Drogi Czytelniku! Jeżeli szukasz opowieści o wesołych dzieciach, wiodących fajne życie w internacie, to poszukaj sobie jej gdzie indziej. Wioletka, Klaus i Słoneczko to dzieci inteligentne i pomysłowe, więc można by się spodziewać, że doskonale poradzą sobie w szkole. Ale nic z tego. Szkoła okaże się kolejnym niefortunnym epizodem w życiu Baudelaire'ów. Nie oszukujmy się: w rozdziałach tej książki czyhają na Baudelaire'ów uszczypliwe kraby, surowe kary, kapiący grzyb, egzaminy ze wszystkiego, koncerty skrzypcowe, WYCISK i system metryczny. Moim przykrym obowiązkiem jest nie sypiać po nocach, tylko badać i opisywać historię tych trojga nieszczęsnych dziatek, ale Wy należycie, być może, do tych szczęśliwców, którzy lubią się spokojnie wysypiać. Jeżeli tak, to powinniście chyba sięgnąć po inną książkę. Z poważaniem, Lemony Snicket
Wydawnictwo: Egmont
Data wydania: 2003-03-28
Kategoria: Dla dzieci
ISBN:
Liczba stron: 248
Tytuł oryginału: The Austere Academy
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Jolanta Kozak
Ilustracje:Brett Helquist
Przed rodzeństwem kolejna przeprowadzka. Tym razem okazuje się, że Wioletka, Klaus i Słoneczko nie mają więcej krewnych i dlatego trafiają do Szkoły Powszechnej imienia Prufrocka. To miało być miejsce, w którym po licznych nieszczęściach w końcu zaznają spokoju. No cóż, dość szybko okazuje się, że szkole daleko do ideału. Dyrektor jest mało sympatyczny, nauczyciele dziwni, a pewna uczennica staje się dla nich bardzo wredna. To nie koniec problemów, zamiast w internacie muszą zamieszkać w „Budzie dla sierot”, a jakby tego było mało, na horyzoncie pojawia się Hrabia Olaf. Na szczęście w tym wszystkim odnajdują też prawdziwych przyjaciół. Kogo? Co wymyśli Hrabia? Jak rodzeństwo poradzi sobie z kolejnymi przeciwnościami?
To już piąty tom serii, która nam zdecydowanie przypadła do gustu. Historia ciekawa, wciągająca, wywołująca emocje podczas czytania. To książka, przy której można się i wzruszyć i pośmiać. Skierowana do młodego czytelnika, jednak uważam, że i ten całkiem dorosły będzie miał przyjemność z czytania.
Okładka twarda i solidna. Dzięki niej książka posłuży dłuższy czas.
W książce znajdziemy ładne, czarno białe ilustracje, które przyciągają wzrok i zachęcają do poznania treści.
„Akademia antypatii. Seria Niefortunnych Zdarzeń. Tom 5” to ciekawa propozycja zarówno dla starszych dzieci, jak i dla dorosłych. My polecamy z wielką przyjemnością.
Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA
Moimi wrażeniami z lektury dzielę się na moim blogu, na który was serdecznie zapraszam :)
https://magicznyswiatksiazki.pl/recenzja-seria-niefortunnych-zdarzen-akademia-antypatii-lemony-snicket/
Z DESZCZU POD RYNNĘ
W końcu kolejne dwa tomy ,,Serii niefortunnych zdarzeń" pojawiły się we wznowieniu z filmowymi okładkami. Czekałem, bo spodobała mi się ta seria i te jej klimaty i doczekałem się. I super, bo nadal jest bardzo dobrze, bardzo przyjemnie, niby dla młodych, niby prosto, ale z klimatem, pomysłem i urokiem. Więc znów łyknąłem to na raz i znów pozostaje czekać na więcej. dobrze jednak, że Egmont zdecydował się na wznowienie.
Po wydarzeniach w tartaku rodzeństwo Baudelaire trafia do Szkoły Powszechnej imienia Prufrocka. Szkoła, internat, renoma... Co tu może pójść nie tak? Wszystko i to dosłownie. Bo internat to tragedia z blachy, dyrekcja i nauczyciele to porażka, z którą nikt nie chciałby mieć do czynienia, a tu jeszcze wraca hrabia Olaf i...
https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2023/06/seria-niefortunnych-zdarzen-akademia.html
W Akademii Antypatii można zauważyć, że autor odbiegł od reguły zamykania fabuły danej książki w ramach aktualnego opiekuna oraz innych pojawiających się w danym tomie postaci drugoplanowych, na rzecz pociągnięcia dalej wątku trojaczków Bagiennych. Możliwe, że cięgi temu cykl przełamie dotychczasową formę dzięki czemu dla czytelnika kolejne losy sierot Baudelaire'ów będą mniej schematyczne, oczywiście autor nie zapomniał dodać kolejnej cegiełki do wątku tajemnicy Hrabiego Olafa.
W kolejnej opowieści o sierotach Baudelaire znajdują się rozpanoszone kruki, gniewny tłum, nagłówek prasowy, aresztowanie niewinnych osób...
Jeżeli w tej książce spodziewacie się znaleźć szczęśliwe zakończenie niefortunnych przygód rodzeństwa Baudelaire, jesteście w błędzie. Początkowo może...
Przeczytane:2024-03-24,
Od czasu, kiedy przeczytałam ostatni tom Serii Niefortunnych Zdarzeń, minęło już trochę czasu. Stale jednak wracałam myślami do rodzeństwa Baudelaire’ów i obiecywałam sobie, że szybko sięgnę po kolejne części ich przygód. No, jak widać, nie do końca mi się to udało, jednak nic straconego, bo oto jestem! Czy Akademia Antypatii okazała się dobrą pozycją i na nowo rozbudziła moją miłość do tego cyklu?
Nasze ulubione rodzeństwo Baudelaire tym razem będzie musiało zmierzyć się z pewną szkołą, która zamiast dać im bezpieczne schronienie i opiekę, zafunduje istny koszmar. Czuję się jednak w obowiązku wspomnieć już teraz o tym, jak fenomenalnie autor poprowadził całą akcję i sprawił, że lektura tej części okazała się dla mnie niemałą przyjemnością i odpoczynkiem po całym dniu (no, w końcu nic tak nie odpręża niż czytanie o problemach innych).
O mojej sympatii do całego trojga rodzeństwa już pisałam, ale nic nie stoi na przeszkodzie, bym zrobiła to znowu. Przyznam się, że moją ulubienicą jest chyba Wioletka – jest w tej młodej bohaterce coś takiego, co mnie do niej przyciąga i sprawia, że z niecierpliwością wyczekuję momentu, kiedy będę mogła poznać jej kolejne pomysły i spostrzeżenia. Muszę przyznać, że kreacja tej właśnie postaci wyszła Lemony’emu Snicketowi świetnie. Samego Klausa oraz Słoneczko polubiłam równie mocno, ale moje serce stale i uparcie krzyczy: Wioletka.
Z pewną fascynacją śledzę kolejne pomysły autora na uprzykrzanie życia głównych bohaterów i nie mogę powstrzymać się od stwierdzenia, że jest to po prostu... genialne — choć tak, brzmi to dosyć okrutnie. To, co muszą przeżywać sieroty oraz z czym muszą się mierzyć w każdym kolejnym miejscu, do którego trafiają, jednocześnie wzbudza mój niepokój, ale z drugiej strony mam świadomość tego, że ze wszystkim dadzą sobie radę. W końcu każde kłamstwo ma krótkie nogi, a dobro zawsze zwycięża — prawda?
Pióro Lemony’ego Snicketa oceniam bardzo dobrze i doceniam jego umiejętności wplatania tzw. wisielczego humoru do swoich powieści. Owszem, momentami może przypominać to śmiech przez łzy, ale jest w tym coś, co mnie na swój sposób przyciąga do tych książek. Kolejne wcielenia wuja rodzeństwa Baudelaire’ów również zasługują na uwagę — z każdym kolejnym tomem cyklu utwierdzam się w przekonaniu, że autor ma nieograniczoną wyobraźnię.
Akademia Antypatii to naprawdę dobra część i zdecydowanie zachęciła mnie ona do powrotu do świata głównych bohaterów. Niesamowicie więc cieszę się z tego, że na mojej półce goszczą już kolejne tomy i będę mogła wrócić do lektury jak najszybciej. Jeśli lubicie literaturę dziecięcą, która nie jest nudna i która kryje w sobie naprawdę dużo... ciekawych zwrotów akcji, a także nie do końca pozwala o sobie zapomnieć, to Seria Niefortunnych Zdarzeń zupełnie przez przypadek może Wam się spodobać.