Taka była Polska Ludowa! W pełnej absurdów rzeczywistości, gdy picie alkoholu było niemal obowiązkowe, a posiadanie samochodu czy dobrej pralki świadczyło o luksusie, wzajemne zależności w zdobywaniu deficytowych towarów stanowiły spoiwo społeczeństwa. Kiedy więc 8 marca 1986 roku w pociągu relacji Berlin-Poznań znaleziono ciało przemytnika, skomplikowana społeczna struktura została poważnie naruszona. Brutalne morderstwo miało być dla kogoś ostrzeżeniem. Tylko dla kogo?
Odpowiedź na to pytanie nie będzie łatwa. Chociaż chorąży Teofil Olkiewicz jeszcze tego samego dnia dostarczy na komisariat podejrzanego, wszyscy wiedzą, że są to tylko ,,działania osłonowe", mające zaspokoić apetyt zwierzchnictwa na natychmiastowe wyniki. Fakt, że zatrzymany nie ma nic wspólnego z morderstwem, jest zupełnie nieistotny - najważniejsze by zyskać czas i spokojnie prowadzić dalsze dochodzenie. Obok działań milicji swoje własne ,,śledztwo" prowadzi też Gruby Rychu, szef poznańskich cinkciarzy. Kto pierwszy odkryje prawdę?
Ręczna robota Ćwirleja to barwna, a jednocześnie realistyczna historia kryminalna. Pokazuje świat PRL-u, który z dzisiejszej perspektywy wydaje się fantazją szaleńca. Fantazją, która mimo szarej, smętnej atmosfery bezradności zaskakuje humorem i obrazem jakby cieplejszych niż dziś więzi między ludźmi.
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2017-03-01
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 416
Język oryginału: polski
Kolejna odsłona kryminalnych spraw lat minionych. To, że autor opisuje czasy przeszłe wcale nie znaczy, że przestępcy działali w sposób delikatny czy wyszukany. Może przyczyny dla których popełniano przestępstwa bywały zgoła niepojęte, szczególnie dla czytelnika nie mającego na tyle długiego życiowego doświadczenia by pamiętać lata osiemdziesiąte wieku minionego. Przecież by zabijać dla paru magnetowidów czy wież może wydawać się nie do pomyślenia. Jednak skoro prowadziły one do wzbogacenia się to dlaczegóż nie pozbawić kogoś życia. Czyli mamy kryminał odbywający się prawie czterdzieści lat temu, mamy obraz tamtego czasu oraz bohaterów o różnym stopniu bohaterskości. Cinkciarze w dobrej komitywie z milicjantami, nie wylewający za kołnierz półgłówek milicyjny mający na swoje alkoholowe wybryki czas nie tylko w dniach wolnych od pracy, ale także w trakcie tejże. Tolerancja dla różnej maści milicyjnych wybryków, która w czasach obecnych wydaje się nie do pomyślenia. To wszystko stanowi pewnego rodzaju kronikarski sposób na napisanie kryminału, które jeśli mam być szczera przypadło mi do gustu. Pomijając moją alergię na Teofila i jego wieczne ochlejstwo, sięgnę po kolejne książki Ćwirleja by móc sobie powspominać minione czasy.
Jest 19 marca 1986. Proboszcz parafii archikatedralnej w Gnieźnie dokonuje dramatycznego odkrycia. Ktoś ukradł srebrną figurę św. Wojciecha z sarkofagu...
Taka była Polska Ludowa! W pełnej absurdów rzeczywistości, gdy picie alkoholu było niemal obowiązkowe, a posiadanie samochodu czy dobrej pralki...
Przeczytane:2019-09-22, Ocena: 5, Przeczytałam, 12 książek 2019, Mam,
Dużym plusem książki jest dbałość jej autora o szczegóły. W książce opowiadane są wątki wielu bohaterów jednocześnie, jednak wszystkie one się ze sobą łączą.
Niestety miałam problem ze skończeniem książki. Ciągnęła mi się i ciążyła.