Nowa powieść autora ,,Domu tęsknot" to sensacyjna polsko-niemiecka rodzinna epopeja, z wielką miłością, polityką, sztuką, zdradą i tajemnicą w tle, rozgrywająca się głównie w nazistowskich Niemczech.
Charlotte, przedwojenna Berlinianka i córka znanego antykwariusza, zakochuje się w Adolfie Zieglerze, znacznie od niej starszym malarzu i kobieciarzu, protegowanym Hitlera malującym akty ,,prawdziwych, niemieckich kobiet". Wkrótce, pod pretekstem pozowania, staje się jego kochanką, odrzucając zaloty Kristiana. Doroślejący, wciąż zakochany w Charlotte chłopak zaczyna pracę w urzędzie bezpieczeństwa, w tzw. białym wywiadzie szukającym ,,haków" na znane niemieckie osobistości.
Losy bohaterów osobliwego trójkąta splotą się wielokrotnie m.in. w czasie wojny w słynnym ,,salonie Kitty" - ekskluzywnym burdelu, w którym specjalnie przeszkolone dziewczyny wydobywały informacje ze swych wysoko postawionych klientów... Kristian zostanie przeniesiony do Łodzi, do oddziału Głównego Urzędu Rasy i Osadnictwa SS, obok którego placówka Lebensbornu porywała blondwłose dzieci, by je germanizować. Również do Łodzi po latach skieruje się syn Charlotte, któremu, jak się okaże, ktoś ukradł życiorys...
Powieść Adamczyka to nie tylko świetna, trzymająca w napięciu rozrywka ale także . doskonały kryminał historyczny, pełen prawdziwych postaci, zdumiewających ciekawostek i plastycznych opisów znanych zdarzeń, w które uwikłani są bohaterowie. Czytelnik nie może też pozbyć się wrażenia, że w swojej wymowie jest to boleśnie aktualna opowieść o ogromnych nadużyciach władzy, tłumaczącej się, że została wybrana w demokratycznych wyborach...
Wydawnictwo: Agora
Data wydania: 2018-05-23
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 536
Język oryginału: polski
Miała to być „sensacyjna polsko-niemiecka rodzinna epopeja, z wielką miłością, polityką, sztuką, zdradą i tajemnicą w tle (…)”. Dlatego po nią sięgnęłam, nie znając wcześniej autora, nic o nim nie wiedząc, niczego się nie spodziewając. Niestety rozczarowałam się. Pierwsza połowa pachnie romansem, niestety nie najwyższych lotów. Ponieważ ciekawi mnie temat Lebensborn, oprócz tego mieszkam w Łodzi – czyli tam, gdzie dzieje się część akcji – doczytałam do końca. Temat rzeczywiście świetny, dający ogromny potencjał. Praktycznie nikt o tym jeszcze nie pisał, mało wiadomo na ten temat. Szkoda, że ten potencjał został zmarnowany. Niestety nie kupuję tego, nie porwało mnie.
Oprócz tego błąd ortograficzny – niedopuszczalne dla mnie.
„Czuję tęsknotę całym ciałem. Ona jest we mnie. W mojej głowie, w moim sercu, w brzuchu, dłoniach i nogach. Z tej tęsknoty nogi każą mi gdzieś iść, ale ja nie wiem gdzie. Ręce każą mi dotykać, a ja nie wiem kogo. Usta chcą całować, ramiona obejmować, a uda bardzo chcą ulec. I w środku aż mnie piecze od tego. I ssie, jakby chciało mnie wypić przez rurkę. Tak, to właśnie czuję najbardziej. Moja tęsknota to takie uczucie, jakby od środka coś mnie wypijało przez rurkę”.
Jeśli powyższy fragment do Was przemawia, to czytajcie. Ja nie polecam.
"Ferma blond" jest to sensacyjna polsko-niemiecka rodzinna epopeja. Życie bohaterów i ich losy przedstawione są w dwóch różnych czasach. Z jednej strony mamy historię, która rozgrywa się w nazistowskich Niemczech, a z drugiej strony, w czasach obecnych, w Polsce.
Cofając nas do przeszłości, autor przedstawia nam młodą dziewczynę. Charlotte jest berlinianką i często pomaga ojcu w jego antykwariacie. Tam spotyka znanego malarza i zaczyna się w nim podkochiwać. Różnica wieku pomiędzy nimi jest bardzo duża, lecz dziewczyna zupełnie nie zwraca na to uwagi. Mija sporo czasu, a młodzieńcza miłość nie gaśnie, wręcz jest coraz głębsza. Jej uczucie do Adolfa Zieglera musi w końcu znaleźć swoje ujście. Czy je znajdzie? Mężczyzna ten, obiekt westchnień Charlotte jest malarzem, maluje dla samego Hitlera. Na jego obrazach znajdują się akty kobiet, o pięknych kształtach. Jego zamiłowanie do malowania nagich ciał nie jest jednoznaczne z tym, iż jest on kobieciarzem, jednak na nieszczęście dziewczyny, niestety nim jest. Młodej kobiecie w końcu udaje się zostać jego kochanką i jednocześnie odrzuca zainteresowanie jej osobą Kristiana. Chłopak jednak nie może o niej zapomnieć. Wybucha wojna, każdy z tych bohaterów ma swoje sprawy, którymi się zajmuje, jednak los sprawia, że ta trójka w tym samym czasie znajduje się w tym samym miejscu, a jest nim ekskluzywny burdel, który kryje się pod nazwą "Salon Kitty". W tym miejscu przebywają kobiety, które wcześniej zostały specjalnie przeszkolone i ich zadaniem jest wydobycie jak największej ilości informacji od swych klientów, którzy z całą pewnością nie są zwykłymi ludźmi. Z Niemiec przenosimy się do Łodzi. Czego tym razem możemy się spodziewać? Na co autor chce nam otworzyć oczy? Znajdujemy się w placówce Lebensbornu, tytułowej "Fermie blond". Stworzono ją do rodzenia dzieci, które mają być przyszłością Niemiec. To tutaj trafiają porwane dziewczęta, o włosach blond.
Dzieje się wiele, niestety nie są to wydarzenia miłe, lecz wstrząsające.
Po latach na "Fermę blond" trafia syn Charlotte. W jakim celu? Wiadomo tylko jedno, jego życiorys został skradziony...Ciężko jest zdobyć jakiekolwiek informacje o tym ośrodku, komuś ewidentnie zależało na tym, aby jego istnienie wykreślić z kart historii.
Muszę przyznać, że Piotr Adamczyk podjął się bardzo trudnego tematu. Druga wojna światowa, to nie są czasy, o których łatwo jest napisać. Z trudem się czyta o tym wszystkim co się wydarzyło, o całym cierpieniu, przez które przeszli ludzie. Jeszcze ciężej jest napisać o czymś, o czym nikt nie chce mówić, a wszelkie tropy prowadzą donikąd. Wszystkie ślady są zacierane, czy też ludzie nie chcą pamiętać? To co jest niewygodne dla niektórych, nie oznacza, że nie istniało. Z tym zmierzył się autor i napisał na ten temat tak prawdziwie, że trudno mu nie uwierzyć. Jeżeli faktycznie w historii te zdarzenia, te fakty miały miejsce, to każdy powinien je poznać. Jestem jedną, małą cząstką, która tę historię poznała, którą ona wstrząsnęła. Chciałabym nie uwierzyć w to, o czym autor napisał. Tak by było najprościej. Lecz czy nie należałabym wtedy do osób, które niewygodne tematy zamiatają po prostu pod dywan? Byłabym, a tego nie chcę. Dlatego wierzę w to o czym napisał Piotr Adamczyk.
Przeczytałam w swoim życiu niejedną książkę o drugiej wojnie światowej i nie da rady napisać, że już nic mnie nie zszokuje, gdyż każda kolejna równie mocno mną wstrząsa. Tym razem również, historia wywołała we mnie falę uczuć, których skali nie da się opisać. Jestem pewna, że nikt obok tej książki nie przejdzie obojętnie, bo po prostu się nie da. Nie da się zapomnieć tego, o czym napisał Piotr Adamczyk. Autor poruszył wiele ważnych tematów, które działy się podczas drugiej wojny światowej, między innymi napisał o uprowadzanych w tych czasach dzieciach, młodych dziewczynach, o eksperymentach medycznych. Jak również poruszony został temat kradzionych dzieł sztuki.
Gdy dostałam tę powieść, położyłam ją w swojej domowej biblioteczce na półce, miała czekać na swoją kolej. Jednak stało się tak, że jednego dnia napotkałam na kilka opinii na jej temat, które były naprawdę dobre. Wzbudziły we mnie ciekawość. Odłożyłam na bok książkę, którą wtedy czytałam i powiedziałam do siebie, że przeczytam choć kilka stron aby zobaczyć, czy faktycznie jest tak wciągająca, jak napisali o niej inni. I stało się tak, że przepadłam. W każdej wolnej chwili brałam ją do ręki i czytałam, nie mogłam się od niej oderwać. Po prostu musiałam ją czytać, chciałam wgłębić się w tę historię. Uważam, że inni również powinni ją poznać.
Uczucia jakie wywołała we mnie "Ferma blond" były przeróżne. Mogłabym tu wymienić ich mnóstwo, ale nie zrobię tego, gdyż i tak nie jestem w stanie o każdym się rozpisać. Z całą pewnością nie należą one do tych radosnych, wszystkie pogrążały mnie w smutku.
Nie zapomnę tej historii.
biblioteczkamoni.blogspot.co.uk
Czy po dosłownie kilku przeczytanych rozdziałach można ulec zauroczeniu? Zdecydowanie tak! Czytając najnowszą powieść Piotra Adamczyka „Ferma blond” wprost przepadłam i nie mogłam się od niej oderwać.
Po przeczytaniu opisu nie przypuszczałam, że książka wywrze na mnie tak ogromne wrażenie. „Ferma blond” to sensacyjna polsko-niemiecka rodzinna epopeja rozgrywająca się w nazistowskich Niemczech oraz w dzisiejszej Polsce. Tłem są miłość, polityka (za którą nie przepadam i niekoniecznie lubię czytać książki z tym wątkiem), sztuka oraz zdrada i tajemnica. Córka znanego antykwariusza Charlotte zakochuje się w Adolfie Zieglerze, znacznie starszym od niej malarzu i kobieciarzu. Adolf jest także protegowanym samego Adolfa Hitlera a jego „specjalnością” są akty tzw. „prawdziwych, niemieckich kobiet”. Jednym z ważniejszych bohaterów jest też zakochany w Charlotte Kristian, który zaczyna pracę w urzędzie bezpieczeństwa. Ku rozpaczy Kristiana Charlotte postanawia pozować Adolfowi do aktów. Losy bohaterów splotą się wielokrotnie m.in. w słynnym w czasie wojny „salonie Kitty”, czyli ekskluzywnym burdelu, w którym przeszkolone dziewczyny wydobywały informację ze swych wysoko postawionych klientów. Ich losy splotą się także w Łodzi, gdzie mieściła się placówka Lebensbornu. Owa placówka to tytułowa „Ferma blond”, to w niej rodziły się przyszłe pokolenia Niemców, do niej porywano jasnowłose dziewczęta w celach prokreacyjnych.
Lebensborn odegra bardzo ważną rolę. Niemiecki polityk Michael, przeglądając pamiątki po zmarłej matce, odnajdzie wielką tajemnicę. Matką chłopaka była Charlotte. Chłopak zacznie podejrzewać, że nie zna prawdy o swoim pochodzeniu, prawdopodobnie ktoś mu ukradł życiorys i nie może być prawdziwym Niemcem. Tajemniczy ośrodek stanie się przedmiotem śledztwa.
Kilkakrotnie podczas lektury wyrwało mi się stwierdzenie: „jakie to jest dobre”. Ta książka wciąga od pierwszych stron, ba, książka się „sama czyta”. Przyznam szczerze, że byłam tak zaaferowana śledzeniem losów Charlotte, że zapomniałam, że na chwilę o postaci Michaela. Uspokajam, „Ferma blond” nie jest głupiutkim czytadłem dla kobiet. Nie! To książka bardzo inteligentna o niezwykłej umiejętności opowiadania czytelnikowi mrocznej historii w lekkiej i barwnej tonacji. Opisuje życie społeczeństwa ukształtowanego przez kult jednostki Adolfa Hitlera, życie w nazistowskich Niemczech, a ten temat nie jest łatwy i przyjemny, zwłaszcza że się wie o wszystkich popełnionych zbrodniach podczas II wojny Światowej. Czym zatem doprowadziła mnie do zauroczenia? Autor przede wszystkim maluje słowem. Stworzył fascynującą powieść pełną emocji, namiętności odnosząc się do sfery cielesności i seksualności. O cielesności, pożądaniu, wstydu, tęsknot a przede wszystkim do prokreacji. Kobiecość została przedstawiona tutaj jako siła, która zdecydowanie wygrywa z męskością. Cielesność jest ukazana jako wyzwolenie i destrukcja. Ale to kobieta jest zwyciężczynią. Jak udało się autorowi tak wiernie oddać wszystkie emocje, która odczuwa zakochana kobieta? Jestem pod wielkim wrażeniem. Wydarzenia pojawiające się w książce są oparte na faktach, zostały przez autora sfabularyzowane. Mroczna historia Lebensbornu związana jest z ideologią zafascynowanego Hitlerem społeczeństwa. Autor bada ten wątek i decyduje się na wprowadzenie go do swojej powieści. Ciekawa historia związana z ideologią hodowania rasy, porywaniem jasnoblond dzieci o niebieskich oczach łączy się z wątkiem skomplikowanej intrygi, która doprowadzi dwóch kuzynów aż do Łodzi. Wspomniałam też, że autor maluje słowem. Sztuka jest także obecna, mamy malarza Adolfa, który nazywany jest także „malarzem włosów łonowych”. Adolf poszukuje idealnej kobiety, którą pokaże w akcie, jako przykład prawdziwej Niemki. Sztuka jest także obecna poprzez motyw zawłaszczenia obrazów. Autor stworzył intrygę z obrazami w tle, która jednako ukazuje nam znaczenie dokonywanych przez nas wyborów.
Czy w czasach wojny można być porządnym człowiekiem? Czy w czasach niestałości, zawirowań społecznych można zachować kręgosłup moralny? Czy w czasach fascynacji rozrodem możliwa jest prawdziwa miłość? To już musicie sprawdzić sami. Dodatkowym plusem jest wprost wylewający się humor. „Ferma blond” gwarantuje, że przepadniecie z książką na kilka godzin. Nie będziecie mogli się oderwać. Polecam!
„Dom tęsknot” to urzekająca opowieść o miłości osadzona w rzeczywistości powojennego Wrocławia. Głównymi bohaterami są nowi lokatorzy poniemieckiej...
Mógłbym się nazywać Al Pacino, a nazywam się Piotr Adamczyk. Inicjały niby takie same. Zaczynamy się podobnie, ale dalej jest już zupełnie inaczej. Mógłbym...
Przeczytane:2019-01-04, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2019,
Sięgając po „Fermę blond” Piotra Adamczyka miałam spore obawy, że okaże się to przereklamowaną historią, wabiącą czytelników chwytliwym tematem (chociaż zaintrygowąła mnie okładka - taka skromna, a przecież - gdyby chodziło o chwyt reklamowy - powinna być wyzywająca). Nie znałam innych książek autora, więc tym bardziej nie wiedziałam, czego się spodziewać. Zostałam mile zaskoczona. Nawet bardzo mile! Ta książka to spotkanie z historią (taką przez wielkie H) i sztuką, ale też – obraz przedwojennej i wojennej codzienności przedstawiony oczami uwikłanych w tę Historię ludzi.
Autor porusza trudny temat – głównym motywem jest właśnie tytułowa ferma, czyli ośrodek, w którym hitlerowcy starali się „hodować” przedstawicieli swojej czystej rasy, pracować nad jej doskonaleniem i rozwojem. Oprócz tego mamy obraz coraz silniej przenikających do umysłów Niemców i Niemek idei nazistowskich, szeroko rozpowszechnioną propagandę, która wręcz poraża swoim rozmachem i absurdalnością; mamy nawoływanie do rozmnażania się, aby wzmacniać potęgę rasy aryjskiej, a w tle jeszcze – handel dziełami sztuki (tymi, które przeznaczono do spalenia, jak i tymi, które grabiono lub odkupowano za bezcen od idących na śmierć). Jest też wątek nieludzkich eksperymentów pseudomedycznych prowadzonych w obozie w Dachau, no i jest historia miłosnego trójkąta – młodej dziewczyny Charolotte, zakochanego w niej Kristiana oraz wyuzdanego, zepsutego malarza, ulubieńca Hitlera – Adolfa Zieglera (postać autentyczna).
Książka bardzo mi się spodobała – jest odważna, napisana bez kompleksów, z dużym rozmachem i w bardzo plastyczny sposób. Niesamowite są opisy łódzkiego getta, obozu w Dachau, berlińskich ulic i biur rządowych. Autor wspaniale potrafił nakreślić nastroje panujące w tym okresie, a także stworzył klimat, który pochłania czytelnika i zostaje w nim na długo po skończeniu lektury. Bardzo intrygującym zabiegiem jest w tej książce opisywanie rozmaitych dokonań nazistowskich wynalazców czy lekarzy – oraz oddźwięk ich odkryć trwający w czasach nam współczesnych (firmy farmaceutyczne wykorzystujące badania na więźniach obozów, samochodowe, projektanci mody – jak choćby Hugo Boss projektujący mundury dla nazistów).
To, co mi się nie spodobało (choć nie jest to zarzut jakiegoś wielkiego kalibru), - to zbyt wiele wątków pobocznych. Miałam trochę takie wrażenie, jakby autor chciał za wszelką cenę zaprezentować nam wszystko, czego się dowiedział, zbierając materiały do książki (a widać wyraźnie, że musiał przeanalizować całe mnóstwo pism, książek i opracowań, bo jego wiedza jest naprawdę imponująca). Trochę to rozmywa obraz i odwraca uwagę od głównego wątku – choć z drugiej strony, są to rzeczy bardzo ciekawe i skłaniające do samodzielnych poszukiwań i badań.
Przyznaję, że czytam sporo książek o tematyce wojennej, a ostatnio wydawanych jest bardzo dużo – niestety, ilość rzadko idzie w parze z jakością. Denerwuje mnie, kiedy ktoś traktuje taki temat jako towar do sprzedania i gra na najniższych instynktach, żeby się dobrze zareklamować. Piotr Adamczyk tego uniknął – jego powieść prezentuje naprawdę wysoki poziom, bez szukania taniej sensacji i bez potrzeby zaszokowania czytelnika za wszelką cenę – tematy, które porusza, są wystraczająco szokujące i intrygujące, i autor nie musi uciekać się do tanich chwytów. Jego książka jest dopracowana, głęboko przemyślana i po prostu ciekawa. To jedna z tych lektur, o których długo się pamięta, nad którymi człowiek się zamyśla, zastanawia.
„Ferma blond” spodoba się miłośnikom historii i książek z historią w tle, ale myślę, że także miłośnicy powieści obyczajowych nie będą zawiedzeni. Styl Piotra Adamczyka przypomina mi trochę pisanie Macieja Siembiedy – obaj autorzy czerpią z historii i potrafią stworzyć powieści, które wciągają czytelnika bez reszty.
Na pewno nie było to moje ostatnie spotkanie z Piotrem Adamczykiem – bo spodobał mi się styl, w jakim snuje swoją opowieść, a także bardzo zaimponowało mi staranne przygotowanie tła historycznego.
Podsumowując: „Ferma blond” to bardzo ciekawa i wciągająca książka, poruszająca trudne tematy i dająca do myślenia. Polecam wszystkim, którzy lubią głębokie lektury, które pozostają w duszy.