PORYWAJĄCY THRILLER AUTORA BESTSELLEROWEJ POWIEŚCI PARK JURAJSKI.
Przełomowe odkrycia. Zażarta rywalizacja. Przygoda, która tworzy historię.
Doskonała zabawa. - ,,The Independent"
Rok 1876, Dziki Zachód. Wojsko amerykańskie prowadzi zaciętą walkę z indiańskimi plemionami, a na fali gorączki złota wszędzie zaczynają wyrastać miasteczka bezprawia. W tej scenerii toczy się również słynna wojna o kości. Dwóch rywalizujących ze sobą profesorów paleontologii poszukuje skamieniałych szczątków dinozaurów, uciekając się do wszelkich możliwych chwytów.
Do tego bezwzględnego świata trafia William Johnson, który ma więcej pieniędzy niż rozsądku. Zdecydowany wygrać nierozważnie zawarty zakład, dołącza jako fotograf do ekspedycji światowej sławy paleontologa, profesora Marsha. Ten jednak nabiera przekonania, że Johnson jest szpiegiem jego wroga, profesora Cope'a, i porzuca go w Cheyenne, mieście zbrodni i występku. Johnson, chcąc nie chcąc, łączy więc siły z Cope'em i dokonuje odkrycia o historycznym znaczeniu. Ochrona tego nadzwyczajnego skarbu zmusi go do stawienia czoła kilku najniebezpieczniejszym i najbardziej znanym postaciom Dzikiego Zachodu...
Jeden z najbardziej pomysłowych i błyskotliwych twórców thrillerów. -,,The Observer"
Mistrz opowieści. -,,The Sunday Telegraph"
Crichton tworzy thrillery o zręcznie poprowadzonej i zapierającej dech w piersiach akcji. -,,The Daily Telegraph"
Klasyczny Crichton, łączący osiągnięcia nauki z dreszczykiem emocji. -,,Daily Mirror"
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2018-05-08
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 340
Tytuł oryginału: Dragon Teeth
"Jak szybko wady mogą zmienić się w zalety!"
Ciekawa książka, dająca przyjemną rozrywkę czytelniczą, poprowadzona w rytmach Dzikiego Zachodu. Thriller nie trzyma mocno w napięciu, jednak sympatycznie przeszywa dreszczykiem fabułę. Wciągnęłam się w przedstawiany scenariusz zdarzeń, odnalazłam w zaproponowanym klimacie, na kilka chwil przeniosłam do Ameryki z tysiąc osiemset siedemdziesiątego szóstego roku. Frapująco było przyglądać się początkom paleontologii, poszukiwaniom kości zmarłych przed wieloma milionami lat dinozaurów, a przy tym obserwować trudy w wykonaniu fotografii, ale przede wszystkim wczuć się w rywalizację między dwoma światowej sławy naukowcami.
Autor zajmująco zaplótł intrygę, wzbogacił ją elementami sensacyjnej przygody, atrakcyjnymi incydentami, wartko poprowadził narrację. Do tego zgrabnie uchwycone polityczne tło wydarzeń, amerykańskich wojsk prowadzących zaciętą walkę z indiańskimi plemionami, a także masowe osadnictwo, rozwój kolei, wymieranie bizonów, czy darwinowska teoria ewolucji. W tle migoczące drobiny złota, hazard przy stołach, kowbojska muzyka i powszechne odgłosy strzelanin. Jak przetrwać w bezprawiu, jak nie narobić sobie wrogów, jak unikać konfrontacji? Zwłaszcza kiedy w skrzyniach cenny ładunek, a droga koleją, dyliżansem i konno zatrważająco daleka i wielce niebezpieczna. Podobało mi się nawiązanie do prawdziwych postaci, nadanie im odpowiedniego kolorytu, wyważonego i nieuprzedzonego.
William Johnson, syn filadelfijskiego armatora, student Yale College, który dopiero poszukuje własnej tożsamości i wartościowego sposobu na życie, rozpieszczony przez bogatych rodziców, skłonny do żartów i kawałów, nieroztropnie zakłada się. Nie wie, że podjęte przez niego wyzwanie stanie się krokiem milowym w przeznaczeniu. Los przecina ścieżkę jego i dwóch znakomitych profesorów, Marsha i Cope'a, łowców skamielin, sprawia, że może uczestniczyć w odkryciu o historycznym znaczeniu. Na wyprawę na Zachód udaje się jako nieco naiwny i łobuzerski młodzieniec a wraca jako pewny siebie i naznaczony blizną mężczyzna. Dobrze bawiłam się przy książce, dostałam od niej to, czego oczekiwałam, chwilę wytchnienia i możliwość literackiej podróży w czasie.
bookendorfina.pl
PRZED „PARKIEM JURAJSKIM”
W tym roku mija ćwierćwiecze od powstania „Jurassic Parku”, filmu opartego na powieści Michaela Crichtona z 1990 roku. W tym roku mija także dziesięć lat od śmierci pisarza. Wspominam o tych dwóch rzeczach nie przypadkiem, bowiem właśnie na rynek trafiła najnowsza powieść amerykańskiego autora. „Smocze kły”, bo o niej mowa, to książka napisana w roku 1974, ale wydana dopiero pośmiertnie. A jest to pozycja ważna, bo stanowiąca zapowiedź „Parku Jurajskiego” właśnie – i przy okazji naprawdę udana, choć fakt, że nie wydano jej za życia kazał domniemywać coś zupełnie innego.
Rok 1876, Ameryka, Dziki Zachód. Czas kowbojów, walk z indiańskimi plemionami, gorączki złota, bezprawia, niewyobrażalnego okrucieństwa, a zarazem przygód. William Jason Tertullius Johnson, jak wskazuje już samo jego nazwisko, pochodzi z elit. Syn armatora z Filadelfii, student Yale College, jak wielu mu podobnych, jest rozpuszczony, leniwy i chce przede wszystkim spełniać swoje zachcianki. Ale jego życie wywraca się do góry nogami, kiedy jeden z jego kolegów, a zarazem rywali, podpuszcza go do wykazania się męstwem. William, chcąc dorównać koledze, który był w Kansas City, oznajmia, że on także zamierza wybrać się na Dziki Zachód. Pierwsze, co przychodzi mu do głowy, to ekspedycja sławnego paleontologa, profesora Marsha. Zakład zostaje przyjęty, żaden z chłopaków nie zamierza przegrać, William cudem dostaje się do ekipy naukowca, jako fotograf, niestety szybko Marsh uznaje go za szpiega swojego konkurenta, Cope’a, a student zostaje porzucony w samym środku miasta, w którym nie chciałby się znaleźć. Tak zaczyna się jego wielka przygoda u boku samego Cope’a, która pokaże mu prawdziwe oblicze Dzikiego Zachodu…
Całość recenzji na moim blogu: http://ksiazkarniablog.blogspot.com/2018/05/smocze-ky-michael-crichton.html
Przybyłem tu, by wydobywać kości prehistorycznych zwierząt. (s. 110)
Główny bohater to osiemnastolatek z bogatej rodziny ze Wschodu William Johnson. To bystry, ale leniwy student. Przez własną nieostrożność i zapalczywość miał spędzić całe lato gdzieś na pustkowiach Montany, na upiornie gorącej pustyni, by wykopywać kości i fotografować uczestników wyprawy. Wyruszył pod opieką profesora Marsha, ale na skutek jego podejrzliwości i splotu okoliczności trafił do jego rywala profesora Cope’a. Podróżowanie pociągiem, statkiem, wozem, dyliżansem; unikanie stad bizonów i konfliktów z Indianami, przemykanie z fortu do fortu, walka z upałem i brakiem wody oraz gryzącym pyłem; wystrzeganie się rewolwerowców i złodziei to codzienność podróżnika na Dziki Zachód Ameryki w II połowie XIX wieku.
Te skamieniałości były szczątkami największych stworzeń, jakie kiedykolwiek kroczyły po powierzchni Ziemi. (s. 216)
I czytelnik miał je szansę odkrywać, gdyż autor przedstawił sposób odróżniania kości od skały, żmudnego wydobywania ich, zabezpieczania. Zabrakło mi jedynie metody obliczeń, jak na podstawie wyglądu kości czy zęba paleontolog wyliczał wielkość i ciężar dinozaura. Z nazwami było prościej, jest podanych kilka przykładów tworzenia nazw łacińskich. Autor odkrywa też ówczesne tajniki robienia zdjęć na kliszach, co wymagało ogromnej wiedzy, a bohater musiał ją przyswoić w bardzo krótkim czasie.
W niektórych częściach Stanów Zjednoczonych teoria ewolucji wciąż budziła kontrowersje. (s. 178)
Wprawdzie latem 1876 roku teoria ewolucji Karola Darwina była już znana od jakiegoś czasu, lecz wciąż nie była ugruntowana naukowo i przekonywała niewielki procent społeczeństwa. Owa bezbożna paleontologia była między innymi potępiana przez duchownych i teologów, za to promowana przez bogatych i przez nich wspierana finansowo. Jedna ze scen dobitnie pokazuje, do czego mogła doprowadzić wymiana opinii na temat prehistorycznych gadów.
I wiedzieli, że sława i zaszczyty przypadną temu, kto odkryje i opisze najwięcej gatunków. (s. 130)
Krótko i przystępnie przedstawił autor odkrywców „straszliwych jaszczurów”, ale skupił się na dwóch z nich i uczynił bohaterami swej powieści. Othniel C. Marsh oraz Edward Drinker Cope to postacie historyczne, sławni paleontolodzy, którzy odkryli kilkadziesiąt gatunków dinozaurów i sami nadali im nazwy. Tych legendarnych gigantów paleontologii na początku łączyła przyjaźń. Potem już tylko dozgonna wrogość. Wprawdzie autor na potrzeby powieści trochę manipulował czasem i kolejnością zdarzeń, jednak ich wzajemną niechęć przedstawił rzetelnie. Do jakich sposobów uciekali się ci dwaj rywale o skamieniałości? Zdziwicie się.
Oni chcą, żeby Indianie zostali usunięci, a ich ziemie stał się dostępne dla białych osadników. (s. 291)
Wątek historyczny ukazany w tej powieści dotyczy także podbijania Dzikiego Zachodu i rugowania Indian z ich ziem. A wszystko to w imię białej, wyższej rasy, która potrzebowała nowych terenów do zasiedlenia. Autor nie oszczędza czytelnika, przedstawia mu wyniki krwawych walk wojska z Indianami, brutalności „zwykłych dzikusów”, łamanie umów rządowych i ich zawieranie, oczywiście z korzyścią dla białych. To także gorączka złota i obraz miasteczek górniczych oraz toczącego się w nich życia z rewolwerowcami na pierwszym planie. Żeby przetrwać w takich miejscach, bohater musiał się wykazać sprytem i inteligencją, a także zasobnością sakiewki. A z drugiej strony William Johnson nie znał jeszcze życia i różnych jego aspektów, więc nic dziwnego, ze popełniał błędy i płacił za naiwność.
- Zęby – powtórzył. – Zęby dinozaura.
- Ależ one są ogromne! Ten dinozaur musiał być niewiarygodnie wielki. (s. 167)
Michael Crichton był niezwykłym pisarzem, scenarzystą, producentem filmowym. W książkach widać jego zamiłowanie do badań, nauki, historii. Ta powieść wzbogacona została o autentyczne notatki i fragmenty dzienników Williama Johnsona, które nie były wcześniej publikowane. Powieść wzbogacona została mapą USA z zaznaczoną trasą podróży, dzięki której na bieżąco śledziłam podróż Williama, bogatą bibliografią, postscriptum z biogramami bohaterów, słowem „Od autora” oraz „Posłowiem” pióra Sherri Crichton. Zabrakło mi tylko dwóch zdjęć głównego bohatera sprzed wyprawy na Dziki Zachód i po powrocie z niej, o których mowa we „Wstępie”.
Czy powinienem założyć, że przeżyłeś na Zachodzie wiele barwnych przygód i zabiłeś paru ludzi w pojedynkach? (s. 319)
Smocze kły to epicka opowieść, przedstawiająca przełomowe odkrycia z dziedziny paleontologii jako niebezpieczną przygodę, która tworzyła historię nie tylko Ameryki, do tego zaciekła naukowa rywalizacja, walka o kości, walka przetrwanie na każdym kroku. Jest i mankament… Powieść jest zdecydowanie za krótka!
Recenzja z bloga: Zatraceni w kartkach
Jeśli jesteście (tak jak ja) fanami Parku Jurajskiego, to warto wiedzieć, że dzięki wydawnictwu Rebis, możemy poczytać historię o dinozaurach, ale nie takich jak w Parku. Pytanie tylko czy Crichton tak samo poradził sobie z martwymi dinozaurami jak z żywymi?
Nie wiem czy wiecie, ale autor zmarł w 2008 roku mając zaledwie 66 lat a ta książka to swego rodzaju hołd, który złożyła mu żona i syn. To właśnie oni postarali się, żeby niepublikowana książka ojca historii o dinozaurach ujrzała światło dzienne.
Wiliam Johnson to główny bohater powieści. Student Yale przegrał zakład, który zmusił go do podróży na Dziki Zachód, żeby znaleźć szczątki wielkich gadów, które władały Ziemią. Jego zadaniem będzie fotografowanie znalezisk, jednak nie zdaje sobie sprawy jak wielkie kłopoty na niego czekają, bo został zwolniony z ekspedycji uznany za szpiega. Ten młody, rozpuszczony student będzie musiał funkcjonować w mieście Cheyenne, gdzie jego brak rozsądku nie wyjdzie mu na zdrowie.
Czytając tę książkę widać, że autor przygotował się bardzo merytorycznie. Miasteczko Dzikiego Zachodu jest opisane tak, jak to można było zrobić najlepiej. Każdy szczegół został dopracowany i podkreślony, żeby pokazać, że to jest prawdziwy Dziki Zachód i prawdziwa historia.
W książce jest wiele malowniczych, plastycznych opisów. Gdyby przeczytać go i zamknąć oczy, to widać miejsce opisane. Jednak autor trochę poległ w opisach akcji. Coś co można by rozpisać na kilka stron, on skrócił do raptem kilkuzdaniowej wypowiedzi, krótkiej notatki prasowej z wydarzenia. Być może ta książka pierwotnie miała być zarysem dla scenariusza, ale kto to wie? Być może był powód, dla którego książka kurzyła się przez ponad 30 lat…
Powiem wam, że nie przepadam za westernami. Jestem ich prawdziwym przeciwnikiem. Nie wiem co w nich jest pasjonującego. „Smocze kły” wziąłem z sentymentu do Michaela Crichtona i prawdopodobnie tak samo zrobi/ło wiele osób. Ale to nie są pieniądze wyrzucone w błoto. Zawsze miło jest powrócić do twórczości kogoś, kto rozbudził w nas zainteresowanie dinozaurami.
Jak już wspomniałem „Smocze kły” kojarzą mi się bardziej ze szkicem pod scenariusz, ale nadal uważam, że warto powrócić do historii o tych wielkich gadach, nawet jeśli tym razem leżą spokojnie pod warstwą piasku. Ta książka jest zapowiedzią Parku Jurajskiego, więc śmiem twierdzić, że każdy fan powinien przeczytać i tę pozycję, która w przyszłości może będzie zekranizowana?
Recenzja z bloga: zatraceni w kartkach
Wyspy Salomona - tu narodzi się tsunami, które unicestwi Kalifornię. Antartyda - gigantyczna góra lodowa odłamie się od kontynentu. Floryda - potężny huragan...
Jacka Formana, programistę z Doliny Krzemowej, prześladuje pech. Niespodziewanie traci pracę, wypadkowi ulega żona, której zachowanie nasuwa...
Przeczytane:2019-03-10,
Trochę wstyd się przyznać, że taka wielka fanka Parku Jurajskiego i dinozaurów zaczęła swoją przygodę z książkami Michaela Crichtona od Smoczych kłów, a nie od wspomnianego wcześniej tytułu (choć miałam na myśli film). Choć osobiście nie żałuję, bowiem ta powieść była naprawdę świetna, aczkolwiek muszę jak najszybciej nadrobić pozostałe powieści autora, zwłaszcza Park Jurajski i Zaginiony świat, które już od lat spoglądają na mnie z półek z niesamowitym wyrzutem. Jednakże na chwilę obecną mogę z czystym sumieniem przeanalizować najnowszą pozycję Crichtona wydaną przez Dom Wydawniczy Rebis.
Akcja Smoczych kłów rozgrywa się w roku 1876 na Dzikim Zachodzie. To idealne połączenie tego, za czym przepadam w powieściach przygodowo-sensacyjnych. Mamy tutaj do czynienia z Indianami, archeologią, rywalizacją i klimatem, który nawiązuje lekko do westernów. Trochę mieszanka wybuchowa, ale idealnie zgrana w fascynującą i naprawdę wciągającą całość. Przyznam szczerze, że nie miałam pojęcia, czego mogę się spodziewać po twórczości Crichtona, bo jak już wyżej napisałam, nie miałam z nią wcześniej do czynienia. Uważałam jednak, że to w pełni dojrzały autor, który wie, w którym kierunku zmierza i co chce pokazać czytelnikowi, i chyba się nie pomyliłam. Chociaż mam wrażenie, że przedstawiona w tej książce historia to zaledwie część tego, na co go stać.
Michael Crichton pisząc tę książkę inspirował się prawdziwymi wydarzeniami, które miały miejsce w świecie archeologii. Pojawiają się tutaj dwie postacie słynnych naukowców, którzy toczyli ze sobą zaciekłą walkę. Być może rywalizacja była dla nich siłą napędową do działania, bowiem oboje zapisali się na kartach historii. Pierwszym z nich jest Othniel Charles Marsh, drugim Edward Drinker Cope. Ich zaciekłe współzawodnictwo miało miejsce w latach 1870-1890, jednak to nie oni są tutaj głównymi bohaterami. Do bezwzględnego świata archeologicznych zmagań trafia młody student, William Johnson, który nie zdaje sobie sprawy z tego, jak niebezpieczna okaże się misja, której ma zamiar się podjąć. Głupi zakład sprawił, że stał się towarzyszem profesora Marsha. Głupi przypadek z kolei skierował go do profesora Cope’a. A potem to wierzcie mi, że nadeszło tornado.
Wydawałoby się, że praca paleontologa to nudna robota. Siedzisz i grzebiesz w piachu. Szukasz kości, oznaczasz je. Jednak nie w przypadku Crichtona. Jeśli choć trochę znacie Park Jurajski, to na pewno wiecie, że ten facet potrafi urozmaicić naukowcom pracę… Tutaj nie mamy do czynienia z ożywianiem prehistorycznych gadów, ale z czystą paleontologią, jednakże nie brakuje innego rodzaju doznań i wrażeń, takich jak pojedynki z plemieniem Siuksów, którzy są wrogo nastawieni do obcych, a ich hobby to oskalpowanie tych, którzy wchodzą na ich teren. Nie brakuje jednak też tych dobrych, pomocnych Indian, którzy starają się wspierać głównego bohatera, a także resztę paleontologicznej wyprawy. Jednakże musimy sobie zdawać sprawę z tego, że takie podróże zawsze niosą ze sobą spore ryzyko, a jeżeli weźmiemy pod uwagę czas i miejsce akcji, to zdecydowanie będzie ono jeszcze większe. Nie wszyscy powrócą do domu…
Nie sposób nie odczuć tej charakterystycznej atmosfery Dzikiego Zachodu. Nie brakuje tutaj bandytów rodem z westernów, którzy tylko wypatrują na szlakach łatwych ofiar. A czyż młody student z Yale nie jest tutaj rasowym przykładem nieporadnej istoty, którą z łatwością można obrabować? Zgodnie z powiedzeniem „Przede mną przepaść a za mną wilki”, William Johnson natrafia to na bandytów, to na wrogo nastawionych Indian. Nieprzewidywalność fabuły tylko podsyca tę atmosferę. Zbrodnie, intrygi, potyczki. Pasja, rywalizacja, wielkie dokonania. To wszystko znajdziecie w powieści Crichtona, która została napisana w oparciu o bogatą bibliografię.
Smocze kły to naprawdę porywająca powieść, która pozwoli Wam zapomnieć o otaczającym Was świecie. To znakomite połączenie przygody, sensacji i westernu, które wciągnie Was już od pierwszych stron.
www.bookeaterreality.blogspot.com