Z okazji dziesięciolecia sagi czytelnicy współtworzą to wyjątkowe wydanie.
Latem tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego czwartego roku ofiarą krwiożerczego wampira padły dwie osoby. Czy gwałtowna śmierć obu ofiar naprawdę jest dziełem upiora? A może to któryś z mieszkańców wsi miał swoje powody, żeby zabić? Trzydzieści lat później sprawę rozwikłać muszą Daniel Podgórski i kontrowersyjna Klementyna Kopp. Perturbacje w życiu prywatnym śledczych utrudniają dotarcie do prawdy. Czy odkryją tożsamość mordercy, czy obudzą tylko przyczajonego przez lata wampira i nic nie będzie już w stanie powstrzymać nadchodzącego zła?
Katarzyna Puzyńska - z wykształcenia psycholog. Jest autorką bestsellerowej serii kryminałów, powieści fantasy, horroru oraz książek non-fiction. Z okazji jubileuszu stulecia Polskiej Policji za książki "Policjanci. Ulica" i "Policjanci. Bez munduru" otrzymała od Komendanta Głównego nagrodę w kategorii "Policja w literaturze".
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2024-05-09
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 600
Katarzyna Puzyńska to jedna z tych autorek, po której książki sięgam w ciemno. Kilkakrotnie przekonałam się już bowiem, że kryminały wychodzące spod jej pióra idealnie trafiają w mój gust. To powieści niezwykle dopracowane i ukazujące bogatą wyobraźnię ich twórczyni, pozwalające czerpać czytelnikom prawdziwą przyjemność z czytania.
Autorka zaskoczyła mnie kolejny raz, oczywiście jak najbardziej pozytywnie. Uwielbiam zanurzać się w wykreowanym przez nią mrocznym świecie, gdzie na każdym kroku czai się zło, a mieszkańcy Lipowa i okolic pilnie strzegą swoich sekretów. Tym razem Puzyńska proponuje nam rozliczenie się z przeszłością i zastanowienie nad tym, czy rzeczywiście jest sens rozdrapywać stare rany. Lubię wraz z nią cofać się wiele lat wstecz, naprzemiennie poznając historię za sprawą intrygującego miksu teraźniejszości i przeszłości. Taki sposób prowadzenia narracji odpowiada mi najbardziej i cieszę się niezmiernie, że autorka sięga po niego z takim przekonaniem.
„Utopce” charakteryzują się bardzo gęstą atmosferą i dusznym klimatem. Wątek dotyczący paranormalnych zjawisk wspaniale wzbogaca fabułę i dodaje całej historii mroku. Podobnie jak we wcześniejszych powieściach z serii o Lipowie, tak i tym razem ciężko jest bezbłędnie dopasować do siebie wszystkie elementy układanki. Puzyńska z wielką przyjemnością wodzi nas za noc, kluczy, wprowadza nowe wątki i rzuca podejrzenia na kolejnych bohaterów. A potencjalnych morderców jak zwykle nie brakuje. Jak na Lipowo zaskakująco wiele tu pogrzebanych sekretów, niewyjawionych tajemnic, ukrywanych latami informacji. Stopniowe poznawanie ich będzie dla każdego czytelnika wielką gratką.
Za każdym razem, gdy zabieram się za czytanie kryminału, próbuję odsłonić wszystkie karty przed zakończeniem- poznać winowajcę, zrozumieć motywy, wyrobić sobie zdanie na temat jego czynów. U Puzyńskiej nigdy nie jest to łatwe. Choć nie poddaje się, dobrze wiem, że na końcu i tak mnie zaskoczy. Nie mam jej jednak tego za złe. Bo czy można kogoś winić za talent, wyobraźnię, lekkie pióro i miłość do mrocznych historii?
Ta powieść nie byłaby tak dobra bez bohaterów, którzy sprawiają, że czujemy się, jakbyśmy wrócili do domu po długiej nieobecności. Każdy z nich jest charakterystyczny, pełnokrwisty, wielowymiarowy, a co najważniejsze- nieprzewidywalny. Znamy to towarzystwo, a jednak wciąż potrafią nas zaskoczyć. Bardzo cenne jest dla mnie ponadto obyczajowe tło, które stanowi świetne uzupełnienie dla kryminalnych zagadek. Dzięki niemu mamy okazję trochę lepiej poznać bohaterów, ale także uświadomić sobie, że praca policjanta to nie zabawa, a raczej zajęcie na kilka etatów.
Lipowo w powieściach Puzyńskiej ma wiele twarzy, a każda kolejna powieść przywołuje inne, nowe oblicze. Ta pozornie spokojna wioska nie raz wprawiła mnie w osłupienie. Liczę na to, że takich spotkań będzie więcej.
Mam wrażenie, że Katarzyna Puzyńska pisze szybciej niż ja czytam! "Utopce" to już piata część jej kryminalnego cyklu o policjantach z Lipowa. Mogłoby się wydawać, ża autorka już niczym nie zaskoczy i kolejne części będą nudną, pisaną na siłę kontynuacją. Nic z tych rzeczy! Owszem – niby to samo – ponieważ poznaliśmy już bohaterów, poznaliśmy ich świat, a jednak wszystko jest inaczej. Kolejny raz Puzyńska zaskakuje. "Utopce" są bardziej wywarzone, dopracowane w każdym szczególe i napisane piórem dojrzałej pisarki, która wie czego chce i doskonale zdaje sobie z tego sprawę.
Daniel Podgórski, Emilia Strzałkowska i Klementyna Kopp podejmują się rozwikłania tajemniczej zbrodni sprzed 30 lat. W 1984 roku w odciętej od świata wsi Utopce doszło do dziwnego zdarzenia. Po dwóch mężczyznach pozostały tylko zakrwawione ubrania i ślady kłów na drewnianej altanie. Mieszkańcy wierzą, że za wszystkim stoi obudzony kilka dni wcześniej wampir. Tworzą oni zamkniętą społeczność, która nie lubi obcych, skrywają przed całym światem wielkie tajemnice, za wszelką cenę starają się, by nie ujrzały one światła dziennego – to wszystko oraz strach przed powrotem wampira, skutecznie utrudnia pracę przy śledztwie. W tym mrocznym miejscu, posępnej wsi otoczonej groźnym, magicznym lasem nawet policjantom twardo stąpającym po ziemi jest łatwo uwierzyć, że za wszystkim stoją nadprzyrodzone moce.
Akcja „Utopców” rozgrywa się dwutorowo. Fakty z przeszłości i teraźniejszość doskonale się przeplatają, nie wprowadzając zamętu u czytelnika. Równolegle z prowadzonym śledztwem, z faktami, do których udaje się dotrzeć policjantom, dokładnie przyglądamy się temu co działo się w osiemdziesiątym czwartym roku. Wszystko doskonale się ze sobą komponuje jednocześnie wciągając czytelnika, zmuszając go do własnych przemyśleń, wysuwania wniosków i typowania podejrzanych.
W tej części cyklu wiele się również dzieje w życiu osobistym naszych znajomych policjantów. Wydawało się, że i tutaj nic nas nie zaskoczy, a jednak! Tym razem Puzyńska nieźle namieszała i przyznaję, podobało mi sie to. Może komuś wyda się wszystko przerysowane, może dla niektórych część faktów będzie niesmaczna, dla mnie jednak dodają one pikanterii i wnoszą powiew świeżości do powieści.
Najbardziej zadziwiła mnie postać Klementyny. Wcześniej postrzegałam ją jako kobietę, której nic nie złamie. Owszem, cierpiała po utracie swojej partnerki Teresy, miała też moment zauroczenia młodszym kolegą Danielem, jednak nigdy jej relacje osobiste nie wpływały na pracę. Tym razem jest inaczej. Co takiego się wydarzyło? Czy pani komisarz zdoła wyrwać się z szaleńczego opętania i podoła obowiązkom? Wszystkie odpowiedzi i wątpliwości znajdziesz drogi czytelniku na stronach powieści.
Podsumowując "Utopce" to niezwykle intrygujące śledztwo, mnóstwo podejrzanych i zaskakująca prawda. Zbrodnia niemal doskonała. Autorka znakomicie prowadzi swego rodzaju grę z czytelnikiem. Co chwilę podrzuca nowe wątki i podejrzanych. Każdy z nich miał motyw. Każdy nowy trop z przeszłości naprowadza nas na zaskakujące przypuszczenia i kiedy wydaje się, że wytypowaliśmy już podejrzanego, nasze hipotezy okazują się mylne i prowadzą do ślepych zaułków.
Polecam!
'' Nie istnieje człowiek, który nie miałby nic do ukrycia, a wszystko jest tylko kwestią posiadania odpowiedniej dźwigni. ;
; Utopce ; ( 5 tom )
Katarzyna Puzyńska
Wydawnictwo: Prószyński i Spółka.
Literatura: kryminał.
W 2014 roku po raz pierwszy miałam przyjemność ( a te lubię najbardziej, bo kto się przed nimi broni?), wziąć do ręki pierwszy tom z sagi o Lipowie, ; Motylek.; Od pierwszej części pochłonęła mnie Brodnica, Lipowo, bohaterzy, ich związki z kryminalnymi sprawami, a także ich samych, relacje z jakże trudną Klementyną Kopp która według mnie jest najbardziej charakterystyczną postacią tych powieści, rzuca się w oczy nie tylko ciętą ripostą, szczerością ale pod przykrywką mocnej, niezłomnej, silnej baby, ukrywa wrażliwość, dobroć i poczucie humoru, ten jednak jest szczelnie otulony sarkazmem zmieszanym z ironią, taki literacki drink, po którym poczujecie zawrót głowy, pozytywny i nie grozi kacem, chyba że moralnym. Moja przygoda zatrzymała się ; Z jednym wyjątkiem ; wydanym nakładem tego samego wydawnictwa, w roku 2016. Od tamtej pory mało czytałam tę autorkę, odeszłam od Podgórskiego, zajęłam się inną, także rewelacyjną literaturą z tego samego gatunku, acz całkiem niedawno - zatęskniłam. Mocno zapragnęłam dowiedzieć się co słychać w Lipowie, nadal walczy Klementyna o pozostawienie komisariatu, czy to mrzonka? Co mnie czeka na wsi Utopce, które już w swoim nazewnictwie sieją grozę i dają do myślenia, że ta historia chociaż jest fikcją, jakże mogłaby się wydarzyć na serio.
Józef Drzewiecki który w latach 1984, zajmował się śledztwem które niestety zostało zamknięte, przez trzydzieści lat zamęczał się kto zamordował Tadeusza i Wojtka Czajkowskich, czy przypadkiem odkopane kości należały do ; wampira ; czy to tylko pogańska wiara społeczności Utopców kazała wierzyć w przesąd że to nie człowiek stał za całą sprawą, a przecież ; za każdym przestępstwem stoi człowiek. Nie ma czarownic. Nie ma wampirów. Są ludzie. ; Nie wiedząc co zrobić z wyrzutami sumienia, postanowił wdrążyć w tajemnicy przed komendą komisarza Podgórskiego, Emilię Strzałkowską oraz Klementynę Kopp. Sprawa na ogół wydawała się beznadziejna, cała seria zdarzeń która miała miejsce w latach 80' była mało rozbudowana, szybko zamknięta, a świadków jak na lekarstwo. Po nitce do kłębka, powoli, mozolnie, śledczy odkrywają karty które wyjaśnią co takiego wydarzyło się w Utopcach na urodzinach Glorii, żony Tadeusza i matki Wojtka, co stało się z ciałem tych dwojga, co ma wspólnego objazdowy cyrk, i czy faktycznie Wojtek został ; zaciukany, ; a nasza Klementyna dostanie obłędu?
Z wielką brawurą, wypiekami na twarzy przeczytałam powieść która zabierze w was w mroczne miejsce usiane tajemnicą, zmową milczenia, szantażem, manipulacją, toksycznymi związkami, relacjami które powiązane ze sobą tworzą łańcuch niedopowiedzeń, kłamstw, matactw. Im bardziej te wątki były pomieszane, im bardziej głębiej pójdziemy w las, dostrzeżemy wiele pytań, i coraz więcej odpowiedzi. Jakim wielkim zaskoczeniem będzie końcówka, jak ona trzymała napięcie, budowała emocje, jakże fantastycznie czytało się dialogi, narracje, jakże śmiało można było ujrzeć obrazy całych scen, wyobrazić sobie te trzymane nerwy na wodzy podczas odkopywania szkieletu domniemanego wampira, a co ze sprawą miały wspólnego świnie? Takie książki które potrafią zainteresować, zaintrygować chce się czytać, pragnę z takimi powieściami choć fikcyjnymi, wymyślonymi, spędzać czas, bez nudy, bez zbędnego dyrdymalenia, tłumaczenia, usprawiedliwienia, iść śladami głównych postaci. I co fajne, że tych książek nie trzeba czytać po kolei, każdy połapie się od razu co było w poprzedniej części, jestem ciekawa co przyniesie ; Łaskun ;
Nie ma chyba drugiej pisarki, do której miałabym tak ambiwalentny stosunek jak do Katarzyny Puzyńskiej. Z jednej strony lubię czytać jej książki, ze względu na warstwę kryminalną. Na tym poziomie też czasem przesadza, jednak jest ona tak ciekawa (ta warstwa), że ja zawsze się zastanawiam na początku, jak tym razem uda jej się jakoś logicznie wybrnąć z tak zaplątanego kryminalnego śledztwa. Przeważnie też nie bardzo udaje mi się wytypować sprawcę, chociaż idzie mi coraz lepiej w tym typowaniu.
Z drugiej jednak strony, nie znoszę i za grosz nie potrafię się przyzwyczaić, do tych cudacznych, zupełnie niepotrzebnych i robiących za wypełniacz, powtórzeń. Na które zresztą zwracają też uwagę inni czytelnicy. Natomiast pani autorka zupełnie się tym nie przejmuje i nadal sadzi te powtórzenia jak jakaś nawiedzona. Niestety w mojej ocenie, bardzo to obniża wartość książki i u mnie zawsze powoduje obniżenie oceny. Dlatego ja Puzyńską czytam, ale w odstępach przynajmniej kilkumiesięcznych i dlatego jest to moja dopiero piąta część sagi o Lipowie i miejscowościach ościennych.
Tym razem warstwa kryminalna, dość ciekawa, jak zawsze, spoko zagmatwana, jak zawsze. Wprawdzie z tym wampirem i przewodniczącą chóru kościelnego mówiącą głosami, trochę autorka przesadziła, ale jej to wspaniałomyślnie wybaczam ?. Jednak powtórzenia, doprowadziły mnie niemal do odruchów wymiotnych, w takiej ilości się w tej części zaprezentowały.
Tym razem pisarka pastwiła się nad komisarz Klementyną Kopp i jej zmarłą przyjaciółką Teresą. W pierwszych częściach Puzyńska zafiksowała się na powiedzeniu "starszy aspirant Daniel Podgórski", w chyba trzeciej części było to słowo "śmieciarz" powtórzone setki razy, tym razem finalistą zostało słowo "Teresa". Powtórzone niezliczoną ilość razy, jak już wspomniałam, aż do niemal odruchów wymiotnych i rzucenia książki w kąt.
Było to tym bardziej dla mnie osobiście przykre, że właśnie tak ma na imię jedna z moich sióstr. A może właśnie to mnie uchroniło i może właśnie dlatego nie rzuciłam niedoczytanej książki w kąt ? Swoją drogą, gdyby wywalić te wszystkie "niepotrzebności", ileż ta książka miałaby stron mniej. Czy pisarzom płacą za ilość kartek, stron, lub słów ? Kto mnie oświeci w tej materii.??
Ciąg dalszy cyklu o policjantach z Lipowa. Bohaterowie prowadzą nieoficjalne śledztwo dotyczące zaginięcia dwóch osób w 1984 roku. Utopce to tajemnicza wioska, której mieszkańcy są przekonani, że dwaj mężczyźni padli ofiarą wampira. Zakończenie może zaskoczyć. W życiu prywatnym naszych policjantów zaczyna dużo się dziać i następują pewne komplikacje. Czy błedy, które popełnili poniosą ze sobą konsekwencje?
Kolejna świetna książka o policjantach z Lipowa.
Kolejny dobry kryminał z Lipowa!
W Lipowie lato w pełni. Na polach rozpoczynają się żniwa, a w sadach dojrzewają jabłka. Młodszy aspirant Daniel Podgórski czuje, że znalazł się w najlepszym...
Prawdziwy świat przestępstw i zbrodni bez cenzury. Po raz pierwszy tak szczerze o policjantach z ulicy! Kim tak naprawdę są? Brutalami w starciu z ofiarą...
Przeczytane:2018-10-22,
Dwóch zaginionych mężczyzn, krew i ślady kłów na brzegu altany… Wojtek i Tadeusz Czajkowscy, ojciec i syn, nigdy nie zostali odnalezieni. Mieszkańcy wsi Utopce szepczą, że Czajkowscy padli ofiarą wampira, którego grób znaleźli, budując w ogrodzie altanę dla matki chłopca, która chciała z wielką pompą uczcić w ogrodzie swoje urodziny. Po latach od tego wydarzenia w Utopcach, starszy aspirant Daniel Podgórski i jego grupa współpracowników (wśród nich komisarz Klementyna Kopp i była dziewczyna Podgórskiego – Emilia Strzałkowska) dostaje nieoficjalne zadanie od szefa: jeśli rozwiążą zagadkę zaginięcia dwóch mężczyzn, posterunek w Lipowie nie zostanie zlikwidowany. Stawka jest wysoka i śledczy podejmują się tego zadania, choć po tylu latach wydaje się to sprawą beznadziejną.
W książce prowadzone są dwa, a właściwie trzy, równoległe wątki: wraz z toczącym się śledztwem Podgórskiego (oraz nieco późniejszym dochodzeniem wewnętrznym w kwestii zachowania komisarz Kopp podczas śledztwa w sprawie wampira), poznajemy wydarzenia z 1984 roku. Kilku młodych chłopców buduje w ogrodzie altankę dla matki Wojtka Czajkowskiego – Glorii, aby mogła w niej uczcić czterdzieste urodziny. W trakcie prac odkrywają grób – według jednej z sąsiadek – „wampirzy”, o czym świadczą zachowane przez kogoś środki ostrożności. Po usunięciu tej „przykrej niespodzianki” przez odpowiednie służby, altanka zostaje ukończona. Jednak nie przynosi ona rodzinie szczęścia – przyjęcie urodzinowe kończy się skandalem, a wkrótce potem w dziwnych okolicznościach znika mąż i syn jubilatki.
Kiedy śledczy zaczynają ponownie badać sprawę zniknięcia Czajkowskich, napotykają na mur wrogości mieszkańców wsi Utopce, których podczas śledztwa mamy okazję bliżej poznać. Trzeba przyznać, że jest to intrygująca galeria postaci! Poznajemy też targające nimi namiętności, dawne spory, zawiść, zazdrość, zatargi. Teraz, kiedy śledczy znów badają sprawę sprzed lat, ludzie boją się, ze znów zbudzi się wampir i zginą kolejne osoby. I rzeczywiście – wokół śledczych zaczynają dziać się dziwne rzeczy, komisarz Klementyna Kopp zachowuje się coraz bardziej irracjonalnie, aż wreszcie – dochodzi do tragedii.
W powieści wraca również wątek związku Daniela Podgórskiego i Weroniki. Daniel wprowadził się do narzeczonej, ale wraz z nimi zamieszkała również matka dziewczyny, która właśnie rozstała się z trzecim mężem. Przyszła teściowa wprowadza wiele zamętu, a Weronika zdaje się tego nie zauważać. Pozwala, aby matka planowała ich ślub i decydowała o szczegółach. Między Danielem a Weroniką coś zaczyna się psuć, tym bardziej, że Daniel niebezpiecznie zbliża się do Emilii, z którą łączy go nie tylko dawny romans, ale też – syn. Czy ich związek będzie w stanie przetrwać i czy ślub rzeczywiście dojdzie do skutku?
Nie czytałam wszystkich części sagi o Lipowie – po tę sięgnęłam, bo zainteresował mnie opis książki. Wydaje mi się, że nie trzeba znać całości, żeby móc spokojnie orientować się w wątkach. Jednak czytało mi się to niezbyt dobrze (lektura zajęła mi dwa miesiące, robiłam przerwy na inne książki) – niby wszystko zostaje dość sensownie wyjaśnione, ale jakoś nie do końca wciągnął mnie świat Lipowa: wydał mi się zbyt nierzeczywisty, jakiś taki… wydumany. Raczej nie sięgnę po kolejne części tej sagi.