"Psy Prewencji" to książka, która powstała bez patronatu i zgody KGP oraz MSWiA.
Tekst książki próbowano ocenzurować, naciskano autora na usunięcie wielu stron, których treść może zaszkodzić wizerunkowi Policji. Nieoficjalnie wydano zakaz czytania tej książki przez funkcjonariuszy Policji. Zakaz wydany przez komendantów i przełożonych w kilku komendach powiatowych, miejskich i wojewódzkich.
"- ...będziesz szlifował bruki do koca zycia, ty, ty ...
- Komendant mnie nie straszy i nie pluje - Wytarł twarz rekawem. - Chodziłem za poprzedniego komendanta i jeszcze za poprzedniego, to i teraz mogę. komendantem sie bywa, a policjante się jest. - Spojrzał Capowi prosto w oczy. - Przeżyjemy i pana, predzej czy później pójdzie pan na emeryturkę i się gdzieś spotkamy..."
KSIĄŻKA NIEWSKAZANA DLA OSÓB WRAŻLIWYCH I PONIŻEJ 16 ROKU ŻYCIA!
Wydawnictwo: b.d
Data wydania: 2019 (data przybliżona)
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 208
Język oryginału: Polska
Wymarzone dla mnie gatunki książek to nie tylko kryminały czy thrillery. To także wszelkie reportaże czy książki oparte na prawdziwych zdarzeniach. A skoro czytam o mordercach to mam potrzebę poznania też drugiej strony, tej lepszej, czyli policjantów. Stąd też pozycja „Psy prewencji” koniecznie musiała u mnie zawitać. To nie jest typowa książka o życiu policjantów na służbie. To realia jak ono wygląda. Bez mydlenia oczu, bez wypowiedzi wyższych sfer, które mówią to co chcą. To pozycja bez patronatu oraz zgody KGP, oraz MSWiA. Jej tekst próbowano ocenzurować, naciskano by usunąć wiele jej stron. Został nawet wydany nieoficjalny zakaz czytania tej książki przez funkcjonariuszy Policji. Zakaz wydany przez komendantów i przełożonych w kilku (czy aby na pewno?) komendach miejskich, powiatowych i wojewódzkich.
Ten wstęp sam za siebie mówi, że książka nie jest sielanką ani przyjemną lekturą, a co dopiero wymarzoną pracą dla kogoś, kto chciał pomagać innym. Wybór pracy policjanta to wybór świadomy. Wybór poparty tym, co chcemy robić. Jeśli chcemy porządku, walki z przestępczością i pomocy ofiarom to pierwszy zawód, jaki się jawi to właśnie policjant. A realia są całkiem inne.
„Ludzie, którzy stawili się do służby, pełni fascynacji i wyidealizowanych obrazków, po zderzeniu z rzeczywistością i mechanizmami istniejącymi w policji, takimi jak kolesiostwo, nepotyzm, sprzedawanie się za awanse i premie, popadają w alkoholizm i wypalają się zawodowo.” *
Zaznaczmy, że pewnie nie wszędzie tak jest, ale hierarchia robi swoje. Ta historia to historia tych na samym dole jej policyjnego odpowiednika. Większość to pracownicy prewencji stąd też i wziął się tytuł „Psy prewencji”
Gdy zasiadłam to tej książki to wiedziała od początku, że to jest właśnie to czego chciałam. Nie jakaś wyidealizowana pozycja jak to pięknie jest pomagać, jak szybko rozwiązuje się sprawy i jak nagradzani są policjanci za swoje osiągnięcia. Nie. To pozycja o gnojeniu, pomiataniu, kablowaniu. O wiecznym braku pieniędzy, sprzętu, a w pewnym momencie sił by walczyć.
„Psy prewencji” to historia w 80% prawdziwa. Dodana fikcja to fikcja kamuflująca. Postacie, imiona i pseudonimy powstały na potrzeby publikacji przez wzgląd, że niektóre osoby nadal pracują w Policji. Pod ksywkami często kryje się mieszanka dwóch osób. Jak wspomniał autor tym razem wszelkie podobieństwo do osób prawdziwych jest zamierzone i celowe. Zarówno koledzy, jak i wrogowie rozpoznają się po zachowaniu i akcjach, które, nawet jeśli częściowo spreparowane to między nimi dobrze znane.
Chciałabym na rynku więcej tego typu nowości. Dla mnie to pewne, że byłaby to zdecydowanie grupa bestsellerów, po które chętnie by sięgano. Nareszcie coś realnego, a nie wyidealizowanego jak w telewizji. Ja obecnie czekam na "Folwark komendanta", a jeśli autor zechce pisać więcej to oczywiście będę śledzić wszystkie jego pozycje. Warto
* - Cytat z "Psy Prewencji" Norbert Grzegorz Kościesza, str. 6-7
Książka głęboko szokuje. Autor przedstawia jak wygląda praca policjanta od środka. Komendanci myślą, że mogą poniewierać swoimi podwładnymi, którzy codziennie narażają swoje życie. Strasząc ich utratą pracy lub innymi gorszymi rzeczami.
Książka, jak sam autor wskazuje nie nadaje się dla osób wrażliwych i poniżej 16 roku życia. Jest tutaj bardzo ostre, wulgarne słownictwo. Powieść „Psy prewencji” w 80% oparta jest na faktach. To może przerażać, ale nie martwcie się. Znajdziecie tutaj również dużo zabawnych tekstów. Uśmiałam się do łez. Dziękuję za te momenty. W książce są również momenty do płaczu. I to nie są fajne momenty. Moim zdaniem, ten kto gnębi swoich podwładnych nie zasługuje na to stanowisko. I powinien być zdegradowany, ale nie oszukujmy się rączka rączkę myje. Zwykły policjant bez „silnych pleców” nie ma szans na awans, a czasami nawet i protekcja nie pomoże. Znam to niestety z autopsji.
Jestem zachwycona tą książką. Przy niej można się pośmiać i popłakać. Głęboko szokuje. Brawo dla autora. Z całego serca polecam „Psy prewencji”.
Większość społeczeństwa narzeka na Polską Policję, ale co by bez niej zrobili? Gdy ktoś kogoś bije po kogo dzwonią pierwsi? Kiedy mąż maltretuje żonę – do kogo się zwracają o pomoc? Gdy ktoś znajdzie zwłoki, to po kogo dzwoni?
Chcielibyście rozdzielać kiboli? Policjanci nie mają wyboru. Muszą iść i rozdzielać bijących się ludzi. Często dzieje się to z narażeniem życia.
Jest Wigilia, wy sobie smacznie zjadacie świąteczną kolację, a rodziny policjantów martwią się czy ich dziecko, mąż, żona, matka, ojciec wrócą z pracy w całości czy w kawałkach. Myślicie, że ich Święta są takie same jak wasze?
Bardzo poruszająca książka. Warto ją przeczytać. Innym okiem wtedy będziecie patrzyli na pracę policjanta. Nie piszę tu o komendantach, bo oni wysługują się policjantami niższego szczebla. I w razie niepowodzenia to nie oni odpowiedzą. Piszę tutaj o policjantach, których możecie spotkać na ulicach. Oni są najbardziej narażeni na śmierć.
Zamiast obrażać policjanta postawcie się w jego sytuacji. Czy chcielibyście, żeby i was obrażano tylko przez to jaki zawód wykonujecie? Raczej nie, więc nie czyń drugiemu co tobie nie miłe.
Z mojej strony mocna ocena 10/10. Z przyjemnością po nią sięgnę jeszcze raz. Przekonajcie się jak to jest być w skórze policjanta. Zachęcam do przeczytania. Nie zawiedziecie się. Książka „Psy prewencji” doskonale nadaje się na długie zimowe wieczory. Ma 210 stro, także można ją przeczytać w jedno popołudnie lub jeden wieczór.
Polecam, polecam i jeszcze raz polecam.
Powiem tak, jeśli ta ksiazka jest w 80% oparta na faktach to autor ma wybujała wyobraźnię ;) no chyba, że opisywał siebie w tych 80% ;) Faktem jest to, ze kontole są, ze wydzielaja papier toaletowy, do ksero a długoopisy i inne rzeczy trzeba kupowac samemu. Ale w taki sposób jakise odzywaja do komendantów - przepraszam bardzo ale od razy zostałaby taka osoa przeniesiona albo dyscyplinarnie zwolniona. Akcja, strzelanie, jazda po chodnikach - czysta fikcja. Tak samo zabójstow dziecka juz na poczatku, czy też ostetnacyjne jedzenie posiłku na rynku miasta. Może bajki dla dzieci temu Panu wychodza lepiej bo ta ksiazka tutaj to masakra. Sam wylgaryzm, przekleństwo goni przekleństwo, pyskowanie goni pyskowanie. Nawet na przestrzeni lat takich cudóww Krasnickiej policji nie było :D :D :D Choć posmiać sie można z niektórych absurdalnych scen i dialogów, a jakze :D tTko nie wiem co na to komendant tej jednostki i pracownicy - przecież kto pracuje i został w niej opisany t nawet mimo pseudonimów w niej zmienionych sie odnajdzie w tej lekturze gdy przeczyta :P Oby spojrzeli na nią zprzymróżeniem oka :D
Były funkcjonariusz szczerze i ostro o patologiach w polskiej policji Norbert Kościesza, były policjant z dziesięcioletnim stażem pracy w białostockiej...
Nowa, kolorowa i poprawiona wersja Legendy z 2017 roku, która rozeszła się w błyskawicznym tempie. DOSKONAŁA OPOWIEŚĆ NA CZAS ŚWIĄT :) ZAPRASZAMY DO...
Przeczytane:2023-04-04, Ocena: 5, Przeczytałam,
Rok temu z okładem był „Folwark komendanta”, teraz przyszedł czas na „Psy prewencji” Norberta Grzegorza Kościeszy. No uśmiałem się do łez, podobnie jak przy folwarku odnajdywałem w mojej pamięci podobne sytuacje ale żadna nie przebija pewnego wisielca, no żadna. A co to takiego opisuje Kościesza? Ano prewencyjne realia Policji. Jej sprzęt, zasoby ludzkie, oficerów a na komendantach kończąc. I zapewniam, nie tylko w Szczytnie robią oficerów na akord. Z tymi oficerami to chyba wszędzie jest podobnie, nosi taki w plecaku buławę w przekonaniu, że jest skazany na sukces. W tym przekonaniu utwierdzają go przełożeni, on uwierzy i stąd niekiedy takie „niewypalne” egzemplarze. Przestaje się czepiać, wszędzie są ludzie a tam gdzie są ludzie niekiedy krąży głupota i brak logiki co panujący tryb nakazowo-wykonawczy we wszelakich służbach mundurowych tylko to uwypukla. Autor z humorem opisuje zdarzenia z policyjnych interwencji. Niekiedy brutalne, krwawe czy bezradne bo i takie się zdarzały. Często gliniarze z nich wychodzili pokiereszowani, dużo pisania a potem jeszcze trzeba przyjąć na klatę gniew przełożonego, który ma gdzieś dobro tego czy tamtego. Dla niego liczy się stołek i święty spokój.