W teraźniejszość bohaterów „Sosnowego dziedzictwa” i „Pensjonatu Sosnówka” znowu wkracza przeszłość, która każe odkrywać na nowo własne korzenie.
Kolejna opowieść o zagmatwanych losach Towiańskich i ich przyjaciół. Pojawiają się nowi bohaterowie, rodzina się powiększa. Jej członków łączą mocne więzy przyjaźni i miłości, którym nie zawsze towarzyszy prawdziwe pokrewieństwo. Ale czy taka rodzina z wyboru nie jest równie ważna jak ta naturalna, biologiczna? A może nawet ważniejsza, bo to my sami decydujemy, kogo chcemy uznać za swoich najbliższych. Tak myśli Wiesia Wołyńska, szykując swojej przybranej wnuczce Annie Koniecznej nie lada niespodziankę.
A Janusz Lipieński odnajduje na strychu metalową skrzynkę z dokumentami i dowiaduje się, że nic nie jest takie, jak mu się wydawało...
Dyzio Bartczak z całego serca pragnie spełnić dawne marzenie swojej żony Irenki, ale co z tego wyniknie? I czy Wiesi uda się pierwszy raz w życiu upiec świąteczne ciasto? A czego szuka w Towianach siostra księdza Andrzeja? Magiczny urok, czar i wdzięk Sosnowego Dziedzictwa i Pensjonatu Sosnówka powraca w nowej powieści Marii Ulatowskiej. Nieodmiennie zachwyca atmosfera tego fascynującego miejsca, gdzie powietrze pachnie żywicą, a rozjaśnione promieniami słonecznymi jezioro okazuje się nie tylko piękne, ale i groźne...
Maria Ulatowska – autorka poczytnych powieści obyczajowych: „Sosnowe dziedzictwo”, „Pensjonat Sosnówka”, „Przypadki pani Eustaszyny”, „Domek nad morzem”, „Kamienica przy Kruczej”, „Całkiem nowe życie”, „Prawie siostry” oraz kryminału „Autorka” wraz z Jackiem Skowrońskim, urodzona i mieszkająca w Warszawie, najbardziej chciałaby multiplikować się. Wtedy, poza Warszawą, mieszkałaby także w Trójmieście, Bydgoszczy, na Mazurach oraz w Karkonoszach. To jej ulubione miejsca. W gorszych momentach czyta Gałczyńskiego, w tych lepszych pisze kolejne powieści, które bawią i krzepią.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2015-02-17
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 424
Minął ponad rok od momentu, kiedy gościłam w Sosnówce, wtedy przyrzekłam sobie, że powrócę tam jeszcze w części trzeciej. Niestety w tamtym czasie nie było jej w bibliotece i trochę trwało zanim ponownie mogłam sięgnąć po kontynuację historii sagi rodzinnej z Sosnówki.
Pomimo długiej przerwy z łatwością i dużą przyjemnością odbyłam podróż do Towian, bo jest to miejsce pełne uroku i magii. Z radością spotkałam się z jej bohaterami jak z dawno niewidzianymi znajomymi. Nie oczekiwałam fajerwerków i niesamowitych doznań, gdyż nie jest to wymagająca lektura, lecz poprawnie skonstruowane babskie czytadło. Nie przeszkadzał mi fakt, że opowieść jest bardzo wyidealizowana, dokładnie w takim stylu, jaki zapamiętałam z poprzednich części. Pewnie, dlatego tak łatwo dałam się wciągnąć w lekturę, gdyż chciałabym, aby w prawdziwym życiu każdy mógł na siebie liczyć a przywiązanie i dobroć były życiowym priorytetem. Niby opowieść o życiu codziennym, ale niepozbawionym trosk, bolesnych tajemnic.
W charakterystycznym dla siebie stylu Ulatowska szczegółowo opisała losy bohaterów, przedstawiła ich historię, co stanowi dosyć ciekawy element książki. Niestety w tej części autorka bardziej skupiła się na wątkach pobocznych, trochę mniej tu mogłam przeczytać o Annie i jej nowej rodzinie, ale za to bardzo dużo o sporej gromadce zwierzaków, które chwilami dominowały w powieści.
Autorka stworzyła prawdziwie powieściową rodzinę, która jest większości rodziną z wyboru a nie pokrewieństwa. Nie mniej jednak zabrakło mi trochę świeżości, gdyż autorka cały czas odwołuje się do fabuły, którą wcześniej stworzyła, a mnogość bohaterów, w pewnym sensie bardzo podobnych z charakterów powodowały, że chwilami gubiłam się w ich historiach a całość stała się w końcu nużąca. Myślę, że spowodowane to jest tym, że ta część powstała na życzenie czytelników. Autorce zwyczajnie zabrakło konkretnych pomysłów na nowe wątki i ciekawą fabułę tak dalece, że umieściła zupełnie niepotrzebnie postaci ze swoich innych powieści.
Ta część kończy cykl niezwykle odrealnionej, ale napisanej w lekkim stylu trylogii o mieszkańcach Sosnówki. Aby poczuć klimat „ Rodziny z Sosnówki „ trzeba zapoznać się z wcześniejszymi tomami w przeciwnym razie opowieść będzie wyrwana z kontekstu, raczej odradzam próbę czytania oddzielnie.
Powieść lekka, łatwa i przyjemna niewymagająca, kojąca nerwy. Maria Ulatowska stworzyła w swojej powieści niesamowite miejsce, gdzie sama z wielką chęcią wybrałabym się na wakacje, gdyby istniało w realnym świecie.
Moje rozważania kończę fragmentem kołysanki „ Iskierka „ - „ Już ci nigdy nie uwierzę, iskiereczko mała, chwilę błyszczysz, potem gaśniesz, ot i bajka cała. „
Dalsze losy bohaterów Sosnówki pozwalają na spędzenie miłych chwil przy lekkiej lekturze. Przyjemna, ciepła, pełna dobrotliwości książka , ale żadna z pozycji pani Ulatowskiej nie umywa się do "Przypadków Pani Eustaszyny" ;)
Cyklu Szczepankowskiego część druga... Miłość, która rozpoczęła się nad jeziorem. Niespodziewany syn... i upominek, wieszczący szczęśliwe zakończenie...
Ciepła opowieść o kobiecie, której przeszłość zgotowała najwspanialszą niespodziankę – pomogła odnaleźć własne miejsce na ziemi. To historia, o której...