O jedenastej wieczorem Evelyn Hardcastle zostanie zamordowana.
Masz osiem dni i osiem wcieleń.
Pozwolimy ci odejść pod warunkiem, że odkryjesz, kto jest zabójcą.
Zrozumiano? W takim razie zaczynamy…
Evelyn Hardcastle będzie umierać każdego dnia, aż do momentu, gdy ktoś odkryje, kim jest jej zabójca.
Wśród gości zaproszonych do Blackheath jest kilku ludzi, którzy próbują to zrobić. Nie mają równych szans ani równych możliwości. Stale przeżywają ten sam dzień, usiłując rozwiązać zagadkę, lecz każdy wieczór nieubłaganie przeszywa dźwięk wystrzału z rewolweru…
Jeśli Aiden Bishop nie zwycięży w wyścigu o odkrycie tożsamości mordercy, nigdy nie opuści posiadłości. Ma osiem szans: każdego ranka przez osiem dni obudzi się w ciele innego gościa... Jeśli nie uda mu się znaleźć zabójcy, cały cykl zacznie się od początku. I znów będzie musiał odkrywać, kim są jego przeciwnicy i który z nich pod eleganckim ubraniem skrywa śmiertelnie ostry nóż…
Agatha Christie, która triumfalnie wkroczyła w XXI wiek.
Zachwycająca łamigłówka! To najbardziej nieprzewidywalna zagadka kryminalna roku!
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2019-05-15
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 512
; Siedem śmierci Evelyn Hardcastle ;
Stuart Turton.
Wydawnictwo: Albatros.
Z taką intrygą nie spotykam się często w powieści kryminalnych, gdzie nic nie jest jasne i klarowne, a fabuła ma tak pokrętne wątki, że ma się wrażenie że sami wpadliśmy w pułapkę nieoczekiwanych, zaskakujących zdarzeń, i ten nastrój który tworzy grozę, las i postacie które budują historię jednego człowieka, posiadłość Blackheath która na oko mogłaby się stać pałacem, zachętą licznych gości - ten wsysa każdego kto przekroczy próg, nie dając mu drogi ucieczki, przytłacza, ciemnym lasem, wilgocią, mgłą, zapachem śmierci, a tajemnice są trudną zagadką do rozwiązania, która daje nadzieję na wolność.
Historia nieprawdopodobna, która zdarzyła się doktorowi Sebastianowi Bellowi, który obudził się skacowany w lesie, mokry, brudny, do tego obszarpany z licznymi ranami, słysząc krzyki kobiety, niby wie że to Anna, lecz chwilę potem pojawia się nieznajomy zakapturzony jegomość który wręcza mu kompas. kiedy doktor odnajduje drogę do posiadłości, nikogo nie poznaję, zdarzenia minionego wieczoru zacierają ślad pamięci, dopiero służba i doktor który stwierdza że to szok i trauma pozwalają Bellowi na chwilę ulgi. Jednak jego odczucia są nie spójne, kobieta w lesie, morderstwo, kim jest Anna, a on sam? Odbicie w lustrze objawia obcego człowieka którego Sebastian nie rozpoznaje. Następnego dnia okazuje się że budzi się w ciele zupełnie innej osoby, co ważne, na drodze staje mu dziwna postać która przypomina Doktora Dżumę, poprzez dziwne ubranie, zachowanie, niby nie ufne a jednak z okazaniem pomocy, dowiaduje się że aby opuścić posiadłość musi spełnić warunek, czyli przeciwstawić się mordercy, o ile takowy istnieje, dowieść kim jest ta osoba, która ma dokonać tego haniebnego czynu na balu, zorganizowanym przez Lorda Hardcastle po dziewiętnastu latach od zamordowania syna Thomasa, dlaczego żona Lorda postanowiła zaprosić tych samych gości co w tedy? Tym czasem Bell dowiaduje się że ma osiem dni na rozwiązanie zagadki, w tym czasie będzie oglądał oczami ten sam dzień, oczami ośmiu różnych postaci. Jeśli Doktor Dżuma nie otrzyma do północy ostatniego dnia poprawnej odpowiedzi, nasz bohater zostanie pozbawiony wspomnień i pozostanie w ciele Bella. A cała historia powtórzy się od nowa i trwać będzie tak w kółko. Kim są zatem wcielenia? To postacie uczestniczące na balu, a każde z nich cechuje inny rozmiar cielesności, wieku, siły charakteru, charyzmy, oportunizmu, czy wad które hamują zaangażowanie w sprawę, jedno jest pewne, każda z tych osób skrywa własną tajemnicę, a każdy na każdego ma oko i wielkiego haka. Każdego dnia odkrywamy naszego bohatera w nowym wcieleniu, poznajemy zagadki związane ze służbą, gospodarzami, rywalami stają się także inne wcielenia które postanawiają także rozwikłać sprawę która robi się coraz bardziej intrygująca, wciągająca i okazująca oblicze Lokaja, kim jest ów osoba? Kto próbuje zamordować Evelyn Hardcastle, czy aby na pewno zamordować? Kim okaże się Aiden Bishop, który pochłonięty każdym tym samym dniem, z tymi samymi zdarzeniami odbitymi jak ksero, oddaje myśl: ; Nic lepiej niż maska nie odkrywa prawdziwej natury człowieka ; czy przeczyta z niej jak z książki, jaka na końcu wyjdzie puenta, a morał, kto zostanie uwolniony, kim jest ofiara, kto morderca?
Niesamowity thriller, który trzyma napięcie, buduje grozę, strach, lęk, wywołuje często sprzeczne emocje, targane z tempem akcji, ze zwrotami akcji, z całym obrazem reinkarnacji, nowych wcieleń, osobowości, osobliwości z którymi nasz bohater musi żyć, walczyć, być i stać się krok przed innymi postaciami. Fajny i bardzo ciekawy sposób opowiadający każdy dzień z innej perspektywy, widziany oczami tych samych chwil i momentów, osób tak od siebie różnych, iż czasem można się pogubić kto kim jest, lecz połączone fakty tworzą spójną, ciekawą całość. Polecam serdecznie.
Jestem zakochana w tej książce, uwielbiam kryminały i to chyba jeden z lepszych jakie czytałam.
Evelyn Hardcastle będzie umierać każdego dnia, aż do dnia w którym odkryje kto jest jej zabójcą, dopiero wtedy będzie mogła spokojnie odejść.
Finał książki jest bardzo zaskakujący, ta książka to jedna wielka łamigłówka, jest pełno zwrotów akcji, zaskoczeń oraz tropów.
Przeczytanie tej książki to strzał w dziesiątkę i serdecznie polecam!
"Siedem śmierci Evelyn Hardcastle" to niebanalna powieść, która od samego początku niesamowicie wciąga. Od samego początku czuć pewne napięcie, podekscytowanie podszyte strachem i niepewnością. I to zaciekawienie… Co będzie dalej? Co nowego dostrzeże Aiden będąc w kolejnym wcieleniu? Komu może ufać, a komu nie? Jakie sojusze warto zawierać? Czy uda mu się uciec przez niebezpieczeństwem? Czy zdoła na czas rozwikłać zagadkę? Wszak chodzi o jego życie… Czy w tym wszystkim nie zatraci siebie? Czy nie przestanie wierzyć w to, że ludzie naprawdę mogą się zmienić? Na lepsze… A na końcu pytanie z zupełnie innej beczki – czy warto podejmować trud resocjalizacji?
Aiden Bishop. To główny bohater, który zostaje uwikłany w mroczną i niebezpieczną grę. Gdy już zrozumie jej reguły będzie walczył wykorzystując inteligencję, zdolności i spryt każdego wcielenia. Wystarczy, że jedno już zmarnował. Nie ma zamiaru drugi raz popełnić tego samego błędu. Pytanie jest proste: kto zabił Evelyn Hardcastle? Prawidłowa odpowiedź przyniesie wolność. Nie tylko z Blackheath. Ale uwaga! Wygrać może tylko jedna osoba…
I tak zostajemy świadkami jak przez kolejne dni Aiden Bishop przeżywa ten sam dzień, ale w innych wcieleniach. Tym samym na problem może spojrzeć z zupełnie innych perspektyw. Skrzętnie składa w jedną całość całą historię, choć nie jest ona prosta. Bo tu, w Blackheath, nic nie jest proste. Każdy ma swoje tajemnice. Każdy ma swoje plany. Każdy działa tylko i wyłącznie we własnym interesie. Oprócz Aidena…
Nie pamięta już, dlaczego tu się znalazł. Nie pamięta już, kim jest naprawdę. Czy ten głos, który słyszy w swojej głowie to jego prawdziwe ja? Jeśli tak, niech mówi jak najczęściej i jak najgłośniej.
Przyznam, że z takim pomysłem, który w swojej powieści zrealizował Stuart Turton zetknęłam się chyba po raz pierwszy. Autor zaczerpnął z kilku różnych gatunków, które pozornie odległe tu współgrają ze sobą znakomicie. Pomysł na fabułę jest pierwszorzędny. Jest intrygująca zagadka, którą trzeba rozwiązać. Są ciekawi i barwni bohaterowie, którzy tę zagadkę próbują rozwiązać. Chronologia czasu jest zachwiana, bo przeżywają w kółko ten sam dzień. Wciąż od nowa i od nowa. Choć Aiden czas ma ograniczony. Tu nic nie jest oczywiste. Wszystko jest złudzeniem, mirażem, iluzją… Tu nic nie jest rzeczywiste. Tu odpowiedzi należy szukać w przeszłości. A co z przyszłością?
No właśnie… Tu wszystko ma drugie dno. Bo nie chodzi jedynie o udzieleniu jednoznacznej odpowiedzi na konkretne pytanie. Pytań pojawia się o wiele więcej i tak naprawdę dotyczą tylko i wyłącznie nas samych. Kim jesteśmy? Jakie emocje przeważają w naszym życiu? Czym w naszym życiu się kierujemy? Co determinuje nasze działania? Co robimy z prawdą? Nawet niewygodną… Czy potrafimy wybaczyć? Nawet te krzywdy, które bardzo nas poraniły… Czy jesteśmy gotowi dać innym drugą szansę? Czy potrafimy dostrzegać zmiany i patrzeć w przyszłość zostawiając przeszłość za plecami? Czy ludzie naprawdę potrafią się zmienić? Czy to tylko gra pozorów i kolejna maska, aby jedynie osiągnąć swój cel?
Kto nie czytał, niech szybko nadrabia.
Co to była za książka! Po raz pierwszy spotkałam się z czymś takim i zdecydowanie chce więcej i więcej. Teraz już w ogóle się nie dziwie czemu ma ona tak dobre opinie na portalach. Możecie ją znać również z innej okładki, takiej ciemnej i granatowej, to jest ta sama powieść, tylko w nowym wydaniu.Książka jest w klimacie kryminału retro, jednak myślę, że nawet jeśli za nimi nie przepadacie ( ja je kocham!), to i tak powinniście po nią sięgnąć, bo jest to jedna z najbardziej "dziwnych" książek jaką miałam okazję przeczytać.
Całość dzieje się w Blackheath i to właśnie tutaj, podczas uroczystego, rodzinnego przyjęcia o godzinie 11 zostanie zamordowana tytułowa Evelyn Hardcastle. Kto jednak doprowadził do jej śmierci i za co musiała umrzeć?
Zagadkę rozwikłać będzie musiał Aiden Bishop, który otrzyma 8 wcieleń, 8 dni i 8 szans na rozwikłanie tej tajemnicy. Codziennie będzie budził się jako ktoś inny! Okazuje się jednak, że w tym pościgu o znalezienie mordercy nie jest jedyny, w tym dziwnym miejscu są jeszcze inne osoby, które za wszelką cenę chcą poznać prawdę.
Książka ma sporo stron, ale wszystko dzieje się w niej tak szybko i tak dużo! Co chwile będziecie wchodzili w ciało innej osoby, mieli jej osobowość, charakter i przeszłość, która nie zawsze będzie lekka. Wszystkie postaci są ze sobą powiązane, wcześniej się znały i zdecydowanie nie zawsze byli swoimi przyjaciółmi. Do tego Aiden chce ubiec cały bieg i zacząć wpływać na przyszłe i przeszłe wcielenia. Czy da się zmienić bieg historii? Czym w ogóle jest Blackheath? Zakończenie wbija w fotel! Autor zdecydowanie miał GENIALNY pomysł na książkę i świetnie wszystko ubrał w słowa. Z tej książki nie możecie ominąć nawet jednego czytanego słowa, bo tajemnica jest tutaj naprawdę mocno zagmatwana! Genialna powieść detektywistyczna, którą będę wszystkim polecała! Ja po raz pierwszy czytałam coś w takim klimacie!
Od początku bardzo mnie ta książka intrygowała. Wymaga bowiem sprawnego pióra, nieoczywistej wyobraźni i sporej dyscypliny pisarskiej, by logicznie poprowadzić tak zawikłaną intrygę kryminalną, której pomysł opiera się jednak na elemencie raczej fantastycznym. Motyw zapętlenia w czasie, tak lubiany przez fantastykę, tu zostaje wykorzystany do poprowadzenia całkiem sprawnej intrygi kryminalnej, która, pozbawiona tegoż elementu, byłaby niezwykle klasyczna w swym charakterze. Trwa bal w wielkiej posiadłości panstwa Hardcastle, podczas którego ginie córka gospodarzy, w okolicznościach, oczywiście, niezwykłych. Kto ze zgromadzonych osób mial motyw, kto zabił? Na te pytania będzie musiał odpowiedzieć główny bohater, jeśli chce wydostać się z tej pętli czasu, która, im dalej w fabułę, tym bardziej okazuje się wyrafinowaną grą. Bohatera nazwijmy Aiden, chociaż nosi jeszcze osiem innych imion - codziennie rano bowiem budzi się w ciele (i w pewien sposób - świadomości)- innego uczestnika balu. I tak przez osiem dni... dopóki nie odpowie na pytanie: kto zabił?
I właśnie ten aspekt, będąc najmocniejszym akcentem książki, sprowadza ją niekiedy na manowce, gdyż wszystkie wcielenia Aidena okazują się rogate i czasem wymykają się autorowi spod kontroli ;) Przejścia między poszczególnymi bohaterami i skoki w czasie wymuszają też lekturę uważną (raczej trudno będzie połapać się w zawiłościach i zależnościach wyszarpując na lekturę 10 min w ciągu dnia), ale ostatecznie dającą satysfakcję, a rozwiązanie zagadki, moim niekryminalnym zdaniem, nie zawodzi oraz spełnia oczekiwania, jakie narastają w miarę rozwoju intrygi.
Wydaje mi się , że w zalewie wielu bardzo podobnych do siebie pozycji, Siedem śmierci... pozytywnie się wyróżnia i warto do niej zajrzeć, jako do ciekawej wariacji klasycznego kryminału
W swoim długim życiu uważałem do niedawna, że nic mnie nie zdziwi, a jeżeli nawet, to będzie to coś mało istotnego. W końcu przeczytałem tysiące książek, o niektórych nawet napisałem, a pomysły na historie, niepodobne do innych, zwyczajnie się kurczą.
I jest. Opasłe tomisko, które w polskiej edycji wydało wydawnictwo "Alabtros" sprawiło, że na literaturę patrzę w sposób odświeżony i odzyskałem chęć do jej pogłębiania. "Siedem śmierci Evelyn Hardscastle" mówi wiele. Ale nie do końca. Samo okładkowe streszczenie wydaje się być banalne. Ot, zostaje zamordowana kobieta, mająca osiem dni i tyle wcieleń, na to, aby odkryć, kto ją zamordował. I tutaj kończy się ta odkryta karta, zaczyna reszta tali, będąca niezwykle interesującą opowieścią. Osobiście widzę ten utwór na deskach teatru. Ciągle coś się dzieje, a miejsca i postaci doskonale pasują do średniowiecznych rekwizytów, jakie znajdujemy zakurzone na tyłach teatru.
Autor miał świetny pomysł na powieść i ją doskonale przełożył na język pisany. Nie brakuje tutaj niczego. Jest humor, absurd, tajemnica i morderstwa. A nad wszystkim krąży napięcie. Książka jest doskonałą lekturą dla osób, które cenią powieści Agathy Christie. Autor nie kopiuje mistrzyni, ale jego styl nawiązuje do jej największych dzieł.
Minusy, a raczej minus niestety jest. Ale nie dotyczy on tekstu, ale okładki. Kiedy dotykamy zewnętrznych stron, zostają na nich widoczne odciski naszych palców, co nie wygląda estetycznie. Ale to jest minus, jaki warto znieść dla treści tej wyjątkowej opowieści. Dla mnie rewelacja, dawno nie czytałem tak ciekawej pozycji. Serdecznie polecam.
To jeden z najfajniejszych kryminałów, jakie ostatnio czytałam! Ma retro urok w stylu powieści Agathy Christie, ale zawiera też w sobie element grozy i znacznie bardziej zawiłą fabułę.
Uwielbiam kryminały osadzone w realiach starych pałaców na odludziu, posiadłości, które mogę sobie wyobrażać, przemierzając ich zakamarki wraz z arystokratycznymi bohaterami. W mojej głowie odtwarzany jest wtedy doskonały film noir w uroczej scenerii.
Już sam początek budzi grozę. Bohater budzi się w lesie, z objawami amnezji, nie pamiętając wydarzeń, ale z imieniem „Anna” na ustach. Nic a nic mu to imię nie mówi. Po chwili staje się świadkiem morderstwa, a na dodatek słyszy tajemniczy głos, który każe mu się udać na wschód. W kieszeni znajduje kompas, którego nie rozpoznaje… W najogólniejszym zarysie, mamy morderstwo, mamy osiem dni i osiem wcieleń na rozwiązanie zagadki. Każda z kolejnych postaci podchodzi do sprawy zupełnie inaczej, z innymi predyspozycjami, charakterem, wiedzą. Wskazówki wyłaniają się stopniowo, ale nie jednotorowo - potrafią również wprowadzić w błąd.
A nieustannie towarzysząca im nutka niepokoju sprawiła, że debiutancka powieść Stuarta Turtona wciągnęła mnie pod kołdrę na dobrych parę godzin, bo oderwać się od niej niełatwo.
"Gdy masz mało informacji, jesteś ślepy, gdy za dużo, zostajesz oślepiony."
Wyjątkowo intrygująca i wciągająca propozycja czytelnicza, nie tylko frapująco skupia uwagę odbiorcy, ale również powoduje, że staje się on czynnym uczestnikiem mistrzowsko rozgrywanej przez autora roszady. Rewelacyjny i oryginalny pomysł na detektywistyczną zagadkę, a przy tym umiejętnie skupiający uwagę na ogólnej perspektywie i jednocześnie istotnych detalach. Zupełnie jakby wielokrotnie wchodziło się do tej samej rzeki, podobna sceneria, grupa postaci, rzut zdarzeń, ale za każdym razem nieco inny wir sekretów i przebieg wartkiego nurtu strumienia.
Wielokrotnie wkraczamy w sprytną grę w kości o życie, ale przy różnorodnych układach oczek, kolorze sukna, typowanych przegranych i wygranych. Zajmująca mieszanka lustrzanych odbić, symetrycznych obrazów, równoległych scenariuszy, pozornych podobieństw i niejednoznacznych współrzędnych osi czasu. Na wszystko nakładają się zmieniające się spostrzeżenia i interpretacje czytelnika. Pysznie smakuje się tę nieszablonową powieść, chętnie pozostaje w jej mrocznym klimacie, stawia dające do myślenia pytania i poszukuje spójnych odpowiedzi. A kryminalna łamigłówka potrafi zaskoczyć, elastycznie rozciągnąć fakty, swobodnie modelować prawdę, a także uderzyć w logiczne wyjaśnienia, poddać w wątpliwość zdolności analityczne, czy zmysł obserwacji, a nawet sprawić, że nasza sympatia przechodzi z jednego bohatera na drugiego. Na książkę najlepiej przeznaczyć więcej czasu, wówczas dokładniej wychwytuje się wszelkie ujęcia, niuanse, smaczki i kwintesencję zdarzeń zapętlonych w nieustannym cyklu. Kryminał do końca trzyma w napięciu i niepewności, połowicznie udało mi się przewidzieć finalną odsłonę, i to w innym niż ostatecznym brzmieniu. Po taką bardzo dobrą jakościowo twórczość, entuzjastycznie sięgam i długo o niej pamiętam. Niewykluczone, że jeszcze do niej wrócę, aby pod nieco innym kątem poznać drzemiący w niej materiał do dociekań, roztrząsania i eksploracji.
Wiadomo, że Evelyn Hardcastle ma zginąć konkretnego dnia, o konkretnej godzinie, zaś Aiden Bishop, dotknięty zanikiem pamięci, ma zaledwie osiem dni, ale wydawałoby się, że aż osiem wcieleń, na rozwiązanie zagadki jej morderstwa. Nie są to jednak nowe życia, a wskakiwanie w osoby obdarzone różnymi osobowościami, intelektualnym poziomem, umiejętnościami dedukcji i zdolnościami przewidywania. Raz jest to młody człowiek, kiedy indziej w podeszłym wieku, aby za chwilę uaktywnić się w lekarzu, lordzie, przyjacielu, czy konstablu policji. Aby trudniej było rozwikłać zagmatwaną i złożoną zagadkę kryminalną, przypominającą matrioszkowe układanki, wszystkie postaci wplątane są w morderstwo chłopca sprzed niemal dwudziestu lat. Wskazówki stopniowo wyłaniają się, lecz trzeba pamiętać, że potrafią wyprowadzić na manowce, okazać się nie tym, czym się wydają. Posiadłość Blackheath, wielki majątek z rodzinnym cmentarzem, usytuowany na odludziu, otoczony gęstym lasem, skrywa wiele tajemnic, zaś zaniedbany wygląd pogłębia w gościach złowróżbne wrażenie osaczenia i pułapki bez wyjścia. Jak bardzo trzeba się zgubić, żeby pozwolić diabłu wskazać drogę do domu?
bookendorfina.pl
Naprawdę ciekawa lektura, choć jest dość fantastyczna ze swoim budzeniem się codziennie w innym ciele. Ma zaskakujący finał.
Oryginalna fabuła, wyjątkowa zagadka. Bardzo wciągająca i zaskakująca opowieść.
Każdego dnia budzisz się w innym wcieleniu i powtarzasz minioną dobę. Masz kilka dni, kilka wcieleń na rozwiązanie zagadki aby obudzić się z tego koszmaru. Kto i dlaczego co wieczór zabija Evelyn?
Nic nie jest oczywiste, tajemnice rodzinne, wyjątkowa posiadłość.
Gorąco polecam.
Wow. po prostu wow. Nigdy nie czytałam czegoś tak niesamowitego. Tajemnica, emocje, zbrodnia, mroczna historia. Niepowtarzalna lektura!
WOW!!! Absolutnie rewelacyjny kryminał. Niezwykły klimat, niespotykany pomysł na fabułę, świetna zagadka kryminalna i zaskakujące zakończenie. Bardzo polecam.
O jedenastej wieczorem Evelyn Hardcastle zostanie zamordowana. Masz osiem dni i osiem wcieleń. Pozwolimy ci odejść pod warunkiem, że odkryjesz, kto jest...
Nowa śmiała powieść autora kryminalnej zagadki z książki „Siedem śmierci Evelyn Hardcastle”. „Demon i mroczna toń” nadaje nowy...
Przeczytane:2022-05-22,
"Siedem śmierci Evelyn Hardcastle" Stuart Turton
Bardzo dziwna książka, już dawno takiej nie czytałam; mamy tu angielską prowincję, zniszczony, wręcz zaniedbany dworek, nadętą zadzierajacą nosa arystokrację i zawiłą intrygę. Powieść wspiera się na pomyśle zaczerpniętym z fantastyki,tak że nie mamy tu do czynienia z czystym gatunkowo kryminałem.
Naszym bohaterem jest mężczyzna -Aiden Bishop - który budzi się nad ranem w lesie i kompletnie nic nie pamięta, jego zagubienie potęguje jeszcze to, że po każdej pobudce wciela się w inną postać, innego gościa przebywającego w posiadłości. Ma rozwiązać zagadkę i ma na to 8 dni,8 wcieleń. Ma odkryć mordercę Evelyn, jeśli mu się nie uda nigdy nie opuści posiadłości Blackhath. Aiden Bishop ma codziennie,, Dzień świstaka,,. Do końca nie wie kto jest jego wrogiem,a kto sprzymierzeńcem. Zwrotów akcji, ciekawych wręcz intrygujących zmyłek jest tam bez liku. Jedna tajemnica goni drugą tajemnicę a ta goni następną,a to wszystko się ze sobą łączy ,splata w spójną całość. Do tego trup ścięli się gęsto. Jaka jest ta książka? Na początku napisałam że dziwna, ale przez to jakże intrygująca, jest jak bardzo skomplikowana gra, przeciętny czytelnik gubi się (jak ja przy rozwiązywaniu sudoku). Wskazówek jest tu multum, zawirowań fabuły jeszcze więcej, więc po prostu nie sposób odgadnąć zagadki przed czasem, nie szybciej niż pozwoli na to narrator.
Książka wciąga, nie sposób jej odłożyć, mimo że człowiek się czasami gubi, ale koniecznie chcesz rozgryźć o co tak naprawdę chodzi,kto stoi za tym całym zamieszaniem. Niezwykle oryginalna opowieść, osadzona w gatunku, którego zasady autor Stuart Turton nagminnie łamał, napisana bardzo ładnym językiem i do tego twarda okładka z rozrysowanymi w środku mapami, które się w trakcie czytania przydają.
Bardzo gorąco zachęcam do przeczytania tej arcy ciekawej i dziwnej książki. Na pewno się nie będziecie nudzić podczas czytania.
Polecam