Rzeź Nankinu

Ocena: 5.5 (2 głosów)
Historia zapomnianego ludobójstwa W grudniu 1937 r. armia japońska wkroczyła do chińskiego miasta Nankin. W ciągu zaledwie kilku tygodni rozegrały się tam wydarzenia o niespotykanym w historii, niewyobrażalnym wręcz okrucieństwie. W wymyślny, bestialski sposób torturowano, gwałcono i wymordowano tam ponad 300 000 ludzi - żołnierzy i cywilów, w tym kobiety i dzieci. Iris Chang dotarła do ocalałych z masakry oraz nowo odkrytych dokumentów i opisała zapomniany, przerażający i mało znany epizod w dziejach chińsko-japońskich stosunków. Napisana z ogromnym emocjonalnym zaangażowaniem Rzeź Nankinu wyciąga tę historię z mroków niepamięci. W Stanach Zjednoczonych stała się bestsellerem i wzbudziła liczne dyskusje. Ważna książka napisana ze zrozumiałym gniewem. "The New York Times"

Informacje dodatkowe o Rzeź Nankinu:

Wydawnictwo: Wielka Litera
Data wydania: 2013-01-31
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN: 9788363387631
Liczba stron: 315

więcej

Kup książkę Rzeź Nankinu

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Rzeź Nankinu - opinie o książce

Przerażająca jest sama próba opisu, nie wiem, gdzie zacząć i gdzie skończyć - tak o rzezi w Nankinie pisał John MCallum, amerykański misjonarz, jeden ze świadków tragicznych wydarzeń z 1937 roku. I ja nie wiem gdzie zacząć, i jak zacząć. Są słowa, którymi ciężko oddać grozę tamtych dni. Ale czy brak słów usprawiedliwia milczenie? Absolutnie nie. Z tego samego założenia wyszła Iris Chang, amerykańska historyczka i dziennikarka, podejmując się niełatwego zadania. Zebrała mnóstwo informacji o masakrze, dotarła do ocalałych, rozmawiała z tymi, którzy mogli rzucić choć trochę światła na wydarzenia tamtych dni. Tak powstała Rzeź Nankinu książka równie bolesna, co potrzebna. W grudniu 1937 roku wojska japońskie wkroczyły do chińskiego miasta Nankin. W ciągu kilku tygodni dokonały rzezi, której ogrom trudno sobie wyobrazić. Mam za sobą sporo literatury wojennej. Czytałam m.in. o holokauście, wojnie domowej w Rwandzie i konflikcie na Bałkanach. Wśród książek były powieści, dzienniki, wspomnienia, reportaże. To były bolesne lektury, zmuszające do wysnuwania niezbyt przyjemnych refleksji odnośnie bestialskiej natury człowieka. Jednak żadna z tych książek nie wstrząsnęła mną równie mocno, co reportaż Iris Chang. Pewien historyk oszacował, że gdyby zabici w Nankinie chwycili się za ręce, to utworzyliby łańcuch z Nankinu do Hongzhou, długości 320 kilometrów. Ich krew ważyłaby 1200 ton, a ciała mogłyby zapełnić 2500 wagonów kolejowych. Ułożone jedno na drugim, sięgnęłyby na wysokość 74-piętrowego budynku. Nie wiem jak Wy, ale ja nie potrafię sobie tego wyobrazić. A to dopiero początek. Każda kolejna przeczytana strona sprawiała, że coraz szerzej otwierałam oczy. Z przerażenia. Ze zdumienia, że to nie jest wytwór wyobraźni, że to wszystko zdarzyło się naprawdę, a słowa otwierające Medaliony Zofii Nałkowskiej tak bardzo pasują i do tej historii. Aż nie chce się wierzyć, że ludzie ludziom zgotowali ten los, że człowiek potrafi być zdolny do takiego bestialstwa. Kilka tygodni wystarczyło, by zrujnować miasto i pozbawić życie ok. 300 tysięcy ludzi. Japończycy nie przebierali w środkach. Okrucieństwo z jakim potraktowali chińskich żołnierzy, a następnie ludność cywilną przekracza moją wyobraźnię i zdolność pojmowania. Tysiące wielokrotnie gwałconych kobiet, mężczyźni pozbawiani głów, kastrowani, ludzie podpalani, wieszani za nadgarstki, języki, potwornie okaleczani, Chińczycy zabijani na wyścigi, wyrywane z brzuchów ciężarnych kobiet płody, strach, tortury, wstyd, ból, ogrom bólu. Morze krwi. Pokłady ciał. Bezradność. Japończycy nie tylko patroszyli, dekapitowali rozczłonkowywali ofiary, lecz wykonywali na nich bardziej okrutne rodzaje tortur. W całym mieście przybijali jeńców do drewnianych desek i rozjeżdżali ich czołgami, krzyżowali na drzewach i słupach elektrycznych, odcinali długie pasy ciała i używali ciał do ćwiczeń w przebijaniu bagnetem. Przynajmniej stu mężczyznom wyłupiono oczy i obcięto uszy oraz nosy, następnie ich podpalono. Inną grupę dwustu żołnierzy i cywilów obnażono do naga, przywiązano do słupów i drzwi w pewnej szkole, a następnie dźgano za pomocą zhuizi - specjalnych igieł z trzonkami - w setki punktów na ciele, włączając usta, gardła i oczy.
Dla najeźdźców, Chińczycy byli jak koty, psy, świnie. Niemcy nazywali Żydów podludźmi, Tutsi byli dla Hutu jedynie psami. Czyżby próba odczłowieczenia wroga, posiłkowanie się zwierzęcym nazewnictwem, czyniło mord łatwiejszym, bardziej wytłumaczalnym? Iris Chang nie tylko szczegółowo opisała grozę tamtych dni. Jej reportaż to dzieło kompletne, wraz ze skrupulatną analizą przyczyn i konsekwencji, z historiami nielicznych ocalałych Azjatów oraz Europejczyków i Amerykanów, którzy próbowali ratować mieszkańców Nankinu, z japońskimi odpowiedziami na stawiane zarzuty. Autorka próbuje dociec co wywołało tak niesamowite pokłady agresji u zdyscyplinowanych Japończyków. We wprowadzeniu wyjaśnia, że o Gwałcie Nankińskim opowiada z trzech różnych perspektyw: japońskiej, chińskiej oraz ludzi Zachodu (Amerykanów i Europejczyków), którym wielu Chińczyków zawdzięcza życie. Pomysł na przedstawienie tych samych wydarzeń z różnych punktów widzenia, autorka zaczerpnęła Rashômon Akiry Kurosawy (polecam!). W filmie Japończyka gwałt i morderstwo opisywane są z różnych punktów widzenia (uczestników i świadka), a oddzielenie prawdy od kłamstw i ustalenie prawdziwego przebiegu wydarzeń, wydaje się niemożliwe. Ukazanie masakry nankińskiej  oczami różnych stron konfliktu, sprawia, że obraz tamtych dni staje się pełniejszy, bardziej obiektywny, bliższy prawdzie, której pewnie nigdy tak do końca nie poznamy. Rzeź Nankinu jest lekturą trudną, ale nie ze względu na język, mnogość faktów czy nazwisk. Jest to reportaż ciężki pod względem emocjonalnym. Naszpikowany scenami przejmującego bestialstwa, niewyobrażalnego sadyzmu, ani na chwilę nie pozwala odetchnąć, oderwać się z przykrego odrętwienia. To sprawia, że nie jest to lektura dla każdego. Przyznaję, że długo po zamknięciu książki miałam przed oczami  podsunięte przez wyobraźnię obrazy, jakich nikt nigdy nie powinien oglądać. Niejednokrotnie przerywałam czytanie, uginając się pod naporem ogromu bólu wylewającego się spomiędzy stron. Jeśli Iris Chang postawiła sobie za cel przekazanie wszystkich znanych jej faktów dotyczących Gwałtu Nankińskiego w sposób, który miał uczynić lekturę jej tekstu niezapomnianym, to jej sukces jest stuprocentowy.
Język książki nie jest trudny, a faktografia nie przytłacza. Autorka tłumaczy wszystko w przystępny sposób, więc nawet osoby kompletnie nie obeznane z tematem, szybko uzupełnią brakujące wiadomości. Trzeba przyznać, że Chang wykonała naprawdę dobrą robotę. Do wielu informacji i dokumentów nie było łatwo dotrzeć. Upór i skrupulatność zaowocowały powstaniem rzetelnego, ciekawego i wstrząsającego tekstu o niezbyt znanym epizodzie w dziejach stosunków chińsko-japońskich. Jak już wspomniałam, Rzeź Nankinu jest reportażem kompletnym. Przedstawia kontekst historyczny zdarzeń, opisuje Gwałt Nankiński z różnych perspektyw, przybliża sylwetki ludzi, którzy odegrali ważną rolę w tamtych dniach (pozytywną lub negatywną), zawiera relacje uczestników, świadków, dziennikarzy, misjonarzy, żołnierzy, ludności cywilnej, opowiada o reakcji świata na to wydarzenie. Fragmenty autentycznych dokumentów oraz przedruki fotografii to dodatkowy atut tej publikacji, a bogata bibliografia nie pozwala na podważenie wiarygodności tekstu. Jakieś zarzuty? Znalazłam kilka literówek, których w takiej publikacji być nie powinno.
Historia ludzkości pełna jest wstydliwych plam. Nie należy ich jednak ukrywać, a głośno o nich mówić, by głupota i arogancja z przeszłości była dla nas bolesną lekcją, która wykazując nasze ułomności przyczyni się do lepszego wykorzystania potencjału ludzkiego w przyszłości. By tamto cierpienie nie było bezsensowne, musimy umieć wyciągnąć wnioski i dokonać wszelkich starań, by nie powtarzać błędów. Wiem, że mój wymarzony scenariusz to utopia. A jednak chcę w niego wierzyć.
Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2013-11-06,
Książka wstrząsnęła mną dogłębnie. Wiemy dużo o ofiarach II Wojny Światowej w Europie, uczymy się o sposobach nawracania Indian Ameryki Północnej i Południowej, o wyprawach krzyżowych, ale nie wspomina się u nas o postępowaniu Japończyków w Azji. Ta książka pokazuje nam jak szkolono wojska japońskie i do czego to doprowadziło przez pryzmat największej masakry dalekiego wschodu podczas której w niezwykle okrutny sposób wymordowano w ciągu kilku tygodni około 350 tysięcy mężczyzn, kobiet i dzieci. Pamiętajmy jednak, że to tylko jeden z wielu epizodów działań wojsk cesarskich. To pierwsza książka którą przeczytałem na ten temat. Wcześniej trafiały w moje ręce tylko pojedynce wspomnienia ludzi którzy zetknęli się z nieludzkim traktowaniem więźniów i ludności cywilnej przez wojska japońskie oraz prowadzonych eksperymentach dotyczących badania szybkości rozprzestrzeniania się chorób zakaźnych w zamkniętej grupie ludzi. Wcześniej przeczytałem ,,Byłem asystentem doktora Mengele" Miklosa Nyiszli i ,,Josef Mengele. Doktor z Auschwitz" Ulricha Völkleina i mogę powiedzieć, że Japończycy nie ustępowali hitlerowcom nawet na krok w swoim okrucieństwie, a czasami nawet dzierżyli palmę pierwszeństwa. Niemieccy zbrodniarze po wojnie zostali osądzenia i ukarani, państwo niemieckie wypłaciło odszkodowania etc etc, natomiast Japonia nie poniosła żadnych konsekwencji finansowych, zbrodniarze wojenni piastowali wysokie funkcje w polityce i gospodarce: byli wręcz traktowani jak bohaterowie! Ciężka książka, ale moim zdaniem każdy powinien ją przeczytać aby pamiętać i nigdy więcej nie pozwolić na podobne barbarzyństwo.
Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2013-04-12, 52 książki 2013,
Książka pełna horroru. W pierwszej części przedstawiono zarys historyczny, który pozwala zrozumieć, jak doszło do tego, że Japończycy znaleźli się w Chinach. Autorka wyjaśnia także metody szkolenia japońskich żołnierzy, a także edukację chłopców w szkole, co sprawiło, że potem zachowywali się brutalnie wobec podbitych miast. W drugiej części książki mamy opis okropieństw po zdobyciu Nankinu, łącznie z drastycznymi szczegółami. Naprawdę ciężko się to czyta, zwłaszcza jeśli uświadomić sobie, że śmierć poniosło tam kilkaset tysięcy ludzi. I była to okrutna śmierć. Czytamy też o Strefie Bezpieczeństwa, utworzonej przez dosłownie garstkę cudzoziemców, gdzie schroniło się ok. 300 tys. Chińczyków i praktycznie tylko oni ocaleli. Prawie wszyscy, którzy znaleźli się poza strefą, zginęli. W ostatniej części autorka pisze o tym, ile wysiłku włożono, żeby umniejszyć skalę rzezi w Nankinie lub w ogóle zakwalifikować ją jako jedno z wydarzeń wojennych, bez wielkiego znaczenia. Rzeczywiście, o holokauście w Europie wiele się słyszy, a o zdarzeniach typu rzeź w Nankinie znacznie mniej. Warto przeczytać.
Link do opinii
Avatar użytkownika - madziusia
madziusia
Przeczytane:2013-10-07, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy