepłynęli legendarne Przejście Północno-Zachodnie — z Atlantyku na Pacyfik przez północną Kanadę. To jak żeglarski Everest i K2. Mało kto decyduje się na to przed czterdziestką, oni to zrobili, mając o połowę mniej lat. Książka jest pochwałą odwagi i szaleństwa jednocześnie. Jest o potędze przyjaźni, pasji i upartego dążenia do celu. Przede wszystkim jednak to pean na cześć marzeń, bo (jak piszą autorzy i zarazem uczestnicy wydarzeń) „wszystko zaczęło się od marzeń. Od postanowienia nastolatków, że w trakcie studiów wybudują jacht, a po otrzymaniu dyplomu popłyną w wielką podróż dookoła świata”.
Przekonajcie się, jaką drogę przebyli, aby urzeczywistnić swoje pragnienia!
Informacje dodatkowe o "Stary", młodzi i morze. Od Antarktydy do Alaski. Wyprawa wokół obu Ameryk:
Wydawnictwo: Bezdroża
Data wydania: 2013-11-13
Kategoria: Publicystyka
ISBN:
978-83-246-6540-2
Liczba stron: 312
Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Przeczytane:2013-11-22, Ocena: 5, Przeczytałam, literacki podbój świata, literatura polska, Mam, publicystyka,
"Granice? W życiu żadnej nie widziałem. Ale słyszałem, że niektórzy mają je w głowach"[1].
"»Stary«, młodzi i morze" to publikacja, która mogłaby stać na niejednej półce. Jej tematem jest przede wszystkim wyprawa grupy młodych ludzi z ułańską fantazją, pasjonatów żeglarstwa, pragnących spełniać marzenia o dalekomorskich podróżach. Ich pierwszym celem jest pokonanie "ryczących czterdziestek", "wyjących pięćdziesiątek", przepłynięcie wód Hornu i dopłynięcie do Antarktydy. Drużyna marzeń, której średnia wieku po opłynięciu Ameryki Południowej wynosiła zaledwie 22 lata, stanowi jednak dowód, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. "Jeśli Horn jest żeglarskim Everestem, pora sięgnąć po K2"[2]. Dlatego zaledwie kilka lat później ci sami ludzie postanawiają zmierzyć się z legendarną Northwest Passage. "Z trasą, która, nim podbił ją Amundsen, doprowadziła do zguby 64 ekspedycje. Którą nawet dzisiaj, w dobie lodołamaczy, niezawodnych silników, GPS i satelitów, pokonało zaledwie kilkadziesiąt jednostek na świecie. W tym żadna wcześniej pod polską banderą! Żadna tak szybko! I żadna w tak młodym wieku"[3]. Jednocześnie Jacek Wacławski – współautor książki oraz zdobywca najbardziej prestiżowych nagród żeglarskich i eksploracyjnych – wraz z ludźmi, których już na zawsze będą łączyć szczególne więzy, osiągnął zdecydowanie więcej. "»Stary«, dzięki naszemu szaleństwu i swojej morskiej działalności, stał się pierwszym polskim jachtem, który opłynął obie Ameryki"[4].
Marcin Jamkowski całą historię przedstawia w klasycznym reporterskim stylu. Mówiąc to, ostrzegam czytelników, by nie oczekiwali po "»Starym«, młodych i morzu" dziennika w stylu Kingi Choszcz ani nawet wspomnieniowej relacji z podróży jak te Mirosława Kowalskiego. Zbierając przemyślenia uczestników południowej części wyprawy, fragmenty dziennika Jacka Wacławskiego, maile, rozmowy telefoniczne z najbliższymi i pokładowe dialogi pozostałych osób z tego dream teamu oraz samemu uczestnicząc w wyprawie dokoła Ameryki Północnej, tworzy jednak bardzo przystępnie napisaną całość, którą aż chce się czytać.
"»Stary«, młodzi i morze" może stanowić wzór w swej kategorii. Autor przedstawia tu pasjonującą wyprawę, obraz morskiej rzeczywistości, wykorzystując do tego żeglarskie techniczne słownictwo. To sprawia, że laikom może być trochę trudno przebrnąć przez niektóre fragmenty. Na szczęście nie ma ich aż tak dużo (szkoda tylko, że nie pomyślano o dołączeniu słowniczka dla mniej obytych). Niemniej jest to pozycja, którą z wielkim zainteresowaniem mogą czytać zarówno znawcy tematu, jak i ci, którzy lubią każdą relację z mniej lub bardziej trudnych wypraw.
Książkę Jamkowskiego i Wacławskiego można by postawić obok (lepszych) poradników motywacyjnych. "Przygotuj się dobrze i płyń, ruszaj w drogę. Świat sprzyja podróżnikom. (…) Najtrudniejsze to wyruszyć"[5]). Na takie miano zasługuje dzięki fragmentom dziennika Jacka. Ale także jego wspomnieniom, które sięgają daleko w przeszłość. "»Entuzjazm i motywacja z czasem znikną. Lepiej działać i patrzeć jak znikają przeszkody« – dźwięczały mu w uszach słowa [Jurka Wąsowicza]. (...) Jeśli nie popłyniemy teraz, nie popłyniemy już nigdy!"[6]. Współautor książki przedstawia nie tylko swoje prywatne racje, ale także tłumaczy, czym taka podróż w istocie jest, jak wiele dała każdemu z członków eskapady i czego ich nauczyła. "Uczyliśmy się tolerancji, rozumienia naszych odmienności, przezwyciężania budzącej się agresji, godzenia roli przyjaciela i kapitana, świadomości, że każdy z nas ma chwile słabości, kiedy tak naprawdę nie jest sobą i nie można na niego patrzyć przez pryzmat takich sytuacji"[7]. "Historia wypraw polarnych jest bowiem nie tylko lekcją pokory wobec potęgi natury. Jest przede wszystkim wielką lekcją stosunków międzyludzkich"[8].
W pozycji tej czytelnik znajdzie całe mnóstwo wiedzy, która mogłaby wesprzeć przedmaturalną powtórkę z geografii. Barwne opisy przybliżają nie tylko przyczyny pewnych zjawisk, jak wspomniane wyżej "wyjące pięćdziesiątki" czy pokładowe życie od technicznej strony. "»Stary«, młodzi i morze" jest także świetnym kulturoznawczym kawałkiem literatury. Marcin Jamkowski wraz z całą ekipą pokazuje obraz świata, który jest daleki i mało poznany. "Poza tymi pamiątkami po Norwegu [Amundsenie] wiele do zwiedzania w Gjoa Haven nie ma – proste, ciepłe drewniane domy, kilka ulic, błotniste koleiny. Miejsce tak depresyjne, że podobnie jak większość północnej Kanady, objęte zostało prohibicją"[9]. A to – jak wszystko, co nie jest dane człowiekowi na wyciągnięcie ręki – fascynuje. Dzięki temu książka może okazać się idealna dla tych, którzy nie szczycą się aż tak wysokim poziomem odwagi, ale także stać się formą zachęty do wielkich wypraw i wiary we własne marzenia, a także dążenia do ich realizacji.
Nie brak też w niej przewspaniałych, majestatycznych widoków miejsc, gdzie "nie ma granic, przestępstw, brudu i spalin, tylko piękno, natura w najczystszej formie"[10]. Można godzinami wpatrywać się w przepiękne barwne fotografie zamieszczone w książce. Jest ich wiele i rewelacyjnie oddają nieokiełznaną naturę w czystej postaci, barwne zjawiska i zupełnie inny świat. Stanowią świetne dopełnienie obrazu, który kształtuje się w głowach przy czytaniu bardzo sugestywnych i oddziałujących na wyobraźnię opisów. "Nadana miastu przez Hiszpanów nazwa oznacza »rajską dolinę« – zarazem piękną jak i bezpieczną dla statków konkwisty, bo osłoniętą górami od huraganowych wiatrów, z których znany jest region. Mówiono, że to »małe San Francisco« albo »klejnot Pacyfiku«"[11]. Boli jedynie fakt, że pierwsza część jest nimi okraszona znacznie bardziej skąpo niż druga. Zdjęcia są przeróżnego autorstwa, ale dokumentaliście Konstantemu Kulikowi zawdzięczamy największą ich liczbę. A uczestniczył on tylko w drugim etapie tego wielkiego przedsięwzięcia.
Do książki wydawnictwo dołączyło film dokumentalny pokazujący północną część morskiej wyprawy. Wraz z jej uczestnikami nie tylko płyniemy "Starym", ale także lecimy "skalmolotem" czy nurkujemy, by poznać podwodny arktyczny świat. Spotykamy ludzi, którym przyszło żyć w tym mniej czy bardziej depresyjnym świecie i poznajemy ich styl życia. Jesteśmy tym samym współuczestnikami wymagającej wiele odwagi przygody. Towarzyszymy członkom wyprawy, gdy zmuszeni są do ucieczki przed niedźwiedziem, wraz z nimi poznajemy wielorybników, którzy wydają się najbardziej zadowolonymi ze swojego położenia ludźmi na świecie. Całość "nie udałaby się, gdyby nie szalone pomysły – oparte czasami na planach, częściej na marzeniach i rzadziej na chłodnych kalkulacjach tej ekipy przyjaciół"[12].
Zarówno film, jak i książka przywołują historię Northwest Passage. Na obrazie ruchomym jest to dobra krótka animacja, w pisanej wersji – parę faktów świadczących o tym, jak wielu ludzi na świecie marzyło o tych wyprawach i jak wiele znaczyli oni dla pasjonatów żeglarstwa. A przede wszystkim – jak wielki wpływ wywarli na obecną wiedzę o świecie. Przypominają, jak wielkie znaczenie dla człowieka ma odkrywanie nieznanego i przybliżanie innym świata dalekiego, odmiennego i prawie nieosiągalnego. Na naszych oczach tworzy się historia. "Oceany są drogami, które nie znają ograniczeń, a młodość to brak barier! Od dziś wszystko jest możliwe!"[13].
--
[1] Słowa Thora Heyerdahla, norweskiego odkrywcy i podróżnika, cyt. za: Marcin Jamkowski, Jacek Wacławski, "»Stary«, młodzi i morze", Wydawnictwo Bezdroża, 2013, s. 17. [2] Tamże, s. 151. [3] Tamże, s. 297. [4] Tamże, s. 304. [5] Tamże, s. 126. [6] Tamże, s. 21. [7] Tamże, s. 118. [8] Tamże, s. 238. [9] Tamże, s. 224. [10] Tamże, s. 86. [11] Tamże, s. 56. [12] Tamże, s. 150. [13] Tamże, s. 26.