„Pożegnanie z sobą” to poruszające studium psychologiczne człowieka, który osuwa się wewnątrz siebie tak głęboko, że niemal przestaje istnieć. To również niezwykła opowieść o poszukiwaniu granic prawdy i kłamstwa, o uczciwości wobec samego siebie i o odwadze, dzięki której można stanąć twarzą w twarz ze swoimi największymi lękami.
Bohaterem opowiedzianej historii jest człowiek zmagający się z tajemniczym światem zaburzeń dysocjacyjnych. Jest to zespół schorzeń nie do końca zrozumianych jeszcze przez medycynę, a docierający do masowej świadomości niezwykłością swoich objawów. Amnezja dysocjacyjna, osłupienie dysocjacyjne, czy też fuga dysocjacyjna są przypadłościami dotykającymi wiele osób, które dzień po dniu zmuszone są toczyć walkę o samych siebie. Czy z tej potyczki człowiek może wyjść zwycięsko?
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2020-04-17
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 284
Język oryginału: polski
'' Kiedy jestem zmuszony zetknąć się ze światem rzeczywistym, to napięcie jest tak ogromne, że kiedy już mija, jestem emocjonalnie wyciśnięty, nie ma mnie, nie mam siły żeby trwać (...) Nie mam siły żeby pracować, nie mam siły żeby się relaksować, nie mam siły żeby odpoczywać. Rano budzę się nieobecny. Nie ma mnie we mnie, nie istnieję .''
Gdzieś kiedyś przeczytałam, iż nie ma ludzi normalnych, są tylko jeszcze nie zdiagnozowaniu. To lekko ironiczne powiedzonko, do niedawna wywoływało u mnie tylko delikatny pół uśmiech. Po przeczytaniu książki Pana Jarosława Musialika '' Pożegnanie z sobą '', zaczęłam się zastanawiać, czy aby nie ma w tym cienia prawdy ?. Wszak, do pewnego momentu, główny bohater tej lektury również uchodził za całkiem '' normalnego '' człowieka w jeszcze młodym wieku .
Książka bardzo mi się podobała, począwszy od okładki, która mimo iż nie jest kolorowa, błyszcząca, welurowa, czy jeszcze jakoś inaczej krzykliwa, jest bardzo sugestywna i przyciągająca wzrok . Wśród łososiowo żółtych rozmytych barw widzimy człowieka biegnącego (rozwiane poły płaszcza) przez puste miasto . Od razu czytelnik się zastanawia co i dokąd go tak gna. Kolejna rzec zwracająca uwagę , to konstrukcja rozdziałów . Każdy rozdział zaczyna się od numeracji cyframi arabskimi , tyle tylko że pisanymi słownie, na przykład '' rozdział pięć '', nie piąty , tylko rozdział trzy, cztery, pięć itd. A każdy z tych rozdziałów jest jeszcze podzielony na, jak ja to nazwałam '' scenki '', oznaczane dla odmiany, cyframi rzymskimi . Stylistyka zdań też miejscami odbiega od norm, co moim zdaniem dodaje tej powieści autentyczności i niejakiego pojęcia jak pracuje głowa głównego bohatera, czyli Krzysztofa Ferdynanda . Zdania czasami są szybkie , rwane, jakieś takie klaustrofobiczne, przymiotniki wyrzucane jak strzały z kuszy . A czasami miałam wrażenie że autor brał garść wyrazów, wyrzucał je w powietrze, a one spadając tworzyły całkiem inne niż '' stylistycznie normalne '' zdanie, ale za to jeszcze bardziej mocne, przekonywujące i trafiające w sam punkt.
Jak już wspomniałam wyżej, bohaterem tej historii jest Krzysztof Ferdynand, znany i wzięty architekt, pracujący w dużej renomowanej firmie. Ma około czterdziestki, żonę , którą notorycznie zdradza i dwoje dzieci . Syna i córkę , których tak na prawdę w ogóle nie zna . Czyli '' klasyczna rodzina '' , w której każdy sobie żyje osobno , każdy w swoim pokoju, w swoim osobistym świecie . A razem funkcjonują tylko prawnie, tylko '' na papierze ''. Krzysztof to bardzo ciekawa postać. To co wyprawiał ze swoim życiem, to jakie decyzje podejmował, wywoływało u mnie mnóstwo skrajnych emocji. On sam siebie również nie pojmuje, próbuje ,stara się, lekarze , terapia, w końcu silne leki psychotropowe . Czy to coś da ? czy w końcu Krzysztof spotka sam siebie ? Tego oczywiście wam nie zdradzę, powiem tylko że ja przeczytałam tę książkę z ogromną ciekawością i bardzo szybko . To jedna z tych książek którą jak się już zacznie czytać , to trudno ją odłożyć do jutra . Nawet jak jutro trzeba wcześnie wstać, bo czeka na nas nasze własne życie z jego obowiązkami i zadaniami . Zanurzamy się w świat Ferdynanda i jednocześnie mu współczujemy i jesteśmy na niego wściekli . Jednocześnie tak bardzo chcielibyśmy mu pomóc , a jednocześnie rozsądek nakazywałby nam trzymać się od takiego kogoś jak najdalej .
Podsumowując, lektura tej książki na pewno nie da mi za szybko o sobie zapomnieć. Oceniam ją na siedem gwiazdek (+ jedna dodatkowo dla debiutanta), bo w moim odczuciu, właśnie na tyle zasługuje, za galop myśli i emocji które we mnie wywołała. Za mnóstwo cytatów które sobie wynotowałam i za skojarzenie z pewną piosenką, którą bardzo lubię. Wprawdzie piosenka ta dotyczy (podobno) świetnego skądinąd obrazu Edvarda Muncha - " KRZYK ", jednak ja uważam że doskonale nadaje się jako sportretowanie rozedrganej postaci Krzysztofa. Po zakończeniu czytania miałam pewne obiekcje co do zakończenia książki . Wydawało mi się jakieś takie nie za bardzo udane . Jednak po głębszym zastanowieniu stwierdzam, że jest najlepsze jakie mógłby autor wymyślić. Każde inne byłoby zupełnie nie na miejscu. Jeden mnie tylko męczy problem . Strasznie żałuję że nie udało mi się niczego w necie wyszperać na temat autora . A ja lubię zawsze dowiedzieć się czegokolwiek na temat człowieka który napisał coś co ja przeczytałam, zwłaszcza jeśli jest to tak dobra książka jak '' Pożegnanie z sobą '' Tymczasem o Jarosławie Musialiku nie udało mi się znaleźć nic , nawet nie wiem czy Musialik to jego prawdziwe nazwisko, czy jest to pseudonim . Bardzo jestem z tego powodu nie pocieszona . Na zakończenie mojego wywodu jeszcze jeden cytat z bogatej ich skarbnicy w tej książce , oraz link do wspomnianej wyżej piosenki . Książkę serdecznie polecam
Oto cytat : '' Przeniosłem swój świat z domu na ulicę. Zawsze inną. Ale zawsze z widokiem na samego siebie.''
A oto link : https://www.youtube.com/watch?v=8IaWemVjIhY
Książkę otrzymałam, za co serdecznie dziękuję ,z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl
Książka "Pożegnanie z sobą" zaintrygowała mnie już na poziomie tytułu. Ma on w sobie ogromny ładunek smutku i desperacji. Przed przeczytaniem powieści nie wiedziałam, na czym polega choroba opisana przez Jarosława Musialika. Powiem więcej, nie wiedziałam, że ludzie zmagają się z problemami nazwanymi zaburzenia dysocjacyjne.
Na początek definicja:
"Zaburzenia dysocjacyjne zwane też konwersyjnymi, charakteryzują się częściową lub całkowitą utratą prawidłowej integracji pomiędzy wspomnieniami, poczuciem własnej tożsamości, bezpośrednimi wrażeniami i kontrolą ruchów dowolnych ciała (łac. dissociatio = rozdzielenie)."[1]
Mówiąc prościej ciało i umysł Krzysztofa Ferdynanda, bohatera powieści "Pożegnanie z sobą", w stresowych sytuacjach wyłącza się. Mężczyznę dopada paraliż, a czasami nawet częściowa amnezja. Co doprowadziło go do takie stanu? Czy to tzw. strach przed życiem? Jakie traumatyczne wydarzenia spowodowały, że zdolny architekt, mąż, ojciec, człowiek sukcesu, amant, nie radzi sobie sam ze sobą?
Należy bardzo wyraźnie podkreślić, że jest to powieść, a nie literatura naukowa. Na końcu książki znajdziemy notkę wyjaśniającą, czym są zaburzenia dysocjacyjne, ale na tym koniec. Jarosław Musialik, opowiada o tym jak wygląda życie człowieka, który się z nią zmaga. Towarzyszymy Panu Krzysztofowi na spacerach, podczas wizyt u specjalistów, patrzymy na jego kłótnie z żoną, wpadamy na drinka do przyjaciół. Biegamy po sinusoidzie jego nastojów. Towarzyszymy w dołku i w chwilach euforii.
"Zastanawiałem się, jak można poznawać siebie, kiedy nie zna się własnego życia, kiedy niepamięć je zabiera."[2]
Największa zaleta, ale i wada (a może wyzwanie) powieści "Pożegnanie z sobą" to narracja.
Głos ma główny bohater. Towarzyszymy mu w różnych epizodach z jego życia i to on jest naszymi oczami i uszami. Może nam streścić przebieg wizyty w przychodni, może nam opisać swój spacer, albo usiąść i przeanalizować swój sen.
To jest niesamowite przeżycie, kiedy możemy wniknąć do umysłu innego człowieka, a tym bardziej do umysłu, który nie funkcjonuje normalnie (pytanie jak zdefiniować to co normalne). Możemy znaleźć się w jego skórze, zaangażować się i spróbować dogłębnie poznać jego problemy i radości.
Taki sposób narracji nie jest łatwy w czytaniu. Na taką książkę trzeba mieć odpowiedni nastrój. Trzeba się odpowiednio skupić, żeby z tego, czasami, chaotycznego monologu wyłuskać to co istotne. Trzeba zastanowić się jak zinterpretować dobór i charakter opisanych epizodów.
Podsumowanie
Zawsze kiedy kończę czytać książkę o zaburzeniach psychicznych, towarzyszy mi myśl, że musimy bardzo uważnie obserwować naszych bliskich. Bardzo trudno zauważyć momenty kiedy smutek, czy stres ewoluują w coś poważniejszego. A przecież chcemy jak najlepiej dla tych, których kochamy.
[1] https://www.centrumdobrejterapii.pl/materialy/zaburzenia-dysocjacyjne/ [dostęp: 6.06.2020 r.]
[2] Jarosław Musialik, "Pożegnanie z sobą", wyd. Novae Res, Gdynia 2020, s. 168.
„Pożegnanie z sobą” to poruszające studium psychologiczne człowieka, który osuwa się wewnątrz siebie tak głęboko, że niemal przestaje istnieć. – tak mówi nam początek opisu książkowego debiutu Jarosława Musialika.
Bohaterem powieści jest bliski czterdziestki Krzysztof – ceniony architekt, ojciec dwójki dzieci. Poznajemy go w momencie, kiedy odchodzi z pracy. Jest zagubiony, samotny, a dodatkowo żona notorycznie go zdradza. Z dziećmi zaś relacje Krzyśka są nikłe, przez co sami niewiele o nich wiemy. Ot, klasyczna rodzina „na papierze”, mimo że wszyscy mieszkają razem, to mentalnie są osobno.
Zakochany w sobie narcyz?
Małżonka mężczyzny uważa go za samolubnego narcyza. Twierdzi, że szuka on jedynie uwielbienia. Czuje się odrzucona i niekochana, co jest powodem jej zdrad. Mówi nam o tym fragment, w którym kobieta wypomina mu swoją samotność:
Przez ciebie byłam z Bogdanem i Leszkiem, a teraz z nim. Przez ciebie. Żeby czuć się potrzebna. Potrzebna jako kobieta. By nie być już na śmietniku życia. Niedługo będę miała czterdziestkę, nikt mnie już nie będzie chciał. I zostanę z tobą, żeby mijać się między kuchnią, a salonem, drzwiami wyjściowymi a wejściowymi, schodami w górę i w dół, by leżeć obok ciebie wpatrzona w sufit.
Jednak i on nie pozostaje jej dłużny – co rusz u jego boku pojawia się nowa dama. Możemy zauważyć, że małżeństwo Ferdynandów nie do końca jest zdrowe. Nasz architekt potrzebuje kogoś, kto stale będzie dawał mu poczucie młodości i wspaniałości, zaś jego żona pragnie znów poczuć się kochana, potrzebna, przeżyć drugą młodość.
Zaburzenia dysocjacyjne
Już na samym początku dowiadujemy się, że Krzysztof jest chory na zaburzenia dysocjacyjne. To groźna, nieuleczalna choroba mózgu. Objawia się ona zanikami pamięci, zaburzeniami ruchu i świadomości. Mimo że nie da się jej leczyć, lekarz przepisuje Krzyśkowi leki psychotropowe, które w krótkim czasie go uzależniają. Po tej diagnozie mężczyzna zatraca się w sobie, zaczyna się gubić.
To takie oczywiste, że coś z moją psychiką jest nie tak, a ja nigdy o tym nie pomyślałem. Nawet teraz, szedłem do lekarza, ale przecież do neurologa, prawda? Bo może jakiś defekt mózgu, może nowotwór, ale nie psyche, nie coś, na co mam sam wpływ.
Wielowątkowość drogą do sukces
W Pożegnaniu z sobą spotykamy się z wieloma wątkami o różnych znaczeniach – romans, zdrada, chęć powrotu do normalności. Główny wątek – zmagania z chorobą – autor poprowadził bardzo dobrze. Stopniowo dowiadujemy się coraz więcej. Fabuła jest spokojna, pozwala nam we własnym tempie zaznajomić się z wewnętrznym rozpadem bohatera.
Wątek rodzinny wpleciony w całość pomaga czytelnikowi w oderwaniu się od choroby Krzysztofa. Osobiście, w trakcie czytania, łapałam się na refleksji i porównaniach znanych mi rodzin do rodziny Ferdynandów. Nawet sobie nie wyobrażamy, ilu takich ludzi znamy, mijamy na ulicy, w szkole.
Zdradę odebrałam jako ratunek przed samym sobą, swoimi słabościami i strachem. Ta część fabuły wydała mi się nieco chaotyczna, pełna zaskoczeń. Od wspomnienia wielokrotnych, prawdopodobnie niezbyt znaczących romansów, po pozornie prawdziwą miłość – choć zakazaną. Przyznam, że nie spodziewałam się takiego obrotu spraw, szczególnie że nieco dalej Krzysztof okazuje się być kimś zupełnie innym – zaczyna żałować swoich błędów i staje się osobą w pełni odmienną od tej, którą poznajemy na początku.
Chaotyczność, metafora i obszerne opisy
Tekst obfituje w metafory i liczne epitety. Przymiotniki są bardzo wyszukane i nierzadko idealnie dopasowane do odczuć i myśli czytelnika. Znaleźć można również wiele opisów – obszernych i dokładnych zobrazowań elementów danej sytuacji. Miejsca oraz osoby są tak pięknie przedstawione, że jesteśmy w stanie wyobrazić sobie dane elementy, jakbyśmy tam byli.
Ponadto tekst miejscami staje się wartki, a nawet chaotyczny, aby po chwili zwolnić i niemal się zatrzymać. Pomimo że fabuła nie spieszy się, to utwór zdaje się być czasem klaustrofobiczny, żeby po chwili dać poczucie senności.
Pożegnanie z sobą to pełna życia i emocji historia o tym, jak potrafi nami kierować choroba oraz chęć powtórnego przeżycia młodości. Jarosław Musialik stworzył naturalne postaci, przedstawił codzienne sytuacje oraz ubrał to w niebanalny język i styl. Książka skłania do myślenia oraz weryfikacji swojego dotychczasowego życia. To idealna pozycja dla fanów trudnej, psychologicznej tematyki.
Przeczytane:2020-05-29, Ocena: 6, Przeczytałam, Książki XXI wieku, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2020, 12 książek 2020, 52 książki 2020,
Aby móc przekonać się o tym, jak mocne mamy charaktery, osobowość, odwagę, uczciwość wobec samego siebie nie zdając sobie z tego sprawy, czy wiemy o tym, że na co dzień walcząc, z własnymi lękami musimy zrozumieć je i pojąć to, czy potrafimy i czym one naprawdę nam służą.
Można je pokonać, ale do tego potrzebne jest nam poznanie losów głównego bohatera, z którymi zmaga się, co prawda z własnymi problemami nie mając i nie posiadając wiedzy o swojej chorobie, co mu właściwie jest, poszukując własnej na dany moment tożsamości.
Do przeczytania tej niezwykle opisanej w opisanej historii o tajemniczo brzmiącego dla mnie w powieści obyczajowej pt. '' Pożegnanie z sobą'' autorstwa Pana Jarosława Musialika przekonała mnie zamieszczona z tyłu okładki informacja na jej temat.
Uświadomiło mi to po dogłębnym zapoznaniu się z jej całościową treścią, jak mało wiemy na tematy, na których pytania i odpowiedzi na nie są dla nas samych mocno nurtujące.
Panuje totalna cisza, a otoczenie, które znajduje, się wokół nas totalnie nie rozumie, co nam tak naprawdę dolega?
Krzysztof główny bohater z zawodu jest architektem, żyje on na pograniczu dwóch światów: zawodowy i prywatny oraz otaczająca go współczesna rzeczywistość.
Autor ma niezwykłą umiejętność przedstawienia problemu występującego u głównego bohatera.
Nie ukrywam tego, że autor zaskoczył mnie osobiście ogromną pomysłowością, ale to, z jakim ogromnym zaangażowaniem zrelacjonował nam, jak wygląda życie Krzysztofa, który cierpi zarówno na zewnątrz, jak i na wewnątrz, a przy okazji poprzez ujawnienie jego świata pokazał tak naprawdę czy był rozumiany w swoim środowisku?
Szczególną uwagę zwróciłam na zaprojektowaną przez Panią Magdalenę Muszyńską okładkę, w której na pierwszy rzut oka dostrzegamy spacerującego w oddali tajemniczego mężczyznę, ale nie wiemy, w jaką on podróż się wybiera i czy ona ma jakiś cel w jego życiu?
Historia Krzysztofa powinna nauczyć wielu z nas, że kiedy widzą ludzi cierpiących, którzy poszukują odkryć, swoje rodzinne korzenie o ile nie dane było je im poznać na swojej drodze, ale widzą, że chcą żyć, poszukują ciągle swojego miejsca na ziemi, aczkolwiek czasem z dala oraz od osób, z którymi żyją, na co dzień to powinni ich rozumieć, a wraz z nimi odkrywać to właściwe ja.
Elementem dodatkowym są zamieszczone na samym końcu tej powieści wyjaśniona terminologia pojęć związanych z chorobą występującą u Krzysztofa.
''Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu na kanapie.pl''.
Polecam przeczytać tę powieść.