Nazywam się Ginny Moon. Podobno postrzegam świat inaczej niż większość z was. Mam poważny problem, który muszę jak najszybciej rozwiązać, ale nie mogę się skupić, bo elektroniczne plastikowe dziecko nie przestaje płakać.
Może przestanę je słyszeć, jeśli włożę je do walizki, przykryję kocem i wsunę pod łóżko. Zupełnie jakbym odepchnęła ten hałas w głąb mózgu.
Bo mózg jest wewnątrz głowy. W takim bardzo ciemnym miejscu, gdzie nikt poza mną nic nie może zobaczyć.
Wkładam elektroniczne plastikowe dziecko do walizki i zaczynam zgarniać koce. Kładę je na buzi niemowlaka, potem jeszcze biorę poduszkę i kilka pluszaków. Domyślam się, że za kilka minut hałas ustanie.
Bo żeby płakać, trzeba oddychać.
Wzruszająca historia autystycznej czternastolatki, która szuka bliskości w kolejnej rodzinie zastępczej.
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Data wydania: 2017-09-13
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 352
Tytuł oryginału: The Original Ginny Moon
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Małgorzata Borkowska
Pomijając opis, z którym mamy do czynienia na tylnych okładkach, a który w tym wypadku zrobił na mnie pozytywne wrażenie miałam i mam nadal uczucie, że coś jeszcze ciągnęło mnie do tej pozycji. Nie wiem co to było, ale cieszę się, że się pojawiło, bo książka warta była poświęcenia kilku godzin czasu.
Ginny Moon ma zaledwie czternaście lat. Jednak nie jest zwykłą nastolatką. Zmaga się z autyzmem. Ma za sobą także wiele doświadczeń, ale jak by mało było choroby to to co ją do tej pory spotkało nie było pozytywne i dobre. Nastolatka nie dość, że nie miała prawdziwego domu, nie zaznała w swoim życiu prawdziwej miłości, musiała dbać o siebie, ale też o lalkę. Kiedy, więc pewnego dnia zabrała ją policja i trafiła do rodziny zastępczej byłą przerażona. Już sama zmiana otoczenia dla autystycznej dziewczynki była traumatyczna, a co dopiero fakt, że nie miała przy sobie lalki, która jej potrzebowała i to bardzo. Trzecia rodzina, u której jest najdłużej w końcu kupuje jej lalkę niemowlę by mogła się nim opiekować, ale Ginny nie chce nowej, chce SWOJĄ lalkę! Kłopoty zaczynają się, gdy dziewczynka nawiązuje kontakt z matką, z którą nie powinna go mieć. Problemy dosięgają nie tylko samą nastolatkę, ale też jej nową "na zawsze" rodzinę. I choć autystyczna dziewczyna cieszy się i na swój sposób docenia miejsce i ludzi u których się znajduje to jednak tęskni za swoim rodzinnym domem. Za matką, która ją krzywdziła oraz za swoją LALKĄ.
Kim jest lalka? Dlaczego Ginny tak na niej zależy i czemu twierdzi, że lalka sobie bez niej nie poradzi? Czy nastolatka zniszczy zaufanie jakie wywiązało się między nią a "na zawsze" rodzicami jak ich nazywała? Czy autystyczna dziewczynka na prawdę chce wrócić do rodzinnego domu?
Czytając "Prawdziwą Ginny Moon" wkracza się w całkiem inny świat. Świat przedstawiony nie tylko oczami dziecka, ale na dodatek dziecka chorego na autyzm. Ona postrzega wszystko inaczej z naszego punktu widzenia. Z jej punktu to my działamy inaczej. To wszystko powoduje, że często dochodzi do nieporozumień i problemów. Benjamin Ludwig w naprawdę świetny sposób ukazał nam te kłopoty i niedomówienia. Język jakim się posłużył jest na prawdę godny uwagi. Chciała bym by napisał coś jeszcze, być może w podobnym stylu. W tedy wiem, że nie zawahała bym się przed przeczytaniem. On już skradł moje serce tą książką. Polecam, bo na prawdę warto poświęcić tej pozycji czas. A patrząc na styl, tematykę i objętość jest to na prawdę niewielka ilość czasu.
Więcej na:
www.swiatmiedzystronami.blogspot.com
Świetna, porywająca. Narracja prowadzona w pierwszej osobie przez główną bohaterkę: autystyczną nastolatkę. Świetnie oddany sposób myślenia osoby z ograniczeniami emocjonalnymi.
Piękna, smutna, dramatyczna, ale i budująca.
Przeczytane:2017-10-19, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, Egzemplarz recenzencki,
Nazywam się Ginny Moon. Podobno postrzegam świat inaczej niż większość z was.
Ginny Moon czternastoletnia autystyczna dziewczynka jest bohaterką i narratorką debiutanckiej powieści Benjamina Ludwiga. Ginny mieszka w Niebieskim Domu z Na Zawsze Mamą i Na Zawsze Tatą, ale ciągle nie daje jej spokoju tęsknota za Lalką, która została u biologicznej matki. Sytuację komplikuje fakt, że Na Zawsze Mama niedługo spodziewa się dziecka. Czy Ginny stanie na wysokości zadania w roli starszej siostry? Czy adopcyjni rodzice udźwigną ciężar opieki nad niemowlęciem i opóźnioną w rozwoju nastolatką?
Powieść Prawdziwa Ginny Moon zrobiła na mnie naprawdę duże wrażenie. Sądzę, że odważnym krokiem było powierzenie autystycznej dziewczynce prowadzenia narracji. Ale powiem wam, że dobrze się stało i książka dzięki temu jest bardziej autentyczna. Co prawda czytelnik musi przyzwyczaić się do specyficznego sposobu opowiadania, ale gdy już się przywyknie to lektura książki nie zajmuje dużo czasu.
Wiem, że wszystkich doprowadzam do szału. Widzę, jak dziwnie na mnie patrzą, kiedy mówię. Jestem po prostu półgłówkiem, który tu nie pasuje. Nic nie robię dobrze i ledwie pamiętam, żeby zamykać usta. Nie potrafię się nikim opiekować, więc nie pasuję do żadnego miejsca. Może tylko do jakiejś jaskini albo do zoo…
Prawdziwa Ginny Moon nie jest powieścią łatwą, lekką i przyjemną, ale zdecydowanie jest opowieścią bardzo zajmującą. Książka dotyka dwóch ważnych i trudnych tematów: adopcji i autyzmu. To taki rodzaj historii, która wzrusza, wciąga bez reszty, i nie można o niej zapomnieć.
Należałoby napisać kilka słów o głównej bohaterce powieści Benjamina Ludwiga. Ginny. Jaka jest Ginny? Mimo opóźnienia dziewczynka jest sprytna, szczera do bólu i na swój sposób mądra. Uwielbia liczby i listy zadań. Zawsze chodzi spać i wstaje o tych samych godzinach. Jej śniadanie składa się ciągle z tych samych produktów: płatków, szklanki mleka i dziewięciu winogron. Naiwnie wierzy, że prawie wszyscy mówią prawdę. Zdecydowanie można polubić Ginny, choć zdarzają się momenty, że chciałoby się nią potrząsnąć, żeby zaczęła myśleć. Ale wiadomo, że to może być ogromnie trudne, zwłaszcza gdy jest się autystycznym dzieckiem.
Benjamin Ludwig snuje swoją opowieść nieśpiesznie i tak też, bez pośpiechu powinno się czytać tę książkę. Chociaż przyznaję, że wsiąka się w historię nastolatki i nie zauważa się, że kartki same zaczynają się przewracać. Co jakiś czas zdarza mi się czytać książki, które wywołują wielkie emocje. Prawdziwa Ginny Moon jest właśnie taką książką.
Jak pisałam wcześniej opowieść o autystycznej dziewczynce jest debiutem brytyjskiego pisarza, mocnym, dramatycznym i bardzo udanym. To świetnie skonstruowana powieść obyczajowa, więc jest dla miłośników tego gatunku literackiego. Prawdziwa Ginny Moon mogłaby być dedykowana dla osób, które na co dzień mają kontakt z osobami autystycznymi. Powieść Ludwiga zmusza do zatrzymania się, do refleksji i na pewno nie da o sobie szybko zapomnieć. Zdecydowanie polecam.
Wzruszająca historia autystycznej czternastolatki, która szuka bliskości w kolejnej rodzinie zastępczej.