Rzym za czasów Wespazjana.
Pewnego upalnego dnia na Forum Romanum Marek Dydiusz Falko, detektyw, spotyka piękną szesnastolatkę. Dziewczyna ucieka, jakby od tego zależało jej życie. Tak zaczyna się niebezpieczna gra, ze skradzionymi cesarskimi sztabami srebra oraz mrocznym spiskiem w tle. Wynajęty przez tajemniczych, wysoko postawionych ludzi Falko wkracza na grząską ścieżkę, która łatwo może go doprowadzić do zguby.
W tym dowcipnym, napisanym z werwą kryminale jest i trudna do rozwikłania sprawa, i dramatyczne zwroty akcji, i prawdziwe namiętności - w samym sercu Rzymu czasów Wespazjana.
Śledząc drogi, którymi podąża Falko, nie można się nudzić!
"Srebrne świnki" to pierwsza powieść z bestsellerowej serii z detektywem Markiem Dydiuszem Falkonem.
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2009 (data przybliżona)
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 446
Tytuł oryginału: The Silver Pigs
Język oryginału: Angielski
The sixth novel featuring Marcus Didius Falco. Falco and his girlfriend Helena find themselves attached to a travelling comedy troupe who are touring through...
Detektyw Marek Dydiusz Falko na rozkaz cesarza Wespazjana ma przeprowadzić śledztwo w sprawie zdrady stanu. Odtrącony przez piękną patrycjuszkę Helenę...
Przeczytane:2023-06-01, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2023 roku, 52 książki 2023,
Niezwykle rzadko czytam komedie kryminalne. Głównie dlatego, że do tej pory poczucie humoru autorów nie zgadzało się z moim, więc pozostał uraz, dociskany jeszcze kolejnymi nieudanymi spotkaniami z tym gatunkiem. Jednak kiedyś, w zamierzchłych czasach, udało mi się zobaczyć film na podstawie książek Davis i pozostawił u mnie nostalgiczny posmak intrygującego seansu. I oczywiście duży wpływ miał na sięgniecie po powieść starożytny Rzym. Jako historyczka, która zawsze kochała starożytność, postanowiłam skoczyć na głęboką wodę - albo popłynę, albo zostaną wyrzucona na brzeg z wodorostami w ustach.
Pierwsze co mi się w rzuciło w oczy, to że Marek Dydiusz Falko to straszny kobieciarz, z gatunku tych, których obchodzę bardzo szerokim łukiem. Davis rozpoczęła akcję w stylu Raymonda Chandlera i jego klasycznego Marlowe'a. I tylko dlatego nie odłożyłam książki, choć miałam ochotę, bo nasz Dydiusz grał mi na nerwach niczym bębniarz na harfie. I bardzo dobrze zrobiłam, ponieważ Falko przestaje po pewnym czasie drażnić, humor okazuje się ironiczny i cięty niczym ostrze skalpela, intryga przyspiesza i staje się coraz to bardziej interesująca, a ja łapię się, w połowie książki, że tak naprawdę lubię Falko - to on sam nienawidzi siebie z pasją godną lepszej sprawy. A jego zapatrywania na życie, na kobiety, na Rzym i jego miejsce w nim weryfikują zdarzenia, które go spotykają i ludzie których spotyka on.
Jak już wspomniałam, humor jest bardzo ironiczny, a ja właśnie taki lubię. Największe jego natężenie występuję jednak w pierwszej części powieści, później, jakby autorka uczyła się podczas pisania i zdecydowała się pójść w poważniejsze klimaty, zanurzamy się w cięższy nastrój, odrobinę ponury (zwłaszcza w Brytanii), by potem Davis znalazła złoty środek i połączyła humor i powagę w jedną, bardzo zgrabną całość. "Srebrne świnki" to debiut autorki i jak sama napisała w przedmowie, w pierwszej części serii o Falko było sporo niezręcznych zdań czy nieścisłości - jednak nie sprawiają one, że książka wiele traci. Jest w pewnym sensie - i mówię to z ręką na sercu - urocza.
Co mi się najbardziej podobało, to bardzo dobrze uchwycony klimat Rzymu. Czuje się te nasłonecznione, cuchnące uliczki. Można też odetchnąć w przewiewnym i lekko oświetlonym atrium senatora. Możemy wdychać gorąco z pieców wraz z niewolnikami. A sam Rzym wydaje się żywy. Mimo, że Davis nigdy nie studiowała historii starożytnego Rzymu, to zrobiła dobry research i jakimś cudem tchnęła duszę w swoje opisy, które są jedną z mocnych stron powieści i nadają jej specyficznej atmosfery.
Sama zagadka kryminalna przypomina odrobinę stare kryminały retro. Być może "Srebrne świnki" to książka, która powstałaby, gdyby ktoś zmieszał przygody Sherlocka Holmesa, dodał Marlowe'a, zabełtał panną Marple i poprószył złotem antyku. A może srebrem? W końcu świnki też były (przynajmniej w części) ze srebra.
A czym były te tajemnicze srebrne świnki? I jak Falko wmieszał się w sprawę wagi państwowej? Być może to niedopowiedzenie zachęci was, by spróbować zmierzyć się z rzymskim detektywem i jego ostrym językiem. Nie gwarantuję, że nie będziecie czasami zgrzytać zębami. Mam nadzieję jednak, że obędzie się bez wypadania trzonowców, a Falko stanie sie waszym dobrym kumplem - tak, jak stał się moim.