Bohaterowie mimo woli. Dwaj bracia Balbok i Rammar wyruszyli, aby ... cóż ... uratować świat. Oczywiście nie było to ich głównym celem.
A faktycznie? Są oni tylko szczęśliwi, że przeżyli bitwę, ale nieszczęśliwy, że nie mogli wykonać do końca swojego zadania – dostarczenia głowy poległego dowódcy co wymaga ich zwyczaj. Za karę są wysyłani na misję przez szefa Orków, który nakazuje im ją odzyskać, co jest równoznaczne z wyrokiem śmierci. Aby wyjść z tego bałaganu cało, zgadzają się na pakt z Rurakiem. Jak na ironię będącym potężnym magiem!
Michael Peinkofer jest twórcą powieści fantasy Powrót Orków wydanej także w Polsce w 2008 roku. Ponieważ saga Balbok i Rammar była dość popularna, przyszedł czas, aby nadać jej również ramy graficzne. Częścią artystyczną zajął się duński artysta Peter Snejbjerg znany ze swoich prac dla DC Comics, gdzie rysował rozmaite tytuły do linii Vertigo, historię superbohaterską Starman oraz własne powieści graficzne: Świetlista Brygada i Byłem Bogiem. Stworzył też liczne komiksy we współpracy z Garthem Ennisem (na przykład Drogi Billy).
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2018-05-31
Kategoria: Komiksy
ISBN:
Liczba stron: 48
Tłumaczenie: Robert Lipski
OT KOMIKSOWA SAGA FANTASY
Komiksów fantasy nie brakuje na rynku. Szczególnie tych stworzonych przez europejskich twórców, którzy chyba w szczególności ukochali ten gatunek – i przy okazji osiągnęli w nim prawdziwą wprawę. „Saga Orków” co prawda nie wyróżnia się niczym szczególnym na tle podobnych dzieł, ale miłośnikom tej odmiany fantastyki z pewnością dostarczy dobrej zabawy, bo to kawał solidnie wykonanego komiksu gatunkowego.
Dawno temu istniał Margok, mroczny elf. Dobrym wojownikom udało się go jednak pokonać i to dwa razy dwukrotnie. Ostatnim razem, w trwającej długie lata bitwie zwanej Drugą Wojną, Margok zdołał dostać się do królewskiego miasta, ale nawet wówczas udało się powstrzymać zagrożenie. Ciało mrocznego elfa zostało zniszczone, a jego duszę uwięziono w murach Tirgas Lan. Dla pewności na miasto nałożono jeszcze klątwę ta, by nikt nigdy nie mógł go odnaleźć. Jednak pewne proroctwo mówi, że Tirgas Lan zostanie uwolnione, a Ziemia zjednoczona.
Czasy obecne. Oddział orków toczy bój z gnomami. Sytuacja jednak jest ciężka, giną niemal wszyscy – przy życiu pozostaje tylko dwóch z nich, niedogadujący się ze sobą bracia. Nie rozumieją czemu przetrwali i co przepędziło gnomy i nie mają też pojęcia, że stali się celem pewnego czarnoksiężnika…
Całość recenzji na moim blogu: http://ksiazkarniablog.blogspot.com/2018/06/saga-orkow-tom-1-dwaj-bracia-michael.html
Kiedy asystent Sir Waltera Scotta umiera w tajemniczych okolicznościach, staje się to przyczynkiem wyzwalającym lawinę zdarzeń, budzących najpierw niepokój...
Balbok i Rammar – przypadkowi bohaterowie – zostają zmuszeni do połączenia sił z Corwynem, łowcą głów i zabójcą orków...
Przeczytane:2023-06-14, Ocena: 5, Przeczytałem,
PoPKulturowy Kociołek:
Orcza saga to czterotomowa komiksowa adaptacja powieści Michaela Peinkofera Powrót orków (część dłuższego cyklu fantasy). Jak sam tytuł komiksu i książki wskazuje, dzieło skupia się na fantazyjnej rasie stworzonej przez J.R.R. Tolkiena. Głównymi bohaterami pierwszego tomu są dwaj bracia Balbok i Rammar. Wielka wojenna wyprawa, której byli częścią, kończy się dla nich niezbyt szczęśliwie. Nie wykonali oni bowiem powierzonego im zadania dostarczenia głowy poległego dowódcy. Orcza hańba, jaka na nich spadła, wymusza wyruszenie na kolejną niebezpieczną przygodę, z której szanse powrotu są dość nikłe. Promykiem nadziei na bezpieczny powrót do domu jest nawiązanie przez nich paktu z Rurakiem, potężnym magiem, mającym jednak wobec dwójki nietuzinkowych bohaterów swoje niecne plany.
Saga Orków tom 1 to początek fantastycznej opowieści, która głównie nastawiona jest na widowiskowość i humor. Jeśli więc ktoś szuka poważnej dawki mrocznego fantasy z iście Tolkienowską dbałością o szczegóły wykreowanego świata… to raczej niech daruje sobie lekturę tego dzieła.
Oryginalna powieść jest dość typową fantastyką przygodową, co przekłada się bezpośrednio na treść komiksu. Przewracając kolejne strony, obserwujemy mniej lub bardziej widowiskowe potyczki, obcujemy z luźnym (często głupkowatym) humorem, czy też dajemy się porwać poprawnie rozwijającej się większej tajemnicy. Pełno jest tu typowych dla gatunków schematów i trudno w dziele szukać czegoś nadmiernie oryginalnego. Nie jest to jednak znacząca wada, przynajmniej jeśli oczekujemy od danego tytułu prostej, acz przyjemnej formy rozrywki. Dodatkowo za całą tą prostotą i slapstikowym humorem autorom udaje się skryć pewną dawkę mroku, która potrafi być intrygująca (zachęcając do sprawdzenia kolejnych tomów)...