Opowiadanie napisane wspólnie z Richardem Chizmarem, którego akcja rozgrywa się w miasteczku Castle Rock w 1974 roku.
Istnieją trzy drogi prowadzące do Castle View z miasteczka Castle Rock: Trasa 117, Pleasant Road i Schody samobójców. Każdego dnia latem 1974 roku dwunastoletnia Gwendy Peterson wybierała schody podtrzymywane na mocnych, żelaznych śrubach nad klifem. Na szczycie schodów Gwendy łapała oddech, słyszała krzyki bawiących się dzieci. Z oddali słychać uderzenie kija bejsbolowego, to ćwiczący członkowie Ligi seniorów przed charytatywnym meczem z okazji Święta Pracy.
Pewnego dnia ktoś obcy zawołał do Gwendy: "Hej dziewczynko! Podejdź tu, pogadamy sobie". Na ławce siedział mężczyzna w czarnych dżinsach, czarnym płaszczu i białej koszuli rozpiętej pod szyją. Na głowie miał mały czarny kapelusz. Nadejdzie czas, gdy ten kapelusz zacznie pojawiać się w koszmarach Gwendy...
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2017-11-22
Kategoria: Opowiadania
ISBN:
Liczba stron: 176
Tytuł oryginału: Gwendy's button box
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Danuta Górska
Stephen King – wybitny amerykański pisarz, nazywany (całkiem słusznie) Królem Horroru. Richard Chizmar – popularny i doceniony przez krytyków autor opowiadań. Co mogło wyjść z takiej współpracy? Jeśli myślicie, że jakieś grube tomiszcze objętością przypominające To lub Bastion, to jesteście w błędzie. Pudełko z guzikami Gwendy to dłuższe opowiadanie, a może raczej nowela, licząca z notą o autorach i ilustratorach zaledwie 176 stron. Ale przecież nie objętość świadczy o wielkości dzieła.
Miasteczko Castle Rock przez lata widziało niejedno mrożące krew w żyłach zdarzenie. Ale pewna historia nigdy nie została opowiedziana... aż do teraz.
Castle Rock. Nie wiem czy jest to ulubione miasteczko Stephena Kinga, ale jedno jest pewne – bardzo często przewija się w jego twórczości: Martwa strefa, Cujo, Mroczna połowa, Sklepik z marzeniami i ostatnio czytane przeze mnie Uniesienie. Castle Rock to fikcyjne miasteczko wzorowane na twórczości H.P. Lovecrafta, którego wielkim fanem jest King. Jednak niektórzy dopatrują się związku z rodzinną miejscowością Mistrza Horroru, Durham.
Wszystko zaczęło się na Schodach Samobójców, w letni dzień 1974 roku. Dwunastoletnia Gwendy Peterson jak co dzień z trudnością wbiegała po wiszących schodach na szczyt wzgórza. Kiedy gorączkowo łapała oddech, usłyszała nieznajomy głos: - Hej dziewczyno! Podejdź no tu na chwilę. Musimy pogadać, ty i ja.
Na pogrążonej w cieniu ławce siedział mężczyzna w czarnym kapeluszu, z tajemniczym pudełkiem na kolanach. Przyjdzie czas, kiedy Gwendy będzie widziała go w każdym koszmarze...
I tak się zaczyna ta opowieść. W noweli Pudełko z guzikami Gwendy poznajemy dwunastoletnią dziewczynkę z nadwagą, która pokonuje codziennie spory dystans, aby w efekcie dotrzeć do Schodów Samobójców i ukoronować tym samym dobrze wykonaną robotę. Może nie przejmowałaby się kilkoma dodatkowymi kilogramami, ale dzieci nie dają jej zapomnieć o jej „nadbagażu”.
Dziewczynka przyjmuje, z pewnym wahaniem, dziwne pudełko z guzikami od tajemniczego Farrisa. Pudełko ponoć posiada wielką moc. Czy Gwendy przekona się jak wielką? Nie mogę tego zdradzić, żeby nie popsuć wam zabawy z lektury. Myśli Gwendy krążą wokół pudełka. Dziewczynka jest ciekawa w jaki sposób działają dziwne guziki. Nie sądzę żebym umiała się powstrzymać mając dwanaście lat. Chyba nie znalazłabym w sobie aż tyle siły żeby nie spróbować.
(…) sekrety to kłopot, może największy kłopot ze wszystkich. Obciążają umysł i zajmują miejsce na świecie.
Nie zawsze ma się czas na to by zacząć czytać grubą powieść. Idealne w tym momencie są wszelkie krótkie formy, a taką formą jest niewątpliwie nowela Pudełko z guzikami Gwendy. To interesująca opowieść, nie za mroczna, ale tajemnicza. I oczywiście Castle Rock, miasteczko, w którym dzieją się naprawdę dziwne rzeczy. Jeśli jeszcze się o tym nie przekonaliście, to może najwyższy czas to zmienić.
Podoba mi się efekt pracy Kinga i Chizmara. Otrzymaliśmy historię magiczną, w baśniowym klimacie o mądrym przesłaniu (przynajmniej ja tak uważam). Jak widać Stephen King nie musi pisać tylko horrorów, żeby zachwycać. W tym miejscu muszę wspomnieć o szacie graficznej książki autorstwa Bena Baldwina, która jest po prostu cudowna. Wewnątrz książka posiada liczne ilustracje Keitha Minniona równie udane.
Oczywiście nikt się chyba nie zdziwi, że polecam lekturę tej noweli – nie tylko ciągle rosnącym w siłę rzeszom wielbicieli Mistrza Grozy. Odwiedźcie Castle Rock i poznajcie magię tego miejsca.
Unikajcie czerwonego guzika!... :)
King serwuje nam, po latach, wycieczkę do Castle Rock... :) (!). Castle Rock było w przeszłości areną wielu wydarzeń kingowych książek;"Martwa strefa", "Cujo", "Sklepik z marzeniami"... fani Kinga świetnie znają te powieści ;) A i w wielu opowiadaniach Mistrza nie brak odniesień do tego miejsca - miasteczko to zajmuje, bez wątpienia, szczególne miejsce w jego twórczości. I jest zwykle... areną zdarzeń, które na długo zapadają w pamięć. Czy i tym razem tak jest?...
... O, TAK! :) Forma jest może krótka (tylko 176 stron), może nie ma tu tyle grozy co w innych książkach Kinga, jednak - na szczęście!, patrząc na książki Mistrza w ostatnich latach bałem się, że to gdzieś bezpowrotnie może się stracić - jednak jest tu do złapania ten kingowy, subtelny klimat grozy; klimat nie do podrobienia i nie do pomylenia z żadnym innym autorem. Brawo! :) King wciąż (choć tym razem zrobił to do spółki z Chizmarem) ma dar przedstawiania rzeczy tak, ze nic nie jest do końca oczywiste. Wciąż potrafi sprawić, że wszelkie strachy z zakamarków naszych myśli są w stanie wypełznąć na światło dzienne, a my... po lekturze... wciąż traktujemy je poważnie, oglądając się czasem za siebie w oczekiwaniu, że to, o czym chwilę temu czytaliśmy... może stanąć na naszej drodze. King WCIĄŻ TO MA, WCIĄŻ TO POTRAFI - i chwała Mu za to!
Czym jest tytułowe pudełko? Czymś, co nie ma prawa istnieć - lecz istnieje... Potrafi wiele dobrego, lecz to tylko pozory... Trzyma swego posiadacza we własnej mocy, niepostrzeżenie go od siebie uzależniając, a samo... jest narzędziem wielkiego zła. Wiele potrafi... możemy się tylko domyślać, CO umie. W głębi siebie jednak świetnie to wiemy. Już od samego początku. King jednak nie mówi o tym wprost, nie przedstawia rzeczy dosłownie takimi jakie one są, tworzy aurę niedopowiedzeń, i tylko śledząc kolejne wydarzenia z książki zaczynamy coraz lepiej rozumieć... grozę... grozę w sensie teoretycznym i dosłownym, która, w formie pudełka, spoczywa w rękach dziewczynki, a później młodej kobiety na którą wyrosła. Pudełko ma wielką moc... Nic też nie dzieje się przypadkowo, czego przykładem jest choćby fakt, że pewien dżentelmen dał swego czasu Gwendy to pudełko... a ono samo nie jest bynajmniej w pierwszych rękach - obdarowujący pudełkiem dżentelmen widzi bowiem wiele. Wiele wie. I od zawsze (od jak dawna? może lepiej... nie wiedzieć) wybiera dla pudełka właścicieli.
"Pudełko z guzikami Gwendy" spełnia oczekiwania. Bez dwóch zdań. Przede wszystkim spełnia oczekiwania fanów Kinga. Ale i ktoś nie znający jego twórczości, lecz lubiący subtelną grozę, będzie zadowolony. To książka bardzo w stylu Kinga, lecz na tyle "lekka", że należy do tych jego dzieł, od których można zacząć przygodę z tym autorem. Piszę ciągle o Kingu, a pomijam Chizmara... może dlatego, że na każdej stronie tej książki widać właśnie Kinga? Kolegi po pisarskim fachu jak gdyby brak... nie sposób stwierdzić, że ten czy inny ustęp / rozdział nie wyszedł spod ręki Mistrza. Pana Chizmara może i przez to nieco żal... ale Pana Kinga, jak i jego wiernych czytelników - absolutnie nie :) Do tego książka, co też jest znakiem ostatnich lat, od pewnego czasu bowiem King jest coraz lepiej w Polsce wydawany, ma piękną oprawę graficzną, świetną okładkę i znakomicie prezentuje się na półce :) Jeszcze jej tam nie macie?... Na co więc jeszcze czekacie? ;)
Gorąco polecam!
Dziękuję Wydawnictwu Albatros za egzemplarz recenzencki.
Recenzja znajduje się także na moim blogu:
https://cosnapolce.blogspot.com/2017/12/pudeko-z-guzikami-gwendy-stephen-king.html
"W głowie Gwendy świta myśl (teraz nowatorska, później, w dorosłym życiu, stanie się nużącą prawdą): sekrety to kłopot, może największy kłopot ze wszystkich. Obciążają umysł i zajmują miejsce na świecie."
Książka na jeden oddech czytelniczy, delikatnie niepokojąca, sugestywnie oddziałująca na wyobraźnię, subtelnie podkręcająca emocje, opowieść z przejrzystymi obrazami i wciągającymi opisami. Lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte, klimat małego miasteczka, szkolna rzeczywistość. Wyraźnie czuć intrygujący pazur pisarski Kinga, lekkość w stwarzaniu mrocznawej atmosfery i łatwość w przykuwaniu uwagi czytelnika. Bardzo żałuję, że to krótka forma, chętnie widziałabym rozbudowaną powieść utrzymaną w takim klimacie, w pełni wykorzystującą frapujący pomysł na fabułę. Z pewnością byłoby intrygująco, zajmująco, momentami strasznie, ale i też łudząco pogodnie. Piękne wydanie, sztywna okładka, obwoluta, bogactwo nastrojowych czarno-białych ilustracji. Czyta się błyskawicznie i z przyjemnością, interesująca odskocznia od innych książek, lecz mam niedosyt zakończenia, spodziewałam się mocnych nut w finalnej odsłonie.
Zakompleksiona i niepewna dwunastolatka, Gwenda Peterson, otrzymuje od nieznajomego pudełko z kolorowymi guzikami, kuszącymi czekoladkami i wartościowymi monetami. Wydaje się, że drzemie w nim magnetycznie przyciągająca siła, zdolna zmieniać rzeczywistość, a może tylko ludzi, którym towarzyszy. Wiele zaczyna się dziać w życiu Gwendy, krystalizują się uczucia, rozwiewają wątpliwości, zanika dysharmonia związana z wiekiem dojrzewania, ale równolegle pojawia się poczucie odpowiedzialności, wzmacnia siła woli, formuje rozwaga w wyrażaniu życzeń i pragnień. To także odwołania do wymierzania sprawiedliwości, poczucia winy, wyrzutów sumienia, współodpowiedzialności za czyny, a przede wszystkim noszenia ciężaru skrywanego sekretu. Zastanawiające, na ile zmieniają się barwy losów w zależności od odpowiedniego nastawienia, wewnętrznej równowagi, podtrzymania siły woli i silnych przekonań, a w jakim stopniu warunkowane jest potęgą tajemniczego przedmiotu.
bookendorfina.pl
ATOMOWE GUZIKI
Najnowsze dzieło Kinga to nie opasła powieść, do jakich nas przyzwyczaił przez ponad 40 lat pisarskiej kariery, a krótka nowelka. Na dodatek napisana nie samodzielnie, a wspólnie z nieznanym w Polsce, choć nagradzanym autorem horrorów. Nie martwcie się jednak, „Pudełko z guzikami Gwendy” to znakomita, typowo kingowska książka, która, choć oparta na pomyśle znanym z opowiadania „Button, Button” Richarda Mathesona z 1970 roku, wciąga od pierwszej strony i w napięciu trzyma nas do samego końca.
Sierpień roku 1974, Castle Rock. Dwunastoletnia Gwendy, mając dość wyśmiewania przez kolegów, stara się zrzucić zbędne kilogramy, biegając po tak zwanych Schodach Samobójców. To właśnie tu, pewnego dnia spotyka tajemniczego mężczyznę w czerni, który przedstawia się jej jako Richard Farris i chce z nią porozmawiać. Mimo obaw, dziewczynka zgadza się – są w końcu w miejscu publicznym, obok nie brakuje ludzi. Richard mówi, że ją obserwował – obserwuje wiele osób w wielu miejscach – i chce jej przekazać pewne pudełko. Pudełko z kolorowymi guzikami znajdującymi się na przodzie, dźwigienkami i szufladkami. Do czego ono służy? Jedna dźwigienka pozwala raz dziennie otworzyć szufladkę z czekoladką, która sprawia, że nie chce się jeść więcej słodyczy. Druga raz na tydzień czy dwa daje szansę wyjęcia bardzo cennego srebrnego dolara z 1891 roku. Co się zaś tyczy guzików, sześć z nich odpowiada sześciu kontynentom, siódmy, czerwony, symbolizuje cokolwiek Gwendy zechce, ostatni, czarny – wszystko. Dziewczynka pyta co się stanie jeśli wciśnie któryś z nich. „Po co pytać, skoro już wiesz?”, odpowiada jej Richard. I rzeczywiście, Gwendy wie, słyszała przecież o guzikach atomowych, jakie posiadają głowy największych mocarstw świata, ale nie chce przyjąć tego do wiadomości.
Richard znika, pudełko zostaje, a życie dziewczynki zmienia się nie do poznania. Za sprawą czekoladek chudnie, poprawia jej się wzrok, relacje między rodzicami ocieplają się, a pieniędzy przybywa (choć na razie nastolatka nie zamierza sprzedać monet). Niestety świadomość jakie zagrożenie niosą guziki na pudełku nie pozwala Gwendy na dłuższą chwilę spokoju. Mijają lata, aż w końcu dziewczyna decyduje się sprawdzić co się stanie gdy wciśnie ten czerwony…
Oryginalności temu opowiadaniu zarzucić się nie da. Richard Matheson prawie pół wieku temu napisał historię o kobiecie, która dostaje pudełko z przyciskiem. Jeśli go wciśnie, zginie ktoś, kogo nie zna, a ona dostanie dużą sumę pieniędzy. Plagiat? Absolutnie nie. King po raz kolejny oddał hołd legendarnemu autorowi (wcześniej dokonał tego chociażby opowiadaniem ze zbioru „Jest legendą”) i jak zwykle zrobił to na swój niesamowity sposób. Większa część „Pudełka” to historia obyczajowa o dorastającej dziewczynce i trawiącym ją sekrecie, będącym wstępem do koszmaru.
Jak to w twórczości Króla Horroru przystało, w opowieści o Gwendy nie zabrakło także nawiązań do jego twórczości. Akcja dzieje się a Castle Rock, miejscu znanym m.in. z „Cujo”, „Mrocznej połowy” czy „Sklepiku z marzeniami”, sprawcą całego zamieszania staje się Człowiek w Czerni znany doskonale miłośnikom prozy Kinga z „Bastionu” czy „Mrocznej Wieży”, a odniesień do tej drugiej także nie brakuje. Z mniej rzucających się w oczy rzeczy warto zauważyć, że początkowa rozmowa Gwendy i Richarda przypomina wymianę zdań między Georgiem a Pennywise’em z „To”, a do tego większość z dat ważnych zdarzeń w życiu głównej bohaterki wykazuje ciekawą zbieżność z życiem Kinga – wszystko zaczyna się bowiem w roku 1974, w tym samym, w którym autor z Maine zadebiutował powieścią „Carrie”.
Z połączenia tego wszystkiego powstała znakomita nowela, wciągająca, intrygująca, pełna napięcia i zaludniona przez typowych dla pisarza, ale jak zwykle znakomicie ukazanych bohaterów. Aż dziw, że Stephen King miał taki problem z jej skończeniem, że zaangażował do procesu twórczego Richarda Chizmara. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło, z ich współpracy zrodziła się świetna książka. Dobrze napisana (choć tekst podany jest w czasie teraźniejszym, a w tekście zdarzają się drobne wpadki), znakomicie zilustrowana, usatysfakcjonuje miłośników prozy Króla i wszystkich czytelników lubiących horrory mocno osadzone w obyczajowych ramach. Co warto zauważyć, doskonałe jest także polskie wydanie. Mamy bowiem komplet ilustracji, twardą oprawę, dodatkową obwolutę i sympatycznie wyglądające wnętrze. To oczywiście tylko dodatek do znakomitej treści, jednak uprzyjemnia lekturę. Lekturę, którą polecam bardzo, bardzo gorąco.
Recenzja opublikowana na moim blogu: http://ksiazkarnia.blog.pl/2017/11/25/pudelko-z-guzikami-gwendy-stephen-king-richard-chizmar/
ATOMOWE GUZIKI
Najnowsze dzieło Kinga to nie opasła powieść, do jakich nas przyzwyczaił przez ponad 40 lat pisarskiej kariery, a krótka nowelka. Na dodatek napisana nie samodzielnie, a wspólnie z nieznanym w Polsce, choć nagradzanym autorem horrorów. Nie martwcie się jednak, „Pudełko z guzikami Gwendy” to znakomita, typowo kingowska książka, która, choć oparta na pomyśle znanym z opowiadania „Button, Button” Richarda Mathesona z 1970 roku, wciąga od pierwszej strony i w napięciu trzyma nas do samego końca.
Sierpień roku 1974, Castle Rock. Dwunastoletnia Gwendy, mając dość wyśmiewania przez kolegów, stara się zrzucić zbędne kilogramy, biegając po tak zwanych Schodach Samobójców. To właśnie tu, pewnego dnia spotyka tajemniczego mężczyznę w czerni, który przedstawia się jej jako Richard Farris i chce z nią porozmawiać. Mimo obaw, dziewczynka zgadza się – są w końcu w miejscu publicznym, obok nie brakuje ludzi. Richard mówi, że ją obserwował – obserwuje wiele osób w wielu miejscach – i chce jej przekazać pewne pudełko. Pudełko z kolorowymi guzikami znajdującymi się na przodzie, dźwigienkami i szufladkami. Do czego ono służy? Jedna dźwigienka pozwala raz dziennie otworzyć szufladkę z czekoladką, która sprawia, że nie chce się jeść więcej słodyczy. Druga raz na tydzień czy dwa daje szansę wyjęcia bardzo cennego srebrnego dolara z 1891 roku. Co się zaś tyczy guzików, sześć z nich odpowiada sześciu kontynentom, siódmy, czerwony, symbolizuje cokolwiek Gwendy zechce, ostatni, czarny – wszystko. Dziewczynka pyta co się stanie jeśli wciśnie któryś z nich. „Po co pytać, skoro już wiesz?”, odpowiada jej Richard. I rzeczywiście, Gwendy wie, słyszała przecież o guzikach atomowych, jakie posiadają głowy największych mocarstw świata, ale nie chce przyjąć tego do wiadomości.
Richard znika, pudełko zostaje, a życie dziewczynki zmienia się nie do poznania. Za sprawą czekoladek chudnie, poprawia jej się wzrok, relacje między rodzicami ocieplają się, a pieniędzy przybywa (choć na razie nastolatka nie zamierza sprzedać monet). Niestety świadomość jakie zagrożenie niosą guziki na pudełku nie pozwala Gwendy na dłuższą chwilę spokoju. Mijają lata, aż w końcu dziewczyna decyduje się sprawdzić co się stanie gdy wciśnie ten czerwony…
Oryginalności temu opowiadaniu zarzucić się nie da. Richard Matheson prawie pół wieku temu napisał historię o kobiecie, która dostaje pudełko z przyciskiem. Jeśli go wciśnie, zginie ktoś, kogo nie zna, a ona dostanie dużą sumę pieniędzy. Plagiat? Absolutnie nie. King po raz kolejny oddał hołd legendarnemu autorowi (wcześniej dokonał tego chociażby opowiadaniem ze zbioru „Jest legendą”) i jak zwykle zrobił to na swój niesamowity sposób. Większa część „Pudełka” to historia obyczajowa o dorastającej dziewczynce i trawiącym ją sekrecie, będącym wstępem do koszmaru.
Jak to w twórczości Króla Horroru przystało, w opowieści o Gwendy nie zabrakło także nawiązań do jego twórczości. Akcja dzieje się a Castle Rock, miejscu znanym m.in. z „Cujo”, „Mrocznej połowy” czy „Sklepiku z marzeniami”, sprawcą całego zamieszania staje się Człowiek w Czerni znany doskonale miłośnikom prozy Kinga z „Bastionu” czy „Mrocznej Wieży”, a odniesień do tej drugiej także nie brakuje. Z mniej rzucających się w oczy rzeczy warto zauważyć, że początkowa rozmowa Gwendy i Richarda przypomina wymianę zdań między Georgiem a Pennywise’em z „To”, a do tego większość z dat ważnych zdarzeń w życiu głównej bohaterki wykazuje ciekawą zbieżność z życiem Kinga – wszystko zaczyna się bowiem w roku 1974, w tym samym, w którym autor z Maine zadebiutował powieścią „Carrie”.
Z połączenia tego wszystkiego powstała znakomita nowela, wciągająca, intrygująca, pełna napięcia i zaludniona przez typowych dla pisarza, ale jak zwykle znakomicie ukazanych bohaterów. Aż dziw, że Stephen King miał taki problem z jej skończeniem, że zaangażował do procesu twórczego Richarda Chizmara. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło, z ich współpracy zrodziła się świetna książka. Dobrze napisana (choć tekst podany jest w czasie teraźniejszym, a w tekście zdarzają się drobne wpadki), znakomicie zilustrowana, usatysfakcjonuje miłośników prozy Króla i wszystkich czytelników lubiących horrory mocno osadzone w obyczajowych ramach. Co warto zauważyć, doskonałe jest także polskie wydanie. Mamy bowiem komplet ilustracji, twardą oprawę, dodatkową obwolutę i sympatycznie wyglądające wnętrze. To oczywiście tylko dodatek do znakomitej treści, jednak uprzyjemnia lekturę. Lekturę, którą polecam bardzo, bardzo gorąco.
Recenzja opublikowana na moim blogu: http://ksiazkarnia.blog.pl/2017/11/25/pudelko-z-guzikami-gwendy-stephen-king-richard-chizmar/
Trochę dziwna ta książka, niepokojąca. Ale nie straszna. Gwendy od nieznajomego dostaje tajemnicze pudełko z guzikami. Szybko okazuje się, że dodatkowo obdarowuje właściciela słodyczami i monetami. Tylko trzeba ostrożnie się z nim obchodzić. Odkąd jest w posiadaniu dziewczyny, ta odnosi same sukcesy. Jednak tajemnicze guziki kuszą. W końcu Gwendy ulega pokusie....
Wbrew pozorom powieść porusza piwazne tematy - odpowiedzialność, moralność, poczucie winy....
Książkę bardzo szybko się czyta. Raz, że nie jest długa, dwa - ma dużą czcionkę. No i te świetne ilustracje. Wizualnie jest rewelacyjna. Myślę, że spokojnie mogą sięgnąć po nią starsze dzieci.
Świetnie napisane opowiadanie z Castle Rock. Nie zawsze kooperacje wychodziły na zdrowie Kingowi (wyjątek - powieść wspólna z synem), ale tu czytało mi się znakomicie. Co prawda książka jest jakimś tam drenażem portfela, bo za 2 godziny czytania trzeba trochę zapłacić, ale w końcu to King i poza kilkoma przypadkami, które mnie zmęczyły - mam wszystkie pozostałe książki.
Niestety trochę za szybko się czyta, ale po lekturze byłem usatysfakcjonowany. Niestety wiem, że przede mną powoli koniec poznawania nowych Kingów, bo zostało mi już tylko "Jest krew". Czeka na półce i może jeszcze w maju wpadnie w moje ręce... (2020-05-10).
Czytam teraz raz jeszcze, bo przede mną pozostałe dwa tomy tej opowieści i nadal jestem zakochany w prostocie przekazu i lekkości pióra autorów. (2022-10-25)
Nie przepadam za twórczością Stephena Kinga, jednak znów dałam szansę temu autorowi. Tym razem w duecie z Richardem Chizmarem. Było dużo lepiej, jednak historia Gwendy i pudełka z magicznymi guzikami była zdecydowanie za krótka. Nie zdążyłam dobrze polubić się z bohaterką, a już wszystko się skończyło. Bardzo podobał mi się pomysł autorów oparty na magicznych guzkach, który pełni inną funkcję. Niestety mam wrażenie, że czegoś tu zabrakło. Jakby autorzy nie dokończyli tej historii. Na pewno sięgnę po drugi tom, tym razem pisany już przez samego Richarda Chizmara i sprawdzę co tam u Gwendy ;)
W sumie dziwaczna książka. Ni to horror, ni thriller... ot taka lekka i spokojna (jak na Kinga) historia małej zakompleksionej dziewczyny, która dostała od nieznajomego magiczne pudełko. Z czasem, gdy się nim "opiekowała" jej życie diametralnie się zmieniło - stała się popularna, nauka przychodziła jej bez wysiłku, osiągała rewelacyjne wyniki w sporcie, a pudełko ciągle jej towarzyszyło. Jedyny mocny motyw w tej książce to scenka, w której Gwendy poprosiła pudełko, zeby jej "kolega" zgnił w piekle... ciekawe!
Prezent świąteczny, sama bym pewnie sobie nie kupiła, choć miałam ochotę przeczytać tę książkę. Ciekawa opowieść, choć to bardziej opowiadanie, które moim zdaniem nieco na siłę wydano jako osobną historię. Piękne wydanie z udanymi ilustracjami i dość dużą czcionką trochę maskuje mizerne gabaryty książki, ale trudno nie zauważyć - godzina i po lekturze. Nie żałuję, że przeczytałam, historia jest interesująca i klimatyczna, ale nie obraziłabym się, gdyby była bardziej rozbudowana.
Najnowsza książka mistrza gatunku. Billy Summers jest najlepszy w swoim fachu. Eliminuje ludzi, ale tylko tych naprawdę złych. Był snajperem w Iraku,...
22 listopada 1963 roku w Dallas padły trzy strzały, które zabiły prezydenta Kennedy'ego i zmieniły świat. A gdyby tak można było temu zapobiec? Gdyby można...