Szczęście ma smak jesiennych owoców
Trwają przygotowania do wystawy w Zwaliskach. Maria przybywa do Granic, aby osobiście dopilnować postępu prac i wesprzeć targaną emocjami Krystynkę. Szybko odkrywa, że ekspozycja nie jest jedyną sprawą, która burzy spokój jej przyjaciółki. Kacper Kosiński nalega, by malarka ponownie zatrzymała się w jego domu. Obsypane jesiennym złotem siedlisko staje się świadkiem budzącego się między nimi uczucia. Maria nie potrafi jednak zapomnieć o przeszłości.
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 2024-09-11
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 384
Język oryginału: polski
🍂 „𝓡𝔃𝓮ź𝓫𝓲𝓪𝓻𝓴𝓪 𝓳𝓮𝓼𝓲𝓮𝓷𝓷𝔂𝓬𝓱 𝓶𝓰𝓲𝓮ł” 𝓙𝓸𝓪𝓷𝓷𝓪 𝓢𝔃𝓪𝓻𝓪ń𝓼𝓴𝓪🍂
Szczęście ma smak jesiennych owoców
▪𝗥𝗘𝗖𝗘𝗡𝗭𝗝𝗔 ▪
„Rzeźbiarka jesiennych mgieł” to jakże otulająca i kojąca opowieść o miłości, zawirowaniach życiowych i o pogodzie - tej jesiennej - która nie raz zachwyca kolorami, a innym razem wprowadza człowieka w ponury nastrój swoją aurą. 🍂
Joanna Szarańska stworzyła otulająca serię książek „Leśne Pejzaże” które wprowadzają czytelnika w odpowiedni nastrój, zgodnie z porami roku. Pierwszy i drugi tom oczarował mnie do tego stopnia, że musiałam sięgnąć po trzecią część! „Rzeźbiarka jesiennych mgieł” wprowadza iście jesienny klimat. 🍂
Każda strona przesycona jest emocjami. Autorka zabiera nas w niesamowitą podróż, gdzie możemy żyć razem z bohaterami, dobrze poznać ich historie, by potem na koniec pokochać za całokształt. Pani Joanna stworzyła mądrą, pełną emocji historie, która wzruszy nawet najtwardsze serce. Uzmysławia, że każdy z nas ma w sobie tę siłę by podnieść się z każdej, nawet najgorszej sytuacji. Otuliła mnie ta powieść, swoją naturalnością.
Od pierwszej strony czułam się oczarowana tą historią, urzekła mnie magia miasteczka, w którym mieszkali bohaterowie. Jeśli chodzi o charakterystykę postaci, to autorka stanęła na wysokości zadania, stworzyła tak autentycznych, a zarazem sympatycznych bohaterów, że nie sposób ich nie polubić. Podczas czytania pozwoliłam sobie na chwilę wzruszenia i uśmiechu, bowiem autorka stworzyła tak piękną historię, że jestem pod wrażeniem do teraz.
„Rzeźbiarka jesiennych mgieł” to otulająca i wprowadzająca w nostalgiczny nastrój opowieść o życiu, o ranach z przeszłości, o obcowaniu z naturą i o miłości do zwierząt! To wszystko przepełnione jest jesiennym klimatem, który idealnie oddaje urok tej pory roku. Autorka w bardzo obrazowy i plastyczny sposób opisała tę historię, że czytelnik podczas lektury może poczuć zapachy jesieni i zakosztować smaku pieczonej szarlotki ❤ Polecam z całego serca całą serię „Leśne Pejzaże” ❤
Trwają przygotowania do wystawy w Zwaliskach. Maria przyjeżdża do Granic by osobiście dopilnować zapięcia wszystkiego na ostatni guzik i zobaczyć się z targaną emocjami Krystynką. Marysia szybko odrywa, że nie tylko wystawa martwi starszą kobietę. Niestety tym razem przez wizytę siostry Krystynki, Katarzynę nie może zatrzymać się w domu pod lasem. Wobec tego ulega namowom Kacpra Kosińskiego by zatrzymała się w Siedlisku. Utulone jesienią siedlisko staje się naocznym świadkiem rodzącego się nieśmiało między nimi uczucia. Jednak Maria nie potrafi zapomnieć o przeszłości...
Nie ma na naszych rynku wydawniczym wielu książek, które mogą kojarzyć się z jesienią... Z opadającymi liśćmi mieniącymi się żółcią i czerwienią... Darami jesieni, wśród których mamy kasztany, żołędzie, dynie... Kwiatami, które jednoznacznie mogą kojarzyć się z tą porą roku... Ciepłym kocykiem. Kilka z nich czytałam, ale nie byłam w stanie wczuć się w ich klimat. Tak było dopóki nie sięgnęłam po Rzeźbiarkę jesiennych mgieł. Ta książka sprawiła, że dostrzegłam wszystkie zalety jesieni. Dostrzegłam i doceniłam... Autorka nie tylko w przecudowny, drobiazgowy i sugestywny sposób odmalowała zalety i kilka wad jesieni, ale także pozwoliła nam po raz kolejny towarzyszyć znanym i lubianym bohaterom. A działo się u nich sporo dobrego i troszeczkę złego. Na wierzch wypłynęło kilka sekretów z przeszłości...
Rzeźbiarka jesiennych mgieł to lektura szalenie nostalgiczna, ale zarazem lekka i przyjemna. Śledząc losy bohaterów bez najmniejszego problemu dało się wczuć w jesienny klimat. Bez problemu dało się poczuć jesienne zapachy, zobaczyć jesienne cudowności a pod stopami wyczuć dywan utkany z jesiennych liści. Rzeźbiarka jesiennych mgieł to wspaniała lektura, która szczerze przypadła mi do gustu.
Wyrusz w podróż pełną miłości! Berenika od dawna ją planowała. Miało być romantycznie, sielsko i sentymentalnie. Miało też być z mężem. Niestety życie...
To odpowiednio wyeksponowana okładka książki Joanny Szarańskiej „Wymruczane szczęście”...
Przeczytane:2024-10-13,
Od teraz nie wyobrażam sobie jesieni bez tej książki. Równie wspaniała, równie malownicza, równie wciągająca, co jej poprzedniczki. Joanna Szarańska "Malarką wiosennych łąk" zachwyciła mnie opisami budzącej się do życia przyrody, "Piastunką letnich snów" sprawiła, że lato w moim sercu było jeszcze intensywniejsze niż zwykle, a "Rzeźbiarką jesiennych mgieł" wprowadziła w stan błogiego spokoju.
Maria przygotowuje wystawę prac pewnej malarki. Wernisaż ma odbyć się 24 października (jakie to cudowne uczucie zobaczyć datę swoich urodzin, która w książce jest w pewien sposób punktem przełomowym w życiu głównych bohaterów). Do tego czasu Maria postanawia zostać w Granicach, aby wspierać przed tym ważnym wydarzeniem Krystynkę. Szybko jednak okazuje się, że Kacper Kosiński, właściciel siedliska, w którym bohaterka gościła już kilkukrotnie, również staje się powodem, dla którego Maria nie opuszcza uroczej wsi. Czy jesień będzie dla bohaterki drugą wiosną, podczas której to uczucia rodzą się na nowo, a miłość kwitnie wraz z pierwszymi pąkami? Może właśnie teraz jest odpowiedni moment na danie sobie drugiej szansy i otwarcie się na miłość? Tylko czy przeszłość będzie łaskawa?
Opisy jesieni, przyrody, która zmienia się wraz ze złoceniem się drzew, wraz z pojawieniem się śliwek w sadach, wraz z pierwszymi kasztanami i zapachem liści, które chrupią pod butami, są w tej książce niezwykłe. Autorka napisała książki o malarce, a tymczasem sama maluje słowem. Będę to powtarzać za każdym razem, kiedy sięgnę po tę serię. Joanna Szarańska potrafi oczarować swoim stylem i językiem, które przelewa na papier. Wierzę w każdą porę roku, którą opisuje. I to, co jest w tym najpiękniejsze to fakt, iż autorka prezentuje pory roku z tej najlepszej, najbardziej urokliwej ich strony.
Uwielbiam wszystkie dotychczasowej części z serii "Leśne pejzaże", ale ta, na tę chwilę, podobała mi się najbardziej.
Może to za sprawą, tego, że za oknem klimat zgrywa się z tym opisywanym w książce, a może za sprawą tego, co wydarzyło się w Granicach. Do "obsady" dołącza Katarzyna — siostra Krystynki, która będzie niezłą mąciwodą i co namiesza to jej. Dodatkowo bliżej poznajemy Kacpra Kosińskiego, a tego troszkę brakowało mi w poprzednich tomach. Ale cieszę się, że nie wszystkie karty zostały odkryte od razu. Autorka stopniowo buduje rozwój sytuacji oraz formuje bohaterów, co w przełożeniu na rzeczywistość ma jak najbardziej sens — ich portrety tworzone są w odpowiednim tempie, co pozwala z czasem dostrzec ich przemiany, ale też daje szansę na przyzwyczajenie się do owych zmian.
To aromatyczna, pachnąca ciastem i rozgrzewającą herbatą historia, która jest takim ciepłym kocykiem na skołatane nerwy. Na sto procent jesienna, klimatyczna, spokojna, niewymuszona, literacko przepiękna podróż do Granic. Z niecierpliwością czekam na zimową odsłonę i już żałuję, że mamy tylko cztery pory roku.