Jeden z najpiękniejszych opisów rozstania w literaturze
Jak to się dzieje, że miłość wygasa w nas tak cicho z dnia na dzień?
Wcale nie zaczęło się od zdrady. Christopher był przystojny, pochodził z bogatej rodziny, robił karierę jako pisarz. Ona była atrakcyjna, choć z ,,innego świata". Zaczęło się od drobnych różnic, rozwiewających się z wolna złudzeń, coraz częstszych kłamstw, wielkiego rozczarowania, nieubłaganie narastającej wzajemnej obcości.
Mur między nimi rósł każdego dnia, aż w końcu zdecydowali się na separację. Na razie nie powiedzieli o tym nikomu. To musiało dojrzeć. Poczekać. Kiedy więc teściowa zadzwoniła do niej - nigdy się nie lubiły, mało powiedziane - bez wahania zgodziła się pojechać do Grecji. Tam w rybackiej wiosce Gerolimenas Christopher zbierał materiały do książki o żałobie. Od jakiegoś czasu nie dawał znaku życia i nie można było się z nim skontaktować.
Nie była przygotowana na to, co tam zobaczy.
Nie mogła tego przewidzieć.
Przejmująca, przyjęta z rzadko spotykanym aplauzem ze strony krytyków literackich oraz czytelników, opowieść o rozpadzie związku dwojga ludzi, której finał w zaskakujący sposób przybiera formę thrillera. Ekscytująca, przykuwająca, straszna.
Ta powieść toczy się tak płynnie, podąża swoją drogą z taką konsekwencją, że nawet niewielkie dygresje zdają się naładowane znaczeniami. Wspaniała.
Karl Ove Knausgard
Elektryzująca.
,,The New York Magazine"
Łączy zawiłości stylu książek Eleny Ferrante z napięciem spotykanym w najlepszej klasie dreszczowców.
,,Elle"
Tajemnica i kunszt literacki. Trzyma w napięciu jak ,,Zaginiona dziewczyna" Gillian Flynn.
Themillions.com
Są tu wszystkie tematy, które uwielbiam: miłość, strata, podróż. Olśniewająco napisana.
Martha Stewart
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2018-08-22
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 244
Tytuł oryginału: A Separation
2021 rok rozpoczęłam z postanowieniem, że będę zmniejszać swój stosik hańby, który z każdym kolejnym rokiem wzrastał. Dlatego też w Nowy Rok rozpoczęłam lekturę powieści Katie Kitamury pt. „Rozstanie”, która zalegała moją półkę już chyba od dwóch lat…
Jak to się dzieje, że miłość wygasa w nas tak cicho z dnia na dzień?
Wcale nie zaczęło się od zdrady. Christopher był przystojny, pochodził z bogatej rodziny, robił karierę jako pisarz. Ona była atrakcyjna, choć z „innego świata”. Zaczęło się od drobnych różnic, rozwiewających się z wolna złudzeń, coraz częstszych kłamstw, wielkiego rozczarowania, nieubłaganie narastającej wzajemnej obcości.
Mur między nimi rósł każdego dnia, aż w końcu zdecydowali się na separację. Na razie nie powiedzieli o tym nikomu. To musiało dojrzeć. Poczekać. Kiedy więc teściowa zadzwoniła do niej – nigdy się nie lubiły, mało powiedziane – bez wahania zgodziła się pojechać do Grecji. Tam w rybackiej wiosce Gerolimenas Christopher zbierał materiały do książki o żałobie. Od jakiegoś czasu nie dawał znaku życia i nie można było się z nim skontaktować.
Nie była przygotowana na to, co tam zobaczy. Nie mogła tego przewidzieć.
Zupełnie nie tego się spodziewałam. I niestety nie mówię tego w pozytywnym znaczeniu. "Rozstanie" liczy sobie niecałe dwieście stron, przez co byłam pewna, że pochłonę ją w jeden wieczór. Niestety, powieść tą, choć jest bardzo krótka, jest też bardzo długa...
Według opisu z tyłu książki, w moje ręce miała trafić jedna z najpiękniejszych opowieści o rozstaniu. Ja tam żadnego piękna nie dostrzegłam, nie mówiąc już o tytułowym rozstaniu - o tej kwestii w zasadzie też za wiele nie było.
Główna bohaterka, (która swoją drogą nie wiedzieć czemu pozostaje bezimienna) drażniła mnie. Była popychadłem w rękach teściowej. Kobieta mówi jej jedź do Grecji i szukaj mojego dziecka a ona posłusznie jedzie, mimo iż od dawna rozstała się z mężem. Swoją drogą, to do samego końca nie zrozumiałam dlaczego bohaterowie robią taką wielką tajemnicę ze swojej separacji. Wróćmy jednak do naszej bohaterki. Jest ona niezwykle spostrzegawcza i dociekliwa. Cały czas wszystkich obserwuję i ma pewność że wszystko o wszystkich wie. Każdą czynność innych bohaterów poddaje analizie (tylko po co?).
Po takim wymownym tytule i opisie książki byłam przekonana, że ta historia wręcz ocieka wszelką gamą różnych emocji. Niestety, znów czekało mnie rozczarowanie. Czytając tą powieść, moje serce nawet na krótki moment szybciej nie zabiło. Gdy przekroczyłam połowę książki, miałam nadzieję, że czeka mnie jakiś epicki finał. Nic takiego jednak nie nastąpiło.
Historia ta ma w sobie elementy thrillera, nie mniej jednak jest on tak słabo rozwinięty, że chyba lepiej by było, gdyby go w ogóle nie było. Z kolei proces rozstania w moim odczuciu wyszedł bardzo słabo, przez wzgląd na to, że ta dwójka zwyczajnie do siebie nie pasowała. Główna bohaterka coś tam wspominała ze byli na początku szczęśliwi, ale nie mam pojęcia dlaczego. Autorka nie poparła tego żadnymi wspomnieniami. W ogóle podczas czytania tej książki odnosiłam wrażenie że autorka rozwodzi się nad tym co niepotrzebne, przez co położyła kwestie, które były dużo bardziej istotne.
Podsumowując, "Rozstanie" mnie nie porwało. Sporadycznie spotkałam się z jakąś mądra myślą dotyczącą relacji żona - mąż, nie mniej jednak pod względem całości wypadła ona po prostu słabo.
Moja ocena: 5/10
Kiedy już zaczęłam czytać tę książkę, byłam nią naprawdę zaintrygowana. Przyznaję szczerze, że po raz pierwszy miałam do czynienia z tak napisaną pozycją, ale spodziewałam się czegoś naprawdę dobrego i mocnego. Przynajmniej to sugerował mi opis z tylnej okładki oraz liczne rekomendacje. Jednak teraz sama do końca nie wiem, czy ta książka podobała mi się na tyle, abym mogła ją polecić z ręką na sercu, czy też okazała się kompletnym bublem.
Główna bohaterka, której imienia nie poznajemy, musi udać się na poszukiwania byłego męża. Jej niechęć jest jak najbardziej zrozumiała, ponieważ sama dość niechętnie udawałabym się na poszukiwania swojego byłego, a w dodatku za granicę. Co mogę powiedzieć o tej postaci? To z pewnością to, że nie jest ona aż tak nudna, jak myślałam na początku. Gdzieś tam chwilami nawet przebija jej prawdziwy charakter, jednak z niewiadomych przyczyn autorka postanowiła zdusić te przebłyski w zarodku, a w efekcie bohaterka może wydawać się niektórym niemrawa.
Moim zdaniem Rozstanie to powieść napisana ciekawie, a autorka bezsprzecznie wykreowała wciągającą fabułę, opisując po prostu kolejne wydarzenia. Jedno trzeba wiedzieć o tej pozycji. Czytelnik nie znajdzie tutaj rozmów/ dialogów pisanych tak, jak znamy do tej pory, czyli od myślników. Tutaj zdania wypowiadane przez bohaterów pisane są bez myślnika i nawet bez użycia cudzysłowu.
Same poszukiwania byłego męża głównej bohaterki były dla mnie ciekawe, jednak nie na tyle, abym poczuła się jak podczas lektury dobrego thrillera. Odkrywanie kolejnych tajemnic Christophera niejednokrotnie wzbudzało moje zaskoczenie, jednak jak mówię, nie było to coś specjalnego.
Moim zdaniem jest to powieść, do której można przysiąść na jeden lub ewentualnie dwa wieczory i spędzić z nią miło czas. Jednak po skończeniu jej, raczej nie poczuje się nic więcej poza zaspokojoną ciekawością, co stało się z byłym mężem bohaterki. No, a przynajmniej ja mam takie odczucia po przeczytaniu tej książki.
Także, jeżeli poszukujecie ciekawej i wciągającej, choć na chwilę książki, to polecam Wam Rozstanie. Jednak nie liczyłabym na nic więcej.
Amerykańska dziennikarka i pisarka Katie Kitamura współpracowała m. in. z The New York Times Book Review, Grantą i The Gaurdian. Za pierwsze powieści otrzymała wyróżnienia New York Public Library's Young Lions Fiction Award, a Rozstanie uznano za najlepszą książkę roku.
Bezdzietne małżeństwo około czterdziestki postanawia rozstać się, ale nie chce o swojej decyzji informować rodziny ani znajomych. Ich drogi rozchodzą się, nie dzwonią nawet do siebie, mężczyzna wyjeżdża do Grecji zbierać materiały do książki, a kobieta stopniowo układa sobie życie na nowo. Układ przerywa matka Christophera, która zaniepokojona jego nieobecnością zmusza synową do jego poszukiwań. Wraz z poszukiwaniami zaczynają wychodzić na jaw coraz to nowe ukrywane sprawy, z którymi trzeba się zmierzyć.
Autorka burzy małżeńskie pozory budowane przez lata, mężowskie tajemnice i niewiedzę żony. Analizuje rozpad związku, który następuje powoli, ale systematycznie. Dobre i optymistyczne małżeństwo psuje się. Żonie nie podoba się aura spisku wokół zachowania ich rozstania w tajemnicy, ale przystaje na taką decyzję, bo nie jest gotowa na opowiadanie historii o separacji. Przez wiele lat nie chce dopuścić do świadomości, że związek jest fikcją. Christopher okazał się beztroskim flirciarzem, flirtuje bezmyślnie i odruchowo. Przystojny, zamożny i nieskrępowany robi dobre wrażenie. Jego czar jednak składa się z pozorów. Jest świadomy swojej atrakcyjności i doskonale to wykorzystuje. Odrobinę życia prywatnego i wewnętrznego znajduje tylko na wybrzeżach niewierności, bo tylko w domenie swojego wiarołomstwa staje się jeszcze raz nieznany dla swojej żony. Urok nie działa na wszystkich, pożądanie często bywa nieodwzajemnione, po czym narasta, znajduje ujście w niewłaściwych miejscach i powoli staje się toksyczne. Żona nie ma wpływu na to co czuje i myśli jej mąż. Zraniona, pominięta, odtrącona choć układa sobie życie od początku nadal czuje, że tkwią w niej niezbadane i nieznane uczucia, które gromadzą się i rozrastają, przerażają swoją intensywnością.
Mąż, żona, małżeństwo to nie tylko słowa, ale życie, fakty, codzienność, intymność i uczucia. Katie Kitamura dobrze oddała realia, nastrój i złożoność relacji w małżeństwie. Rozstanie nie następuje, w momencie, gdy para tak postanowi, ale rządzi się własnymi prawami i odczuciami. Miłość gaśnie powoli, dzień po dniu traci swój blask, aż nic z niej nie zostaje.
"Przeszłość podlega najróżniejszym rewizjom, wcale nie jest stabilna, a każda zmiana w przeszłości wywołuje zmianę w przyszłości."
Książka, na którą warto zwrócić uwagę, przeznaczyć spokojny wieczór na wniknięcie w przekaz, dostrzeżenie cennej treści, poddanie się refleksyjnemu nastrojowi. We współczesnych czasach, tak bardzo zdeterminowanych przez pośpiech i powierzchowność, ważne stają się chwile spędzone z wyrazistą i przenikliwą powieścią, której wydźwięk dociera zarówno do serca, jak i rozumu odbiorcy, rodzi bogatą paletę emocji i głębokich myśli. Katie Kitamura umiejętnie odmalowuje obraz trendów społecznych, świadectwo kondycji dojrzałych związków małżeńskich, jednego z wielu realnych szkiców pożegnania bliskich sobie kiedyś osób. Można na niego spojrzeć z perspektywy naturalnego wygaśnięcia uczuć, zaskakującej prawdy życiowej, czy utraconych nadziei i marzeń. Wspólne szczęśliwe życie, które miało trwać wiecznie, stopniowo zmienia się w dokuczliwą uciążliwość, zdobywa cechy niepowodzenia, porażki, a nawet tragedii. Ale czy faktycznie łatwo jest się go wyprzeć, wymazać niejako z pamięci, pogodzić z dramatem i ruszyć śmiało dalej?
Autorka pobudza wyobraźnię czytelnika, zachęca do sformułowania indywidualnych odpowiedzi na postawione pytania. Zwraca uwagę na konieczność przetarcia nowych szlaków we wzajemnych relacjach, sformułowania przeobrażonej zażyłości, poukładania wszystkiego jeszcze raz, przedefiniowania życiowych celów i kształtowania własnej tożsamości. Opisywany związek głównej bohaterki staje się pretekstem do poruszenia trudnej tematyki obumierania miłości, tracenia przez nią kolorów i smaków, frapującego naznaczenia przyszłości przez przeszłość. Chętni jesteśmy do szczegółowego opisywania rodzącej się miłości, głośno dajemy sygnały jej ważności, dzielimy się ze światem radością, zaś tak mało opowiadamy o jej końcu, związanym z cierpieniem, poczuciem winy i osamotnieniem. Odpowiadał mi oszczędny styl narracji, doskonale się w nim odnalazłam, we właściwy sposób weszłam w atmosferę, czułam narastające napięcie, a także wyborne brzmienie nastrojowych i zmysłowych nut. Ambitna i dojrzała kobieca perspektywa spojrzenia na rozstanie, duchową rozłąkę, separację wspólnych kiedyś wartości.
bookendorfina.pl
Żal straconych szans
Słowo, które ciśnie mi się na usta po skończonej lekturze "Rozstania" to „zaskoczenie”. Nie wiem dlaczego założyłam, że będzie to zupełne inny typ literatury. Spodziewałam się bardziej poetyckiego (?), melancholijnego podsumowania rozpadającego się związku, jednak to co dostałam, przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
Powieść Kitamury można by uznać za dramat (małżeński) gdyby nie niespodziewany obrót wydarzeń. Małżeństwo głównych bohaterów właściwie nie istnieje (choć nie pada żadna konkretna przyczyna takiego stanu rzeczy), nie łączy ich już nic i powoli nabieramy przekonania, że wiemy jak zakończy się ta relacja. Jednak zaginięcie Christophera sprawia, że wszystko wywraca się o sto osiemdziesiąt stopni i razem z główną bohaterką musimy rozwiązać zagadkowe zniknięcie jej męża.
Trudno napisać cokolwiek o fabule powieści, bo każda informacja zdaje się zdradzać zbyt wiele. Jedno mogę napisać na pewno – już dawno nie czytałam powieści z tak złożoną psychiką bohaterów. Sposób w jaki autorka przedstawiła tytułowe rozstanie widziane oczami głównej bohaterki jest czymś naprawdę niesamowitym. To niezwykle udana próba racjonalnego podejścia do własnych emocji i uporządkowania swoich uczuć. Kobieta walczy z wykreowaną przez jej męża otoczką ich związku. Toczy wewnętrzną walkę między tym, co czuje a tym, co powinna czuć. W jej głowie tłoczy się nadmiar myśli, żalu, rozgoryczenia, pewnej tęsknoty za normalnym życiem. Jednak z czasem w murze „niekochania męża” powoli powstają rysy. Czy naprawdę wszystko jest stracone?
"Rozstanie" Katie Kitamury nie jest tym, czym się wydaje. To proza oryginalna i ożywcza. Nieszablonowe podejście do tematu nie odebrało jej autentyczności. Myśli, które przebiegają przez głowę głównej bohaterki, są boleśnie prawdziwe, często takie, których nikt nie odważyłby się wypowiedzieć na głos. "Rozstanie" nie jest lekturą prostą. To jedna z tych historii, gdzie „nic się nie dzieje”, ale tak naprawdę dzieje się bardzo wiele, a całą przedstawioną fabułę poznajemy przez pryzmat przemyśleń głównej bohaterki. Kitamura grzebie w jej psychice, ale przełamuje też pewne stereotypy dotyczące rozdźwięku między tym, co wypada, czego oczekuje od nas otoczenie, a tym co czujemy.
Dodatkowy element w postaci surowego, greckiego krajobrazu uzupełnia klimat powieści i jest dla niej idealnym tłem. Początkowe rozżalenie i melancholia ustępują w wyniku kolejno występujących po sobie wydarzeń, aż dochodzimy do punktu, w którym główna bohaterka musi przewartościować wszystko, co do tej pory myślała i czuła.
Katie Kitamura stała się dla mnie odkryciem. To świeża, oryginalna proza, która zmusza do myślenia, rozkładania sytuacji na czynniki pierwsze i zadawania pytań: Co ja zrobiłabym w takiej sytuacji? Czy pozostałabym obojętna? Dlaczego nie czuję ulgi?
„Rozstanie” to oszczędna w formie, ale niezwykle wyrazista i emocjonalna proza, po lekturze której trudno dojść do siebie. Warto jednak się z nią zmierzyć, bo to literatura z górnej półki, pozostawiająca niezapomniane wrażenia i dająca wiele do myślenia.
Główna bohaterka i narratorka to dojrzała kobieta, która niedawno rozstała się z mężem. Uczucia się wypaliły, więc oboje postanowili zrobić sobie przerwę, odpocząć od siebie, zacząć nowe życie bez jakichkolwiek zobowiązań. Problem w tym, że uczynili z tego tajemnicę, więc o ich decyzji właściwie nikt nie wie.
Wszystko pewnie byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że Christopher udał się do Grecji, a potem słuch o nim zaginął. Zaniepokojona matka mężczyzny obarcza obowiązkiem wyjaśnienia sprawy swoją synową. A nasza bohaterka wcale nie jest na to gotowa. Nie chce jednak przyznać się do rozstania i podejmuje rękawicę.
Udaje się z Londynu do małego greckiego miasteczka, w którym właśnie kończy się turystyczny sezon. O Christopherze wiedzą co nieco pracownicy hotelu, zwłaszcza pewna urodziwa i młoda pracownica. Co jednak się z nim stało? Czy zbierając materiały do książki, po prostu gdzieś wyjechał, czy stało mu się coś złego?
Gdy prawda wychodzi na jaw, zdruzgotani są nie tylko bohaterowie, ale i czytelnicy, gdyż Katie Kitamura nie patyczkuje się z nimi. Uderza w czułe struny i robi to w profesjonalny, ale i wyważony sposób, z prawdziwą klasą, na którą stać nielicznych pisarzy.
„Rozstanie” to napisana w oszczędny sposób proza z górnej półki. Ekonomia słowa i stopniowe budowanie napięcia są na pewno największymi zaletami powieści.
Z różnych elementów, sugestii, luźnych myśli, dygresji i wspomnień głównej bohaterki czytelnik musi sam zbudować całą historię, i tę bieżącą, i dotyczącą skomplikowanej przeszłości postaci.
Przyznam, że śledząc perypetie bohaterów wciąż czułam się spięta i towarzyszył mi niepokój, więc na pewno nie polecam tej książki do poduszki. Ale polecam ją z czystym sumieniem jako lekturę do przemyślenia, przeżycia i przetrawienia.
Na pewno nie sposób przejść obok niej obojętnie. BEATA IGIELSKA