Poza krawędź świata

Ocena: 6 (2 głosów)
Próba przedstawienia pełnej historii wyprawy Magellana, opowieść o intelektualnej i fizycznej odwadze, samotności i zaślepieniu, olśniewających odkryciach i bajkowych mirażach, podróż po świecie wyłaniającym się ze średniowiecza i wkraczającym w epokę renesansu. A także barwny obraz do dziś mało znanych ludów i zamieszkanych przez nie lądów oraz pasjonująca kronika zmagań o władzę nad światem.

Informacje dodatkowe o Poza krawędź świata:

Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2005 (data przybliżona)
Kategoria: Podróżnicze
ISBN: 9788373015753
Liczba stron: 408

więcej

Kup książkę Poza krawędź świata

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Poza krawędź świata - opinie o książce

Avatar użytkownika - nureczka
nureczka
Przeczytane:2016-10-13, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2016,
Wśród koszmarów mego dzieciństwa poczesne miejsce zajmuje stołówkowy kompocik - ciepławy, obrzydliwie słodki, doprawiony goździkami. Jeszcze wyżej plasuje się kaszka manna na mleku z cynamonem - plułam tym paskudztwem dalej niż widziałam. Do tej pory nienawidzę goździków i cynamonu (ubocznym skutkiem tej awersji jest niechęć do szarlotki). I pomyśleć, że były czasy, gdy goździki, cynamon, pieprz czy gałka muszkatołowa - przyprawy, które dziś od niechcenia kupujemy za grosze w supermarketach - ceniono nie tylko bardziej niż złoto, lecz nawet bardziej niż ludzkie życie. Do tych właśnie czasów - epoki wielkich odkryć geograficznych - przenosi nas znakomita książka pióra Laurence'a Bergreena ,,Poza krawędź świata". Znany amerykański historyk i biograf tym razem zabiera czytelników w rejs dookoła świata, rejs, który odbędziemy wraz z dowodzoną przez Ferdynanda Magellana Armadą Molukańską. Od razu zaznaczę - książka Bergreena nie jest powieścią. To bardzo rzetelna pozycja popularnonaukowa, przeznaczona nie tyle dla miłośników powieści awanturniczo-przygodowych, co dla czytelników ciekawych świata, pragnących dowiedzieć się więcej o podróży ustępującej sławą jedynie wyprawie Krzysztofa Kolumba. Jeśli należysz do tego grona, ,,Poza krawędź świata" zachwyci cię i wciągnie. Określenie ,,popularnonaukowy" jest bardzo pojemne. Część zaliczanych do tej kategorii książek to pozycje bardziej ,,popularne", inne ciążą raczej ku składowej ,,naukowe". ,,Poza krawędź świata" bez wątpienia zalicza się do tej drugiej kategorii. Nie znajdziemy tu ani uciesznych anegdotek, ani pikantnych ploteczek z przeszłości, nie ma wyssanych z palca sensacji mających przyciągnąć masowego czytelnika. Są jedynie fakty. Sprawdzone i udokumentowane, ale przez to wcale nie mniej interesujące. Każda przeczytana strona po raz kolejny potwierdza nieco już wyświechtane, ale jakże prawdziwe stwierdzenie, że realne życie jest po stokroć ciekawsze od najwymyślniejszej fikcji. Także język książki jest bardziej ,,naukowy" niż popularny. Ekonomia języka jest wręcz zadziwiająca. Weźmy pierwsze z brzegu zdanie: ,,Nazwisko Haro pochodziło od miasta w północno-środkowej Hiszpanii, kwitnącego ośrodka produkcji win oraz skupiska żydowskich złotników i bankierów, którzy zagrożeni w czternastym wieku wygnaniem zdecydowali się na zmianę wyznania i przyjęli chrześcijańskie nazwiska." (s. 50) Na pierwszy rzut oka nie ma w nim nic specjalnego, ale spójrzmy dokładniej. Ileż informacji w nim zawarto! Oprócz rzeczy oczywistych, czyli jakiej narodowości i wyznania był Cristóbal Haro, dowiadujemy się także o istnieniu miasta, o jego położeniu, mieszkańcach i historii. Toż inny autor zrobiłby z tego zdania pół rozdziału albo i cały. U Bergreena każe zdanie, każdy akapit napakowane są wiedzą niczym wielkanocny pudding rodzynkami. Cóż za miła odmiana po rozdętych do nieprzyzwoitości sagach. Całości ,,naukowego" charakteru dopełnia obszerna bibliografia i bardzo staranny indeks. Dobór takiego, a nie inny języka, czyli formy, jest prostą konsekwencją zaplanowanej starannie treści. Aż dziw bierze, jak wiele informacji udało się umieścić na niespełna czterystu stronach. Autor dołożył wszelkich starań, by pokazać nie tylko co i jak się stało, lecz także, by wytłumaczyć, dlaczego stało się tak, a nie inaczej. Zarysowane z rozmachem tło historyczne, skrupulatny, a jednocześnie porywający opis oplatającej ówczesną Europę sieci powiązań i zależności pozwalają lepiej zrozumieć bieg wypadków. Uświadamia nam też skalę przedsięwzięcia i ogrom determinacji ówczesnych ludzi. Dziś, gdy średnio rozgarnięty gimnazjalista wie na temat geografii więcej niż najtęższe umysły tamtych czasów, gdy w najodleglejsze miejsca świata doprowadzi nas nawigacja satelitarna, trudno wyobrazić sobie, czym były podróże w czasach Magellana. W czasach, gdy mapy były najpilniej strzeżonymi dokumentami wagi państwowej, pozbawiona kontaktu z resztą świata załoga statku przez długie miesiące mogła liczyć wyłącznie na siebie, a życie ludzkie nie było w cenie, żeglarski fach wymagał żelaznego charakteru. W porównaniu z osiągnięciami tamtych ludzi lot na Księżyc jest równie niebezpieczny jak popołudniowy niedzielny spacer. Jest więc praca Bergreena opowieścią o ludziach i ich czasach. Opowieścią o odwadze, determinacji, ale także o ambicji, żądzy władzy i bogactwa. Ale nie tylko o tym. To także rzecz o przygodzie, o poznawaniu świata, o odkrywaniu nowych miejsc, o spotkaniach z nieznanymi ludami, z egzotyczną przyrodą, z zadziwiającymi obyczajami. Opowieść nie tylko wciągająca, ale i zachęcająca do dalszych, samodzielnych poszukiwań. Podczas lektury niejedną godzinę spędziłam próbując wytropić w Internecie mapy, zdjęcia i dodatkowe informacje. Jeśli ja, mająca niejeden siwy włos na głowie, tak zareagowałam, to co dopiero młodszy czytelnik! Lektura książki Bergreena może być dla niego początkiem nowej fascynacji i wielkiej intelektualnej przygody. I last but not least. Dawno już nie widziałam tak pięknie wydanej książki. Twarda okładka, obwoluta, przepiękna szata graficzna, wysokiej jakości kolorowe ilustracje, a do tego, o cudzie nad cudy!, książka nie jest klejona, tylko szyta. Wiem, że to myśl płytka, ale nawet dla samego wyglądu, dla przyjemności obcowania z pięknym przedmiotem, warto mieć ,,Poza krawędź świata" na półce. Powiem krótko - ,,Poza krawędź świata" to mocny kandydat do tytułu mojej prywatnej książki roku.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Kominek
Kominek
Przeczytane:2015-04-02, Ocena: 6, Przeczytałem, Książka tygodnia, Mam,
Zanim sięgnąłem po książkę 'Poza krawędź świata' świadomość tego, kim był Ferdynand Magellan i czego dokonał, była wyjątkowo mglista. Coś wiedziałem, ale nie dążyłem do tego, aby poszerzyć mą wiedzę. Dopiero Laurence Bergreen otworzył mi oczy i zabrał w równie pasjonującą i pełną przygód podróż, jak miało to miejsce bez mała pięć wieków wstecz. Dzięki staraniom Domu Wydawniczego REBIS jest to pięknie wydana publikacja, która co ważne nie jest klasyczną powieścią, a raczej żywą relacją dotykającą podróży dookoła ziemskiego globu. Nie zmienia to jednak faktu, że ma walory najlepszej powieści przygodowej i sensacyjnej w jednym. To, co wartym jest podkreślenia na początku - Ferdynand Magellan zanim został kapitanem generalnym Armady Molukańskiej nie miał łatwego życia i musiał wiele przejść, a także doświadczyć, aby zyskać uznanie w oczach świata. Przez lata zabiegał o możliwość zorganizowania wyprawy do Wysp Korzennych u króla Portugalii, Manuela. Ten jednak przez lata nim gardził i odmawiał jej sfinansowania. Ostatecznym krokiem, jaki podjął Magellan, aby ziścić swoje odwieczne marzenia było przedstawienie swojego pomysłu królowi Hiszpanii, Karolowi I i raz na zawsze pozostawienie swojej ojczyzny Portugalii za sobą. Jednak zanim wypłynął w morze musiał się jeszcze wielokrotnie zmierzyć z zawiścią, niedowierzaniem w jego umiejętności udowadniając na każdym kroku, że jest właściwą osobą na właściwym miejscu. Laurence Bergreen zawarł w swoim dziele 'Poza krawędź świata' historię tak niezwykłą, aż trudną do uwierzenia. A jednak świadomość, że Armada Molukańska nieświadoma tego po raz pierwszy w historii opłynęła kulę ziemską, temu nikt w żaden sposób nie może już zaprzeczyć. Dzięki autorowi jest to opowieść zaskakująca pod każdym względem, o zmaganiach Magellana i jego podkomendnych zarówno z żywiołem, jakim jest morze, inne w każdej części świata, jak też z własnymi słabościami, ułomnościami, czy też buntem, który również miał miejsce w trakcie wyprawy. Nie bez znaczenia jest też fakt poszukiwania tajemniczej cieśniny, co, do której członkowie wyprawy wiedzieli, że gdzieś jest, ale czy jest na pewno, tego nikt nie mógł być pewien: '(...) Przeprawa Magellana przez cieśninę jego nazwiska jest uznawana za największy wyczyn w historii eksploracji morskiej. Osiągnięcie to było, być może, nawet większe od odkrycia Nowego Świata przez Kolumba, ponieważ Genueńczyk do końca życia pozostawał w nieświadomości, gdzie dotarł i co osiągnął, w następstwie, czego wprowadzał też w błąd innych. Magellan natomiast doskonale wiedział, czego dokonał, wiedział też, że w końcu zaczął korygować wielki błąd nawigacyjny Kolumba.' Mógłbym napisać obszerne dzieło omawiające 'Poza krawędź świata', bo pokazanie tej książki w kilku słowach nie jest do końca możliwe. I choć jest ich obecnie znacznie więcej, niż kilka to jednak warto mieć na uwadze fakt, iż choć z wyprawy po trzech latach wrócił tylko jeden statek widmo ze skrajnie wyczerpaną załogą, to właśnie dzięki nim, ich świadectwu, opowieściom obecnie wiemy to, co już na zawsze wpisało się złotymi zgłoskami do annału odkryć i eksploracji morskich. Jestem i jeszcze długo będę pod wielkim wrażeniem tego, co udało mi się poznać, dotknąć, odkryć wraz z autorem. Dotrzeć tam, gdzie dotarli nieliczni, zobaczyć to, co ujrzeli również nieliczni i przeżyć tak wyjątkowe zjawiska, których prostym słowem nie da się opisać, to samemu trzeba odkryć i przeżyć. '(...) Nie tak Magellan wyobrażał sobie koniec swego życia, pisząc testament podczas pełnych napięcia miesięcy przygotowań w Sewilli. Niedane mu było umrzeć z godnością i pobożnie, jak na chrześcijańskiego rycerza przystało. Co więcej, miało się okazać, że za jego duszę nie będą się modlić żadni ubodzy, w jego imieniu nie będą rozdawane żadne datki, a w sewilskich kościołach nie zostaną odprawione w jego intencji żadne msze.' I choć nie umarł tak, jakby sobie tego życzył i nie pochowano go tak, jak tego oczekiwał w testamencie to jednak świadomość tego, czego dokonał jest jego najlepszym i najbardziej okazałym pomnikiem na jego grobie. http://koominek.blogspot.com - dwadzieścia siedem tematycznych szufladek i zapewne na nich się nie skończy, zapraszam w odwiedziny do bloga, aby klimat Kominka oczarował Cię bez reszty... http://koominek.blogspot.com - dwadzieścia siedem tematycznych szufladek i zapewne na nich się nie skończy, zapraszam w odwiedziny do bloga, aby klimat Kominka oczarował Cię bez reszty...
Link do opinii
Reklamy