Kiedy populistyczne hasła przeradzają się w rzeczywistość, a fundamentaliści i samozwańczy zbawcy narodu dochodzą do władzy, świat zmienia się nieodwracalnie.
W pełnej groteskowego poczucia humoru prozie autor przedstawia fundamentalizm inaczej – o przyjaznej twarzy. Bohaterowie zamieszkujący „supermiasto” wiodą spokojne życie z dala od wielkiej polityki, nie kwestionując rzeczywistości.
Pod wpływem spotkania z tytułową Roną będą jednak musieli skonfrontować się nie tylko ze sobą, lecz także z systemem, który obowiązuje w ich rodzinnym Mieście, najwspanialszym ze wszystkich miast. Kiedy zmieni się perspektywę, Miasto okazuje się soczewką skupiającą mroczne sekrety społeczności i ludzkiej natury.
Rona – hebrajskie imię żeńskie oznaczające: moja radość.
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2021-09-29
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 304
Mam wiadomość dla miłośników lektur nieprostych: Rona i nasze Miasto.
Hebrajskie imię Rona oznacza "moja radość". Moja radość i nasze Miasto. Już sam tytuł książki Radosława Figury daje do myślenia. Im dalej w tekst, tym więcej. Potrzeba uwagi, namysłu, za każdą puentą czai się satysfakcja.
Trafiłam na Momenty, nawet ostre. Nie one jednak zszokowały, tylko fakt, że skłoniły do filozofowania! Wszystko w tej opowieści potoczyście spaja się z bohaterami, których losy są niepojęte.
Tytułowa Rona zostaje zauważona przez kilku obywateli Miasta, gdy stoi na ulicy przodem do ściany i bada ją dłońmi. Po prostu ich tym rozwala. Mnie też, nie mogę przestać myśleć o tej postaci.
Pierwszy z bohaterów książki zabił żonę. Sąd zadał mu potworną karę: dożywotnia sprzedaż warzyw z ruchomego straganu oraz strzyżenie żywopłotów dwóch rządzących, z których jeden nawet nie miał żywopłotu, ale kazał go sobie szybko zasadzić. Przed wyrokiem skazany był cenionym wychowawcą młodzieży. Uczył ich skandować: "Tu najlepiej jest i basta, nie ma nikt lepszego Miasta!".
W podobnie entuzjastycznym nastroju oddałam się lekturze. Aby opisać, co ze mną zrobiła, sparafrazuję zdanie z końca powieści, myśl bohaterów po historii z Roną...:
Przyznaję się do spotkania. Ale jeszcze nie do tego, jak bardzo wyrzuciło to mnie z orbity, po której z taką wygodą i przyzwyczajeniem wędrowałam.
Groteska do potęgi, śmiech i łzy, zrozumienie i obłęd, przeciwstawne pierwiastki, które fascynują. Śmieszna karykatura i niepokojąca prawda. Parę realnych elementów, dla niepoznaki pokazanych z innej strony. Pośpiesznie naszkicowana mapa Miasta znajdująca się pod okładką. Zaznaczyłam miejsce, w którym stała Rona. Na mapie oraz w moim sercu.
FELICITA - Miałeś ze mną żyć, miałeś mnie kochać, mieliśmy być szczęśliwi... Ile razy można od nowa budować swój świat? Zośka już wie, że aż do skutku...
Ten poranek miał być jak wiele ich wspólnych poranków. Jednocześnie uroczy i przewidywalny.Piotr czekał, aż przyjdzie do niego pod prysznic...
Przeczytane:2021-10-04, Przeczytałam,
"Rona i nasze miasto" Radosława Figury to powieść satyryczna, mającą w sobie elementy groteski. Było to dla mnie coś zupełnie nowego. Do samego końca nie wiedziałam czego się spodziewać i co o niej sądzić ale jedno jest pewne - zapamiętam tę książkę jako ciekawe (choć nietypowe) czytelnicze doświadczenie.
Czym jest "Rona i nasze miasto"? Jest to przede wszystkim specyficzna wizja ukazująca wyidealizowane miasto i jego mieszkańców. Rzeczywistość w tej książce jest enigmatyczna. Trudno odnaleźć się w świecie wykreowanym przez autora choć można znaleźć liczne nawiązania do tego, co polskie. Sytuacje, wartości i symbole, które dobrze znamy są tutaj użyte w całkiem inny sposób, jakby karykaturalnie.
Akcja powieści kręci się wokół tajemniczej Rony - młodej dziewczyny, która ni stąd ni zowąd pojawiła się w mieście. Jej postać intryguje bo jest uważana za obcą i "narusza najwspanialsze zwyczaje" miasta. Co ciekawe, bohaterami tej powieści są sami mężczyźni - siedem męskich postaci zostaje dopuszczonych do głosu, prezentują oni swoje życiowe mądrości. Kobiety (oprócz Rony) jeśli już się pojawiają są całkiem pobocznymi postaciami i niestety muszę to napisać ... Spotyka je raczej marny los.
"Rona i nasze miasto" to szalona historia, gdzie postacie ciągle analizują otoczenie, kierują się jakąś dziwną logiką. Jest niezręcznie, absurdalnie, no po prostu dziwnie. Uważanie tej książki za zabawną wydaje się przesadzone, ale trzeba przyznać, że zdarzały się fragmenty, które mnie rozśmieszyły.
Książka Radosława Figury stanowi dla mnie niezłą zagwozdkę. Nie wszystko było dla mnie zrozumiałe. Nie dostrzegam w tej książce większego sensu ale może właśnie o to chodziło?
Nie odradzam nikomu tej książki a nawet zachęcam, aby zmierzyć z takim utworem i wyrobić sobie własne zdanie.