Powieść o przemijaniu, przeznaczeniu, rodzinnych więziach, tożsamości. Pamiętam tylko ogień Anny Musiałowicz to intymne rozważanie, wspomnienie drugiego człowieka. To lektura wyjątkowa!
Pewnego dnia ciotka Konstancja odkrywa, że zniknęła. Nie w sensie dosłownym – wciąż oddycha, wciąż funkcjonuje – ale ślady jej istnienia rozpływają się w nicości. Na rodzinnych fotografiach, które przez lata budowały historię jej bliskich, nie ma po niej ani śladu. Tak jakby nigdy nie była częścią tej rodziny. Podobnego odkrycia dokonuje narratorka powieści, siostrzenica Konstancji. Co kryje się za tym nagłym i niezwykle dziwnym wymazaniem? Czy to pomyłka, kaprys rzeczywistości, a może konsekwencja dawno pogrzebanej tajemnicy? Główna bohaterka chce rozwiązać tę zagadkę. Pogrąża się w świecie wspomnień i znaczeń.
Pamiętam tylko ogień Anny Musiałowicz to powieść, którą trudno jednoznacznie sklasyfikować - łączy elementy rodzinnej sagi i baśniowego realizmu. To historia o pamięci – tej, która pozwala nam określić, kim jesteśmy, a także tej, która potrafi wyrwać nas z rzeczywistości. Autorka z niezwykłą czułością kreśli portret rodziny, w której więzy krwi nie zawsze idą w parze z bliskością, a wspomnienia mogą być równie bolesne, co ich brak. W tym świecie rzeczywistość splata się z przeszłością, a duchy dawnych wydarzeń odciskają piętno na teraźniejszości.
Dla mnie w dużej mierze Pamiętam tylko ogień to książka o kobiecości. O pokoleniach kobiet, które przekazują sobie siłę, ale też własne udręki. Narratorka nie zna do końca tej schedy. Nie rozumie, dlaczego nie układa jej się z mężczyznami, dlaczego odrzuciła miłość. Snując rozważania w swojej opowieści, zaczyna sobie pewne rzeczy uświadamiać.
Wieś, w której toczy się akcja, to przestrzeń zaklęta w czasie. Jest w tej książce coś z nostalgii za światem, który odchodzi, za porządkiem, który nieuchronnie się rozpada. Jednocześnie to opowieść o kobietach – tych, które trwają mimo przeciwności, które istnieją na marginesie wielkich wydarzeń, a jednak są ich milczącymi fundamentami. Konstancja, choć zdaje się znikać, paradoksalnie właśnie poprzez swoją nieobecność staje się kluczową postacią tej historii.
Anna Musiałowicz prowadzi narrację w sposób niemal hipnotyzujący. Każde zdanie zdaje się przesiąknięte emocjami, każda scena skrywa pod powierzchnią kolejną warstwę znaczeń. Początkowo opowieść snuje się niespiesznie, niemal leniwie, ale z każdą stroną wciąga coraz głębiej, aż w finale odkrywa swoją prawdziwą istotę. To książka, którą się czuje – pulsującą pod skórą, pełną niedopowiedzeń, tajemnic i bólu, który wciąż tli się pod powierzchnią. Gorąco polecam. Świetna, nieoczywista proza.
Jedno wydarzenie, jedna krótka, tragiczna chwila całkowicie odmienia życie małej Gabrysi. Po śmierci matki dziewczynka wychowuje się pod opieką nieczułego...
Nie wszystkie istoty, które powołano do życia, powinny istnieć na tym świecie Wydaje się, że los odwrócił się od Agnieszki. Porzucona przez wieloletnią...