Życie jest piękne!
Choć czasem bywa smutne, nijakie i monotonne... Bohaterki i bohaterzy siedmiu opowiadań francuskiej mistrzyni prozy psychologicznej szamoczą się z życiem, czują się samotni, opuszczeni, niekochani, gorsi. Dlatego zamykają się w sobie, topią smutki w barach, rozdrapują stare rany. Wszystko zmienia przypadkowe spotkanie, spontaniczna rozmowa, uzdrawiająca bliskość drugiego człowieka. Wtedy zdejmują pancerze, odsłaniają swoje słabości i odnajdują siłę, by zawalczyć o siebie i inaczej spojrzeć na życie. Te pełne szczerości i delikatności opowiadania odblokowują także coś w nas samych. Anna Gavalda opanowała do perfekcji efekt katharsis.
O czym opowiada ten chór głosów pod batutą autorki? O samotności i bólu, jaki niesie utrata. Także o magii spotkania i sile miłości.
,,Le Figaro"
Ma niesłychany talent do dawkowania radości i smutku. Do wyciskania łzy z oczu czytelników, by w tym samym momencie ją obetrzeć. (...) Starannie cyzeluje zdania i dialogi, ale w żadnej chwili nie czujemy tej pracy ani wysiłku. Oklaskujemy tylko ten swing.
,,Lire"
Czysta przyjemność czytania.
,,La Parisienne"
Z tym jej niesamowitym wyczuciem detalu [Anna Gavalda] jest prawdziwą koronkarką.
,,Elle"
Wytrawna obserwatorka kruchej i dającej do myślenia natury ludzkiej.
,,Parisien Magazine"
To zbiór opowiadań zmysłowych, szczerych i o cudownie uzdrawiającej mocy.
France Inter
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2018-08-22
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 208
Tytuł oryginału: Fendre l' armure
Małe tęsknoty
Pisanie o ludzkich emocjach nie należy do zadań najłatwiejszych. Pisanie o emocjach w sposób wiarygodny i trafiający w sedno to już nie lada sztuka. Anna Gavalda nie po raz pierwszy postanowiła pisać właśnie o uczuciach, a miłośnicy jej prozy raczej nie powinni być zawiedzeni najnowszą pozycją jej autorstwa.
Mianownikiem opowiedzianych historii jest samotność, a może przede wszystkim – strata. Śmierć, rozstanie – różne są przyczyny osamotnienia bohaterów. Sam tytuł, również nieprzypadkowy, ponieważ poznajemy ich zwykle w szczególnym momencie życia, w którym są całkowicie bezbronni. Ściągają maski, które noszą na co dzień, pokazują swoją prawdziwą twarz, swoje lęki, pragnienia i tęsknoty, odsłaniają swoje najczulsze, najintymniejsze miejsca. Co ciekawe, nie buntują się przeciwko temu, co ich spotkało, nie rwą włosów z głowy, a raczej zdają się być pogodzeni z losem i pokorni.
Niektóre historie są smutno-zabawne (zwłaszcza pierwsza pod względem klimatu i humoru jest naprawdę zaskakująca), inne nostalgiczne; zmuszają czytelnika by przystanął przy nich na moment i zastanowił się nad tym, co autorka próbuje przekazać. Lektura "Rozbrojonych" przypomina przysiadanie się do zupełnie obcych ludzi w kawiarni lub na ławce w parku i wysłuchanie opowieści o konkretnym fragmencie ich życia. Nie poznamy ich przyszłości, przeszłości najczęściej też.
Czytelnika może zaskoczyć różnorodność narracji. Dzięki temu zabiegowi opowiadania nie zlewają się w jedno i pod tym względem są wyraziste. Styl każdego jest charakterystyczny, ale czasem zdarzają się takie, w których sposób poprowadzenia historii jest zbyt chaotyczny i niejasny.
Bardzo liczyłam na to, że Anna Gavalda będzie tą autorką, która przekona mnie do lektury opowiadań, jednak najwidoczniej nie po drodze mi z krótką formą. Niewątpliwą siłą tych historii jest uniwersalność tematu, zdarzenia które dotykają każdego człowieka – tęsknota, potrzeba zrozumienia i miłości. Dla mnie jednak to zawsze za krótko, za mało. Fabuła i sens niektórych opowiadań zdążyły już ulecieć mi z głowy, ale były też takie, które zadomowiły się w niej na dobre. I właśnie dla tych warto sięgnąć po tę pozycję.
„Rozbrojeni” to zbiór opowiadań jednej z najbardziej znanych i cenionych współczesnych pisarek francuskich. Miłość, przyjaźń, rozczarowania, tęsknota, ale i nadzieja, to motywy przewijające się przez całą książkę.
Spośród siedmiu opowiadań trudno wybrać to najlepsze, gdyż ich poziom jest wyrównany. Są poza tym różnorodne pod względem treści i bohaterów, więc trudno je porównywać.
Mamy tu bohaterów w różnym wieku, z różnych środowisk. To kobiety i mężczyźni, ludzie ustawieni zawodowo, ale i życiowi nieudacznicy. Łączą ich niepowodzenia, uczuciowe rozgoryczenia, tęsknoty, pragnienia. Wszyscy chcą być szczęśliwi – i nic w tym dziwnego, wszak to cel życia większości mieszkańców Ziemi. Niestety, nie wszystkim jest on dany.
Wśród bohaterów „Rozbrojonych” nie brak buntowników i oryginałów. Są tu jednak i postacie ciche, niezdecydowane, wycofane, zakompleksione.
Ich portrety to literacki majstersztyk. Autorka jawi się jako znawczyni ludzkiej psychiki i znakomita obserwatorka współczesnej rzeczywistości.
Mimo iż utwory przesiąknięte są smutkiem, niepokojem, wyczekiwaniem, w każdym z nich odnaleźć można iskierkę nadziei i przysłowiowe światełko w tunelu. Raz to zdecydowana zmiana w życiu bohaterów, innym razem jedynie zapowiedź lub obietnica lepszego jutra. Czasem czytelnik musi sam dopowiedzieć sobie zakończenie, niczym w klasycznej noweli. I na tym właśnie polega siła oraz oryginalność utworów zawartych w zbiorze – pobudzają one wyobraźnię czytelnika, skłaniają do refleksji i nie pozwalają o sobie zapomnieć.
Na pewno warto wspomnieć jeszcze o stylu opowiadań. Nie są one rozbudowane, barokowe, wręcz przeciwnie – ujmują ekonomią słowa, wyważonym językiem, skromnymi, lecz emocjonalnymi dialogami.
Ten minimalizm robi jednak większe wrażenie niż najbardziej barwne opisy.
„Rozbrojeni” to na pewno obowiązkowa lektura dla miłośników twórczości Anny Gavaldy, jednak sięgnąć po ten zbiór może każdy, komu bliskie są ludzkie historie opowiedziane w niekonwencjonalny, ale i szczery sposób.
Polecam z czystym sumieniem!
BEATA IGIELSKA
Recenzja pochodzi ze strony www.zksiazkadolozka.pl
Czy jeśli możemy identyfikować się z uczuciami bohaterów, to wraz z nimi przeżyjemy katharsis?
Podobno Anna Gavalda pisze w swojej książce o dojmującym smutku i wszechogarniającej samotności. Nie do końca się z tym zgodzę. Rozbrojeni to zbiór siedmiu opowiadań, które miały poruszać najczulsze struny wrażliwości w czytelniku. We mnie podwyższyły tylko poziom zirytowania.
„Przez długi czas zdawało mi się, że ostatecznie zamiast oszczędzić nam swojego gaśnięcia, narzucił nam je na zawsze.”
Nie sposób ocenić tej książki jako całości, bowiem każde opowiadanie żyje własnym życiem. Często miałam wrażenie, że nie jest to zbiór pisany przez jedną autorkę, jakoby każdą część tworzył inny autor. W związku z tym nie wiem, czy Gavalda nie miała konkretnego pomysłu, czy może celowo zmieniała swój styl, by każdemu bohaterowi nadać indywidualny charakter. Różnice były ogromne. Dlatego też każde opowiadanie ocenię osobno.
„To właśnie wtedy, kiedy zobaczyłam, jaka jesteś poruszona, uważna, zaciekawiona, jak słuchasz i uczysz się na pamięć imion wszystkich przytulanek, bobasów, kolegów z przedszkola i wszystkich Wigglytuffów, Jigglypuffów, Slowpoke’ów, Psyducków i całej reszty Pokemonów o coraz bardziej nieprawdopodobnych nazwach, właśnie wtedy zrozumiałam, że umierasz z braku dzieci tak jak ja z pragnienia.”
W pierwszym opowiadania mamy samotną kobietę, której zachowanie wydaje się być dziecinne, a sama bohaterka zdaje się być osobą zbyt wulgarną i wyuzdaną. Przez taką kreację nie potrafiłam jej w żaden sposób współczuć, zwłaszcza, że problemy, które sobie narzucała wydawały mi się zbyt błahe.
W drugim opowiadaniu poznajemy matkę, która samotnie wychowuje swoje dzieci. Od tego momentu słowa autorki wydają się być dojrzalsze, a nawet w pewien sposób oczyszczające. Choć to opowiadanie przypomina raczej długi monolog, to dzięki temu jest najbliżej określenia znajdującego się na okładce książki – tego o Gavaldzie jako francuskiej mistrzyni prozy psychologicznej.
„Chwyta mnie za rękę i delikatnie ją ściska. Od razu mi lepiej. Jej mały palec głaska wnętrze mojej dłoni, aż linia szczęścia nakłada się na linię serca.”
W trzecim opowiadaniu uczuć jest jak na lekarstwo, tak samo jak treści faktycznie. Jednak czujemy smutek przez samą sytuację, w której zastajemy bohatera – w sytuacji, kiedy traci kolejną bliską relację i zostaje sam – tutaj też pierwszy raz odczuwam tę wszechogarniającą samotność.
Czwarte opowiadanie zbiło mnie z tropu. Było krótkie, zbyt krótkie. Przedstawiało jedno uczucie, które w dodatku nijak miało się do całości. Do tego pisania o smutku. Dlatego nie pasowało mi do pozostałych opowiadań.
Z piątego natomiast mogłabym wyciągnąć wniosek, że kary można wymierzać samodzielnie. I to największy minus tego opowiadania.
„Nie dość, że byłeś dla mnie kompasem, to teraz jeszcze stałeś się barometrem.”
Szóste zaskoczyło mnie swoim okrężnym myśleniem. Pojawiło się zbyt dużo ogólników, treści nie mającej większego znaczenia. Ponadto kreacja bohatera minęła się z jego zachowaniem. Autorka chciała, abyśmy mieli o nim inne zdanie – natomiast sam bohater żył po swojemu.
A na koniec to, które sprawiło, że poczułam trochę swój zmarnowany czas. Gdybym nie czytała poprzednich, to od razu stwierdziłabym, że autorka to młoda dziewczyna, która nie wie jeszcze nic o życiu.
Nie mam pojęcia, czy chciałabym tę książkę polecać. Ma swoje mocne i słabe strony. Wiem jednak, że na pewno nie zgadzam się ze słowami, że powieść ta daje efekt katharsis ani że można ją umieścić z mistrzowskimi powieściami psychologicznymi.
W SKRÓCIE:
PLUSY: Trochę czytamy o słabych stronach życia. Trochę łykniemy uczuć. Jedno opowiadanie może nam przynieść ukojenie. Problemy uniwersalne, przedstawienie życia takim jakie jest. Bohaterowie wyjęci prosto z codzienności.
MINUSY: Zbyt duża rozbieżność w temacie. Brak ujednoliconego stylu i nierówno rozłożone siły i zdolności literackie autorki.
DLA KOGO: Dla osób niewymagających prozy zagłębiającej się w uczucia głęboko schowanie. Dla tych, którzy lubią czytać o tym co niekiedy powierzchowne. Dla tych, którzy lubią długie monologi i mądrze brzmiące zdania, które często nie zawierają konkretnej treści.
"Mijam ludzi. Patrzę na nich. Pytam, o której rano wstają, w jaki sposób zarabiają na życie i jaki na przykład jest ich ulubiony deser. A potem o...
Powieść obyczajowa, oparta na świetnych dialogach.Czworo ludzi, których wszystko dzieli, nagle zamieszkuje razem.Subtelny humor, życiowa prawda, optymistyczny...
Przeczytane:2018-09-15, Ocena: 4, Przeczytałam,
Anna Gavalda to jedna z najbardziej znanych i cenionych współczesnych pisarek francuskich, która specjalizuje się w prozie psychologicznej. ,,Rozbrojeni" to zbiór siedmiu opowiadań o smutkach i radościach życia, o krętych ścieżkach codzienności.
Wszystkie opowiadania łączą przypadkowe spotkania i rozmowy, które niosą ze sobą uzdrawiającą moc i wpływają na dalsze życie. Bohaterzy opowiadań to: młoda dziewczyna na imprezie uprawiająca przygodny seks; kobieta z dwójką małych dzieci, która straciła męża w wypadku; kobieta zakochana w żonatym mężczyźnie; ojciec, który stracił syna i ojciec wychowujący sześcioletnią córkę; rzeczoznawca budowlany przeżywający kłopoty rodzinne; prezes firmy, którego opuściła żona, młody mężczyzna starający się pożegnać kawalerskie życie. Bohaterowie są różni, ale łączy ich smutek, tęsknota, niezrozumienie, brak prawdziwej miłości, troski, czułości, lęk przed samotnością i utratą reputacji. Autorka ze szczerością i delikatnością opisuje przeżycia bohaterów i pokazuje jaki zbawienny wpływ na człowieka ma obecność drugiej osoby, która okazuje troskę, sympatię i nakierowuje na właściwą drogę. Pomocna dłoń wyciągnięta w odpowiednim momencie nie pozwala całkowicie pogrążyć się drugiemu człowiekowi.
,,Rozbrojeni" to wyjątkowe opowiadania charakteryzujące się szczerością i delikatnością. Autorka wnika głęboko w psychikę bohaterów i odsłania ich lęki, samotność i brak miłości, a z drugiej strony pokazuje jaką uzdrawiającą moc ma rozmowa i bliskość życzliwej osoby. Dojrzała i mądra twórczość, na pewno sięgnę po kolejne książki Anny Gavaldy.