Ten dom skrywa znacznie więcej niż tylko wspomnienia
Powroty bywają trudne. Dla Very powrót oznacza przyjazd do Domu Crowdera - miejsca, w którym się wychowała, które przez wiele lat stanowiło jej bezpieczną przystań i w którym jej ojciec - seryjny morderca, który został aresztowany, kiedy miała trzynaście lat - w piwnicy pozbawiał życia swoje ofiary.
Teraz, kiedy jej matka jest umierająca, Vera na nowo musi zmierzyć się z traumą z dzieciństwa. Na dodatek wśród rzeczy w domu znajduje skrawki notatek pisanych ręką ojca. Wie, że pochodzą z jego dziennika, jednak zeszyt zaginął dawno temu. Skąd się tu wzięły? Kto je podrzucił i dlaczego? A może - chociaż wydaje się to nieprawdopodobne - to dom próbuje jej coś przekazać?
Fundamenty owianego złą sławą Domu Crowdera wciąż jeszcze skrywają nieodkryte tajemnice. Vera musi stawić im czoła i przekonać się, jak głęboko sięga zgnilizna.
Wydawnictwo: Illuminatio
Data wydania: 2024-08-28
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 384
Tytuł oryginału: Just Like Home
Odważyłbyś/-abyś się mieszkać w domu, w którym dochodziło do morderstw? ?
Ja zdecydowanie nie, a fakt, że byłby to mój rodzinny dom, nie miałby żadnego znaczenia.
,,Prawie jak w domu" autorstwa Sarah Galey to powieść, która może zmylić swoją cukierkową okładką. Początkowo wydaje się, że niewiele się w niej dzieje - wszystko jest spokojne, wręcz stateczne. Czytelnik nie łapie się za głowę z powodu kolejnych zwrotów akcji, ale mimo to jego serce zaczyna bić coraz szybciej... Dlaczego? Wszystko przez genialny klimat powieści, który przyprawia o ciarki i daje szerokie pole do domysłów. Jest duszno, klaustrofobicznie, przerażająco, a Dom Crowdera, pełen tajemnic, dramatów, bólu i złych wspomnień, nie pozwala o sobie zapomnieć (i to nie tylko dlatego, że większość fabuły toczy się właśnie w nim).
Ten duszny klimat sprawił, że wciągnęłam się w historię, a niepokój, który odczuwałam podczas lektury, tylko motywował mnie, by przewracać kolejne strony. Narratorką powieści jest Vera, i to jej odczucia grają tutaj pierwsze skrzypce. Ukazuje ona obraz swojej dysfunkcyjnej rodziny, cierpienia, patologii i zła, które towarzyszyły jej na co dzień. Pomimo upływu lat nie potrafi pogodzić się z losem, który ją spotkał i który odcisnął na niej ogromne piętno. Definicja macierzyństwa i relacji matka-córka w tej historii zdecydowanie odbiega od jakichkolwiek norm - charakteryzują je manipulacja, ciche dni i zazdrość. Galey daje nam doskonały wgląd w wiele aspektów psychologicznych, skłaniając nas do przemyśleń i ukazując ludzką naturę od tej najciemniejszej strony.
Autorka połączyła elementy thrillera, horroru i dramatu obyczajowego, co trzeba przyznać, wyszło jej naprawdę świetnie. ,,Prawie jak w domu" budzi niepokój, a atmosfera pełna grozy odgrywa tutaj kluczową rolę. Tajemnice rodziny Crowderów przerażają, choć może nie są tak straszne, jak początkowo zakładałam. Mimo kilku drobnych niedociągnięć, książka jest godna polecenia, więc serdecznie Ci ją polecam.
#współpracabarterowa
Niech Was nie zmyli róż na tej okładce, to jedna z najbardziej creepy historii jakie przeczytałam w ostatnim czasie!
Nawiedzony dom i do tego zbudowany przez seryjnego mordercę...
Vera wraca do owianego złą sławą domu rodzinnego, aby zaopiekować się umierającą matką. Planuje po jej śmierci wszystkiego się pozbyć, jednak czy dom jej na to pozwoli?
Od samego początku czuć tu niepokojącą, wręcz klaustrofobiczną atmosferę. Historię poznajemy z perspektywy Very, sporo tu retrospekcji z jej dzieciństwa, które mrożą krew w żyłach. Przedziwne zdarzenia, napięte relacje z toksyczną matką. Vera jest straumatyzowaną osobą, a dom budzi demony przeszłości. Jej umysł walczy ze wspomnieniami o dobrym ojcu, a zarazem ze świadomością, że robił coś złego. Dzieci często mają ubogą świadomość świata dorosłych, nie wszystko jest dla nich zrozumiałe.
Czy Vera wiedziała co robi ojciec? Czy dom może mieć krwawe korzenie? Posiadłość jest świadkiem wszystkiego, co się dzieje w środku, nietypową skarbnicą tajemnic jego mieszkańców.
To historia o dysfunkcyjnej, porąbanej rodzince, gdzie konwencjonalne zasady funkcjonowania zostały pogrzebane. Jak wypaczona zazdrość może nastawić rodzica i dziecko przeciw sobie? Jak cienka bywa granica między nienawiścią a miłością? Czy bliskie osoby mogą zarazem kochać i ranić? Jak nasze dzieciństwo ma wpływ na to, kim jesteśmy?
Ta książka wzbudza ogrom emocji, strachu przewracającego trzewia. I nie byłam przygotowana na to, co się wydarzyło potem. Absurdalne, złowieszcze wydarzenia wymykające się z ram racjonalnego pojmowania świata. Pełzające szaleństwo, a może wytwór wybujałej wyobraźni?
Idealna rzecz dla każdego miłośnika horrorów, poczujecie brud na rękach.
Klimatyczna powieść grozy - myślę, że do takiego określenia najbliżej książce "Prawie jak w domu" Sarah Gailey. Jest to historia Very Crowder, która po dwunastu latach wraca do domu rodzinnego. Powrót nie jest jednak motywowany przyjemnością - jej matka umiera, a ona ma uporządkować dom. Dom, w którym się wychowała, w którym spędziła w miarę szczęśliwe dzieciństwo, w którym jej ojciec został aresztowany, który był wytykany i omijany szerokim łukiem przez sąsiadów, a odwiedzany przez fanów zbrodni. Miejsce wiążące się ze skomplikowanymi wspomnieniami, emocjami. Miejsce, które teraz przesączone jest mrokiem, smutkiem, samotnością. To tu Vera odkrywa skrawki przeszłości, dowody tego, jak ojciec mocno ją kochał. Jak to możliwe, by jedna osoba skrywała tak różne zachowania? Dla świata potwór, dla niej najukochańszy ojciec? Czy zło nie przesącza się przez fasadę dobra? Czy nie wnika w ściany? Opowieść toczy się dwutorowo w narracji trzecioosobowej z perspektywy Very dorosłej i nastoletniej. A my nieustannie czujemy niepewność, dziwny niepokój, zawieszenie pomiędzy tym, co realne, a tym, co nie. Ta atmosfera skutecznie utrzymuje nas przy lekturze, jest to proza spokojna, lekko melancholijna. Wyraźniej robi się dopiero pod koniec - to już jedna wielka metafora zamknięta w ramach gatunku fantastyki. Polecam tę książkę jednak nie tylko fanom tego jednego gatunku - ci, co lubią atmosferę starych, niepokojących posiadłości, lektury wzbudzające dziwny niepokój, jak i te dopracowane solidnie w warstwie psychologicznej, również będą z niej zadowoleni!
Chcę przeczytać,
Prawie jak w domu.
Gdzie pod łóżkiem potwór się kryje.
Wypełza, wygrzebuje się,
wydobywa z trzewi głębokich.
Lepi się mazią gęstą.
I ciemną. Brudną. Sączy się.
Tam pukanie, tam stukanie, skrobanie.
Tam głosy szemrzą. Szepcą. Kołyszą się. Powoli.
Aż pragnienie się w duszy rodzi. Pragnienie głodu.
Tam woń się unosi ciężka, jak otchłań mroczna.
I piwnica.
Ta piwnica.
To zwierzęta. To nie zwierzęta.
To brudni ludzie. Trzeba ten brud z nich wydobyć. Wyłuskać.
Wydłubać.
Wykorzenić.
„ Możesz znów zasnąć, Vero, dziecinko. Możesz znów zasnąć ”.
Vera.
Vee.
Wróciła do domu.
Zły ten dom. Może dobry ten dom.
On pachnie tamtą pogardą.
Brakiem ciepła.
Tęsknotą za uczuciem.
Echem smutku, samotności.
Bezdotykiem dłoni matczynej.
Beznamiętnym jej wzrokiem.
Ku córce.
Ona tak „ desperacko pragnęła jej miłości ”.
Z jej ust maź gęsta wypływa. I lepka. Ciemna.
Z matki. Niematki.
Czułam do ciebie, dziecino, nienawiść.
Ale kochałam cię.
„ Zawsze cię kochałam ".
Tata. Ojciec.
Zbudował dla niej dom.
Dom Crowdera. By ciepło jej dał.
A nienawiść sobą pochłaniał.
Kochał ją tata. Wtedy. Kochał bardzo.
Dla niej usuwał brud i zło.
Wyciągał z nich potwory.
W piwnicy, gdzie pustka.
Czyjś jęk, pisk i skrobanie.
Donośne skamlanie.
Ona chciała się uczyć. Chłonąć. Widzieć.
Chciała być syta. Chciała ich słyszeć.
Ona nie była dobra. Nie była też zła.
Była tylko głodna. Tylko głodna.
Dom Crowdera otoczyła ramionami.
Objęła mocno potwora.
Który pod jej łóżkiem mieszkał.
I życiem.
Woń jego wdychała.
I była szczęśliwa.
Muskała mnie ta opowieść emocjami. Szczyptą grozy, odrobinę dramatem duszę moją obejmowała. Lepiła mi się do skóry. Mocno. Głęboko we wnętrzu się usadowiła moim. A ja ją pochłonęłam. Intensywnie ku niej zmierzałam. I czułam ją. A ona mnie smagała niepokojem i aurą tak gęstą, tak mroczną i ciemną.
Przeniknęły mnie na wskroś mury tego ciemnego domu. Dreszczyk niepokoju biegł mi po skórze. Osaczył mnie. Przeszył moje wnętrze. Wypełnił je. Lubię takie literackie doświadczenia. Gdzie nic nie jest do końca oczywiste. Gdzie nie można wszystkiego zaszufladkować.