Samobójcy z końca świata

Ocena: 4 (2 głosów)

Prawdziwa historia. W Las Heras w Patagonii młodzi ludzie odbierają sobie życie, a z tajemniczej listy krążącej po miasteczku znikają kolejne nazwiska...

Las Heras, miasteczko-widmo w prowincji Santa Cruz w Patagonii, położone na tytułowym końcu świata, z dala od szumu i zgiełku wielkich miast, kryje mroczną tajemnicę... W latach 1997-1999 młodzi ludzie z niewyjaśnionych przyczyn popełniali samobójstwa. Trzy lata później autorka książki prowadzi dziennikarskie śledztwo: rozmawia z sąsiadami ofiar, poznaje ich środowisko i szuka przyczyny tych drastycznych wydarzeń.

Informacje dodatkowe o Samobójcy z końca świata:

Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2015-06-03
Kategoria: Edukacyjne
ISBN: 9788328015920
Liczba stron: 256

więcej

Kup książkę Samobójcy z końca świata

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Samobójcy z końca świata - opinie o książce

Avatar użytkownika - maja_klonowska
maja_klonowska
Przeczytane:2016-10-22, Ocena: 4, Przeczytałam, 26 ksiązek 2016,
,,Błogosławieństwem i zarazem przekleństwem człowieka jest jego mózg. Tam rodzi się chęć życia i tam ona umiera". Emil Zola Las Heras jest małym miastem w Argentynie. Kilkadziesiąt lat temu było niewielką mieściną, którego mieszkańcy żyli z hodowli owiec. W latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku odkryto na tych terenach ropę. Stało się to swoistym motorem dla pewnych zmian. Zaczęli napływać nowi mieszkańcy, zwabieni szybkim i pewnym zarobkiem. Jak grzyby po deszczu powstawały nowe lokale rozrywkowe, za to niewiele poprawiły się warunki socjalne mieszkańców. Obecnie życie wszystkich w Las Heras jest zależne od wydobycia ropy. Nawet szkolnictwo nastawione jest na wykształcenie przyszłych górników. Bogaci posyłają swoje dzieci na studia dla inżynierów, biedni zostają tania siłą roboczą. Przeciętny człowiek w Las Heras może zarobić wystarczająco dużo, by się utrzymać tu, na miejscu, mieć co jeść, pójść do lokalu rozrywkowego, utrzymać rodzinę. Jednak jego zarobek nie pozwala na to, by stąd wyjechać. Ktokolwiek przyjechał do Las Heras w poszukiwaniu pracy przy wydobyciu ropy, już stąd nie wyjedzie. Życie tutaj go wciągnie, siła tego miejsca jest zbyt wielka. Marazm miasta podkreśla jeszcze dodatkowo jego położenie geograficzne. Las Heras leży w Patagonii, w krainie bogatej w surowce naturalne. Jednak to, co dla innych jest atutem, w tym przypadku wcale nie okazało się być korzystne dla tego miejsca. Może i słusznie niektórzy powiadają, że odkrycie ropy było dla Las Heras przekleństwem? Dla polityków to miasto liczy się tylko jako punkt na mapie, który ma dostarczyć surowiec dla biedniejszych miast z północy. Las Heras jest eksploatowane i nikt z rządzących nie myśli, by cokolwiek zrobić dla miasta. Ma dostarczać ropę- to jest jego zadanie. Takich miast jak Las Heras jest oczywiście wiele i to nie tylko w Argentynie, ale coś sprawiło, że wyróżniło się na tyle, że powstała o nim książka- reportaż ,,Samobójcy z końca świata. Kronika z patagońskiego miasteczka" autorstwa Leili Guerriero. Pod koniec ubiegłego wieku, między marcem 1997 a grudniem 1999 kilkanaście młodych mężczyzn i kobiet odebrało sobie życie w sposób często bardzo drastyczny. Byli typowymi mieszkańcami Las Heras. Mieli - bogatszych bądź biedniejszych- rodziców, plany na przyszłość i marzenia, ( z których i tak pewnie niewiele by się ziściło), większość chodziła do szkół. Ci, którzy pracowali, cieszyli się wśród innych sporym szacunkiem. Jednak coś sprawiło, że nie chcieli dalej żyć. To właśnie echo tych wydarzeń dotarło do stolicy kraju i do Las Heras w 2002r. przyjeżdża dziennikarka Leila Guerriro. Trafia do miasta w chwili, gdy targają nim strajki i protesty przeciwko rządzącym politykom i górniczym firmom. Las Heras zdaje się być odcięte od świata, dodatkowo klimat ten podkreśla pogoda - huraganowy wiatr, nisko przemieszczające się ołowiane chmury, a ludzie przebywają w domach bądź lokalach, by tam przetrwać nieprzychylna pogodę. Leila Guerriero spotyka się z różnymi osobami mającymi związek z tymi, którzy odebrali sobie życie. Szukając odpowiedzi na przyczynę tego zjawiska dowiaduje się, że nikt nigdy nie zajął się tym problemem na poważnie. Nie przeprowadzono żadnego śledztwa, zaniżano statystyki, dla niektórych zgony stają się tzw. ,,miejska legendą": ,,Dlatego wszyscy coś wymyślają: były dwadzieścia dwa samobójstwa w niecały rok, było ich dziewiętnaście przez ponad dwa lata, były trzy, a ludzie przesadzają". Dociera do rodziny i przyjaciół pierwszej samobójczyni: młoda dziewczyna, która miała na tyle zamożnych rodziców, że śmiało mogła snuć plany na przyszłość, nawet takie, które wiązały się z wyjazdem z tego miejsca na stałe. Nic nie wskazywało na to, że pewnego dnia, bez żadnej wiadomej przyczyny odbierze sobie życie. To ją uznaje się za pierwszą ofiarę całej serii samobójstw, ale dziennikarka dowiaduje się, że w rzeczywistości lista osób, które odbierały sobie życie jest znacznie dłuższa, a tajemnicze zgony zaczęły się o wiele wcześniej. Niektórzy mówią, że pierwsza ofiara zostawiła listę osób, które po niej zginą. Inni twierdzą, że to członkowie jakiejś sekty zmuszają ludzi do tego, by kończyli sami ze sobą. Leila Guerriero od jednej osoby trafi do kolejnej, następnej przyjaciółki, matki, ojczyma, brata, kolegi. Każdy kogoś stracił w dramatycznych okolicznościach. I każdy zmaga się z brakiem odpowiedzi na pytanie: ,,dlaczego?". Każdy inaczej zareagował na takie wydarzenie. Jedni zbliżają się do Boga, inni od Niego odchodzą. Ktoś uważa, że winna jest sekta, inni twierdzi, że to brak perspektyw, albo nieznane problemy. Ktoś wychowuje z poświęceniem i miłością dziecko, które zostawił syn ze związku z byłą dziewczyną - tylko to mu pozostało. Nie ma już syna, jego byłej narzeczonej, nawet przyjaciółki tej dziewczyny... śmierć zbiera żniwo wśród młodych mieszkańców Las Heras. Nawet po wyjeździe dziennikarki zjawisko odbierania sobie życia nie ustało. Jeszcze w 2005r. docierają do niej informacje o kolejnych samobójcach... Autorka pisząc swoją książkę - reportaż z pewnością próbowała odnaleźć przyczynę tego zjawiska. Jednak czy można zgłębić śmierć młodego, zdrowego człowieka, który nie widzi sensu w dalszym istnieniu? Leila Guerirro podaje co prawda pobudki tego zjawiska, wymienia wszystkie czynniki, które wpływają na ludzi, ale każdy człowiek jest inny. To, co dla jednego jest przeszkodą nie do udźwignięcia, dla kogoś może być przecież trampoliną do sukcesu. Przyczyny samobójstw, które wymienia autorka, nie przekonują nie tylko mnie jako czytelnika, ale moim zdaniem samej dziennikarki: ,,Usłyszałam tyle teorii, które miały wyjaśnić wszystko. (...) Teorie. I sprawy, na które uparcie nie było odpowiedzi". Warto zauważyć, że podążając za autorką w poszukiwaniu przyczyn samobójstw, dostajemy szansę, by obejrzeć panoramę społeczności zamieszkującą Las Hears. Widzimy więc młodzież, która ma szansę na lepsze życie oraz taką, której nie będzie lepiej się żyć niż jej rodzinom. Spotykamy wielodzietne rodziny, w których kobiety traktowane są przedmiotowo, jako ,,maszynki" do rodzenia dzieci. Króluje bieda wraz z alkoholem. Często rodzina oparta jest na konkubinacie, ojcowie wychowują dzieci z poprzednich związków kobiet, co rodzi przemoc skierowaną wobec najmłodszych i najbardziej bezbronnych. Powszechna jest wczesna inicjacja seksualna, nastolatki mają dwójkę lub trójkę dzieci. Szczytem kulturalnych marzeń ( oczywiście dla mężczyzn) jest spędzenie wieczoru w lokalnej restauracji, która nie oferuje nic prócz taniego alkoholu i płatnej miłości. Szkoła nie daje dzieciom żadnej perspektywy - będą tacy, jak ich rodzice, powielą te same błędy i zwyczaje. Praca dorosłych nie jest ani doceniana ani dobrze wynagradzana ( w innej części kraju płace są całkiem inne). Miasto na pustyni, miasto - widmo, którego mieszkańcy nie mają szans na jakiekolwiek zmiany. Gdzie tkwi przyczyna tego zastoju i marazmu -w lokalnej polityce, w mentalności mieszkańców, w tradycjach zachowań przejmowanych od dziadków i ojców? Książka składa się z trzynastu krótkich rozdziałów. Ze względu na jej reportażowy charakter czyta się ja szybko, tym bardziej, że łapałam się na myśli, że może faktycznie na końcu otrzymam wyjaśnienie tego, dlaczego tylu ludzi nie chciało żyć. Nie otrzymałam, ale nie mogę powiedzieć, by mnie to rozczarowało. Dziennikarskie relację przypominają swoją konstrukcją opowieść szkatułkową. Od historii jednej osoby przechodzimy do drugiej osoby, która była np. siostrą kolegi ofiary, a która sama odebrała sobie życie kilka miesięcy później. Występujące osoby łączy samobójstwo bliskich, ale odniosłam wrażenie, że w Las Heras wszyscy znają wszystkich i wszystko o sobie wiedzą. Jednak nie zapamiętałam na długo hiszpańsko brzmiących imion i nazwisk ofiar, ich rodzin i przyjaciół. Historie bohaterów zlały się w jedną - bagatelizowane zjawisko odbierania sobie życia gdzieś na końcu świata, które opisała argentyńska dziennikarka.
Link do opinii
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy