Julia jest szczęśliwą, świetnie się uczącą nastolatką. Planuje zostać adwokatem, jak jej ojciec. W kochającej rodzinie czuje się bezpiecznie, jednak od dzieciństwa jej spokój burzy powtarzający się koszmar senny. Postanawia poddać się psychoanalizie lub hipnozie, by dowiedzieć się, dlaczego ma poczucie, że dziewczynka ze snu to ona. Zaniepokojeni tym rodzice, dniu osiemnastych urodzin wyznają jej prawdę – została adoptowana. Dziewczyna doznaje szoku. Postanawia odnaleźć biologiczną matkę. Odwiedza dom dziecka, do którego przywieziono ją jako niemowlę i na spotkaniu z dyrektorką uzyskuje jej adres. Dochodzi jednak do pomyłki…
Czy Juli zdoła odnaleźć matkę? Czy pomoże jej to w ustaleniu swojej tożsamości? I czy nie zaszkodzi to więzom rodziny, w której się wychowała? Jaki związek z dawnymi wydarzeniami ma jej powracający sen?
Powieść Magdaleny Ludwiczak porusza bardzo ważny i bliski mojemu sercu aspekt- ADOPCJI, pewnego rodzaju tabu. Tematu, którego ludzie często nie poruszają, obawiając się reakcji bliskich, a najbardziej zaadoptowanego dziecka. Dlatego tak długo przesuwają granicę wyznania prawdy. Dlaczego? Po co? Przecież ADOPCJA to najpiękniejszy prezent, jaki możemy sprawić sobie i dziecku. Podarować miłość, rzecz bezcenną. Autorka pokazuje temat z wielu stron: rodziców adopcyjnych, dziecka i matki biologicznej, tej, którą nader często osądzamy. Czy aby mamy do tego prawo? Zastanówmy się…
Magdalena Różczka - aktorka filmowa i teatralna, pisarka, Ambasador Dobrej Woli UNICEF i IOP.
Wydawnictwo: b.d
Data wydania: 2020-02-10
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 320
Ilustracje:brak
Zdecydowałam się przeczytać książkę pt. „Sen Julii” autorstwa Pani Magdaleny Ludwiczak ze względu na jej główny temat – adopcję. Opisana tu historia uświadamia nam jak mało, tak naprawdę, o adopcji wiemy. Dlatego uważam, że już samo podjęcie do tego tematu było prawdziwym wyzwaniem.
Magdalena Ludwiczak w umiejętny sposób przedstawiła losy rodziny Nowickich, a w szczególności ich adopcyjnej córki, Julki. Gdy zapoznawałam się z ich rodzinną historią, nie kryłam osobistego wzruszenia oraz uznania dla państwa Nowickich za to, że zdecydowali się pokonać tyle przeciwności losu. Za to, że mieli w sobie tyle siły, aby móc pokochać obce, potrzebujące miłości, dziecko. Być może właśnie to uczucie wzmocniło ich dotychczasowy związek.
Autorka nie skupia się jednak tylko na rodzinie, w której Julia dorastała. Stara się pokazać więcej, dotknąć problemów wszystkich osób, na drodze których stanęła jako mała istotka i ukazać jak wielki wpływ miały one na psychikę dziecka. Dobitnie podkreśla rolę środowiska, w którym żyła Renata, biologiczna matka Julki, jej osamotnienie i brak akceptacji, problemy panujące wśród otaczającej ją młodzieży i w jej domu rodzinnym, czyli wszystko to, co uwarunkowywało jej późniejsze, okupione jakże gorzkimi konsekwencjami, decyzje.
Poszukiwania Julii dotyczące jej własnej tożsamości są w tej powieści kluczowym wątkiem. Najbardziej podobało mi się to w Julka, że potrafi być bardzo opiekuńcza, troskliwa i wyrozumiała. Ale to właśnie wyniosła z domu, w którym się wychowywała, w którym zawsze była bardzo kochana przez rodziców oraz młodszego brata.
Droga do tego, aby zostać rodzicem adopcyjnym, do łatwych nie należy. Nie jest to przecież jednorazowa przygoda, ale decyzja na całe życie, która może podbić się echem w przyszłości, jak też pozostawić wiele śladów na psychice, zarówno rodzica jak i adoptowanego dziecka. Uważam, że w rodzinach adopcyjnych główny problem stanowi kwestia zaufania oraz decyzja czy i kiedy poinformować dziecko, o tym, że zostało adoptowane. Istotne jest, aby w tego rodzaju rodzinie czuło się ono bezpieczne i było darzone miłością, a przede wszystkim niewyróżniane i niepomijane, jeśli ma rodzeństwo. Ważna jest tu równowaga –dzieci trzeba kochać miłością jednakową.
W tej powieści nie brakuje pięknych chwil, które warte są poznania, dlatego szczerze ją polecam.
Wydawnictwu Literackie Białe Pióro dziękuję za podarowanie mi do zrecenzowania egzemplarza książki pt. '' Sen Julii'' autorstwa Pani Magdaleny Ludwiczak w wersji PDF.
Tajemnica błękitnej alkowy to historia bardzo klimatyczna jak stare domy, które skrywają przeróżne sekrety. Autorka stworzyła fabułę opartą na prawdziwych...
,,Ten z naprzeciwka'' intryguje i nęci. Kobieta rozdarta przez los spotyka mężczyznę, który ma zmienić jej życie. Czy będzie tego wart, dowiecie się czytając...
Przeczytane:2020-07-07, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, 12 książek 2020, 26 książek 2020, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2020 roku,
Gdy sięgałam po tę książkę, nie spodziewałam się, że będzie aż tak emocjonująca. Pierwsze strony skierowały mnie w stronę zwykłej, spokojnej obyczajówki, której akcja prawdopodobnie będzie toczyć się głównie na wsi.
Tak się nastawiłam. Typowa polska wieś, zwyczajni ludzie i problemy, o których raczej wolę czytać, niż sama przeżywać. Niestety pewnie też będzie to książka, o której zapomnę już następnego dnia.
Nic bardziej mylnego. „Sen Julii” pochłonął mnie w całości. Co ciekawe, najpierw zżyłam się z bohaterką drugiego planu, a dopiero potem z samą zainteresowaną, Julią. Obu paniom kibicowałam, choć momentami drażnił mnie kierunek, w jakim biegły Julki przemyślenia.
Chyba najbardziej bałam się, że w którymś momencie jednak w końcu zrezygnuje ze swoich poszukiwań, a tego ogromnie nie chciałam. Byłam bardzo ciekawa pierwszego spotkania dziewczyny z biologiczną matką, ale to chyba normalne w przypadku tego typu opowieści. Autorka długo testowała moją cierpliwość. Czy zaspokoiła ciekawość? O tym musicie przeczytać sami.
Pewne jest to, że emocje i napięcie trzymały mnie do ostatniej strony. Nie było możliwości, bym nie doczytała tej powieści. To nie jest tytuł, który znudzi w połowie. Gdy już, już czytelnik ma wrażenie, że za chwilę odetchnie… zamiast tego uchodzi z niego całe powietrze. A niepewność trwa nadal. I pcha ku następnym rozdziałom.
Ogromnie podobało mi się to, co autorka zrobiła z końcówką. Ostatnie rozdziały wycisnęły ze mnie strumienie łez. Wzruszenie, żal, smutek, radość i złość – to wszystko przeplatało się ze sobą nieustannie i nie pozwalało mi się uspokoić.
„Sen Julii” to opowieść o poszukiwaniu własnego ja, mierzeniu się z lękami, które siedzą w podświadomości każdego z nas. Nie każdy jednak ma okazję dowiedzieć się, co one oznaczają, powalczyć z nimi, a tym bardziej przegonić je, by móc znów spokojnie i szczęśliwie żyć.
Czasem to zwykły przypadek decyduje za nas. Czasem coś specjalnie pcha nas tą, a nie inną drogą. I nie zawsze możemy sami zdecydować, czy nią iść. Mamy za to wpływ na sposób, w jaki odniesiemy się do przeszkód napotkanych na tej trudnej, wyboistej drodze.
„Sen Julii” porusza bardzo trudny temat adopcji i próbuje dać czytelnikowi rozeznanie w temacie: czy adoptowane dziecko powinno odszukać swoich biologicznych rodziców? Pewne jest to, że absolutnie każda sytuacja jest inna, a to pytanie chyba nigdy nie znajdzie właściwej, jednoznacznej odpowiedzi.
Książkę gorąco polecam zwolennikom emocjonujących, życiowych historii. No i zerknijcie na tę okładkę! Cudo!
więcej emocjonujących powieści na www.piorkonabiurko.pl