Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: b.d
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 495
Zdecydowanie najgorszy z tomów. Jordan osiągnął szczyt nieposuwania akcji do przodu. Przez 500 stron czas stanął w miejscu, a bohaterowie w zasadzie nie zrobili nic ciekawego, gadając jedynie w kółko o tym samym. Całą treść z powodzeniem można było zmieścić na 50 stronach, bez strat dla czytelnika, a może nawet w trosce o niego. Napiszę brzydko - Jordan zrobił klasyczny skok na kasę czytelników, zamiast dążyć do zamknięcia sagi - wydłużał ją do niebotycznych rozmiarów. Pozostały jeszcze trzy tomy pisane wyłącznie przez Jordana. Aż się boję, co w nich będzie. A w zasadzie - czego nie będzie...
WALKA O ŻONY
Wakacje za pasem, jak to mówią, a ja - i wątpię, żebym był w tym osamotniony - nabieram ochoty na wakacyjne lektury. No bo pogoda dopisuje, ciepło jest, słonecznie, więc aż chce się czytać dobre, epickie fantasy. A tu na rynku pojawił się nowy tom ,,Koła czasu" - ,,Rozstaje zmierzchu" - więc okazja dobra. I chociaż na tym etapie widać zmęczenie autora materiałem (i odwlekanie finału też widać) i właściwie niewiele się tu dzieje, co przy 850-stronnicym tomiszczu jest sztuką, nadal nieźle było wrócić do tego wszystkiego i poznać konsekwencje ostatnich, znaczących wydarzeń.
Córka Dziewięciu Księżyców, uprowadzona została przez Mata. Ma być jego żoną, tak być musi, ale... Właśnie, zagrożeń nie brakuje, oboje uciekają, a za nimi podążają wrogowie. Śmiertelnie niebezpieczni wrogowie. Ale jednocześnie nadchodzi czas odkrycia, które wiele może zmienić...
Tymczasem Perrin Aybara też walczy o żonę. Faile została porwana przez Shaido Aiel, a on, by ją ocalić, będzie musiał posunąć się właściwie do wszystkiego na co jest gotów, a gotów jest na wiele, z zaprzedaniem duszy włącznie - i na co nie jest także.
A na tym nie koniec. Bo jeszcze jest Smok Odrodzony i jego działania. Ale co wyniknie z tego wszystkiego?
https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2023/06/rozstaje-zmierzchu-robert-jordan.html
Od jakiegoś czasu po kolejne tomy sagi „Koło Czasu” sięgam bardziej już chyba z przyzwyczajenia.
Gdzieś na zachodzie Randowi udaje się oczyścić Saidina ze skazy Czarnego. A co w tym czasie dzieje się z jego przyjaciółmi?Mat Cauthon ucieka z Ebou Dar wraz z porwaną przez siebie Córką Dziewięciu Księżyców, którą przeznaczono mu na żonę, jednak wciąż grozi im niebezpieczeństwo, ściga ich bowiem zarówno Cień, jak i mordercza potęga seanchańskiego imperium. Perrin Aybara stara się uwolnić swą żonę, Faile, którą przetrzymują Shaido Aiel .
Ten tom przede wszystkim zdaje się skupiać na osobie Elayne Trakand i jej dążeniu do objęcia tronu Andoru. Niestety przeciwności zdają się mnożyć. W tej części zabrakło mi Egwene a i sam Rand jest tylko ledwo zaznaczony.
Cześć dość nudna i nie wnosząca niczego nowego do całości. Nie odniosłam wrażenia, żeby przybliżyła całą historię do końca.
Porównywany do Władcy Pierścieni monumentalny cykl fantasy, który pokochało ponad 40 milionów czytelników na całym świecie Rand, Mat i Perrin mieszkają...
Przeczytane:2023-07-23,
O jeju, jeju, ile się tu działo, to głowa mała! Przyznaję, że nie potrafiłam nadążyć za początkiem książki, gdyż jeden bohater przewijał się za drugim i nie mogłam ich spamiętać. Nie byłam pewna kto tu zamierza walczyć i dlaczego tak długo z tą walką zwlekali. Może tak nie powinno być, ale bardziej wczytywałam się we wszelkiego rodzaju opisy miejsc, czy zachowania postaci, gdyż tak pięknie i dokładnie było to opisane. Nerwowe ruchy pewnej postaci doprowadziły mnie do śmiechu, tak jak i uspokajanie.
,, Dotknięcie pieprzyka poprawiało mu zresztą humor. "
,, Ituralde spiął palce za plecami, próbując się powstrzymać przed dotknięciem rubinu w lewym uchu. Gest ten był bowiem powszechnie znany jako objaw jego zdenerwowania. "
,, Rajabi zaś-mężczyzna o charakterystycznej grubej, krótkiej szyi-wyglądał na wręcz ogłuszonego."
Tych sytuacji jest naprawdę ogrom, gdzie w komiczny sposób autor przedstawiał prawie każdą ważną dla wydarzeń postać. Właśnie te rzeczy sprawiały, że czytałam ją z zachwytem i uśmiechem. Wiem, że powinnam przeżywać ich walkę, a wcześniej plany w jaki sposób kogo zaatakować, od której strony, kto im pomoże i tak dalej, ale reszta wydarzeń jakoś schowała mi się w tle. Dziwne to, bo choć czytałam wcześniejsze książki z tej serii, to żadne z nich nie wydawały mi się tak pełne zabawnych porównań czy opisów. To był dla mnie taki moment, gdzie wchodzi kobieta cała w tatuażach, ma kolorowe włosy, kota w torebce i misia na smyczy. Nie ważne, że przyszła mi oznajmić, iż zamierza mnie zaatakować, bo to jak wyglądała totalnie przyćmiło mi treść. Ale to było naprawdę miłą odmianą i trwało do samego końca książki:-)
W skrócie wam powiem, że postacie szykują się do walki, której nie wiedzą z kim stoczą, gdyż zależy to od tego, kto pierwszy ich zaatakuje. Ktoś inny będzie walczył o tron ze staraniem jak najszybszego obalenia przeciwnika. Komuś wędrówka z damą nie przypadnie do gustu i warto poznać jego myśli, gdyż pełen obaw naprawdę mnie rozbawił, a jeszcze ktoś inny będzie chciał coś zniszczyć, ale w taki sposób, by tego nie uszkodzić. I wszędzie obecne będzie napięcie z opisami, które co jakiś czas będą je rozładowywać. Jednak, trzeba się uzbroić w cierpliwość, gdyż czasami bohaterzy dużo gdybają i planują, jakby wiedzieli co chcą zrobić, ale nie mieli pewności jak. Jest to już dziesiąty tom serii Koła Czasu i każdy z nich pozostawia po sobie inne emocje. Tylko fakt, by chronić swoich za wszelką cenę pozostaje bez zmian:-)