Gdy nad Wolnym Miastem Rades pojawia się księżyc w pełni, ulice pustoszeją. Ani zwykli, ani paranormalni mieszkańcy nie mogą czuć się bezpieczni. Tajemnicza bestia przez kilka nocy w miesiącu poluje na ludzi, a brutalny morderca wybija kolejnych paranormalnych, nie zważając na fazy księżyca.
David, władca zmiennokształtnych, musi ustalić, czy obie sprawy jakoś się ze sobą łączą, zabić bestię i złapać mordercę. Wszystko przed kolejną pełnią.
Żeby wygrać wyścig z czasem, będzie zmuszony poprosić o pomoc nie tylko nierozgarniętego naukowca i medium, lecz także kobietę, która powinna być martwa.
Wydawnictwo: Lucky
Data wydania: 2017-09-11
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 368
Wolne Miasto Rades ponownie opanowuje chaos. Okrutna bestia co miesiąc, podczas pełni księżyca, zabija każdego, kto wejdzie jej w drogę. Media huczą, kolejne rodziny pogrążają się w żałobie. Tymczasem ktoś z równą premedytacją morduje paranormalnych. David, przywódca zmiennokształtnych, musi stanąć na wysokości zadania i wytropić obu morderców. Nie będzie działać sam, choć nie przypuszczał, że pomoc nadejdzie również z tak niespodziewanej strony.
Na kontynuację „Przeklętej” wyczekiwałam z utęsknieniem, tym bardziej, że pierwszy tom zakończył się takim cliffhangerem, że jeszcze długo nie mogłam się otrząsnąć. Książkę pochłonęłam wówczas błyskawicznie, dlatego za lekturę „Przebudzonej” zabrałam się z ogromnym entuzjazmem. Często, sięgając po drugi tom serii, która przypadła mi do gustu, mam w sobie pewne obawy. Tutaj szybko się one rozwiały, bo ponownie wciągnęły mnie wydarzenia w Radesie.
Mam wrażenie, że akcja w „Przebudzonej” nieco zwolniła i była mniej dynamiczna, niż w „Przeklętej”. Oczywiście są sceny, które wywracają wszystko do góry nogami i czytelnik w napięciu czeka na to, co się stanie, jednak tym razem miałam okazję się zatrzymać i zastanowić nie tyle nad tym, czy stanie się coś złego, tylko nad uczuciami poszczególnych bohaterów. Iga Wiśniewska ponownie wykorzystała narrację pierwszoosobową, która jednak regularnie przeskakuje od jednej postaci do drugiej. Ten zabieg nie jest ani trochę męczący, głównie dlatego, że trudno mi sobie wyobrazić bardziej różniących się od siebie bohaterów. Każda z ich perspektyw jest wyjątkowa, a ponieważ tempo zwolniło, mogłam ich jeszcze lepiej poznać.
Nie wiem, czy kiedykolwiek miało to miejsce, ale każda z postaci pierwszoplanowych zasłużyła na moją sympatię. Miriam, David, Iwan, Vivian i Ben – uwielbiam wszystkich za indywidualny styl bycia i niepowtarzalność. Razem tworzą mieszankę wybuchową. Ponadto zastanawiałam się, jak autorka pokieruje Miriam, która, nie ukrywajmy, miała za sobą niezłe przeżycia. Z ulgą odkryłam, że przemiana tej bohaterki została ukazana bardzo naturalnie; widać, że przeszłość odcisnęła na niej spore piętno, jednak nie przestała być tą samą osobą, którą poznałam w „Przeklętej”.
Jeśli chodzi o stronę techniczną, nie mam większych zarzutów. Styl Igi Wiśniewskiej, lekki i przystępny jak zawsze, po raz kolejny dał o sobie znać. Dialogi są niesamowicie płynne i błyskotliwe, co jakiś czas przebija się także przyjemny humor, dzięki któremu czytanie staje się jeszcze łatwiejsze. Miejscami żałowałam, że pewne wydarzenia nie są opisane bardziej szczegółowo, choć nie da się ukryć, że pole do wyobraźni jest spore, co zresztą stanowi sporą zaletę. Moje największe zastrzeżenie to... długość tej powieści! Poważnie, miałam wrażenie, że strony dosłownie przelatują mi przez palce i zanim się obejrzałam, dotarłam do finału. Za krótko!
Nie wspomniałam jeszcze o samej fabule, bo, muszę przyznać, jestem zaskoczona i jednocześnie – bardzo usatysfakcjonowana. Po raz kolejny autorka zainspirowała się mitologią grecką, a ponieważ uwielbiam taką tematykę, nie mogłam czuć się bardziej dopieszczona. Iga Wiśniewska fajnie wykorzystuje motywy znane z mitów i dostosowuje je do swoich pomysłów, dzięki czemu powstaje coś wciągającego i interesującego. Napięcie rośnie bardzo stopniowo, razem z innymi mieszkańcami Wolnego Miasta Rades możemy odczuć wzbierającą panikę, by dopiero na końcu przekonać się, kto jest za nią odpowiedzialny. No i to, co wyszło na jaw na temat Miriam... Przyznaję, że opadła mi szczęka. Miałam co prawda pewne podejrzenia, ale akurat na coś takiego bym nie wpadła.
Nie zabrakło także wątku miłosnego, którego zalążki mogliśmy już zaobserwować w „Przeklętej”. Tutaj sprawa znacząco się rozwija, absolutnie nie odciągając uwagi od głównej akcji. Nie da się jednak ukryć, że między dwójką bohaterów sporo jest chemii i wzajemnego przyciągania, któremu trudno nie ulec. I chociaż fabuła mogłaby spokojnie się obyć bez jakiegokolwiek romansu – wystarczyłyby przeboje Iwana z jego narzeczoną – to jednak wydaje mi się, że dzięki temu jest pełniejsza i bogatsza.
„Przebudzona” dorównała poziomem swojej poprzedniczce i tym samym znowu zabrała mi kilka godzin z życia, czego absolutnie nie żałuję. Zakończenie pozostawiło mnie z kolejnymi pytaniami, więc mam ogromną nadzieję, że tom trzeci na nie odpowie. Cykl Igi Wiśniewskiej to fajne, młodzieżowe fantasy, które przyciąga od pierwszych stron i pozostawia z uczuciem dziwnie przyjemnego niedosytu. Czekam na więcej.
Kiedy ma się dość rzeczywistości i chce się od niej choć na chwilę oderwać, można się wówczas przenieść do miejsca alternatywnego, na przykład do Wolnego Miasta Rades. Taki bowiem tytuł ma seria książek Igi Wiśniewskiej. Po Przeklętej pora na Przebudzoną.
Rades jest niezwykły. Nie chodzi jedynie o jego niepowtarzalny status administracyjny. On promieniuje mocą. Mocą, która przyciąga wszystkie istoty paranormalne. (s. 342)
W Wolnym Mieście Rades ludzie żyją obok paranormalnych. David, samiec alfa, jest władcą zmiennokształtnych i innych istot paranormalnych, choć wilkołaki z Raulem na czele odcinają się, uważając się za autonomiczną grupę. Ale nie to jest problemem Davida. Po dwóch tygodniach od pokonania Geriona miasto przeżyło pierwszą krwawą pełnię. Giną mieszkańcy miasta. Ulice pustoszeją na kilka nocy w miesiącu. Nikt nie czuje się bezpieczny. Minęły już trzy krwawe pełnie, a bestia pozostaje na wolności i nikt nie wie, jak ją pokonać. Jednakże to tylko jeden problem przywódcy zmiennokształtnych.
Bestia może atakować w czasie pełni, ale przez całą resztę miesiąca ktoś nieustannie zabija paranormalnych. (s. 59)
Nie wiadomo, kto jeszcze poluje na mieszkańców Wolnego Miasta Rades w czasie innych faz księżyca. Nie wiadomo również, czy te sprawy się łączą, czy to ten sam sprawca. David ma podstawy, aby być bardziej niż zaniepokojonym. Jego podejrzenia i innych przywódców grup zmiennokształtnych padają na wilkołaków, bo żaden z członków tej grupy nie został zamordowany.
Poza tym każdy kolejny dzień zbliżał nas do pełni. (s. 160)
Do kolejnej pełni czasu jest coraz mniej. To wyścig z czasem. David zdaje sobie sprawę, że sam nie pokona bestii i nie złapie mordercy swoich podwładnych. Zwraca się z prośbą o pomoc do medium Vivien, eksperta od spraw paranormalnych Bena oraz do kobiety, która zginęła trzy miesiące wcześniej i która powinna być martwa…
To wszystko zagraża bezpieczeństwu naszego miasta. (s. 111)
Akcja powieści rozgrywa się wyłącznie w Wolnym Mieście Rades. To w aglomeracji dochodzi do wszystkich morderstw. Czytelnik poznaje siedzibę zmiennokształtnych i wilkołaków, jest w pracowni Bena, w domu medium, zagląda do starej huty i parku, bywa w hotelu i dawnym biurze Miriam, ma nawet możliwość podziwiania panoramy miasta. Nawet zagląda do prywatnych mieszkań kilku przywódców. I tu czytelnik na pewno zostanie zaskoczony pomysłem autorki. Ja byłam.
Spotkania z tą bestią nie da się przeżyć. (s. 109)
Akcja od początku intryguje i stopniowo się zagęszcza, a im bliżej czwartej pełni, tym robi się bardziej gorąco z emocji, czytelnikowi też. W dodatku nurtuje go ciekawość, kim jest bestia. Autorka go zaskoczy swoim pomysłem i zaprowadzi do jednego ze źródeł literatury polskiej, do mitologii greckiej. Poboczne wątki, choćby postać Bena czy wilkołaka Raula, również zainteresują czytelnika, jednak finał może go nieco rozczarować. Nie jest on już może tak spektakularny jak w pierwszym tomie serii – być może dlatego, że został niejako rozproszony. Niemniej jednak jest ciekawie do samego końca, nawet kiedy to czytelnik zostaje zostawiony sam sobie z rewelacjami i otwartym zakończeniem. Jednak wcześniej wiedział wszystko dzięki zastosowaniu naprzemiennej narracji kilku bohaterów – znał ich myśli i uczucia, poznawał wydarzenia z różnych perspektyw, wiedział więcej niż poszczególni bohaterowie.
Nie. Nie możemy być razem. (s. 363)
W Przebudzonej emocji nie brakuje, także miłości, namiętności, zazdrości i zdrady. Czasami robi się gorąco i chciałoby się, by było bardziej „podłożone do pieca”. Między głównymi bohaterami iskrzyło już wcześniej, teraz wybucha. Miłość Iwana do Nadii jest silna, choć czasami stawała ona pod znakiem zapytania ze względu na jego pracę i lojalność do szefowej. Skomplikowana sytuacja miłosna jest między Benem a Vivien, i nawet jej zdolności medium to za mało jak na miłość. Czasami robiło się wesoło, było z czego się pośmiać. Niektóre dialogi z rzędu tych kąśliwych, ripostujących to małe majstersztyki komizmu słownego. Warto zapamiętać kilka tekstów, zwłaszcza w wykonaniu Miriam.
Zabójca miał swój profil. (s. 155)
Jeśli macie ochotę poznać ów profil, przekonać się, kim jest morderca, i na niego zapolować oraz poznać skomplikowane relacje międzygatunkowe i zawirowania miłosne bohaterów, jak najszybciej odwiedźcie Wolne Miasto Rades. Ta książka urban fantasy Was zaskoczy, gdyż autorce pomysłów nie brakuje. I lepiej Przebudzoną czytajcie za dnia, jeśli macie zbyt bujną wyobraźnię.
"Tak naprawdę wszyscy jesteśmy samotni. Rodzimy się sami, żyjemy sami, potem umieramy i nie żyjemy. Też sami".
Bardzo przyjemnie wspominam lekturę książki pt. "Przeklęta", która przeniosła mnie do alternatywnego Wolnego Miasta Rades, w jakim żyją obok siebie ludzie oraz istoty paranormalne. Autorka zostawiła mnie z zupełnie nieprzewidywalnym i szokującym zakończeniem, musiałam więc poznać tom drugi tego cyklu. Rades znowu zawładnął moimi myślami na jeden wieczór.
Iga Wiśniewska to dwudziestokilkuletnia blogerka, pochodząca z Kielc. Miłośniczka kultury rosyjskiej i wysokich temperatur, która zanim napisała swoją pierwszą książkę, przeczytała setki innych. Autorka pomimo dość młodego wieku, ma już na swoim koncie kilka utworów, debiutowała w 2013 r. powieścią pt. "Nocny motyl".
Wolne Miasto Rades przestało być bezpieczne nawet dla istot paranormalnych. W czasie pełni bowiem, tajemnicza bestia w brutalny sposób morduje różnych mieszkańców obdarzonych zdolnościami paranormalnymi. David – władca zmiennokształtnych próbuje złapać bestię przy pomocy Iwana, Bena i… pewnej kobiety, która nieoczekiwanie dla wszystkich żyje i ma się całkiem dobrze.
"Przebudzona" to kontynuacja książki pt. "Przeklęta", która to z pewnością swoim otwartym zakończeniem, zaskoczyła wielu czytelników. Spodziewałam się, że w drugiej części historia Miriam będzie miała swój dalszy ciąg, ale nie sądziłam, że rozwinie się w takim kierunku. Iga Wiśniewska nie dosyć bowiem, że ściągnęła bohaterkę z zaświatów to jeszcze krok po kroku, odkrywała przed czytelnikiem historię jej narodzenia, która mówiąc dość delikatnie, jest kompletnie nieprzewidywalna. Autorka musi mieć niezwykle rozwiniętą wyobraźnię, by wymyślić taki scenariusz – pozbawiony sztampy.
Najnowsza książka Igi Wiśniewskiej to również powieść osadzona w kanonie gatunku urban fantasy, bowiem cała akcja fabularna skupiona jest w aglomeracji. I muszę przyznać, że początkowo o wszystkie tajemnicze mordy podejrzewałam jednego z bohaterów książki, a gdy okazało się, że to jednak mylny trop – byłam zaskoczona. Inspiracja autorki mitologią grecką oraz nawiązanie do mitów w płaszczyźnie dwóch głównych wątków, okazało się trafionym zabiegiem, gdyż swoją nieprzewidywalnością niewątpliwie zaskakuje czytelnika.
W "Przebudzonej", podobnie jak w poprzednim tomie, pojawia się naprzemienna narracja kilku bohaterów. Dzięki temu po raz kolejny miałam szansę obserwować pewne sytuacje i wydarzenia z kilku perspektyw. Nie jest to łatwe zadanie, ale na szczęście zupełnie różne osobowości Miriam, Davida, Iwana czy Bena, pozwalają na zastosowanie takiego narracyjnego zabiegu. Szkoda jedynie, że obecny w książce wątek miłosny nie został bardziej rozwinięty – oczekiwałam bowiem większej ilości opisów namiętności, jaka pojawia się między dwójką głównych bohaterów.
Iga Wiśniewska po raz kolejny zostawiła mnie z otwartym zakończeniem, które niesie ze sobą więcej pytań, niż odpowiedzi. Cóż, pozostaje mi czekać na kolejną część, a was zachęcić do lektury obu tomów. Najlepiej bowiem zacząć swoją przygodę z Wolnym Miastem Rades od samego początku.
Miriam powróciła z martwych, rozwiązała z przyjaciółmi kolejną zagadkę i w Radesie wreszcie zapanował spokój. Ale co jeśli to tylko...
Włóczenie się nocą po Wolnym Mieście Rades nigdy nie było bezpieczne, nie kiedy w mroku czaiły się tajemnicze istoty. Gdy coś zaczyna bezlitośnie...
Przeczytane:2019-03-10,
Sięgając po Przebudzoną spotykamy się z dobrze znanymi nam bohaterami z pierwszej części, w tym z kobietą, która powinna być... martwa! Wszystko po to, aby u ich boku stoczyć trudną i ciężką walkę o wolność.
Gdy nadchodzi pełnia wszyscy boją się wychodzić z domu, bo nie chcą natrafić na czającego się w mroku mordercę. Na domiar złego w mieście krąży ktoś jeszcze, kto w bestialski sposób zabija zmiennokształtnych bez względu na fazy księżyca. Czy w Radesie nikt już nie może czuć się bezpiecznie? A pełnia coraz bliżej...
Czy David, władca zmiennokształtnych odnajdzie punkt wspólny łączący wszystkie zabójstwa, a może okaże się, że w Wolnym Mieście Rades grasuje więcej morderców. Zegar znów tyka...
Coraz częściej gości u mnie fantastyka, ale z urban fantasy czyli podgatunkiem literatury fantasy, którego akcja rozgrywa się w realiach wielkomiejskich, a specyficzny klimat utworów utrzymany w tym gatunku jest spowodowany przez pozorną sprzeczność współistniejących tu – magii i techniki, spotkałam się chyba po raz pierwszy.
Przyznam, że na początku było ciężko mi wczuć się w panujące tam realia. Zmiennokształtni, w tym wilkołaki, kojarzą mi się z czymś ciemnym, ukrytym w mroku. Tymczasem, jak gdyby nigdy nic, żyją oni sobie wśród ludzi. Jeżdżą samochodami, jadają w restauracjach, kochają i... nienawidzą (chociaż to ostatnie idealnie pasuje do takich tajemniczych postaci).
Myślałam, że po przeczytaniu Przeklętej nic już mnie bardziej nie zaskoczy, a kolejne części będą tylko i wyłącznie rozwinięciem pierwszej części. Byłam w błędzie, bo okazało się, że Iga Wiśniewska ma olbrzymi potencjał w tworzeniu nowych postaci.
Dużym atutem obydwu części jest też fakt, że z powodzeniem można je czytać jako oddzielne historie. Nawet jeżeli nie zdecydujecie się na pierwszą część (chociaż osobiście polecam) - nie pogubicie się w fabule, bo autorka w odpowiednich miejscach dodaje kilka zdań nawiązujących do powieści rozpoczynającej cykl Wolne Miasto Rades więc nic nie stracicie.
Co do omawianej dziś powieści - chociaż pewne kwestie pozostały otwarte, to jednak zakończenie jest satysfakcjonujące; przynajmniej ja nie czuję tego ciśnienia typu: co ta autorka zrobiła?! Jak tak można?! Jak teraz przeżyję do premiery kolejnej części?! Mogę teraz w spokoju czekać na rozwój wypadków, który mam nadzieję tworzy się teraz pod czujnym okiem Igi Wiśniewskiej ☺
Ciekawym pomysłem okazało się rozdzielenie narracji na wielu bohaterów, przez co mamy baaaardzo szeroki kąt spojrzenia na sytuację. Możemy chociaż przez chwilę przyjrzeć się wszystkiemu z perspektywy konkretnego bohatera. Muszę przyznać, że to było ciekawe doświadczenie. I jak najbardziej na plus.
Minusy? Nie zauważyłam. Może i nie przeczytałam tych powieści w dwa wieczory, ale spędziłam przy nich kilka naprawdę miłych dni.
Uważam, że cykl Wolne Miasto Rades spodoba się zarówno takim osobom jak ja, które po fantastykę sięgają od czasu do czasu; jak i tym, dla których ten gatunek jest ważną, a może nawet główną częścią czytelniczego życia.