Wydawnictwo: Dobra Literatura
Data wydania: 2012-09-17
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 288
Język oryginału: polski
Właśnie przed chwilą skończyłam czytać książkę zatytułowaną "Pożądanie mieszka w szafie" autorstwa Piotra Adamczyka. Przyznam się szczerze, że padłam ofiarą chwytu marketingowego. Pomyślałam, że to pozycja napisana przez znanego aktora. Jednak jak się okazało autorem tego utworu jest inny Piotr Adamczyk, który także często odczuwa dyskomfort z powodu tego rodzaju pomyłek. Zdarza się to w różnych sytuacjach, ponieważ nie tylko ja słyszałam o tym dość sławnym aktorze...
Jednak wracając do meritum. Książka ukazuje perypetie redaktora naczelnego "Słowa Polskiego", jednej z bardziej znanych gazet na Dolnym Śląsku. Piotr to samotny, 40-letni mężczyzna, desperacko poszukujący swojej drugiej połówki. W każdej napotkanej kobiecie próbuje ujrzeć to "coś". Ciągle jest wystawiony na liczne próby, gdy zewsząd pojawiają się seksowne kobiety. Nawet otwierając swą skrzynkę pocztową natyka się na tajemnicze emaile od nieznanej Miraim. Stale tęskni za bliskością, ciepłem kobiecego ciała. Jednak najczęściej budzi się samotnie w swym łóżku. Ciągle wspomina swą dawną miłość. Codziennie wystawiony jest na ostracyzm społeczeństwa. Obawia się zwolnienia z pracy. Jednak pewnego dnia wszystko się zmienia. Poznaje Magdalenę. Później zaczyna śledzić byłą dziewczynę tego drugiego Piotra Adamczyka. Zaczyna się wiele dziać.
W tle przygód głównego bohatera możemy natrafić na ciekawe spostrzeżenia autora. O naszej codzienności zdominowanej przez dążenie do zysku. O niebezpieczeństwach czyhających na klienta w hipermarketach. O tym, jak mężczyźni widzą kobiety. O zmianach w doborze tematyki w mediach podyktowanych chęcią wzrostu sprzedaży czy oglądalności. O moim kochanym Wrocławiu, w którym pisarz osadził fabułę. I wreszcie o społeczeństwie - czyli nas samych, którzy ulegamy wszelkim manipulacjom. Zmieniamy się w biernych odbiorców, zalewanych zewsząd nic nie znaczącymi informacjami. Przecież chodzi jedynie o zaszokowanie nas. A ci, którzy próbują przedrzeć się przez ten szum z kulturą wyższą, niestety giną wśród natłoku homogenicznej (seksualno-przemocowej) papki.
I właśnie o tym pisze autor. I nie owija niczego w bawełnę. Wszystko ubarwia ironią i humorem. Momentami odnosiłam wrażenie jakby pisał o sobie. W trakcie lektury często się śmiałam, jednak cała historia nie wydaje się już aż tak wesoła. Dlaczego? Ponieważ ukazuje prawdę o czasach współczesnych. Absurdy z jakimi stajemy twarzą w twarz każdego dnia. O tym jak zatraciliśmy się w nowych technologiach. O tym, że wyznacznikiem wartości człowieka jest to czy można go "wygooglać". Moim zdaniem to wszystko tworzy dość smutny obraz nas samych. I dlatego uważam, że powinniście poznać tą pozycję jak najszybciej. Może jeszcze nie jest za późno, abyśmy się przebudzili...
Bzdury, głupoty, rubaszne żarty i nic nowego w wiadomym temacie. Dowcipasy w stylu kupno prezerwatyw, gdy stoi za tobą kolejka klientów apteki lub oddawanie próbki spermy w publicznej przychodni. Dosyć dziecinne i żałosne. Może spodobać się nastolatkom w wieku gimnazjalnym, wkraczającym w dziedzinę seksu, ale że podoba się (sądząc po komentarzach) dorosłym kobietom? Nie rozumiem i chyba nie zrozumiem. Niemniej jednak próbowałem. Doczytałem więcej niż połowę wypatrując pogłębienia sylwetki bohatera. Może o niesieniu w dorosłym życiu ciężaru dzieciństwa z bidulka i wpływu tamtejszych traum... Nic z tych rzeczy. Masturbacja podczas randtki, prezerwatywy na uszach i inne historie w stylu "Kac Wawa". Poddałem się. Zdecydowanie nie polecam każdemu, kto przeczytał w życiu więcej niż sto książek.
Nowa powieść autora ,,Domu tęsknot" to sensacyjna polsko-niemiecka rodzinna epopeja, z wielką miłością, polityką, sztuką, zdradą i tajemnicą w tle, rozgrywająca...
„Dom tęsknot” to urzekająca opowieść o miłości osadzona w rzeczywistości powojennego Wrocławia. Głównymi bohaterami są nowi lokatorzy poniemieckiej...