Skradzione życie

Ocena: 5 (3 głosów)
W 1976 roku dwudziestoośmioletnia matka dziewięcioletniego Erica i ośmiomiesięcznej Tiny, oraz jej partner Jesse Tafero zostali oskarżeni o zamordowanie dwóch policjantów. Sąd na Florydzie uznał ich winnymi zbrodni i orzekł o karze śmierci. Przez pięć lat Sunny Jacobs oczekiwała egzekucji w odosobnieniu, potem jej wyrok zamieniono na dożywocie. Przy życiu trzymały ją listy wymieniane ze znajdującym się w podobnej izolatce Jessem oraz nadzieja na odzyskanie wolności. Prawda o morderstwie wyszła na jaw dopiero w 1992 roku. Do tego czasu Jesse został stracony, rodzice ponieśli śmierć w wypadku lotniczym, a dzieci dorosły. Sunny odzyskała wolność i odbudowała życie osobiste. Jej autobiografie "Skradzione życie" to wstrząsająca i mroczna opowieść o niesprawiedliwości, o woli przetrwania, o nadziei i przebaczeniu. Z faktograficzną wiernością Jacobs odtwarza codzienność za kratami i walkę z wymiarem sprawiedliwości o uznanie jej za niewinną.

Informacje dodatkowe o Skradzione życie:

Wydawnictwo: inne
Data wydania: b.d
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN: 9788373598188
Liczba stron: 440

więcej

Kup książkę Skradzione życie

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Skradzione życie - opinie o książce

Avatar użytkownika - maja_klonowska
maja_klonowska
Przeczytane:2015-08-30, Ocena: 5, Przeczytałam, 26 książek 2015,
Podczas lektury autobiograficznej powieści ,,Skradzione życie" Sunny Jacobs przypomniała mi się Temida-grecka boginię sprawiedliwości. Na wielu rysunkach czy rzeźbach przedstawiona jest z opaską na oczach - ma to symbolizować bezstronność. Czasem trzyma w rękach wagę - by każdemu odmierzyć tyle, ile mu się należy. Ale Temida jest symbolem, ideałem, do którego trzeba dążyć, bo ludzi sądzą ludzie i oni nie mają opasek na oczach. Zaś szala sprawiedliwości przechyla się w różne strony, nie koniecznie akurat w tę, na którą powinna. Tak było w przypadku Sonii i jej partnera Jesse Tafero. Znaleźli się w złym miejscu i w złym czasie, ale nie zrobili niczego złego. Na skutek pewnych okoliczności zostali oskarżeni o zabójstwo dwójki policjantów i skazani na karę śmierci. Cóż, zbrodnia wymagała kary, a w tym wypadku właściwie kozła ofiarnego. Sonia, przez przyjaciół i rodzinę zwana Sunny, spędza w więzieniu łącznie 17 lat, w tym 5 lat w celi śmierci. Tyle lat to szmat życia dla młodej matki z dwójką dzieci. Przez ten czas wszystko się zmieni: Jesse zostanie stracony na krześle elektrycznym(egzekucja przebiegła w dramatycznych okolicznościach), rodzice zginą w katastrofie lotniczej, dzieci dorosną, a i sama Sonia dojrzeje w świadomą samej siebie kobietę. Wyjdzie na wolność jako kobieta po czterdziestce, na skutek medialnych interwencji przyjaciółki z dzieciństwa. Co ciekawe, mimo że prawdziwy sprawca przyznał się do morderstwa, proces nie do końca uniewinnił Sunny. Jak sama wspominała najważniejsze było wyjście na wolność, do dzieci, do życia, bo kto nie wierzył w jej niewinność, tego przewód sądowy i tak by nie przekonał. Czytając te książkę zapoznajemy się z dzieciństwem i młodością bohaterki, poznajemy członków jej rodziny. Sunny jest typową przedstawicielką pokolenia dzieci - kwiatów, z beztroską, z lekkim życiem, podpalaniem marihuany, myśleniem ,,jakoś to będzie, bo jak będzie źle to rodzice pomogą". Muszę przyznać, że irytowała mnie taka postawa. Sunny wciąż wspominała o miłości do swoich dzieci, że była gotowa zrobić dla nich wszystko, ale nie przeszkadzało to jej w związaniu się z osobą, która miała bogatą kartotekę policyjną. Szczerze mówiąc, uważam, że z Jesse ciężko było rozpocząć uczciwe życie, z dala od kuratorów sądowych i szemranego towarzystwa. Nie wątpię w to, że bardzo kochała swoje dzieci, ale i tak odniosłam wrażenie, że bardziej myślała o sobie i swoim związku niż o ich bezpieczeństwie. Po latach jej syn wyznał, że bał się jej partnera, ale był dzieckiem i nie umiał o tym powiedzieć. Trzeba jednak przyznać, że relacja łącząca Jesse i Sonię nie była przelotną miłostką, mimo różnych zawirowań para planowała wziąć ślub, a związek przerwała dopiero śmierć Tafero. Sunny Jacobs bardzo dokładnie opisuje jak wyglądało jej życie w celi śmierci, w której spędziła 5 lat. Maleńki pokoik z maleńkim oknem, żadnych roślin, żadnego towarzystwa, a przebywanie w nim skazanej przebiegało pod całodobową kontrolą i obserwacją. Do tego lęk i obawa o dzieci, które dorastają bez matki, za to bardzo blisko medialnych nagonek związanych z jej życiową sytuacją. Jak cienka jest granica, by nie zwariować, kiedy trzeba się podporządkować absurdalnym zakazom? Sonię przy zdrowych zmysłach trzymają myśli o dzieciach, o partnerze, odkrycie religii, uprawianie jogi i walka z systemem, bo jak się okazuje w obliczu sprawiedliwości więzień nie zawsze otrzymywał to, co mu się należało. Trzeba pochylić głowę nad determinacją tej kobiety, która miała wszelkie prawa do tego, by się załamać, by nawet odebrać sobie życie, ale jak sama napisała: ,,Umrę, kiedy nadejdzie moja pora. Do tego czasu i w tych murach ja mam decydować o tym, w jakim świecie żyję - radosnym czy pochmurnym, czy panuje w nim ład i spokój, czy nieszczęście i strach. Mogą mnie tu trzymać, ale w obrębie tych murów ja konstruuję swój świat. Mogą więzić moja osobę, ale nie moją duszę! Tworzymy trójcę - ja, moje życie i moja śmierć, która stała się moja nieodłączną towarzyszką w mikrokosmosie sześciu kroków na sześć". Kiedy wyrok zamieniono na dożywocie, Sunny została przeniesiona do więzienia, w którym mogła mieć kontakt z innymi osadzonymi. Sonia opisuje nawiązane przyjaźnie, kobiece wsparcie, codzienne życie, sytuacje intymne jak codzienna toaleta. Nie pomija niczego: problemu kradzieży na blokach, rodzących się związków homoseksualnych, złośliwości strażników, ale i tego, że doświadczyła od nich życzliwości i dobrego słowa. Duży plus dla autorki za to, że nie skupiła się tylko na swojej historii, ale oddaje głos także innym więźniarkom. Jest takie powiedzenie, że w więzieniach siedzą sami niewinni - nie do końca prawda, ale czytając niektóre historie odnosiłam wrażenie, że kary wymierzane w majestacie prawa bywają zbyt wielkie ( by nie powiedzieć okrutne), do czynów, które zostały popełnione. Sunny pisze, że: ,,Jeżeli nie masz pieniędzy czy wpływowych przyjaciół, jesteś skończony(...)Dostaniesz maksymalny wymiar kary albo jeszcze wyższy. W końcu mogą przecież robić, co chcą. I nie liczy się obiektywna prawda(...)". Na podstawie swojej tragicznej historii Sonia ma prawo do takiego osądu, bo kiedy przeglądnęła akta swoje sprawy zobaczyła, ile w niej było błędów, nieścisłości, półprawd i naginania prawdy dla prokuratorskiej wizji śledztwa. Trudno powiedzieć, by po wyjściu na wolność Sunny odzyskała stracone lata, ale na nowo odzyskała życie. Musiała się nauczyć codziennych czynności np. przechodzenia przez przejście dla pieszych, kontaktów ludzkich(w więzieniu był zakaz okazywania sobie wszelkich czułości, nawet podczas widzeń z bliskimi osobami), odbudować na nowo więzi z rodziną. Przesłanie tej książki jest dla mnie takie, że zawsze, w każdych okolicznościach trzeba cieszyć się życiem, wyciągnąć z niego tyle, ile się da. Trzeba cieszyć się każdym dniem, każdą drobnostką, nawet tym, że mogę decydować o tym, jaki kwiatek postawię swoim parapecie. Nie wolno się załamywać, wszystko jest do przejścia z odpowiednią oczywiście psychiką i nastawieniem. Książka ta pisana jest w formie wspomnień, składają się na nią również zapiski i fragmenty listów jakie Sunny wymieniła przez ten czas z Jesse. Znajdziemy także prywatne zdjęcia autorki z jej pobytu w zakładach karnych. Z historią Sunny Jacobs moim zdaniem powinni zapoznać się zwolennicy oraz przeciwnicy kary śmierci, ale także ludzie, którzy przeżywają na swojej drodze różnego rodzaju zawirowania i porażki. Można krytykować Sonię za jej wybory i te słuszne i te nie do końca poprawne, ale każdy człowiek popełnia w życiu wiele błędów, a z tej tragicznej przecież opowieści płynie jakiś ciepły optymizm i wielka afirmacja życia. P.S. W Internecie znalazłam informację, że obecnie Sunny Jacobs związana jest z Irlandczykiem Peterem Pringle, który również niesłusznie został skazany na karę śmierci i wiele lat spędził w więzieniu.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Geronimo26
Geronimo26
Przeczytane:2010-10-06, Przeczytałem, Mam,
świetnie się czyta
Link do opinii
Avatar użytkownika - bastet78
bastet78
Przeczytane:2015-02-05, Ocena: 5, Przeczytałam, 2015,
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy