Agatha Christie w okowach zaśnieżonej tajgi.
Olga Puszkina - technik transportu kolejowego trzeciej klasy i przyszła autorka bestsellerów - pracuje jako dróżniczka w budce przy torach, a towarzystwa dotrzymuje jej jedynie jeż Dmitrij. Patrząc na przejeżdżający ekspres transsyberyjski, Olga marzy o studiowaniu literatury na uniwersytecie w Tomsku, zwanym Oksfordem zachodniej Syberii, i o ucieczce z sennej, zasypanej śniegiem wioski Rozłaznyj.
Senny spokój miejscowości zakłócają nagle jadowite listy, liczne przestępstwa i plotki o Babie Jadze, zabójczej wiedźmie ukrywającej się w mroźnej głębi rosyjskiej tajgi. A gdy pewnego dnia na zmierzającą do budki Olgę spada wyrzucone z ekspresu ciało amerykańskiego turysty z poderżniętym gardłem i ustami pełnymi rubli, kobieta wie, że pora zacząć działać. Niedługo potem Rozłaznym wstrząsa kolejne morderstwo, a prowadzący śledztwo sierżant Maruszkin trafia do aresztu. Olga postanawia pomóc policjantowi w walce z jego przerażającym szefem, podpułkownikiem Babikowem. Ale czy przy braku tropów nie porywa się przypadkiem z motyką na słońce?
"Śmierć w transsyberyjskim ekspresie" to kryminał, który jednocześnie wciąga, wzbudza napięcie i wywołuje na twarzy mnóstwo uśmiechów.
C.J. Farrington wychował się w Szkocji, a wykształcenie zdobył między innymi w Edynburgu, Cambridge i na Harvardzie. Interesuje się polityką i podróżowaniem - do napisania jego debiutanckiej powieści, "Śmierci w transsyberyjskim ekspresie", zainspirowała go właśnie podróż słynną koleją. Swój czas dzieli między różnymi ośrodkami naukowymi a opieką nad córką Acacią.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2022-03-10
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 344
Tytuł oryginału: Death on the Trans-Siberian Express
Czytamyzdysia
29.03.2022
7 / 10
Na półkach: Przeczytane
„Śmierć w transsyberyjskim ekspresie” C.J.Farrington to kryminał wydany przez @proszynski_wydawnictwo
Spodziewać możecie się prostej i lekkiej historii, która dzieje się rzecz jasna w Rosji. Starałam się na czas czytania wyprzeć obecną sytuację polityczną. Autor dokładnie pokazał w książce uwielbienie do prezydenta, i podejście do Zachodu.
Farrington wg mnie świetnie oddaje klimat syberyjskiej wsi Rozłazne. Jest śnieg, trzaskające mrozy, maleńka wieś, oddalona od innych …. Można to poczuć przez książkę ;-).
Książka powoli się rozkręca ale po chwili fabuła trzyma w napięciu i byłam ciekawa co będzie na następnej stronie.
Bohaterowie: ✨✨✨
Emocje:✨✨
Tempo akcji:✨✨
Olga Puszkina to główna bohaterka, która jest dróżniczką ale marzy by być wielką pisarką. Większość swojego czasu spędza w budce. Po pracy zajmuje się pomocą przyjaciółce Annie, Ojcu lub jego siostrze. Pewnego dnia otrzymuje anonimy list, w który jest pełno niemiłych słów o Oldze. Pewnego dnia podczas gdy przejeżdża transsyberyjski ekspres wypada na nią martwy mężczyzna z monetami w ustach. Olga postanawia pomóc w rozwikłaniu zagadki sierżantowi Maruszkinowi. Czy sobie poradzi? Czy odnajdą mordercę? Ciekawi? Zachęcam Was do sięgnięcia po tą pozycję.
„Śmierć w transsyberyjskim ekspresie”.
Główna bohaterka książki - Olga jest dróżniczką w budce przy torach. Jest kobietą skrywającą w sercu mnóstwo marzeń, a jednym z nich jest rozpoczęcie nowego życia, z daleka od bolesnej krytyki ojca. Olga otrzymuje list pełen okropnych i oceniających ją słów, którymi stara się nie przejmować. Niemniej jednak jej życie ulega zmianie, gdy pewnego dnia z ekspresu transsyberyjskiego wypadają na nią zwłoki mężczyzny. I tu sprawa ulega skomplikowaniu, ponieważ należy wyjaśnić, co się wydarzyło. Tylko pytanie – jak? Kto podejmie się wyjaśnienia brutalnego morderstwa i co wspólnego ma z tym Olga? Ciekawe! Autorka zaskakuje nas na kolejnych stronach, ukazując jednak życie tutejszych mieszkańców Syberii jako okropne i nieprzystępne. Generalnie miałam momentami wrażenie, że cofamy się odrobinę do średniowiecza. To, co jest świetne w tej książce to spójna fabuła. Wszystko jest dokładnie przemyślane i powiązane ze sobą. Nie ma żadnego bałaganu w treści. Znalazłam tutaj wiele zaskakujących wątków. To, co mnie przytłoczyło to ilość postaci, przeważnie jest tak, że im więcej postaci, tym musimy lepiej wytężyć swój umysł i zapamiętać kto jest kim.
Książkę opisałabym bardziej jako thriller niż kryminał z uwagi właśnie na morderstwo. Styl pisarza przypadł mi do gustu. Jako całość książkę oceniam na dobrą i lekką do lektury. Długie i złożone zdania też są w moim odczuciu pozytywne.
"Śmierć w transsyberyjskim ekspresie" to bardzo ciekawy thriller. Z początku nie byłam co do niego przekonana, ponieważ nie czytałam książkek o takiej tematyce. Syberia, Rosja, pociągi...? Myślałam, że to nie dla mnie, lecz po przeczytaniu książki zmieniłam zdanie. Akcja stopniowo nabiera tempa, jest ona świetnie rozegrana. Na początku książki, nie ukrywam, że trochę się nudziłam, lecz nie trwało to zbyt długo. Po pewnym czasie nie mogłam się oderwać od tej książki.
Główna bohaterka Olga wiodła spokojne życie do czasu...morderstwa...I to nie takiego zwyczajnego.
Motyw książki uważam za przygnębiający, zmuszający czytelnika do myślenia.
W teraźniejszych czasach książka może wzbudzać kontrowersje, lecz uważam, że jest warta przeczytania.
Ogólna ocena: 4/5
Syberia, zapadła wieś Rozłazne osnuta mgłą zimna, nostalgii i senności. Tu żyje Olga Puszkina, która pracuje jako dróżniczka, lecz w głębi duszy marzy o tym, żeby pisać. Pewnego dnia jej świat burzy anonimowy list i plotki o Babie Jadze, ukrywającej się w mroźnej tajdze. Kiedy jednak spadają na nią wyrzucone z pociągu zwłoki, a w Rozłaznym dochodzi do kolejnego zabójstwa, Olga na własną rękę postanawia rozwikłać zagadkę.
Przed rozpoczęciem czytania tej lektury miałam obawy związane z tym, czy jest to odpowiedni na nią czas. Rzecz dzieje się w Rosji, a przecież to kraj, który kojarzy się ze złem, wojną i okrucieństwem, a wszystko, co rosyjskie nie ma prawa bytu. Jednak pierwsze słowa opisu: "Agatha Christie z zaśnieżonej tajgi" przekonały mnie, żeby dać jej szansę. I nie żałuję. To bardzo poprawnie skonstruowana zagadka kryminalna. Choć przyznam, że nie porwała mnie od początku. Akcja rozpędza się dopiero kilkudziesięciu stronach, ale wtedy już jest tak jak być powinno, fabuła trzyma w napięciu i budzi ciekawość, co wydarzy się później. Jeśli chodzi o styl pisania autora nie do końca przypadł mi do gustu, ale nie przeszkadzało mi to w odbiorze książki.
Co na uwagę zasługuje, to przedstawiony w powieści obraz Rosji. To ta Rosja, która kojarzy się z powieściami Tołstoja czy Dostojewskiego. Ta Rosja, gdzie króluje alkohol i kiszone ogórki, a za oknem śnieg i mróz sprzyjają rozmowom o polityce. To w końcu Rosja ze swoim prawdziwym rosyjskim duchem. I to nie tak, że teraz zachwycam się tym krajem, ale sposób w jaki autor go przedstawia nadaje tej powieści swoistego uroku.
Myślę, że nikt nie przewidział, że premiera książki będzie miała miejsce w tak tragicznym dla świata momencie. Jednak nie zrażajcie się. To naprawdę przyzwoity kryminał, który chce się czytać. Autor umiejętnie przedstawia nam zagadkę morderstwa i świetnie oddaje klimat zaśnieżonej, sennej syberyjskiej wsi. Bardzo podoba mi się tytuł, który nawiązuje w opozycji do "Morderstwa w Orient Ekspresie".
Czy to pozycja dla Was, oceńcie sami. Osobiście uważam, że książka warta była mojego czasu i z chęcią sięgnę po kolejnym tom o Oldze.
Nie wiem właściwie jak to napisać, by nie zostać źle zrozumianą. A być może też potępioną za „uprzedzenia”, szczególnie że tę recenzję piszę w czasie, gdy władza Rosji usilnie pracuje na to, by świat nie lubił tego kraju.
Powiem całkiem szczerze, ja nigdy nie przepadałam za naszym sąsiadem ze wschodu. Nie mam oczywiście nic do samych mieszkańców, wszak praktycznie nikogo z tej narodowości nie znam. Chyba gdzieś osadziła się we mnie taka odhistoryczna niechęć do poczynań politycznych i działań wojsk w czasach wojennych.
Czytając książkę „Śmierć w transsyberyjskim ekspresie”, właściwie cały czas walczyłam z żarzącym się węgielkiem niechęci. Zacznę od tego, że ciągle miałam wrażenie, że akcja dzieje o jakieś dobre pół wieku wstecz. Opis surowych warunków życia na syberyjskiej wsi, to, jak mieszkańcy spędzali niemalże każdy dzień i przede wszystkim, mentalność mieszkańców była dla mnie taka...niedzisiejsza. Za każdym razem, gdy w tekście spotykałam słowa, świadczące o współczesności, odczuwałam dziwny dyskomfort. Słowo smartfon czy Internet pasował do tamtej rzeczywistości jak przysłowiowy kwiatek do kożucha.
To nie jest tak, że ten kryminał mi się nie podobał. Wręcz przeciwnie. To bardzo dobrze przemyślana i spójna opowieść. Do samego końca nie wiedziałam kto jest winien zbrodni zarówno dokonanej w ekspresie jak i w małym domku pracownicy kolei.
Akcja rozpędzała się niczym pociąg. Taki z dość dużym balastem. Sam wątek kryminalny pojawił się dopiero po kilkudziesięciu stronach. No, ale jak już się pojawił, to wszystko nabrało ekspresowego rozpędu. Szczerze mówiąc, doceniłam tę książkę dopiero po tej sześćdziesiątej którejś stronie, kiedy to z rozpędzonego ekspresu wypadł trup. Cała intryga jest naprawdę dobra. W połączeniu z surowymi opisami, momentami czułam wręcz dreszcz na plecach. Zarówno od opisu przenikliwego zimna (jak to na Syberii), jak i od mrocznych opisów snów Olgi czy samej postaci „Baby Jagi”.
Wcześniej fabułę stanowiły przede wszystkim wywody myślowe głównej bohaterki. Olga Puszkina to niespełniona pisarka, marzycielka. Dziewczyna z ambicjami, których nie zniszczyła nawet męska praca dróżniczki na jednej z pomniejszych syberyjskich stacji. Postawa tej dziewczyny wzbudza jedynie szacunek i sympatię. Właściwie to każdy z bohaterów jest skrojony tak, że nie odczułam do nikogo niechęci. Bohaterowie są bardzo charakterystyczni i jeśli mam być szczera, tacy stereotypowo rosyjscy. Wódka i ogórki kiszone pojawiają się niemal na każdej stronie.
Nie do końca dałam się jednak przekonać temu językowi, jakim autor operuje. Czegoś mi zabrakło. Myślę, że przede wszystkim lekkości wypowiedzi. Być może znajdą się fani tak skromnego i zimnego języka. Ja jednak nie zostałam nim powalona na kolana, choć sama koncepcja kryminalna jest super.
„Śmierć w transsyberyjskim ekspresie” to pierwszy tom cyklu o Oldze Puszkinie. Chętnie przeczytam kolejny tom, bo zakończenie zostało otwarte w sposób intrygujący i zachęcający do poznania dalszych losów bohaterki.
Wystawiam ocenę 7/10. Za pomysł i dobre poprowadzenie wątków kryminalnych.
Serdecznie dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
„Życie układa się najlepiej, jeśli robimy wszystko po kolei. Jeśli próbujemy oszczędzać czas, robiąc dwie rzeczy naraz, możemy wylądować w rowie… albo wyciągnąć niewłaściwy wniosek”.
Olga Puszkina, to ładna, zdrowa kobieta po 30. Singielka. Zamknięta w nieco zardzewiałej radzieckiej klatce „córeczka tatusia”. Z zawodu specjalista ds transportu kolejowego, dokładniej technik trzeciej klasy w Rozłaznym, najbardziej sennej wsi Syberii, położonej na zapadłej, zaśnieżonej prowincji. Pracuje jako dróżniczka. Jej codzienność to pociągi nadjeżdżające z zamarźniętego bezkresu – „podglądanie” najdłuższej kolei na świecie Ekspresu Transsyberyjskiego. Światek żelaza, smarów, lokomotyw i wagonów. Życie według rozkładów jazdy i grafików układanych przez innych. A po godzinach – ogarnianie domowych obowiązków. Kobieta ma jednak wiele ukrytych talentów. Marzy, by w przyszłości być pisarką. Obecny stan rzeczy traktuje jako etap na drodze do celu. Kolejnym etapem w jej życiu mają być studia literatury na uniwersytecie w Tomsku, Oksfordzie zachodniej Syberii.
Wkrótce poukładane życie Olgi burzy ciąg niepokojących zdarzeń. Wszystko zaczyna się od anonimowego listu, który daje kobiecie sporo do myślenia. Zmącony spokój zakłócają również pogłoski o licznych przestępstwach oraz plotki o Babie Jadze, wiedźmie ukrywającej się w mroźnej głębi rosyjskiej tajgi. Kulminacja następuje, gdy na przechodzącą pewnego dnia wzdłuż torów Olgę spada wyrzucone z pociągu ciało, właściwie zwłoki. Jak się okazuje należą one do amerykańskiego turysty, który ma poderżnięte gardło, a jego usta wypchano rublami.
Wkrótce Rozłaznym wstrząsa kolejne morderstwo, a prowadzący śledztwo sierżant Maruszkin trafia do aresztu.
Olga postanawia wziąć sprawy swoje „męskie ręce” i wykorzystać wrodzony talent dedukcji i siłę „syberyjskiego tygrysa” do rozwiązania kryminalnej zagwozdki.. i to nie jednej.
"Śmierć w transsyberyjskim ekspresie" to nieszablonowy kryminał. Dziwny. Są tu sceny które zmrożą krew w żyłach (właściwie jedna), sceny pełne napięcia, te które rozkładają na łopatki oraz wiele tych, które bawią. Wszystko przypomina starannie wyreżyserowane przedstawienie, gdzie reżyser i scenarzysta nie gardzą „paliwem rakietowym” i kiszonymi ogórkami. Poszczególne epizody przypominają dobrze znane „swojskie klimaty” osadzone gdzieś w dalekiej przeszłości, choć „aktorzy” mają smartfony, tablety i internety. Stereotypowe podejście do tematu rosyjskiej rzeczywistości dodaje uroku. I dopiero, gdy opada kurtyna widać jak na dłoni, kto zaplątał się w jej fałdy.
Autor operując chłodnym językiem zgrabnie przemyca „złote myśli”, np.: że można „jednocześnie mieć rację i się mylić”, a „ludzie mogą być winni na różne sposoby”.
Ta książka to pierwszy tom cyklu o Oldze Puszkinie. Z przyjemnością przeczytam kolejny.
Dla takich książek warto czasem przeczytać kilka kiepskich, bo mając w końcu te o której dziś napisze doceniasz nie dość, że poczucie humoru to jeszcze cenisz prace jaką wykonujesz, bo bohaterowie naszej książki uwieźcie mi nie maja lekko. Jeżeli do tego dołożysz trupa, którego nikt nie zna to już masz mieszankę wybuchowa.
Przed wami pierwszy tom serii ,,Olga Puszkina" kobieta, która zasługuje na wiele dobrego. Ciekawość co będzie dalej sięga zenitu. Marzenia są po to, żeby je realizować, ale czy kiedyś zastanawiałaś się, ile niektórzy z nas poświęcają, bądź jaką droga idą do realizacji marzenia? Przyznaje, że ja nie. Nasza Olga jest dróżnikiem gdzieś na końcu Świata i jeszcze dalej i marzy o tym, żeby zostać pisarzem, bo ile można znieść monotonie dnia codziennego?
Takie książki jak ta pokazują, że bez względu na ciemnogród danego państwa, miasta zawsze znajdzie się ktoś kto będzie chciał więcej, kto będzie chciał zmienić swoje życie, swoją przyszłość. Nie jest powiedziane, że z kim przestajesz takim się stajesz i Olga jest tego dowodem.
Mogłabym opisać co i jak w książce, ale nie byłoby tej frajdy. Jeżeli jesteś fanem lekkich kryminałów to tutaj znajdziesz to wszystko. Są momenty, kiedy czuć grozę, trud życia codziennego, rozterki bohaterów i tę niesprawiedliwość wobec obywatela, mieszkańca. W wsi Rozłazne na Syberii istnieje jeszcze takie myślenie średniowieczne min, że kobieta do garów i przy usługiwaniu mężowi itp.
Za swój egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka. Czekam na kolejny tom.
Mam mieszane uczucia odnośnie powieści. Nie jest to książka bardzo obszerna jednak z łatwością można ją podzielić na dwie części, początek strasznie nudny i powolny, druga część już o wiele lepsza, coś się zaczęło dziać i było troszkę więcej emocji. W pierwszej części miałam wrażenie, że czyta o Rosji sprzed kilkunastu lat, gdyby nie wzmianki o nowościach technicznych byłabym przekonana, że czytam o dawnych czasach. Główna bohaterka Olga Puszkina wywarła na mnie duże wrażenie, ma postawiony dla siebie cel w życiu i do niego zawzięcie dąży, uświadamia to nam, że nie możemy się poddawać przy pierwszej przeszkodzie w dążeniu do wyznaczonego przez siebie celu. Jej ułożone życie burzy anonimowy list oraz zwłoki turysty, które spadają na nią z pociągu. Gdy dochodzi do kolejnego morderstwa i zatrzymania policjanta prowadzącego śledztwo, Olga postanawia rozwikłać zagadkę na własną rękę i wychodzi jej to bardzo dobrze. Pierwsze słowa opisu bardzo mnie zaciekawiły ,,Agatha Christie z zaśnieżonej tajgi" niestety dla mnie są nie trafione ponieważ do powieści pani Christie tej książce jest daleko. Zagadka kryminalna bardzo dobrze skonstruowana i jej rozwiązanie może zadziwić czytelnika. Na dużą uwagę zasługuje obraz Rosji jaki został przedstawiony w powieści, kojarzy mi się on z powieściami Tołstoja i Dostojewskiego. Autor bardzo dobrze oddaje klimat zaśnieżonej syberyjskiej wsi, oraz zachowanie bohaterów, gdzie króluje alkohol i rozmowy o polityce. Nigdy nie czytałam powieści w podobnym klimacie i niestety mam mieszane uczucia. Bardzo lubię kryminały ale takie gdzie cały czas się coś dzieje, i gdzie akcja nie zwalnia ale przyspiesza. Troszkę też denerwowały mnie rosyjskie imiona i nazwiska. Według opisu na okładce książka miała wywołać na twarzy mnóstwo uśmiechów, u mnie ich nie wywołała. Bardzo ładna i przyciągająca uwagę okładka książki. Nie mogę uznać książki za złą jest po prostu mało wciągająca. Nie jestem pewna czy sięgnę po kolejny tom przygód Olgi, jakoś mnie nie ciągnie do poznania jej dalszych losów. Nie umiem odłożyć książki bez doczytania do końca nawet gdy jest bardzo nudna, zawsze mam nadzieję, że czymś mnie powieść zaskoczy. ,,Śmierć w Transsyberyjskim ekspresie" nie jest bardzo zaskakująca ale pewne rzeczy bym w niej poprawiła.
Dzisiaj będzie krótko, zwięźle i na temat!
Jeśli:
? lubisz kryminały
? chętnie wcielasz się w rolę detektywa
? masz nosa do intryg
? przepadasz za humorem w powieściach kryminalnych
? oczekujesz ciekawej fabuły
? lubisz dobrych bohaterów, choć nie pozbawionych wad, a czasem i odrobinę irytujących
? nie przeszkadzają Ci schematy w tego typu literaturze
? chcesz po prostu spędzić miłe chwile przy lekturze książki
? nie masz za dużo czasu na czytanie grubych tomiszczy
? oczekujesz dobrej zabawy
? słyszysz "Baba Jaga" to już zacierasz rączki
? To "Śmierć w transsyberyjskim ekspresie" jest zdecydowanie dla Ciebie ?
Powiem tak - ja bardzo dobrze bawiłam się czytając tą książkę. Czy można przyrównać ją do Agaty Christie? No aż tak bym nie przesadzała, jednak lektura powieści autorstwa C.J. Farrington miała w sobie to coś, co przyciągało i sprawiało, że chętnie pochłaniałam kolejne strony ?
Naszą główną bohaterką jest tutaj Olga Puszkin, dróżniczka, urzędująca w budce przy torach. Jak każdy ma swoje marzenia - kobieta marzy o tym, aby studiować literaturę w Tomsku. Kiedy przez przypadek Olga obrywa zwłokami, które wypadły z przejeżdżającego pociągu postanawia wziąć los w swoje ręce i angażuje się w śledztwo.
Ja ze swojej strony daję polecajkę i serdecznie zachęcam do lektury! ?
Przeczytane:2022-05-01,
Dzisiaj mam dla Was recenzję książki od @proszynski_wydawnictwo #śmierćwtranssyberyjskimekspresie autorstwa C.J. Farrington.
Powiem szczerze, że długo zwlekałam z tą recenzja i nadal mam bardzo mieszane uczucia wobec tej książki. Przez pierwsze ponad 80 stron nie ukrywam że się męczyłam, a każda kolejna kartka to była dla mnie droga przez mękę. Ale jak już ją pokonałam to przynajmniej wiem po co 😉 Historia przybrała rozpędu i odniosłam wrażenie że nagle książka zaczyna być interesująca. Główna bohaterka dróżniczka Olga trochę czasem męcząca pod koniec nabiera dla mnie odrobinę wyrazu. Cała historia dzieje się w Rosji... Autor pokazuje nam mała, syberyjską wioskę - Rozłazne gdzie aż bije po oczach bieda. Ale nie tylko biedę mamy na pierwszym planie. Znajdziecie tu niedocenione i bite przez mezczyzn kobiety. Na szczęście autor pokazuje tez że warto podjąć walkę o siebie, dzieci. Że wystarczy zrobić pierwszy krok. Że czasem zamiast liczyć na rodzinę może okazać się, że zupełnie obce nam osoby okazują więcej serca.
Śmierć w transsyberyjskim ekspresie miała być kryminałem, ale porusza też wiele innych wątków jak choćby ten który od lutego jest nam bardzo bliski - wątek polityczny...