Ekscytujący thriller fantasy, idealny dla fanów serii Dary Anioła Cassandry Clare i Igrzysk Śmierci Suzanne Collins
Quin, Shinobu i John mieli zostać Poszukiwaczami i chronić słabszych. W dniu składania przysięgi John nie zostaje dopuszczony do objęcia tej zaszczytnej funkcji, a wszystko, w co Quin wierzyła, okazuje się kłamstwem. Zgodnie z tajemnym planem ojca Quin wyszkolono na zabójczynię. Czy udaremni intrygę i przechytrzy spiskowców?
Wydawnictwo: Uroboros
Data wydania: 2016-08-31
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 476
Tytuł oryginału: Seeker
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Bartłomiej Ulatowski
Główni bohaterowie: Quin, Shinobu i John są szkoleni do zostania Poszukiwaczami, którzy za pomocą swoich umiejętności mają uczynić świat lepszym miejscem. Jednak przez pewne wydarzenia John nie zostaje dopuszczony do złożenia przysięgi, natomiast pozostała dwójka dowiaduje się, że próba przed przystąpieniem do grona Poszukiwaczy nie jest tym, czego się spodziewali.
Od tej pory przyjaciele będą zmuszeni do postawienia się zaborczemu ojcu Quin, a także ukochanemu dziewczyny, który dopuścił się zdrady.
Pierwszą rzeczą jaka rzuciła mi się najbardziej w oczy jest to, jak autorka ukazała zmiany, które zaszły w bohaterach. Quin, która na początku jest bardzo posłuszna swojemu ojcu i robi wszystko co jej każe, zmienia się nie do poznania i bierze swoje życie we własne ręce. Shinobu, ucieka z poprzedniego miejsca zamieszkania, aby odciąć się od wspomnień i z Poszukiwacza zmienia się w zwykłego nurka. John natomiast, który był najbardziej cichą postacią, zmienia się o 180 stopni i staje się bezwzględnym zabójcą, który zniszczy wszystkie przeszkody, które staną mu na drodze do odzyskania cennej dla niego rzeczy.
Kolejną rzeczą, która bardzo mi się spodobała jest to w jaki sposób autorka przedstawia czytelnikowi opisywane zdarzenia. Szczegółowe, ale bez przesady opisy miejsc, dzięki czemu można z łatwością sobie je wyobrazić. Płynność akcji, gdzie wszystko dzieje się prawie że po kolei, a dzięki temu odbiorca nie gubi się w wątku- jest również jak najbardziej na plus.
Mimo, że chwilami ciężko było mi się połapać z imionami i różnymi nazwami, to książkę czytało się bardzo przyjemnie i sama nie wiem kiedy przewracałam kolejne strony. Historia Quin i jej przyjaciół mnie porwała i przyznaję się, że w pewnym momencie pod koniec się wzruszyłam i nie do końca wierzyłam w to co się tam dzieje. Oczywiście powieść nie opiera się głównie na grupie Poszukiwaczy i uciekaniu przed przeszłością, ale pojawia się również wątek miłosny (w tym przypadku: trójkąt miłosny, który o dziwo nie przeszkadzał podczas czytania), a że ja uwielbiam wątki miłosne i romanse, no to książka z marszu otrzymuje ode mnie jakieś +10 do fajności.
Z niecierpliwością czekam na to, aż będę mogła przeczytać następne tomy :)
Pisząc tę recenzję jestem zła na siebie i ludzi. Ludzi którzy weszli na LubimyCzytać i dali tej książce złą ocenę, kiedy ja byłam tak zachwycona tą historią. Przez to zaczęłam szukać w Poszukiwaczce elementów, które nie spodobały się tak wielu osobom i wiecie co? Nie znalazłam ich. Dla mnie ta książka jest naprawdę dobra. Bohaterowie, fabuła czy świat - wszystko było skonstruowane idealnie. Dopełniało się, tworząc historię, która wciągnęła mnie na dobre.
Pierwszą rzeczą, którą pokochałam w tej książce jest świat. Świat, w którym istnieje nóż, który pozwala przechodzić z jednego miejsca na drugie. Oczywiście, to wszystko nie jest takie łatwe. Wiąże się z tym wiele zasad i niebezpieczeństw. Jednak całe działanie tych podróży przypomina mi w pewien sposób fabułę Mrocznych Materii Philipa Pullmana co sprawia, że nie mogłam nie być zachwycona. Połączenie nowoczesności z przeszłością tworzy naprawdę niezwykłą scenerię. Z jednej strony widzimy samoloty, a z drugiej wyobrażamy sobie, że dom Quin wygląda jak dwór z XVIII wieku. Autorka raczej skąpi nam bardzo dokładnych opisów miejsc co sprawia, że sami możemy zdecydować jak wygląda świat.
Kolejnym pozytywem jest linia czasowa. Na początku dostajemy wydarzenia, w ciągu których nasi główni bohaterowie - Quin, John i Shinobu, mają po piętnaście lat. Później jednak czeka nas przeskok w czasie, który pozwala postaciom dojrzeć. Doskonale to pokazuje jak wydarzenia w naszym życiu zmieniają nas i kształtują. Jak w ciągu kilkunastu miesięcy wszystko może się obrócić o 180 stopni. Dzięki temu, choć poznajemy postacie gdy są dziećmi, które mają właśnie rozpocząć swoją wielką przygodę, później śledzimy już historię młodzieży, która sporo widziała i wielu niekoniecznie dobrych rzeczy doświadczyła.
Do tego ta książka nie jest ugrzeczniona tak, by mógł to czytać bardzo młody czytelnik. Są tam sceny brutalne. Jest śmierć, narkotyki, przemoc czy pierwsze kontakty seksualne. Nie jednak tego tam bardzo dużo, co pozwala przeczytać to i młodej osobie, jak i tej trochę starszej. Jednak sprawia to, że książka nie jest idealna. Pokazuje też ciemną stronę ludzi, a nie tylko idealnych bohaterów, żyjących w idealnym świecie, który zaraz uratują.
Widziałam też zarzuty, że wątki w tej książce są pourywane. Jednak zastanawia mnie co w tym dziwnego, że jakiegoś tematu nie poznajemy od początku do końca? Z tego co wiem są kolejne tomy. To oczywiste więc, że autorka chciała zostawić sobie coś na później. Możliwe też, że ten cały tom jest po prostu wprowadzeniem do czegoś większego. Akcja jest w nim dość stonowana, jednak dla mnie same zrozumienie zasad panujących wśród Poszukiwaczy jest na tyle wciągające, że wielkie bitwy co kilka rozdziałów bardziej by zaszkodziły niż pomogły.
Jak więc widzicie dla mnie ta książka jest po prostu dobra. Naprawdę dobra. Rysy w bohaterach i historii tylko dodają jej uroku. Tak naprawdę nie wiemy czy zło walczy przeciw złu, czy dobro przeciw dobru. Nie jesteśmy z góry skazani na postać tylko z pozytywnymi cechami czy wroga, który będzie zły do szpiku kości. W każdej postaci jest trochę dobra i zła. Autorka sprawia, że zobaczymy jak wygląda prawdziwy świat, w którym nie istnieje tylko czerń i biel.
Poszukiwacze, pradawane rody dbające o to, aby świat był lepszy. Od zarania dziejów wykorzystywali swoje umiejętności, aby pomagać innym. Quin Kincaid oraz dwójka jej przyjaciół – Shinobu i John – od dziecka są szkoleni, aby dołączyć do ich grona. Jednak w dniu ceremonii wszystko się zmienia. John zostaje wyrzucony, a Quin odkrywa, że wszystko, co do tej pory znała, było jednym wielkim kłamstwem. Jej życie zmienia się o 180 stopni, będzie musiała stawić czoła surowemu ojcu, który ją wyszkolił oraz swojemu ukochanemu, który dopuścił się zdrady. Jednak na jej drodze staną tajemniczy Sędziowie, którzy zadbają o to, aby sprawiedliwości stało się zadość.
Sięgając po tę powieść spodziewałam się otrzymać złożoną, niesamowicie wciągającą historię. Niestety, moje oczekiwania nie zostały całkowicie spełnione. Owszem, dzieło Arwen Elys Dayton jest bardzo złożone, wielowątkowe, ale… w ogóle nie stało mi się bliskie. Czytałam tę książkę jak przez mgłę i do tej pory nie wiem, w jakim kierunku zmierzałam. Nawet nie jestem pewna, czy uda mi się napisać coś sensownego na temat tej historii, ale spróbuję. Akcja początkowo rozgrywa się w Szkocji, gdzie już pojawia się spore pole do popisu – uważam, że to piękna, magiczna kraina, do której sam motyw Poszukiwaczy naprawdę pasuje. Jednak osobiście nie odczułam tego swoistego klimatu, który dodałby książce magii. Dalej chyba też nie do końca rozumiem, kim są tak naprawdę Poszukiwacze i jaka jest ich rola.
Ciężko mi tutaj jednoznacznie określić bohaterów, ale być może wynika to z tego, że nie było mi dane zżyć się z żadnym z nich. Mamy tutaj narracje z różnych punktów widzenia, co właściwie jest bardzo dobrym zabiegiem – daje nam to szansę lepszego przyjrzenia się każdemu z nich, a co za tym idzie, jest to próba zrozumienia tego, kto jaką rolę ma do odegrania. Mimo wszystko każdy z bohaterów był mi obojętny i chyba nie patrzyłam nawet na to, co ich czeka w przyszłości. Owszem, w głównej bohaterce, czyli w Quin, tkwi spory potencjał – mogłaby to być niesamowicie silna, młoda kobieta, i mam nadzieję, że właśnie taki kierunek jej rozwoju przyjęła autorka w drugim tomie. Pojawia się tutaj również spory przeskok w czasie – po nieudanej ceremonii i tragediach, jakie się później posypały, przeskakujemy w przyszłość, prawie dwa lata po tamtych wydarzeniach – czy bohaterowie się zmienili? Może tak, może nie, raczej nie jest to w żaden sposób zauważalne, ale z pewnością nadal mają swoje misje do wypełnienia.
Sam pomysł autorki na pewno jest w pewien sposób oryginalny, ale chyba nie do końca dobrze wykonany. I tutaj znowu pojawia się ten sam problem, co wcześniej – biorąc pod uwagę, że nie byłam w stanie zżyć się z tą powieścią i czytałam ją jak przez mgłę, to nie jestem przekonana, czy moja opinia jest obiektywna. Może i cały świat jest dobrze wykreowany, może fabuła ma sens, może po prostu ja tego nie dostrzegłam? Przebłyski mojej intuicji karzą mi sądzić, że w tej książce coś się kryje, coś godnego uwagi. Ale serce podpowiada mi, że to już nie dla mnie, że się po prostu nie odnajdę w historii Quin, Johna i Shinobu. Wiem tylko tyle, że z pewnością jedna rzecz nie sprzyjała temu, aby pomóc się odnaleźć w świecie wykreowanym przez autorkę. Z jednej strony pojawia się tutaj motyw Poszukiwaczy, pradawanych rodów, potężnych artefaktów… A z drugiej strony w ogóle nie udało mi się odczuć magii, która powinna temu towarzyszyć. Liczyłam na piękne krajobrazy, bogatą historię, niesamowitą atmosferę… A tego chyba zabrakło.
Nie mam pojęcia, co powinnam sądzić o tej książce. Niby coś w niej jest, a jednak nie przypadła mi ona do gustu. Trochę w tej książce brakuje dobrego tempa akcji, czegoś porywającego, czegoś wbijającego w fotel. Bywa po prostu nudno, nużąco, choć początek zwiastował coś naprawdę przyjemnego. Z ciekawości sięgnę po drugim tom, choć coś mi się wydaje, że wcale nie będzie lepiej…
www.bookeaterreality.blogspot.com
Przeczytaj całą recenzję, wzbogaconą zdjęciami na: https://tysiac-zyc-czytelnika.blogspot.com/2017/08/150-w-poszukiwaniu-sensu-poszukiwaczki.html
Przede wszystkim ja rozumiem, że są osoby dobre z matematyki i czytające serię od ósmej części, aczkolwiek jak już czytam od pierwszej to kolejność: wstęp -> prequel -> 18 miesięcy później -> zakończenie, jest chyba trochę nie na miejscu. No nie wiem, numerki się pomyliły? Żeby było zabawniej, każda z tych części jest oddzielona kartką tytułową. Pojęcia nie mam, co tam się stało, no ale sprawiło to, że ja nie byłam w stanie ogarnąć z lektury nawet najprostszych informacji. Niektóre rzeczy zrozumiałam na samiutkim początku, potem dłuuuugo, długo brzmiały świerszcze i na ostatnich stu stronach też zapaliła się żarówka. Jak bardzo było źle? Hm, a uwierzycie mi, że nadal nie wiem, czym zajmuje się Poszukiwacz?
Bardzo ciekawym tworem tej książki jest właśnie opis. Z jednej strony polecam go nie czytać, bo zdradza fabułę od pierwszej strony, aż do tej ostatniej. Jednak z drugiej, przynajmniej coś rozjaśnia, bo starając się na własną rękę rozkminić, co też się dzieje - no będziecie jak ja, zastanawiać się nad wszystkim, jak i nad niczym. *Wyobraźcie sobie Wiktorię Sokratesa, czytającą normalnie książki od ósmej części i zastanawiającą się nad sensem świata...yyy... książki* No więc, jak się możecie domyślić, raczej nie ma w powieści żadnych spektakularnych zwrotów akcji. Po prostu brniemy (niechronologicznie) w zaparte, w jednym kierunku. Upartość bardzo mnie zadziwiała, bo gdybym ja była autorką to poszatkowałabym tę książkę i rozwinęła wątki poboczne tak, żeby oczekiwaniom czytelników w pięty poszło...
No więc, namęczyłam się, nagłowiłam, ale w sumie... Kurcze, historia zapowiada się nieźle. Wydaje mi się, że drugi tom będzie już całkowicie w porządku. Teraz było nie dość, że dziwnie, to jeszcze niechronologicznie i w sumie, dość ciężko mi się to czytało. Wydaje mi się, że "Poszukiwaczka" jest cała zaledwie wstępem do historii, która będzie dobra. Może nie będzie górolotna, ale naprawdę - zapowiada się nieźle. Niemniej na pewno chcę zobaczyć, jak ta historia dalej się potoczy. Wracając, oceniam ten tom niepozytywnie, bo nie przemawia on do mnie. Czyta się ciężko, nie lubię bohaterów, musiałam się głowić nawet nad najprostszymi postaciami... Ratuje go tylko to, że naprawdę przypadła mi do gustu fabuła, wymyślenie jej i wykreowanie całego świata. Oczekuję dużo po drugim tomie. Czy się nie zawiodę?
Poszukiwaczka to książka, która po przeczytaniu stu stron chciałam odłożyć źle mi się czytała akcja była dla mnie jakaś toporna i na sczęście tego nie zrobiłam. Książka okazała się ciekawa i wciągneła mnie w swój magiczny świat polecam warto przeczytać.
Taka fantastyka to jest to, co tygrysy lubią najbardziej. Wpadasz w świat trochę inny od naszego, zatapiasz się w nim i przeżywasz przygody zupełnie oderwane od rzeczywistego świata. Sędziowie, Poszukiwacze, magiczne moce, niesamowite bronie, które każdą walkę czynią niespotykaną... rewelacja.
"Poszukiwaczka" to pierwszy tom trylogii, która w pewnym momencie była dość mocno obecna w internecie. Piękna okładka kusiła mnie dość długo, aż w końcu powieść wpadła w moje ręce. Nie ukrywam, że oczekiwałam wiele zwłaszcza, że opis książki mocno przyciągał. Nie zawiodłam się i mogę uczciwie powiedzieć, że czas spędzony nad tą książką był czystą przyjemnością.
Poszukiwacze to wybrańcy - ludzie mający misje do spełnienia. Mają czynić dobro, chronić słabszych i walczyć ze złem. Aby zostać poszukiwaczem należy przejść mordercze szkolenie, trwające kilka lat. Dopiero po jego zakończeniu można przystąpić do ceremonii, która w pełni umożliwi korzystanie z mocy Poszukiwaczy. Dla Quin ceremonia nie była niestety niczym wzniosłym. Odarła ją ze złudzeń i pokazała, jak wiele musi się jeszcze nauczyć. Niestety walki o Athaman (sztylet o wyjątkowych właściwościach) mocno nadwyrężyły pojmowanie dobra przez Poszukiwaczy. Prowadzone spory pomiędzy przedstawicielami poszczególnych rodów i potrzeba dominacji ich przywódców spowodowały, że wszystko przewróciło się do góry nogami. Szkolenia nowych poszukiwaczy - wśród których znaleźli się głowni bohaterowie powieści - całkowicie zmieniły cel dla którego były prowadzone. To nie chęć pomocy, a chęć zemsty, zaczęła być myślą przewodnią mistrzów.
Kiedy skończyłam czytać powieść byłam zafascynowana. Urzekł mnie świat, urzekli bohaterowie i cała otoczka związana z poszukiwaniami Athamenu. Autorka w nasz realny świat wplotła elementy rodem z fantastyki, uatrakcyjniając w ten sposób lekturę. Przykładem niech będzie Hongkong, w którym dzieje się spora część akcji. Miasto rzeczywiście istniejące, jednak w powieści głównym elementem tego miasta jest Most. Na Moście ludzie żyją, jedzą i spotykają się. Dostanie się na Most, dla osób nie będących stałymi mieszkańcami, graniczy z cudem. Pod Mostem natomiast toczy się drugie życie. Przywodzi to na myśl "Wodny świat", gdzie też niby wszystko działo się w naszym świecie, ale fantastyczne elementy wplecione w ten świat dawały poczucie rzeczywistości rodem z bajki.
"Poszukiwaczka" może pochwalić się bardzo sprawną fabułą. Krótkie rozdziały powodują, że akcja mknie jak szalona. Narracja prowadzona jest w trojaki sposób - bo tylu mamy głównych bohaterów. Quin, Shinobu i John naprzemiennie opowiadają o wydarzeniach, co pozwala na ocenę sytuacji z kilku punktów widzenia. Daje to niesamowity efekt zwłaszcza, gdy jedno zdarzenie zazębia dwa kolejne rozdziały. Jest też wątek Sędziów, ale on jest tak trochę obok, choć nie powiem - wciągający mocno.
Autorka ma dar do tworzenia szczegółowych i realistycznych opisów. Znacie to uczucie, kiedy oglądacie film i na widok krwi zamykacie oczy bo boicie się tego, co za chwilę się wydarzy? Tak miałam własnie przy lekturze Poszukiwaczki - choć sami przyznacie, że ciężko czytać książkę z zamkniętymi oczami... Walki na pokładzie podniebnego okrętu, starcia sędziów, czy pościgi bohaterów są zaskakujące i bardzo wciągające. Wielki szacunek dla autorki za stworzenie takiego świata.
Książkę czyta się świetnie i polecam każdemu, kto ma ochotę pomknąć z szybkością błyskawicy przez świat Poszukiwaczy. Teraz przede mną tom drugi - podobno lepszy !
Były dwie rzeczy które mnie ciągnęły do owej serii. Po pierwsze, słyszałam o niej sporo dobrego, okładka nieraz przemykała mi w internecie czy w księgarniach stacjonarnych. Do tej pory nie było sposobności by się z nią zapoznać, jednak wreszcie nastąpiła ta chwila. Po drugie, dawno już nie czytałam czegoś typowo fantastycznego. Ostatnimi czasami skłaniałam się ku literaturze obyczajowej, komediach czy dramatach. Dlatego też w wolnej chwili z wielkim zapałem zabrałam się za czytanie.
Przyznam, że sama treść jaka kreowała się już w opisie byłą dla mnie bardzo interesująca. Oczywiście, miałam wrażenie, iż skądś już to znam, bo jest wiele książek/serii o podobnym motywie, w którym spotykamy się z bohaterem ratującym ludzkość, który dowiaduje się, że rzeczywistość jest jednak inna.Prawda że znajome? Jednak, chyba ze względu na to, że dawno już nie miałam kontaktu z takowymi historiami, nie przeszkadzało mi to jakoś mocno.
Pierwszym na co muszę zwrócić uwagę, jest chronologia, którą tak kocham w książkach. Poznajemy bohaterów w wieku nastoletnim, o ile dobrze pamiętam- jako piętnastolatków, a po jakimś czasie następuje przeskok do momentu, w którym są starsi. To dobitnie pokazuje zmianę jaka zachodziła w bohaterze i jak wpływało na niego środowisko. Eliminuje to też jeden z większych problemów, czyli pogubienie się przez czytelnika. W moim przypadku , często się to pojawia, kiedy autor stara się kombinować z czasem, wprowadzać częste retrospekcje czy też skoki do przyszłości.
Kolejnym jest to, jak książka została napisana. Należy tu zaznaczyć, że może ona nie być odpowiednia dla bardzo młodych czytelników. Dlaczego? Choćby przez opisane pierwsze kontakty seksualne bohaterów czy bardzo brutalne sceny. Autorka nie bała się tez poruszać tematów uzależnień i śmierci z tego wynikającej. I oprócz faktu, związanego z wiekiem czytelników, jest to bardzo pozytywny aspekt książki. Pokazuje realne zachowania ludzi w stresowych sytuacjach, ich faktyczną naturę. Nie stara się pokazać tego jak powinno być, ale jak faktycznie mogłoby być.
Ogółem, jestem bardzo zadowolona, z faktu, iż książka trafiła w moje ręce. Poznałam nie tylko ciekawą historię, ale i też dostałam nadzieje na kontynuowanie serii i poznanie dalszych losów bohaterów.
Pięć tysięcy lat temu cywilizacja Kinlai zbudowała statek, którym można podróżować z prędkością szybszą niż światło. Gwiazdolot ten zabrał...
Kontynuacja Poszukiwaczki i Podróżniczki Trzeci tom historii Quin i Shinobu. Tajemnice z przeszłości w połączeniu z niejasnymi planami rodziny...
Przeczytane:2019-03-10,
Od dzieciństwa kieruje nami jedno marzenie. Poświęcamy mu całą uwagę, chcemy dotrzeć do jego spełnienia, poczuć dumę z wykonanej pracy. Co zrobić, jeśli okaże się, że wizja pozostaje wyłącznie wizją, a prawda wygląda zupełnie inaczej? Po czyjej stronie musimy stanąć i komu zaufać?
Piętnastoletnia Quin Kincaid od dziecka była przygotowywana przez ojca i wuja do roli Poszukiwaczki. To istotna misja — należy bronić słabych, wspierać cierpiących. Ogromny honor dla całej rodziny. Każdy posiada specjalny artefakt, dzięki któremu może przenosić się w wybrane miejsce. Athamen to rzecz niezwykle cenna. Quin jest świadoma powagi sytuacji, podporządkowuje się nauce. Towarzyszy jej ukochany, John, oraz przyjaciel, Shinobu. Szkolenie dobiega końca, a trójka nastolatków ma złożyć przysięgę. Jednak John nie zostaje dopuszczony do grona Poszukiwaczy. Przywódcą jest Briac, ojciec Quin, dlatego dziewczyna liczy na jego łaskę. Finalnie wraz z Shinobu zdaje sobie sprawę z faktu, że wszystko, w co wierzyli mija się z prawdą, a Poszukiwaczom daleko do dobrych dusz. Zmuszona do złożenia ślubowania zauważa otaczającą ją fikcję. Rozgoryczony chłopak odchodzi, ale po pewnym okresie wraca z okrutnymi intencjami. Podpala osadę oraz namawia Quin, aby nauczyła go posługiwania się athamenem, który ma pomóc im w zbudowaniu nowego porządku. Dziewczyna nie ufa Johnowi, ucieka. Rozpoczyna się pościg…
Jakiś czas temu poczułam potrzebę przeczytania fantasy niewymagającego przesadnych wzruszeń. Tym sposobem trafiłam na serię napisaną przez Arwen Elys Dayton — swoją drogą, z takim imieniem ciężko byłoby wybrać inną karierę niż literacką! Jej rodzice musieli być dużymi fanami Tolkiena. Szybkie streszczenie fabuły wydało mi się na tyle ciekawe, że postanowiłam zatopić się w lekturze. Pojawiły się we mnie sprzeczności, które, tak właściwie, do tej pory sobie nie poszły. Stworzenie recenzji pochłonęło mi stosunkowo sporo uwagi. Kasowałam zdania, wahałam się, w efekcie przeczytałam książkę po raz drugi, chcąc wyrobić konkretniejszą opinię. Rezultat? Ciągle jestem zachwycona pomysłem, ale odnoszę wrażenie, iż zabrakło warsztatu. Całe szczęście, przede mną jeszcze dwa tomy. Mam ogromną nadzieję, że autorka wyciągnęła wnioski z błędów, poprawiła to, co poprawić powinna. Trzymam za nią kciuki, kibicuję. Za ten potencjał.
Pierwsze strony były „mętne”, nie ukrywam. Potrzebowałam doby, by wczuć się w historię. Jakoś mi się to udało, czytałam z coraz większym zainteresowaniem, lecz po skończonej lekturze zaobserwowałam, że pozostało mnóstwo pytań bez odpowiedzi. Nie wszystkim taki zabieg przypadnie do gustu. Zdecydowanie trzeba kontynuować przygodę z serią, jeżeli pragniemy dowiedzieć się czegoś więcej. W każdym razie, liczę na to, iż autorka uchyliła rąbków tajemnic, a tych jest naprawdę wiele. Warto pogłówkować, wyłapywać elementy, które pozornie nie mają znaczenia. To tworzy książkę ciekawszą. Powieść niby wymaga momentami skupienia, ale nadużyciem byłoby stwierdzenie, iż należy do „literatury męczącej”. Trudno sklasyfikować.
Ogromnym zdziwieniem okazał się czas akcji. Byłam pewna, że mamy do czynienia ze średniowieczem. Niespodzianka — wydarzenia dzieją się współcześnie. Możliwe, iż podświadomie kierowałam się okładką, przywodzącą mi na myśl minione wieki. Magiczna otoczka też robi swoje, oczywiście. Powstała z tego interesująca mieszanka, chociaż bywa ciężko ze zrozumieniem powodów, sytuacji. Dayton chyba uznała, iż niektóre rzeczy po prostu istnieją i nie ma sensu się rozwodzić. A szkoda. Wiem, wówczas książka byłaby grubsza, lecz zyskałaby na wartości. Ku zachęceniu czytelników do dalszych odkryć.
Największym plusem są bohaterowie. Widzimy ich ewolucję, gdy w ciągu miesięcy diametralnie się zmieniają. Wątek miłosny zalicza się do tych prostych, ale zwyczajnie uroczych, młodzieńczych. Każda postać sprawia wrażenie ludzkiej, z rysami i pęknięciami. Da się z nimi nawiązać nić porozumienia, choć bywają dumni oraz przekonani o własnej wyjątkowości. Jakby chcieli ukryć realny strach. Najbliżej mego serca istnieje Shinobu, wydał mi się zrównoważony. Znał granice poświęcenia. O dziwo, spodobał mi się też John, co nawet mnie zaskakuje. Historię obserwujemy z różnych perspektyw, dzięki czemu nie umieramy z nudy, istnieje dynamika. Zwłaszcza w późniejszych rozdziałach. Kłopotem jest trochę zakręcona chronologia, co potrafi zbić z tropu.
„Poszukiwaczka” niewątpliwie ma kilka wad, lecz w ogólnym rozrachunku wypada na tyle w porządku, że warto sięgnąć po tę pozycję, kiedy nachodzi nas ochota na coś lżejszego. Myślę, iż dość szybko zacznę wypatrywać kolejnych tomów. aby nie zapomnieć akcji. Seria powinna przypaść do gustu osobom lubiącym rozszerzone fabuły, oczekiwanie na rozwiązanie tajemnic w następnych częściach.