Ekskluzywne ilustrowane wydanie jednej z najsłynniejszych książek fantastycznych
w historii
Niezbędna pozycja w biblioteczce każdego fana Tolkiena - zbiór opowieści o Pierwszej Erze Świata, czyli Dawnych Dniach, poprzedzających epokę, w której rozgrywa się akcja Władcy Pierścieni.
Opowiedziane w książce legendy i mity sięgają zamierzchłych czasów, gdy pierwszy Władca Ciemności przebywał w Śródziemiu, a elfy Wysokiego Rodu toczyły z nim wojnę, by odzyskać Silmarile, trzy ,,świetliste klejnoty", w których przetrwało światło Dwóch Drzew Valinoru.
Książkę wypełniają legendy o Ainurach, Valarach, upadku Númenoru i Pierścieniu Władzy. Razem składają się one na niepowtarzalny obraz dziejów Śródziemia - od Muzyki Ainurów, z której zrodził się świat, aż do końca Trzeciej Ery, gdy powiernicy Pierścienia odpłynęli z Szarej Przystani...
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2020-03-17
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 482
Tytuł oryginału: Silmarillion
"Silmarillion" nie należy do prostych lektur. To książka, którą musiałam sobie stopniowo dawkować. Nie jest to beletrystyka, którą człowiek jest w stanie wciągnąć jednego wieczoru. To masa wiedzy o samym Tolkienie, ale także uczta dla jego fanów. Christopher Tolkien zebrał zapiski swojego ojca i spróbował stworzyć spójną całość, która miała nadawać się do druku. I wyszło mu to zdecydowanie dobrze.
Autor na wstępie zaznaczył, że w tym wydaniu nie należy się doszukiwać doskonałej konsekwencji. "Silmarillion" jest bowiem książką, która powstała na bazie historii i zapisków, jakie Tolkien tworzył przez lata, zmieniał i udoskonalał. Momentami można dopatrzeć się niespójności, jednak należy pamiętać, że jest to książka napisana przez syna Tolkiena, który bazował na spuściźnie ojca. To co można zauważyć podczas czytania, to różnorodność i bogactwo języka. W jednym momencie jest dużo drobiazgowych opisów, w innej opowieści będą to szczątkowe informacje, jedne historie napisane są wyniosłem tonem, a inne mają bardziej luźno poprowadzony tekst. W taki sposób poprowadzona narracja książki uświadamia nam to, co sam autor zaznaczył, że sam Tolkien latami zmieniał koncepcję oraz wizję.
W środku znajduje się nie tylko historia Silmarilów, ale także cztery krótsze opowieści: o Muzyce Ainurów, Historii Valarów, które łączą się z historią Silmarilów, a także o Upadku Numenoru oraz Pierścieniach Władzy, które stanowią odrębne, niepowiązane dzieła. Aby ułatwić zrozumienie tekstu i zapamiętanie bohaterów, autor postanowił stworzyć indeks z imionami oraz drzewa genealogiczne. Uważam, że jest to świetne rozwiązanie, które naprawdę ułatwia czytanie tak obszernego utworu. Oprócz tego znaleźć można zestawienie skomplikowanych nazw różnych szczepów elfów, a także, co uwielbiam ponad wszystko, notę o poprawnej wymowie trudniejszych słów, pochodzących np. z języka elfów. Dla mnie jest to rewelacja, ponieważ zawsze rozkminiam jak dane słowo się czyta i łamię sobie na tym język. No i oczywiście mamy tutaj dwie cudowne mapy, które pozwalają nam zobaczyć zamysł Tolkiena i wizję kreowanego świata.
"Silmarillion" to jednak nie tylko zbiór opowieści z zapisków Tolkiena, to także po części jego własna historia. Syn autora opowiada czytelnikom o trudnościach, jakie napotykał jego ojciec z wydaniem książki. W swoich wypowiedziach wspomina o listach, jakie pisał Tolkien i które można przeczytać w wydaniu "Listy", o którym nawet nie wiedziałam i które niezwykle mnie zainteresowało. Już nawet sprawdzałam co to za dzieło, ale jednak ceny mnie zabiły ;) Jednak w "Silmarillionie" możemy zobaczyć list chociażby wysłany do Mitona Waldmana, w której Tolkien opisuje zarys fabuły swojej książki. Bardzo fajnie czyta się jego punkt widzenia i świetna jest możliwość zobaczenia, jak patrzy na pewne sprawy swoim okiem. To zdecydowanie niezwykłe doświadczenie, wkraść się tak w umysł twórcy tak popularne dzieła.
Książka jest niebywale trudną lekturą, jednak niezwykle wartościową. Zapamiętanie przedstawianych postaci czy nazw własnych jest niewykonalne. W indeksie znajduje się aż 38 storn różnorodnych słów z wyjaśnieniami. Czytając tę książkę musiałam niebywale mocno skupiać się na niej i nie było możliwości, abym pochłaniała wiele stron przez kilka godzin. Natłok nieznanego słownictwa i sprawdzanie w przypisach, co oznaczają, było męczące i mocno utrudniało czytanie. I na początku naprawdę chciałam wszystko przeanalizować. Jeśli czyta się takie wydanie po raz pierwszy, może nieźle namieszać i fakty plączą się, gdy zbyt poważnie podejdziemy do lektury chcąc zapamiętać ją od deski do deski. I moja rada jest taka: nie skupiać się zbytnio na tej całej terminologii, tylko czerpać radość z czytania i potraktować jako opowieść, legendę. Ja w pewnym momencie odpuściłam i dacie wiarę, że łatwiej się czytało? Moja drobiazgowość czasami mnie wykańcza.
Przyznać trzeba, że nowe wydanie, które osobiście miałam przyjemność zobaczyć, dotknąć i podziwiać, jest naprawdę przepięknie wykonane. "Silmarillion" jest wzbogacone o ilustracje samego Tolkiena. Jak się okazuje, był on miłośnikiem malowania i rysowania. W środku możemy znaleźć całą masę rysunków, które stworzył. Według mnie są one niecodzienne, nieczęsto spotykane i widać w nich zmysł artystyczny oraz staranne wykonanie. Jako całość: barwione brzegi ze starożytnym językiem, ilustracje Tolkiena i dwie starannie wykonane mapy to gratka dla fanów pióra autora. Co tu dużo się rozpisywać, jest ekskluzywne tak po prostu.
"Silmarillion" to naprawdę wspaniała i wartościowa lektura, coś innego, niekoniecznie łatwego, ale satysfakcjonującego. Historia opowiadająca o potężnych klejnotach Silmarilach jest oryginalna i kreatywna. Pomimo upływu lat, a w końcu była tworzona tak dawno, jest magiczna i niepowtarzalna. Możliwość poznania obrazu dziejów Śródziemia, to uczta dla każdego czytelnika, który ceni sobie dobrą treść. Serdecznie polecam! Więcej takich niecodziennych, ale jednocześnie fenomenalnych dzieł nam potrzeba na rynku wydawniczym.
Po książkę sięgnęłam długo po ekranizacji "Hobbita" oraz "Władcy Pierścieni" i nie żałuję choć książka nie należy do łatwych. Mnogość pięknych imion których nie sposób wszystkich zapamiętać , opisów krain geograficznych których nazw również nie sposób ogarnąć sprawiła, że książka od samego początku wciągnęła mnie na amen.Miałam wrażenie jakbym czytała biblijne Stworzenie Świata, ale sama książka choć zaczyna się od tego momentu , ukazuje losy Śródziemia przed wydarzeniami "Władcy Pierścieni". Pamiętam, jak oglądając "Władcę..." zastanawiałam się nad pochodzeniem tych wszystkich Pierścieni, jaki był ich początek?...skąd się wziął Sauron, Elfy, Krasnoludy ?... Skąd te wszystkie walki z Ciemnymi Mocami i co było ich zalążkiem? No cóż, "Silmarillion" to wszystko wyjaśnia. Znalazłam odpowiedzi na wiele pytań. Tak jakby w końcu wszystkie elementy układanki wskoczyły na swoje miejsce.Nie mniej jednak to piękna książka. Powiedziałabym, że to Arcydzieło. Autor wykazał się mistrzowskim kunsztem pisarskim. I choć to książka trudna to jednak stała się moją ulubioną :)
SIŁA SILMARILLIONU
Choć to zdecydowanie Władca Pierścieni jest najbardziej znanym z dzieł J.R.R. Tolkiena, jego opus magnum – także we własnym odczuciu autora – pozostaje bez dwóch zdań Silmarillion. Książka ta, nie powieść, a legendarium świata wymyślonego, zaczęła powstać niemal ćwierć wieku przed wydaniem Hobbita, kiedy przyszły pisarz zaledwie przekroczył wiek dwudziestu lat, i niemalże do samej jego śmierci była przezeń poprawiana. Nigdy nieukończona, stała się tym, co spajało całą twórczość Brytyjczyka. Dziełem jego życia, w którym spotkały się wszystkie jego pasje, miłości i zainteresowania. Z okazji 40-lecia jego pierwszego wydania, wydawnictwo Zysk i Spółka przygotowało jubileuszową ekskluzywną edycję, po raz kolejny dając polskim czytelnikom okazję poznania tego arcydzieła literatury nie tylko fantastycznej.
Niełatwo jest powiedzieć, w o czym dokładnie opowiada Silmarillion. To po prostu zbiór inspirowanych mitologią legend i opowieści z Dawnych Dni, ukazujący losy tolkienowskiego świata (w tym wypadku Śródziemia byłoby zbyt skromnym określeniem), od jego stworzenia, do okresu Trzeciej Ery, kiedy to toczy się akcja Hobbita i Władcy Pierścieni. Za wątek przewodni całości można uznać jednak historię Silmarilli, stworzonych przez Fëanora klejnotów, w których uwięzione zostało światło Drzew Valinoru. Ukradł je zły Melkor, zabijając ojca ich twórcy i niszcząc Drzewa. Fëanor wraz z synami poprzysiągł zemstę, zaczęła się Wojna o Klejnoty i wielka opowieść, w której splotły się losy wielu mieszkańców Śródziemia, w tym przejmujące dzieje Berena i Lúthien – pary kochanków, których imiona zostały potem uwiecznione na nagrobku Tolkiena.
To oczywiście nie wszystko, co znajdziecie w Silmarillionie. Jak na dzieło życia przystało, splatają się tu elementy z właściwie każdego związanego ze Śródziemiem tekstu, jaki napisał autor. To tu swoje początki biorą losy dzieci Húrina, które potem doczekały się samodzielnej książki (zresztą wspomniani Beren i Lúthien także już wkrótce pojawią się w tej formie), widzimy też wczesne lata działania Saurona, a co za tym idzie wielu postaci, także tych najważniejszych dla innych dzieł Tolkiena. A wszystko to we wspaniałej historii jednego z najlepszych wymyślonych uniwersów w historii.
I pomyśleć, że wszystko to zapoczątkowała chęć dobrania odpowiedniej opowieści do wymyślonego przez siebie elfickiego języka. Oczywiście był to jeden z wielu impulsów. Tolkien, jako miłośnik legend, zawarł tu wszystko, czym na tym polu żywił się przez lata jego umysł. Zaczynając od Kalevali, przez mitologie nordycką, grecką i celtycką, na inspiracjach baśniami kończąc, ojciec Hobbitów stworzył dzieło tak pełne, kompleksowe i wspaniałe, że wartością literacką – i wywoływanymi emocjami – przewyższyło dokonania klasyków. Tolkien nie napisał bowiem kolejnej pozycji z gatunku fantastyki, jakich wiele przecież na rynku, a współczesną baśń dla dorosłych. Baśń, w której odzyskał elfy, tak bardzo ugrzecznione przez bajki (jakże on nie znosił tego ich wizerunku, zresztą obwiniał o to Szekspira!), jako dumne, piękne istoty, podobne człowiekowi, ale jakże od niego różne. Oczywiście to samo zrobił choćby w Hobbicie, jednak należy pamiętać, że to Silmarillion był pierwszy, choć wydany został dopiero cztery lata po śmierci pisarza.
Dobrze jednak, że w ogóle trafił na księgarskie półki. Tolkien sam wahał się, czy to dzieło ma sens – bo czy coś bez Hobbitów, za to z podniosłą atmosferą mogło zdobyć popularność? Poza tym, kiedy próbował opublikować je tuż po wydaniu Hobbita, maszynopis został odrzucony. Autor nie poddawał się jednak, a jak na perfekcjonistę przystało, nie potrafił skończyć poprawiać Silmarillionu. Redagowanie przerwała śmierć i dopiero jego syn, Christopher wraz z pomocą Guya Gavriela Kaya (autora Fionavarskiego gobelinu) doprowadził zapiski ojca do obecnego kształtu. Można by więc sądzić, że po takich perypetiach w ręce czytelników trafiło dzieło niespójne albo po prostu niepełne, ale nic bardziej mylnego. Silmarillion to dzieło pełne, cudowne, przepięknie napisane i poruszające wyobraźnię, jak mało które. Być może najlepsze, jakie stworzył Tolkien. Bardziej wymagające niż Władca Pierścieni, trudniejsze, ale dostarczające takich literackich przeżyć i takiej satysfakcji, że nie sposób przestać się nim zachwycać.
Nowa edycja także przedstawia się bez zarzutu. Przepięknie zilustrowana przez Teda Nasmitha, którego hiperrealistyczne obrazy doskonale uzupełniają tekst, wzbogacona o jedną nową grafikę i spis wszystkich znajdujących się w tomie, wraz z ich nazwami, wygląda znakomicie. Wydana na dobrym papierze, w twardej oprawie i z dodatkową obwolutą, wspaniale prezentuje się na półce. Jedynym mankamentem jest fakt, że ilustracje wydrukowane zostały na papierze offsetowym, a nie kredowym, ale to tylko przysłowiowa łyżka dziegciu do tej beczki miodu.
Jeśli więc jeszcze jakimś cudem nie znacie Silmarillionu, zmieńcie to koniecznie. To nagrodzone Locus Award dla najlepszej powieści dzieło, mimo początkowej nieprzychylności krytyków, przetrwało próbę czasu, zachwycając po dziś dzień. I chyba nigdy już nie przestanie.
Wbrew opiniom, jakoby książka byłą ciężka, nie stwierdziłem tego faktu. Czytało mi ją się przyjemnie, a możliwość dokładniejszego poznania historii stworzonego przez Tolkiena świata była czymś czego mi brakowało po przeczytaniu władcy pierścieni i Hobbita. W dziele tym można znaleźć drobne nieścisłości ale dodają one większej wiarygodności w formie kronikarskiej tej pozycji. Polecam każdemu kto chce wiedzieć więcej o wydarzeniach i bohaterach Ardy (i o tym jak ona sama powstała i kto ją uczynił).
Wiele się dowiedziałam z tej ksiązki. Wszystkie informacje zawarte w niej wspaniale uzupełniają ,,Władcę Pierścieni" jego historię. Szkoda że cięzko się ją czyta, ponieważ jest to wielki zbiór myśli i zamysłów Tolkiena na stworzenie tamtego świata. Jeżeli czytaliście ,,Władcę" to zachęcam Was do przeczytania ,,Silmarilion".
Wolę książki, nad których wydaniem pieczę sprawował sam Tolkien. Zauważyłam, że te wydane później, bazujące głównie na notatkach autora są na siłę przedobrzane, jakby wydawcy próbowali coś jeszcze dopisać do barwnego świata, w którym potem rozgrywa się "Władca Pierścieni". Nadinterpretacja staje się męcząca, i dlatego też "Silmarillion" przegrywa z innymi powieściami z tego uniwersum. Historie w nim zawarte są jak najbardziej ciekawe, ale powinien je zebrać do kupy sam autor, a nie sztab ludzi dorabiających stertę teorii do jego twórczości.
Rudy Dżil i jego pies: Komiczne, wręcz szydercze opowiadanie zostało opublikowane w 1949. To przykład dobrego humoru Tolkiena, który musiał odreagować...
Trzecia część Władcy Pierścieni, porywającej przygody, stworzonej z epickim rozmachem przez J.R.R. Tolkiena. Zebrały się armie Władcy Ciemności, a...