Przepis na święta

Ocena: 5.75 (4 głosów)

Święta. Najlepszy czas na totalną katastrofę. Na nic planowanie, na nic pilnowanie tradycji. A gdy jeszcze dojdą do tego rodzinne tajemnice i do akcji wkroczy zwariowany wujek, to nawet Rudolf uciekłby, gdzie raki zimują! Na szczęście „dobrze zorganizowana” pani domu przystąpi do działania i jeszcze bardziej wszystko spierniczy… Na nic starania, na nic płacz i przeklinanie, kiedy w pierogi kocia karma się dostanie! Ups…

Informacje dodatkowe o Przepis na święta :

Wydawnictwo: Magia Słów
Data wydania: 2024-11-19
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 9788397096899
Liczba stron: 318
Tytuł oryginału: Przepis na święta
Język oryginału: Polski

więcej

Kup książkę Przepis na święta

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Przepis na święta - opinie o książce

Avatar użytkownika - Ewelina-czyta
Ewelina-czyta
Przeczytane:2024-12-11, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,

Dzień dobry serdeczne! Zostając nadal w klimacie świątecznym, biegnę do Was z opinią o najnowszej książce Moniki Konefał, autorki świetnie przyjętej komedii kryminalnej "Grubsza sprawa" którą również miałam przyjemność dla Was opiniować.

Elżbieta wpada na pomysł, by zorganizować w swoim domu idealne i przede wszystkim bardzo rodzinne Święta Bożego Narodzenia. Planowanie rozpoczyna już we wrześniu, zaprasza całą rodzinę, eksperymentuje z przepisami, rozgląda się za prezentami, planuje, notuje zapisuje itd. Mąż przygląda się jej z przerażeniem, lojalnie uprzedza, że to się nie uda, ale kobieta postanawia, że nawet teściowa, kobieta z piekła rodem, pedantka i perfekcjonistka, niedościgniony wzór cnót i samych zalet nie zepsuje jej tego magicznego i wyjątkowego czasu. Zaczyna się wyścig z czasem, do świąt zostało tylko sto dni... a plan zaczyna się sypać.
Elżbieta nie zdaje sobie sprawy, że wszechświat postanowił sobie z niej zadrwić, rzucając pod nogi kłody, teściowie ukrywają straszną tajemnicę, a wujek, który postanawia pomagać w organizacji, chyba nie do końca przejmuje się sugestiami i robi to co mu się żywnie podoba, a że tradycja rzecz święta... trzeba wypić piwo, które się samemu nawarzyło, a Paweł przecież ostrzegał.
Czy to nie jest idealny przepis na katastrofę? Czy rodzinne święta dojdą do skutku, czy wszyscy przeżyją ten zwariowany czas i przy stole zasiądą w komplecie? Jaki sekret skrywają teściowie Elżbiety? Dlaczego warto czasami odpuścić i pozwolić by wszystko toczyło się swoi torem? Tego już Wam nie zdradzę, bo odpowiedzi na te pytania znajdziecie w tej zwariowanej komedii.

Przyznać muszę, że świetnie się bawiłam, choć Autorka poruszyła tu naprawdę ważne tematy. Po pierwsze zaznaczyła, żeby nie dać się zwariować. Też kiedyś marzyłam o tak idealnych świętach, na szczęście dla mnie i mojego zdrowia psychicznego w porę odpuściłam i teraz nie martwię się tym czy mam okna umyte, czy nie, dwanaście potraw na stole czy tylko trzy, i serio jest mi z tym dobrze. Drugi ważny temat, który został tu poruszony, jest ważny nie tylko od święta, niestety nie mogę wspomnieć co to bo zepsuję Wam całą zabawę z odkrycia tego faktu samemu. Zaznaczę tylko, że jest on naprawdę istotny i prowadzi do wielu przykrych niespodzianek, rozczarowania i niedowierzania, nie zawsze można się z nim pogodzić i zachowywać się tak jak jedna z bohaterek, przymykając na to oko, przelewając całą swoją złość i frustrację na wszystko i wszystkich wokoło. Autorka świetnie podkreśliła fakt, że wszyscy nosimy maski i choć życzymy innym dobrze, nie zawsze potrafimy to okazać w zrozumiały dla innych sposób.

Pomysł na fabułę w moim odczuciu trafiony został w dziesiątkę i zrealizowany w stu procentach. Książka tak bardzo wciąga, że książkę odłożyłam dopiero w momencie, w którym skończyłam czytać. Tak, zarwałam dla niej noc i nie żałuję ani minuty.
Wszyscy bohaterowie są świetnie skonstruowani i poprowadzeni, ale wujek Zenon to totalne mistrzostwo świata. Ich błyskotliwe przemyślenia, trafne i zabawne dialogi, słowne utarczki i zabawne przepychanki, powodują nieustanny uśmiech na twarzy, tworząc idealny balans. Nie sposób ich polubić, i nawet Honorata przy bliższym poznaniu naprawdę sporo zyskuje. Autorka doskonale oddaje emocje wszystkich postaci, pokazuje ich uczucia lęki i zmartwienia, ale także podkreśla, jak ważny jest szacunek (mniejszy bądź większy), troska o drugiego człowieka i samozaparcie w dążeniu do celu.
Książkę czyta się bardzo szybko, wciąga, bawi, ale udowadnia także to, że rodzina to siła i każdy jej członek jest ważny.
Akcja nie goni może na złamanie karku, ale ma w sobie "to coś", coś, co spowodowało, że nie poczułam się znużona nawet przez chwilę. Momentami potrafi zaskoczyć, szczególnie końcówka to absolutny majstersztyk, nie wiedziałam, czy śmiać się, płakać, czy płakać ze śmiechu.

Bardzo spodobała mi się ta historia, poczucie humoru Autorki idealnie pokrywa się z moim, co zauważyłam już przy debiucie. Uwielbiam ten rodzaj humoru, cięty z nutką ironii i sarkazmu. Zdecydowanie czekam na więcej.
Dodatkowym bonusem jest krótkie opowiadanie "(Nie)spokojne święta" jest ono momentami tak absurdalne, że aż genialne, tutaj wyobrażając sobie całą sytuację, szczególnie tą umiejscowioną w ciemnym lesie, piałam jak głupia ze śmiechu, ale to już historia na inny czas :D

Czy polecam?
Zdecydowanie tak. "Przepis na święta" to idealny przepis na poprawę humoru, odskocznia od codzienności... i kopalnia inspiracji. Mądra, a zarazem zabawna historia, która pokaże, że czasami warto, a nawet i trzeba odpuścić. Wesołych i przede wszystkim spokojnych Świąt!

Link do opinii
Avatar użytkownika - przyrodaz
przyrodaz
Przeczytane:2024-11-27, Ocena: 6, Przeczytałam,

Ta historia pokazała mi, że w większości domów tuż przed świętami rozpoczyna się jeden wielki rozgardiasz, zawłaszcza, kiedy chce się sprosić całą rodzinę:-) I tak ta rodzina wcale nie jest straszna, tylko ta teściowa... Autorka zaserwowała mi zabawną lekturę o kobiecie, która chce sprostać wszystkim zasadom swojej teściowej, której perfekcjonizm przeraziłby każdego pedanta. Już ona tam dobrze widzi, że jest plama na obrusie, że śledzie nie tak doprawione, stół źle ustawiony i można by tak wyliczać w nieskończoność. Żadne święta naszej kobiecej postaci nie były idealne, więc teraz robi co może i rozpoczyna ich planowanie już we wrześniu:-) Tytuł rozdziału to liczba dni pozostałych do wigilii. Widać, że bardzo się stara, nawet z partnerem rozmawia pytając go o wszystko, byleby tylko nic jej nie umknęło. A kiedy biedna myśli tak, że przecież pokój trzeba pomalować, doprowadza do stłuczki. Jej myśli galopują w niewyobrażalny sposób robiąc przegląd jej przygotowań, że wystraszony facet daruje jej wybryk. Tak naprawdę cała książka będzie się skupiała na zabawnych aspektach przed świątecznych, myślach o teściowej i przygotowaniu każdego dania w idealny sposób. Bo teściowa jest gorsza niż sanepid:-) Tak naprawdę czytając o tym wszystkim, sama popadłam w wir przygotowań myślowych, bo już tylko miesiąc, a tu prezenty nie kupione:-) Bohaterka zaczęła spisywać wszystko na kartkach i im dalej szło jej myślenie, tym większe fochy miało na nią życie. Czasami zastanawiałam się czy chce sprostać wymaganiom teściowej, czy pokazać, że jest do niej lepsza, czy zwyczajnie pokazać jej, że zasłużyła na miłość jej syna, na punkcie którego miała bzika. Łącznie z kluczem do ich domu:-) Jak sądzicie, czy te rodzinne święta się udały? Czy znalazły się wśród zaproszonych gości osoby, które zawsze były ze wszystkiego zadowolone?
Przepięknie wydana książka. Każdy rozdział ozdobiony zdjęciami pierniczków, duży druk, myśli oddzielone innym drukiem, dużo zabawnych sytuacji, komizm pośród powagi. Przeczytałam ją z przyjemnością i uśmiechem na twarzy. Serdecznie polecam poznać ją teraz, byście i wy o niczym nie zapomnieli:-) Cudowna, naprawdę wam polecam, bo czyta się bosko niczym masełko orzechowe:-)

Link do opinii
Avatar użytkownika - glinka_54_czyta
glinka_54_czyta
Przeczytane:2024-11-24, Ocena: 6, Przeczytałem,
?Recenzja?

Premiera 19.11.2024 r.

,,Przepis na święta" - Monika Konefelt

Współpraca reklamowa z @wydawnictwomagiaslow
 
Czy święta da się zaplanować? Czy możliwe jest to aby wszystko poszło tak jak by się chciało? Czy idealne święta są naprawdę możliwe? Na te pytania poznacie odpowiedź jak tylko sięgniecie po te przezabawną i prawdziwą historię.

Główna bohaterka pragnie dla swojej rodziny idealnych świąt. Swoje przygotowania zaczyna parę miesięcy przed, a wszystko ma zapisane na kartkach. Pragnie aby te dni były niezapomniane dla wszystkich, tym bardziej, że jej teściowa jest perfekcjonistką, która zawsze wszystko ma tak jak powinno być. Zawsze posprzątane, poukładane, zero kurzu, idealny dom, idealna fryzura i ciuchy, no po prostu ideał. Jako matka i żona nie chce odstawać od teściowej i wreszcie chce jej pokazać, że ona też może zorganizować coś perfekcyjnie. Niestety te przygotowania są okroszone lekkim pechem kobiety.

Oj kochani, co tam się działo. Nic nie poszło tak jak ona chciała. Miała tyle śmiesznych sytuacje, że z mojej twarzy nie schodził uśmiech. Autorka ma tak bujną wyobraźnie, że mogę tylko pozazdrościcie. Ale moje serce skradła córka głównej bohaterki, taka mała, a z rozmowy wynika, że to dojrzała panna, która umie się odezwać. A jej tłumaczenia, złości i pomysły przechodziły same siebie. Niekiedy dopadał mnie taki śmiech, ale nie mogłam się zbytnio głośno śmiać, bo akurat byłam na peronie i czekałam na pociąg. Myślę, że inni mogli pomyśleć, że ze mnie jakaś wariatka, ale ta książka momentami była tak rozbrajająca śmieszna, ze inaczej nie mogłam.

Autorkę poznałam z innej książki, która również była zabawna, ale miała w sobie watek kryminału, który zresztą również bardzo mi się podobał. Przy tej książce tylko mocniej się utwierdziłam, że autorka ma talent do rozśmieszania czytelników. A do tego dochodzą takie zwykłe ludzkie sprawy. Bo każdy przed świętami lekko wariuje (bohaterka mocno zwariowała), wiec doskonale można zrozumieć co ona przeżywała. Ogólnie rzecz biorąc autorka ma tak lekki i przyjemny stul, że czytanie jej jest tak wielką przyjemnością, że oderwanie się od niej graniczyło z cudem.
Autorka przemyciła również, to, że nie ma nic perfekcyjnego, każdy ma jakieś skazy, tylko jeden lepiej się ukrywa, a drugi prawie wcale. Nie można również zbyt mocno przejmować się tym co mówią inni i nie trzeba być ideałem. Dla rodziny, to wspólny czas jest najważniejszy. A w tej rodzinie ewidentnie szykuje się mała katastrofa.
Kochani jeśli macie złe dni, albo jakiś zastój czytelniczy, to koniecznie sięgnijcie po tę książkę. Nie będziecie żałować, a to co się tam wyprawia sprawi, że się uśmiechniecie i nie będziecie chcieli/mogli przestać.
11/10?

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - poprostuwiola
poprostuwiola
Przeczytane:2024-11-23, Ocena: 5, Przeczytałam,

Pewnego, słonecznego lub nie, dnia września Elżbieta wpada na 'genialny' pomysł. Ma zamiar zorganizować kolację wigilijną, na którą zaprosi najbliższych. Chce to zrobić aby udowodnić teściowej, że potrafi i zrobi to idealnie... Święta zbliżają się nieubłaganie, a ona wpada na coraz to 'lepsze' pomysły. Co z tego wyniknie? 

 

Jakaż to była zabawna, relaksująca i przyjemna lektura, aż przypomniały się mi poprzednie święta i identyczny pomysł na który wpadłam. Tak, my kobiety umiemy...dołożyć sobie nerwów i roboty, bez dwóch zdań. W jednym momencie mamy plan, myślimy,że wszystko pójdzie zgodnie z nim, a potem... pojawiają się problemy, takie wiecie, całkiem nieoczekiwane, za to bardzo życiowe. Zwłaszcza kiedy ma się w domu dzieci i zwierzaki. 

W pierwszej połowie powieści nasza bohaterka widzi w teściowej tylko i wyłącznie złośliwego wroga, który czeka aż podwinie się jej noga. W drugiej natomiast, wróg przestaje być taki straszy i okazuje się, że też ma problemy,a także doświadczenie,z którego warto skorzystać. Jest co prawda kilka niedociągnięć stylistycznych w książce, ale mimo to...

Czytajcie, na poprawę humoru, na zobaczenie siebie w roli 'idealnej' organizatorki i na odkrycie,że pod powłoką perfekcyjnej kryje się coś innego. Szczerze polecam. ?

 

Ps. Jako gratis, otrzymujemy od autorki także krótkie opowiadanie "(Nie)spokojne święta", równie zabawne ale i nieprawdopodobne i które ma związek z debiutem autorki i postacią Stanisławy Rubel. To świetny relaks przed naszym, kobiety, zafiksowaniem przedświątecznym ?. Nie odmawiajcie sobie tej lektury. 

Link do opinii
Inne książki autora
Grubsza sprawa
Monika Konefelt0
Okładka ksiązki - Grubsza sprawa

Komedia kryminalna Podczas przygotowań do maratonu Mateusz znajduje na polanie porzucony samochód. Z jego okien wystają kobiece nogi w seksownych butach...

Wsiąść do pociągu
Monika Konefelt0
Okładka ksiązki - Wsiąść do pociągu

Wsiąść do pociągu… i już każdy nuci piosenkę o zielonym kamyku! Perfekcja czasami zabija radość życia. Anna od urodzenia była chodzącą doskonałością...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Kobiety naukowców
Aleksandra Glapa-Nowak
Kobiety naukowców
Szpital św. Judy
M.M. Perr
Szpital św. Judy
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Krypta trzech mistrzów
Marcin Przewoźniak
Krypta trzech mistrzów
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy