Lato 1926 roku. Stolarz Krystian Dzierzba rozpoczyna pracę nad trumną dla kobiety, która rzekomo umarła z tęsknoty. Szalona Leokadia jak co wieczór czeka ze strzelbą na znienawidzonego kormorana. Nękany wspomnieniami syn miejscowego lekarza stoi na moście i rozważa skok. Ich losy nieoczekiwanie się przetną, kiedy po podsłuchaniu przypadkowej rozmowy córka Krystiana postanowi wyruszyć do lasu w poszukiwaniu Diabła. Wkrótce wszyscy staną przed decyzjami, które zmienią ich życie.
Sąsiednie kolory to powieść o tęsknocie, odwadze i miłości niemożliwej. O stwarzaniu prawdy, pustych miejscach w ciele, leczeniu tańcem i słowach, które wędrują daleko poza śmierć.
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2023-04-26
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 252
Czy można umrzeć z tęsknoty? Zatracić się w swoim smutku, żalu, melancholii?
Jakub Małecki w swojej najnowszej powieści pokazuje czytelnikowi, że można… bowiem właśnie jedna z bohaterek umiera, a stolarz Krystian musi wykonać dla niej trumnę…
Już pierwszych kilka zdań sprawiło, że sama wpadłam w stan przygnębienia, w spleen… i od razu w mojej głowie pojawił się obraz Aleksandra Gierymskiego „Trumna chłopska” (widziałam to płótno wiele razy, przystawałam przy nim i rozmyślałam, teraz kiedy znowu przyjdzie mi go zobaczyć, będę również myślała o Iwonie, Leokadii, Krystianie, Diable i innych) A każda kolejna strona tylko utwierdzała mnie w przekonaniu, ze te dwa dzieła, literackie i malarskie, „mówią” do nas tymi samymi słowami przekazując te same emocje.
Andrzej Wajda napisał: „Nie znam w polskim malarstwie obrazu, gdzie obecność tragizmu byłaby równie silna. Właśnie tragizmu, nie dramatyzmu. Jest w tym obrazie duch antycznej tragedii, która rozstrzyga się zawsze w pełnym świetle dnia, na oczach sąsiadów, przed domem…” <źródło: Wikipedia>
A ja miałam podobne odczucia poznając koleje losów każdego z bohaterów. Początkowo zastanawiałam się, czy każda z postaci chce opowiedzieć inną historię? One były inne, ale tak bardzo podobne do siebie pod względem emocjonalnym. I kiedy poznałam ich finał okazało się, że wszystkie z nich mają wspólny punkt, że każda z tych dróg w końcu się krzyżuje ze sobą.
To opowieść pełna smutku, szarości, ale również miłości, choć trudnej i bolesnej. Niesie za sobą przesłanie o życiu, o każdym z nas, o ludzkim losie. Tu z każdej strony aż wypływa wrażliwość, mądrość i boleść duszy.
Dawno nie czytałam książki, która tak bardzo trafiła w moje serce…. cały czas sięgam po nią i zaczytuję się w wybranych przeze mnie fragmentach.
MIeliście rację… @jakmalecki czaruje słowem i cieszę się, że jeszcze tyle historii autora przede mną…
Dzięki powieściom Jakuba Małeckiego za każdym razem odkrywam w sobie nowe pokłady wrażliwości. Wyzwalają we mnie to, co najlepsze i poruszają najczulsze struny. A przecież Autor nie pisze o niczym niezwykłym dając głos codzienności i ludziom grzęznącym w niej dzień po dniu. Jego wyjątkowość polega jednak na umiejętności wydobycia z tego co zwykłe emocji, które uderzają niczym młotem roztrzaskując nasze serca na milion kawałków, lub przeciwnie, tchną wszechogarniającym spokojem otulając nas szczelnym kokonem.
Empatia, z jaką Autor postrzega naturę człowieka i otaczającego go świata skłania czytelnika do przemyśleń o wszystkim, co w nas najlepsze i najgorsze, o tym co przychodzi i przemija, o wyborach i ich konsekwencjach. I przypadku, nieporozumieniu, zaniechaniu, które może pchnąć życie ku przepaści.
Wchodząc w życie małej społeczności Koła upalnego lata 1926 roku nie od razu rozumiemy emocje, myśli, decyzje jego mieszkańców. Nie wiemy co nimi kieruje. Nie wiemy, dlaczego stolarz Krystian zwleka z wyjęciem drzazgi, choć ręka mu puchnie i zmienia kolory, a jego córka wyrusza do lasu na poszukiwanie Diabła. Dlaczego szalona Leokadia jak co dzień poluje na kormorana, a syn lokalnego lekarza po raz kolejny planuje rozstać się z życiem.
Z czasem wyłania się z fragmentów myśli i zdarzeń obraz bolesny i ciężki od tęsknoty za tym co było i tym, co nieosiągalne. Samotności i żalu, poczucia krzywdy i depresji. A wszelkie te emocje przenikają się i łączą niczym tytułowe sąsiednie kolory na dziele malarza. Ich eskalacja nie prowadzi do oczyszczenia, może jedynie na chwilę zatrzymuje mieszkańców w wirze codzienności, by porwać ich w nią na nowo.
Piękno języka, zabawa słowem i magia wyczuwalna w powieści Autora po raz kolejny mnie oczarowały, a ogrom emocji wręcz odurzył niczym zapach bzu, którym możemy się cieszyć tak krótko. Powieściami Autora na szczęście możemy zachwycać się niezależnie od pory roku i wracać do nich, kiedy tylko dusza zapragnie.
Zachwycać się nie przestanę. Duszę swoją oddam „ Sąsiednim kolorom ”. Niech ją sobie wezmą. Niech mnie emocjami obdarzą. Niech mnie otulą, okryją. Słowem pisanym. Magią. Taką, którą tylko Jakub Małecki potrafi czytelnika zaczarować. Niech mnie porwią. Wzruszą. Niech zostaną we mnie. „ Sąsiednie kolory ”.
Literaturę piękną pokochałam. Choć jeszcze niedawno nie było nam po drodze. W duszy mojej ciągle obawa tkwi, że jej nie udźwignę. Literatura piękna wymaga. Daje wiele, ale wymaga też wiele. Obdarza emocjami, ale też emocje odbiera.
„ Sąsiednie kolory ” to Jakub Małecki w swojej wrażliwości i unikalności. To jest piękno. Czyste. Nieprzeniknione. Za serce chwytające. Za duszę. To opowieść o ludziach. Tych, którzy cierpią. Tęsknią. Kochają. Diabła szukają. Którzy na moście życia i śmierci stają. Skoczą? Czy nie skoczą? Znajdą odwagę?
Proza Jakuba Małeckiego to dla mnie za każdym razem emocjonalna wędrówka po ludzkich osobowościach. Wypełniona symboliką, refleksjami, przyczynami do rozmyślań. A ja rozmyślać lubię. Lubię doszukiwać się znaczeń, przenośni, innych wymiarów. Lubię ten stan, gdy chłonę zdania napisane przez Autora, a moja dusza się otwiera. Mogę wtedy wszystko. Mogę czuć. Upajać się emocjami. Karmić się myślami. To wszystko dała mi książka „ Sąsiednie kolory ”, a może nawet i więcej.
Ta powieść jest chyba najbardziej melancholijna ze wszystkich książek Jakuba Małeckiego. Jest smutna. Przejmująca. Ale prawdziwa. I taka piękna.
Jest rok 1926. Jestem w Kole. Moja dusza jeszcze tam tkwi. W niedopowiedzeniach. W tęsknotach i marzeniach. W ludzkich pragnieniach.
„Jeśli oczyścić czas z tego, co na nim zalega, widać wyraźnie jego kształt, wszystkie zgrubienia, przetarcia, rysy i otwory”.
Któż z nas przynajmniej raz w życiu nie wbił sobie drzazgi w rękę, nogę.. w serce. I czy to był kawałek drewna, opiłek metalu, drobina szkła, kolec rośliny czy odłamek kamienia, a może bolesna przeszłość, kłamstwo, zdrada, krzywda, wstyd, krytyka, wina – kluczowym zawsze jest to, jak głęboko ta drzazga utkwiła. Bo jej wyciągnięcie bywa albo proste albo skomplikowane. Czasami da się to zrobić samodzielnie, a niekiedy wymaga pomocy drugiej osoby.. A potem zawsze zostaje rana, po ranie blizna.. A z bliznami, szczególnie tymi na sercu, czasem bywa tak, że łatwo je rozdrapać i otworzyć boląca ranę na nowo..
Jakub Małecki nie raz już pokazał, że pisząc o rzeczach prostych, przyziemnych, codziennych - potrafi wznieść się pomad. Namalować obraz na pozór jednoznaczny, ale nic bardziej mylnego. Bo im podejdzie się bliżej, im spojrzy się uważniej, im otworzy się oczy szerzej, tym bardziej staje się widoczny każdy szczegół nadający sens przekazu. I wtedy okazuje się, że ten z pozoru oczywisty widok wymyka się z ram, a sąsiadujące ze sobą kolory nie są w najmniejszym stopniu przypadkowe, a tworzą przemyślaną, hybrydową i intensywną gamę odcieni ludzkich serc oraz dają ogromną przestrzeń na inwencję własną..
„Sąsiednie kolory” to piękna powieść o relacjach ze światem i ludziach, których można przeczytać, jeśli się to potrafi. O stawianiu życiowych znaków zapytania, kropek i wykrzykników. O życiu w pogoni za marzeniami i nadzieją na lepsze, o tym co było, co jest teraz i co będzie, o ile będzie.. O wyczekiwaniu, wspominaniu, dawaniu szans i paleniu mostów. O miłości i o śmierci. O prawdzie i o tym, co ludzie za prawdę uważają. O przemijaniu. Darze słów i milczenia. I w końcu o odwadze, wychodzeniu poza schemat, pożarach myśli i o dławieniu uczuć.
Pełna zachwytu i podziwu, po raz kolejny oczarowana słowami Autora - polecam.
W ramach wyzwania LC na luty chwyciłam jeszcze za książkę mojego ulubionego autora ?
I oczywiście się nie zawiodłam. Tym razem Pan Jakub zabiera czytelnika do swojego rodzimego Koła ( tak podejrzewam?) w latach 20-tych XX wieku. Poznajemy losy kilku rodzin, które są sąsiadami w tym miasteczku/wsi. Jest Krystian - stolarz i pszczelarz, który buduje trumny.
Jest Leokadia polująca od zawsze na upierdliwego kormorana, który wyjada jej ryby ze stawu. Ten ptak tak jej zaszedł za skórę, że kiedy pada podejrzenie, że on umrze od niekontrolowanego strzału, kobieta zrobi wszystko... by go uratować...
Jest Mikołaj, który często odwiedza most i liczy ,,do trzech" na nim. I jest tajemniczy Diabeł ze swoim wiernym kompanem - Bogiem, który niepokoi mieszkańców .
Wspaniale opowiedziane losy bohaterów, które znów łączą się ze sobą, plączą, by ostatecznie zostawić czytelnika w pewnym zawieszeniu. Uwielbiam pióro Pana Jakuba ?? I tę jego zabawę słowem, liczne metafory, które stopniowo odkrywamy i odczytujemy po swojemu.
Na książki tego autora trzeba mieć niewątpliwie : wenę, ochotę oraz czas.
Wenę , czyli to natchnienie na taką specyficzną i jedyną w swoim rodzaju literaturę. Ochotę, czyli po prostu chęć zmierzenia się z nią. I czas... bo książki Pana Jakuba wymagają pełnego skupienia i otwarcia umysłu na pewne kwestie. Ja jestem jak najbardziej na TAK? polecam.
Zafascynowana pierwszym spotkaniem z twórczością Jakuba Małeckiego ("Święto ognia"), wybrałam "Sąsiednie kolory" spośród nominowanych w plebiscycie Książka Roku 2023 w kategorii literatura piękna, licząc na równie zachwycającą lekturę, na którą będę mogła oddać swój głos. Audiobook czytany przez moją ulubioną aktorkę Danutę Stenkę oraz Filipa Kosiora, wzbogacony o efekty dźwiękowe słuchało mi się z dużą przyjemnością, jednak mimo świetnego pisarskiego warsztatu autora, wyjątkowego klimatu przedwojennego małego miasteczka - Koła - nie jestem w stanie stwierdzić, o czym właściwie ta książka jest. Nie potrafiłam związać się emocjonalnie z żadnym z bohaterów, jak było to w przypadku "Święta ognia". Los każdej postaci, naznaczony jest kolorem melancholii, przygnębienia, smutku, tęsknoty, a uczucia te
udzieliły mi się w trakcie słuchania. Ta ponurość i smutek nie stwarzają poczucia dynamiki, więc chyba dlatego nie dostrzegłam tego, w jaki sposób ich ścieżki życia powiązały się ze sobą wraz z rozwojem wydarzeń. Niestety powieść nie pozostawiła też po sobie nic, co skłoniło by mnie do głębszej refleksji. Jak dla mnie za dużo w niej nierzeczywistości, bajkowości, fantastyki, a tego w literaturze nie lubię. Zwłaszcza w takiej, która porusza temat ważny, mało wdzięczny i mało medialny, o którym nieczęsto się o mówi i pisze.
Fabuła książki po prostu toczy się leniwie, nie wyróżniając się niczym szczególnym, jest jak życie jej bohaterów. Być może kiedyś sięgnę po nią kolejny raz, ale w wersji tradycyjnej. W tej chwili cieszę się, że jeszcze sporo z pisarskiego dorobku autora mam do nadrobienia.
Jak wszystkie powieści Jakuba Małeckiego. Opowieść o losach zwyczajnych ludzi, ich problemach i tęsknotach. Dobrze się czyta i za wcześnie kończy.
Zbliża się jesień, która szczególnie sprzyja czytaniu pewnych książek. Według mnie jedną z nich są ,,Sąsiednie kolory" Jakuba Małeckiego. Miałam już okazję poznać twórczość autora. Jego styl i tworzone fabuły są jedyne w swoim rodzaju. Mi zawsze kojarzą się z nostalgią, smutkiem, często przemijaniem, ale przedstawionymi w piękny, literacki sposób.
Jest rok 1926. Krystian Dzierzba - stolarz, pracuje nad trumną dla kobiety, która ponoć umarła z tęsknoty. Tymczasem Leokadia, uznawana za szaloną, jak co wieczór wypatruje znienawidzonego kormorana. Syn miejscowego lekarza walczy ze wspomnieniami, które zaprowadzają go na most. Rozważa ostateczny skok. Z pozoru te niezwiązane ze sobą osoby połączy los, kiedy córka Krystiana wyruszy na poszukiwanie Diabła. Niebawem przyjdzie im podjąć decyzje, które na zawsze zmienią ich życie...
Z twórczością Jakuba Małeckiego mam tak, że bardzo chcę czytać jego powieści, a kiedy po nie sięgam, boję się, że nie podołam. Tymczasem autor pisze w taki sposób i kreuje swoją rzeczywistość tak, że za moment nie jestem w stanie się oderwać. Wszystkie elementy układanki wskakują na miejsce, a historia staje się spójna, dzięki czemu można w pełni delektować się literacką ucztą. A jest w czym się delektować, bo styl powala na kolana.
W przypadku ,,Sąsiednich kolorów" mamy do czynienia z całą gamą symboli, przenośni, które na pierwszy rzut oka są trudne do rozszyfrowania, jednak z każdą kolejną stroną dają się coraz bardziej rozumieć. Oto przedstawienie życia i śmierci, tęsknoty, melancholii, nieuchronności przemijania. To opowieść piękna, choć trudna i smutna.
Autor kreuje postacie, którym trudno zmierzyć się z tą nieuchronnością. Nie są w stanie pojąć otaczającej ich rzeczywistości. Jakby coś im się wymykało, czegoś wciąż brakowało, a i tak to wszystko zdaje się nie mieć żadnego znaczenia w obliczu śmierci, która tak czy siak przychodzi. To jednocześnie ogromnie smutne, przerażające, ale z drugiej strony tak bardzo prawdziwe.
,,Sąsiednie kolory" to kolejna powieść Jakuba Małeckiego, która zachwyca pięknym językiem. Melancholijna, smutna, przypominająca o przemijaniu. Niczym właśnie zbliżająca się jesień, która sprzyja refleksjom. Bardzo polecam, jeżeli poszukujecie literatury pięknej napisanej jakże wspaniałym stylem. Zaznaczam jednocześnie, że nie jest to lektura na poprawę humoru.
Współpraca recenzencka z Zastrzykiem Kultury by Arteria
Mroczna opowieść o tęsknocie, wspomnieniach. Kolory życia i śmierci, Diabeł i Bóg, młodość i starość, miłość i zdrada, marzenia i strata, namiętność i gwałt, zbrodnia i kara. Taniec, który ma być lekarstwem.
Stolarz, który szykuje trumnę dla kobiety, która umarła z tęsknoty. Dziewczynki chcące zawrzeć pakt z Diabłem. Królowa, która czuje, że musi urodzić syna. Szaleńcza walka z kormoranem. Słowo o prawdzie, poszukiwanie zemsty.
Naznaczona wstrząsającą tajemnicą ballada o pięknie i okrucieństwie polskiej prowincji. Porywające obsesje, niszczące namiętności i groza przemijania...
Jak długo można kłamać – zwłaszcza gdy kłamiesz przed samym sobą? Jak mocno można cierpieć – dla kogo mógłbyś przekroczyć granicę bólu? I za...
Przeczytane:2023-06-24, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2023,
Proza Jakuba Małeckiego, ekonomisty z zawodu, a pisarza z serca i duszy jest fenomenalna! Jego powieści przepełnione są wrażliwością na człowieka, opowiadają o jego słabościach, tęsknotach, marzeniach, o zwyczajnym, niezwyczajnym życiu. Tak jest również w przypadku jego ostatniej książki, “Sąsiednich kolorów”.
Małecki po raz kolejny zabiera nas, czytelników, do Koła, rodzinnej miejscowości, która jest mu szczególnie bliska. Małomiasteczkowy klimat jest wszechobecny w tej powieści, która przypomina mi album ze starymi, rodzinnymi fotografiami, nieco wyblakłymi i pożółkłymi z powodu upływu czasu. Otwieram więc ten album i wchodzę do świata stworzonego przez pisarza, świata pełnego tęsknoty, miłości, pragnień, marzeń. Bohaterowie, zwykli ludzie, tacy, których spotykamy wokół siebie, mają swój mały świat, a w nim swoje tajemnice, radości, smutki, problemy. Czasem się śmieją, częściej smucą, rozmyślają, marzą Przeżywają większe lub mniejsze dramaty, walczą z wewnętrznymi demonami, z samym sobą. Ot, zwyczajne życie, które w pewnym momencie zaczyna ich przerastać…
Jednak w “Sąsiednich kolorach” jest jakaś magia, subtelność, która chwyta za serce, wywołuje emocje. Małecki czaruje słowem, porusza wrażliwością, zachwyca delikatnością. Potrafi wydobyć z historii swych bohaterów - stolarza Krystiana, syna lekarza Mikołaja Steina, Leokadii, wreszcie Diabła to, co kryje w sobie każdy z nas. Przecież każdy z nas ma swoje tajemnice ukryte gdzieś głęboko w zakamarkach duszy, nigdy nikomu niezdradzone.
Piękna to powieść, taka niedzisiejsza, zatrzymana w biegu, delikatna, krucha. I jej nietuzinkowi bohaterowie, spośród których moją uwagę przykuła szalona Leokadia tworząca niezwykłą parę ze znienawidzonym kormoranem, Diabeł, przybysz znikąd i jego pies Bóg oraz nieco zwariowany lekarz, doktor Stein, który jako remedium na wszelkie choroby ciała i duszy aplikuje… taniec.
Na pewno “Sąsiednie kolory” pozostaną ze mną na długo, wywołały przecież tyle emocji, poruszeń, westchnień. Czekam więc na kolejną książkę Jakuba Małeckiego, by się w niej zanurzyć do utraty tchu!