Poszukiwacz marzeń. Z kamerą na wojnie w Brazylii

Ocena: 4.33 (3 głosów)

To opowieść o tym jak młodość, pasja zero zobowiązań, chęć przygody, dzikość i przede wszystkim wolność, kierowało grupa 22 latków przy podjęciu decyzji o kręceniu filmu dokumentalnego w jednym miejscu, które uważane jest za jedno z najbardziej niebezpiecznych na świecie- brazylijskich faweli, gdzie toczy się wojna. Proste pytania o marzenia , które nigdy nie były zadane... O czym marzą ludzie, którzy nie maja praktycznie nic? To książka o ryzyku, odwadze , szaleństwie, strachu, miłości oraz samotności. To połączenie reportażu z brazylijskich slumsów z motywacja i zachęta do tego by żyć.

Informacje dodatkowe o Poszukiwacz marzeń. Z kamerą na wojnie w Brazylii :

Wydawnictwo: Wydawnictwo Psychoskok
Data wydania: 2017-04-19
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN: 97-883-7900-712-7
Liczba stron: 386
Tytuł oryginału: Poszukiwacz marzeń. Z kamerą na wojnie w Brazylii
Język oryginału: polski

więcej

Kup książkę Poszukiwacz marzeń. Z kamerą na wojnie w Brazylii

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Poszukiwacz marzeń. Z kamerą na wojnie w Brazylii - opinie o książce

Avatar użytkownika - martucha180
martucha180
Przeczytane:2017-06-04, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki w 2017 r.,
Mnie zależy na pokazaniu prawdy. Nie mogę przecież chodzić w miejsca turystyczne, chcę pokazać prawdziwą Brazylię. Chcę odkryć prawdę nie tylko o fawelach, ludziach, ale także w jakiejś części o samej sobie, jaka jestem egoistyczna. O kim mowa? O Karolinie Kozioł. Ta młoda kobieta po ukończeniu studiów licencjackich w Wielkiej Brytanii postanowiła zrealizować swe marzenie, poczuć smak wolności, więc zebrała ekipę i ruszyła do Brazylii, by nakręcić film dokumentalny na temat życia w brazylijskich dżunglach. Film powstał. Powstał też reportaż w formie e-booka ,,Poszukiwacz marzeń. Z kamerą na wojnie w Brazylii". Trzeba zakryć prawdę, by nie odstraszyć turystów. Rio jest przeludnione. Turyści widzą tę piękniejszą stronę miasta na wzgórzach. To iluzja miasta sztucznie wesołego i szczęśliwego ukazanego przed igrzyskami olimpijskimi. Prawdziwe życie toczy się w fawelach - dzielnice biedy na wzgórzach. Jest ich ponad tysiąc. Tu dom budowany jest na domu, a w małym pokoju mieszka kilka osób w duchocie i upale. Wąskie uliczki utrudniają poruszanie się, dlatego głównym środkiem transportu jest motor albo własne nogi. Z powodu braku kanalizacji i wysokich temperatur czuć odór ludzkich odchodów. Tu bieda miesza się z bogactwem. Niby ludzie nie pracują, część żyje z kradzieży, część należy do mafii, a na ścianach budynków widać anteny satelitarne. W ,,mieszkaniach" są wielkie telewizory plazmowe, a obok nich obrazy Jezusa i Maryi. Ludzie posiadają najnowsze iPhone'y. Zaskakujące zderzenie dwóch skrajnych obrazów mieszkańców faweli! Rio to nie tylko karnawał, piaszczyste plaże czy pomnik Jezusa Chrystusa Odkupiciela. To przede wszystkim miasto słynące z wojny, z wojny pomiędzy mieszkańcami faweli i policją. W mediach fawele są źle przedstawiane. Niebezpiecznie w nich robi się wtedy, gdy pojawia się policja i dochodzi do wojny między mieszkańcami, gangami mafią i policją. Na wojnie nie ma zasad, a śmierć w walce jest tu w tle codziennie. Pacyfikacje, likwidowanie gangów, walka z narkotykami to znamienna część tej wojny. Reporterka spotyka się ze wszystkimi stronami konfliktu i zadaje pytania, na które nie zawsze otrzymuje odpowiedź. Poznaje tych ludzi, ich marzenia i motywację do działania. Zaczyna rozumieć, jak brak możliwości dokonania wyboru definiuje przyszłość człowieka. Przerażające! UPP sieje strach. Obraz faweli i życia w nich zaskakują czytelnika, ale jeszcze bardziej szokujące są relacje reporterskie ze spotkań z ich mieszkańcami oraz przedstawicielami stron konfliktu. Karolina Kozioł zadaje tylko 2 pytania, ale jakże znamienne: Co jest twoim największym marzeniem? Czego najbardziej żałujesz? Na podstawie odpowiedzi wyłania się prosty przekaz, jak żyć, po co są marzenia, dlaczego czegoś żałujemy. Jednakże najważniejsze, co czytelnik otrzymuje - to recepta na szczęście. Prosta receptura do zrealizowania w każdej aptece życia. Im dłużej się czyta reportaż o brazylijskich slumsach, tym chce się wiedzieć więcej. Ja czułam niedosyt, chciałam więcej informacji o codziennym życiu w faweli, jak i o przebiegu walk. Autorka plastycznym i prostym językiem opisuje to, co widziała i co czułą. Emocje reporterki czuć na każdym kroku, tak sugestywnie przedstawia swe emocje - od ekscytacji i radości przez zaciekawienie i obawy do strachu i przerażenia. Podziwiam jej odwagę i gratuluję osiągniętego celu. Mówią, że to "miasto Boga", ale moim zdaniem Bóg opuścił to miasto. ,,Poszukiwacz marzeń. Z kamerą na wojnie w Brazylii" to lektura dla tych wszystkich, którzy, którzy ,,odważyli się żyć oraz dla tych, którzy się boją odpłynąć z bezpiecznej przystani" - jak pisze reporterka w dedykacji. Jeśli macie odwagę, to sięgnijcie po tę pozycję i zajrzyjcie do brazylijskich slumsów. Poczujcie przerażenie i odwagę, życie i śmierć, miłość i samotność, motywację do działania, do życia i brak wyboru. Miejcie marzenia. Dowiedzcie się, kto jest najbardziej szanowany w fawelach i z jakiego powodu, dlaczego kobiety brazylijskie mają takie krągłe i piękne kształty, co jest podstawą codziennego życia mieszkańców faweli, a przede wszystkim - na czym polega szczęście... Za możliwość przeczytania e-booka dziękuję wydawnictwu:
Link do opinii
Avatar użytkownika - Bookendorfina
Bookendorfina
Przeczytane:2017-04-15, Ocena: 4, Przeczytałam,
"Rio to nie tylko karnawał, piaszczyste plaże, czy pomnik Chrystusa Odkupiciela. To przede wszystkim miasto słynące z wojny, wojny pomiędzy mieszkańcami faweli i policją." Reportaż o kręceniu filmu dokumentalnego poświęconego brazylijskim fawelom, życiu w dzielnicach zubożenia, nędzy i przestępczości. Pięcioosobowa grupa studentów, połączona marzeniami, pragnieniem przygód i pasją podróżowania, udaje się do Rio de Janeiro, miasta Boga, ale przez Boga opuszczonego, aby pokazać prawdziwe oblicze slumsów i dociec prawdy o ich mieszkańcach. Młodzieńcze, ambitne i pełne entuzjazmu próby dowiedzenia się, czym w odczuciu Carioca jest szczęście, jak można je zdefiniować, z jakiej perspektywy na nie spojrzeć, jak odnieść do uwarunkowań środowiska, w którym przyszło im żyć. A może faktyczny obraz szczęścia jest niezależny od przynależności do określonej grupy społecznej, zasobności portfela czy miejsca zamieszkania na świecie? I jak to poczucie szczęścia przekłada się na codzienne marzenia i pragnienia? Rio de Janeiro, z jednej strony zachwyca młodych dokumentalistów, porywa unikalnym klimatem, urokiem bogatych czy turystycznych dzielnic, a z drugiej strony szokuje widokami społecznej niesprawiedliwości, wąskich uliczek, stromych nachyleń i przykrych zapachów w dzielnicach biedy. To poczucie kontrastu towarzyszy im nieustannie podczas wędrówek ulicami i plażami, widokami z okalających miasto wzgórz. Aby otrzymać jak najpełniejszy i autentyczny obraz brazylijskiej rzeczywistości, wielokrotnie wystawiają się na niebezpieczeństwo, pertraktują z własnym strachem, podejmują ryzyko, tak dobrze mi znane z pierwszych podróży po świecie w młodości, a które wraz z pojawieniem się dzieci uległo gwałtownemu wyciszeniu. Jakże przyjemnie było znów poczuć ten zapał, żarliwość i pasję przebijające się w ekscytujących przygodach autorki. I spotkania z przypadkowo napotkanymi zwykłymi ludźmi, interesujące rozmowy, niejednokrotnie kończące się osobistymi zwierzeniami i zaskakującymi opowieściami. Wojna w Rio to wojna pomiędzy gangami, mafią, policją a mieszkańcami faweli, niewidoczna jeśli przebywa się tylko w turystycznych miejscach. Sporo przeczytamy o pacyfikacji, przedstawionej jako prowadzonej polityce terroru wobec ludności faweli. Ale poprowadzeni zostaniemy także śladami wszechobecnej sztuki w formie graffiti, murale, muzyki czy teatru, nie tylko nadającej miejscu kolorytu, ale również będącej formą zwrócenia uwagi na obecne problemy społeczne, z którymi zmagają się Brazylijczycy. Reportaże wzbogacają liczne czarno-białe ilustracje i cytaty zamieszczone na początku każdego z ośmiu rozdziałów. Na końcu książki, czeka nas krótka, choć atrakcyjna, wycieczka do zachwycających wodospadów niedaleko Foz do Iguaçu. bookendorfina.pl
Link do opinii
Avatar użytkownika - kasiatuszek
kasiatuszek
Przeczytane:2017-04-09, Ocena: 5, Przeczytałam,
Każdy z nas o czymś marzy... Każdy człowiek na świecie - bez względu na wiek, status materialny czy społeczny - ma marzenie, które chciałby kiedyś zrealizować, podejmuje nawet kolejne kroki w celu spełnienia swego pragnienia, choć nie zawsze mu się to udaje. Jedni marzą o rzeczach materialnych, jak wygranej w totolotka, która zasiliłaby konto bankowe, stabilizacji finansowej, o lepszym, szybszym, nowocześniejszym samochodzie, o budowie wymarzonego domu, o karierze zawodowej, założeniu własnej firmy, podróży do konkretnego punktu na mapie świata, a nawet na sam jego kraniec, nurkowaniu w głębinach oceanu, pobycie w luksusowym hotelu, a także ujrzeniu pięknego wschodu bądź zachodu słońca z danego zakątka świata, a być może o rejsie wspaniałym jachtem czy statkiem... Inni natomiast wskazują - wydawać by się mogło - banalne pragnienia, a mianowicie marzą o poczuciu bezpieczeństwa, zdrowiu dla siebie i swojej rodziny, założeniu własnej rodziny, posiadaniu upragnionego dziecka, o miłości, pokoju na świecie, zaprzestaniu wojen, po prostu o spokojnym, szczęśliwym, a przede wszystkim normalnym życiu... Marzeń jest wiele... Ludzi jest wiele.... Marzenia uzależnione są od wielu czynników, miejsca pochodzenia, zamieszkania, sytuacji w kraju, warunków bytowych... Można by wymieniać owe w nieskończoność... Jednym z marzeń autorki książki "Poszukiwacz marzeń. Z kamerą na wojnie w Brazylii" - które narodziło się już w okresie dzieciństwa - była wyprawa do Brazylii. To marzenie przybrało realny kształt w trakcie jej studiów. Wówczas podjęła decyzję o wylocie do tegoż kraju słynącego między innymi z Rio de Janeiro, pomnika Chrystusa Odkupiciela, Iguacu, karnawału odbywającego się corocznie przed wielkim postem, tańca narodowego, jakim bez wątpienia jest samba, piłki nożnej, która stanowi najpopularniejszy sport w tymże państwie, z korupcji, a także faweli - dzielnic nędzy, zwanych inaczej slumsami. To właśnie te ostatnie stały się celem podróży Karoliny Kozioł. Zapraszam na moją recenzję. Karolina Kozioł — producentka, reżyserka, aktywistka stowarzyszenia na rzecz praw człowieka, aktywna członkini UNICEF. Od kilku lat kręci filmy dokumentalne m.in. o życiu w Wielkiej Brytanii, Indiach, Francji, a ostatnio Brazylii. W 2016 ukończyła Uniwersytet Walijski w Aberystwyth na kierunku filmowo-teatralnym. Podczas studiów otrzymała stypendium na Uniwersytet w Stanach Zjednoczonych, w stanie Ohio, gdzie otworzyła Dream Cathedra Film Studio. Studio przyniosło jej pierwsze sukcesy filmowe w USA za kampanie antybullingowe, które tworzyła. Od września 2016 mieszka w Londynie i uczęszcza na studia magisterskie na Uczelni Artystycznej w Londynie o kierunku telewizyjno-filmowym z językiem francuskim. Podczas studiów zaczęła współpracować z brytyjską telewizją — Channel 4. (źródło: www.psychoskok.pl) Karolina i czworo jej znajomych poznanych na studiach: Julia, Heledd, Stefan i Jake postanowili pewnego dnia wyruszyć do Brazylii. Nieznajomość swych wzajemnych słabości, lęków, przeszłości, zachowań w trudnych sytuacjach, nie stanowiła początkowo dla nich problemu i nie przeszkodziła im w zrealizowaniu planów. Łączyło ich też bowiem wiele elementów, a mianowicie chęć przygody, pasja do podróżowania, niezależność, wolność, ciekawość świata, ludzi, a przede wszystkim marzenia i dążenie do ich spełnienia. Każdy z nich pragnął stanąć na ziemi owego państwa z innego powodu, by zobaczyć konkretne miejsce, by podziwiać krajobraz, by poczuć tamtejszy klimat, a może by udowodnić sobie, że może coś osiągnąć, jeśli tylko bardzo tego chce. Karolina miała jeden cel - dotrzeć do faweli, pokazać mieszkających tam ludzi i ich zwyczaje, a także, zapytać ich o marzenia. Pragnęła stworzyć film dokumentalny, który ukazałby życie w biednych i niebezpiecznych dzielnicach Brazylii, który pokazałby po prostu prawdę... Pięcioro znajomych udaje się zatem do kraju pełnego kontrastów kompletnie nieświadomych tego, iż ta wyprawa ich nie tylko podzieli, ale przede wszystkim rozdzieli... Przyznać muszę, że do napisania owej recenzji zasiadałam kilkukrotnie. Za każdym razem wpatrywałam się w migający kursor i nie potrafiłam złożyć sensownego zdania. Po prostu patrzyłam ślepo na pusty dokument i myślałam - nie o tym, co miałabym napisać, ale o tym, z jaką historią dane mi było się zmierzyć. Niewątpliwie reportaż ten wzbudził we mnie ogrom emocji. Prawdę mówiąc, pochłonęłam go trzykrotnie, a moje odczucia po jego lekturze były tak samo intensywne, jak za pierwszym razem. "Poszukiwacz marzeń. Z kamerą na wojnie w Brazylii" to krótka relacja autorki z odbytej podróży do Brazylii, a przede wszystkim do najbiedniejszych dzielnic tegoż kraju. Początkowo (kiedy otrzymałam informację o zapowiedzi książki) zastanawiałam się, czy to możliwe, aby na zaledwie osiemdziesięciu stronach przedstawić sprawozdanie z wyprawy, przekazać jakiekolwiek emocje, a tym samym oczarować czytelnika. Moim zdaniem, Karolinie Kozioł zdecydowanie to się udało. Jej zamierzeniem bowiem było dotarcie do serca faweli, a następnie przeprowadzenie rozmów z jej mieszkańcami, ukazanie ich codziennego życia bez zbędnego idealizowania czy koloryzowania. Pragnęła pokazać prawdę o zamieszkujących slumsy ludziach, ich marzenia, pasje i życie pełne obaw, strachu, lęków, śmierci, ale także szczęścia. Gdy jej współtowarzysze podróży dobrze się bawili, zwiedzając miasto, Karolina spacerowała z notatnikiem tworząc scenariusz swego programu "Dream Catcher On The Road". Realizację swego planu zaczęła od napotkanych w pobliżu plaży Copacabana turystów pochodzących z różnych rejonów świata. To właśnie oni jako pierwsi odpowiadali na pytanie: o czym marzą? Autorka przepytała kilkaset osób, a każda z nich praktycznie udzielała tej samej odpowiedzi, która nikogo nie zaskoczyła. Natomiast potem napotkała wzrokiem pewnego starszego mężczyznę, który urodził się i wychował w faweli. Nie ukrywam, że fragment rozmowy autorki z owym człowiekiem sprawił, że w mych oczach wezbrały łzy. Prawdę mówiąc, nawet teraz - pisząc ową opinię - się wzruszyłam. Nigdy nie zapomnę słów wypowiedzianych przez tego mieszkańca faweli, zapewne zostaną ze mną na zawsze... Autorka wówczas jeszcze bardziej zapragnęła nakręcić film o slumsach, ażeby tego dokonać musiała się tam dostać. Z pomocą przyszła Isabel, która pierwszego dnia odebrała grupę z lotniska. Kiedy wszystko zostało ustalone i rozplanowane, okazało się, że z pięciu uczestników wyprawy, tylko dwoje podejmie ryzyko i uda się do faweli, zdając sobie sprawę z tego, iż mogą już stamtąd nie wrócić... Obrazy, które tam ujrzeli oraz zdarzenia, których byli świadkami na zawsze zmieniły ich podejście do życia i postrzeganie świata... W owej książce odnajdziemy odpowiedzi na wiele pytań, które od razu nasuwają nam się na słowo "fawela". Mianowicie pozyskamy informacje o codziennym życiu mieszkańców tejże dzielnicy słynącej z ubóstwa, kradzieży, gwałtów, zabójstw czy narkotykowych mafii. Dowiemy się, dlaczego tak się dzieje, co jest powodem dramatycznych w skutkach zdarzeń, a także kto sprawuje pieczę nad bezpieczeństwem tamtych rejonów (i czy na pewno?) oraz co to jest BOPE? Ponadto znajdziemy odpowiedzi na następujące zapytania: jakie panuje przekonanie w fawelach na temat białych ludzi i z jakim krajem takowi są wiązani? Jak wygląda typowe mieszkanie w fawelach? Jak mieszkańcy rozumieją pojęcie sztuki? Jaka jest rola kobiet w faweli i czy są darzone szacunkiem? Czym zajmują się młodzi chłopcy i co jest ich pasją? O czym marzą ludzie zamieszkujący slumsy? Czego się najbardziej obawiają? Czy i czego żałują? Skąd posiadają broń? A także, z kim, dlaczego i o co toczą największą wojnę? Reportaż napisany jest prostym, przystępnym językiem. Pozbawiony jest nużących i monotonnych opisów. Bogaty jest w ciekawe, niezwykle wartościowe dialogi, zawierające cenne przesłania. Szczerze mówiąc, czytając ową książkę nieustannie odnosiłam wrażenie, jakbym słuchała krótkiej opowieści znajomej bądź przyjaciółki, która ledwo wróciła z wyprawy do Brazylii, w trakcie której miała okazję odwiedzić fawele i spędzić pewien czas w towarzystwie jej mieszkańców i która pragnie podzielić się ze mną tylko wybranymi i tymi najważniejszymi chwilami z pobytu w owym kraju. Ten lekki i przejrzysty styl wypowiedzi w dużym stopniu wpłynął na przyjemniejszy odbiór owej relacji - pomimo uwzględnionych w niej trudnych zagadnień. Podczas lektury owej publikacji towarzyszyło mi mnóstwo emocji, w wielu momentach wzruszenie, poruszenie, współczucie, żal, chwilami zaskoczenie i zdziwienie, ale również przerażenie i lęk. Nie potrafię pewnych faktów zrozumieć, zaakceptować, wytłumaczyć, a nawet sobie wyobrazić. Najbardziej uderzyła mnie ta część w owym fotoreportażu, która przedstawiała rozmowę autorki z mężczyzną, będącym pracownikiem BOPE, który ujawnił kryteria przyjęcia nowej osoby w szeregi jednostki. Człowiek chcący zostać członkiem BOPE musi oczywiście przejść testy sprawnościowe, testowana jest również jego wytrzymałość psychiczna - i właśnie skrawek (zaledwie dwa zdania) opisujący formę i sposób tegoż egzaminu spowodował, iż nie tylko podniosło mi się ciśnienie, ale głównie łzy spłynęły po moich policzkach... Atutem reportażu bez wątpienia są liczne fotografie ukazujące fawele i ich mieszkańców. Na początku żałowałam, że nie są one kolorowe, ale teraz - gdy już przejrzałam je wielokrotnie i nadal to czynię - muszę stwierdzić, że czarno-białe są doskonałe i idealnie oddają klimat tamtejszych miejsc. W zdjęciach tych bowiem można dostrzec mnóstwo szczegółów, które zapewne nie byłyby zauważalne w przypadku wielokolorowych - wówczas nasza uwaga skupiała by się na konkretnym punkcie, tym najbardziej się wyróżniającym i przyciągającym wzrok. Z kolei czarno-białe pozwalają dokładniej przyjrzeć się poszczególnym elementom kadru, skoncentrować się na całym ujęciu i dojrzeć "coś" więcej niż tylko to, co jest widoczne na obrazku. Fotografie wykonane przez autorkę przenoszą do brazylijskich faweli, pozwalają poczuć odległy ów klimat, tym samym przekazując niepowtarzalne emocje oraz wyrażając smutną prawdę o najbiedniejszych i najbardziej niebezpiecznych dzielnicach największego kraju Ameryki Południowej. Podsumowując, "Poszukiwacz marzeń. Z kamerą na wojnie w Brazylii" to niedługi, treściwy, niezwykle emocjonujący, pasjonujący, skłaniający do refleksji reportaż, pełen pięknych myśli oraz ciekawych i poruszających najczulsze struny duszy rozmów. To krótka opowieść o marzeniach, wolności, podejmowaniu ryzyka, odwadze, przyjaźni, obawach oraz pasjach. To historia o ludziach, którzy każdego dnia toczą walkę o swój dom, rodzinę, a także o siebie. Walczą ze strachem, bólem, cierpieniem, biedą i śmiercią. To też obraz ludzi, których wyprawa do Brazylii miała scalić, a niestety podzieliła. Jednak przede wszystkim to opowieść o najskrytszych marzeniach i pragnieniach ludzi, dla których najważniejszą wartością jest rodzina, a ta zapewnia im szczęście, mimo wszystko. Lektura reportażu pozwala nam zmienić stosunek do wielu spraw, spojrzeć na pewne rzeczy z zupełnie innej perspektywy, docenić to, co mamy, zatrzymać się na chwilę i poddać zadumie na swym życiem, a także poniekąd zrozumieć zachowania ludzi, którzy od zawsze musieli mierzyć się z przeciwnościami losu oraz przypisaną im - głównie mężczyznom - łatką złodziei, gwałcicieli czy morderców. To reportaż, po który warto sięgnąć. Zachęcam zatem do lektury. Gorąco polecam!
Link do opinii

"Napisz swoją książkę życia tak, by była bestsellerem".
 

Tytuł tej książki i jej tematyka skłaniają do zaklasyfikowania jej do gatunku literatury reporterskiej. Niestety wówczas, jako reportaż, wypada dość słabo. Jeśli jednak przyjąć, że to publikacja będąca swoistym świadectwem tego, że warto marzyć i owe marzenia realizować, jej ocena wypada o wiele lepiej.


 
Karolina Kozioł to producentka i reżyserka, która tworzy filmy dokumentalne o życiu w różnych państwach, w tym w Wielkiej Brytanii, Indiach czy we Francji. Jest absolwentką Uniwersytetu Walijskiego w Aberystwyth na kierunku filmowo-teatralnym, czynnie działa na rzecz Praw Człowieka. Aktywna członkini UNICEF. Od 2016 r. mieszka w Londynie, współpracuje z brytyjską telewizją Channel 4.


 
Autorka będąca na ostatnim roku studiów w Wielkiej Brytanii, wraz z przyjaciółmi wyrusza do Brazylii aby nakręcić tam film. Książka składa się z ośmiu rozdziałów ukazujących rozmowy Karoliny Kozioł z przypadkowymi ludźmi o ich marzeniach, a także przedstawia jej pobyt w faweli w otoczeniu mafii. Publikację urozmaicają czarno-białe fotografie, a także zamieszczone na początku każdego rozdziału, inspirujące myśli.


 
"Poszukiwacz marzeń. Z kamerą na wojnie w Brazylii" to bardzo cieniutka książeczka, gdyż składa się zaledwie z osiemdziesięciu stron, po której lekturze odczuwam wielki niedosyt. Niedosyt spowodowany zbyt powierzchownym potraktowaniem tematu faweli. Mam bowiem wrażenie, że Karolina Kozioł dosłownie prześlizgnęła się po tym obszarze, nie dotykając jego sedna. Warstwa reporterska tej książki jest więc dość uboga i może rozczarować wielu czytelników nastawionych na obszerną relację z pobytu w dzielnicy nędzy. Ubolewam nad tym, że autorka nie rozwinęła swojej relacji, a jedynie dała nam na chwilę zajrzeć do jednego z najniebezpieczniejszych miejsc na świecie. Muszę jednak przy tym przyznać, że opis typowego mieszkania w faweli pobudził moją wyobraźnię, a rozmowa z funkcjonariuszami BOPE i informacja o brutalnych metodach ich szkolenia, mocno mnie zszokowała.


 
Płaszczyzna reporterska to jednak nie jedyna warstwa tej publikacji, gdyż zgodnie z tytułem, jej przewodnią myśl pełnią marzenia. Karolina Kozioł przecież właśnie po to jedzie do Ameryki Południowej, aby spełnić swoje marzenie i zapytać innych ludzi o ich marzenia. W tej warstwie spore wrażenie robi pewność siebie autorki w kwestii wiary we własne siły i możliwości, jakie daje nam życie. Wzruszenie wywołują także jej rozmowy z pewnym staruszkiem oraz członkiem mafii w faweli. Autorka pokazuje dzięki temu zupełnie inną stronę człowieka, nawet tego żyjącego w brazylijskich slumsach.


 
Tę mocno osobistą książkę Karoliny Kozioł przeczytałam w ciągu jednego wieczoru i pomimo niewystarczającej treści reporterskiej, nie żałuję jej lektury. Mam bowiem wrażenie, że przewodnim celem powstania tej publikacji była chęć dania ludziom pewnej dawki inspiracji do realizacji marzeń, bo przecież każdy ma do nich prawo. Może gdyby tytuł tej książki nie był tak jednoznacznie kojarzący się z reportażem, moje oczekiwania względem niej nie byłyby tak wygórowane.

 

https://www.subiektywnieoksiazkach.pl/

Link do opinii
Inne książki autora
Poszukiwacz marzeń. Z kamerą wśród kobiet Iranu
Karolina Kozioł0
Okładka ksiązki - Poszukiwacz marzeń. Z kamerą wśród kobiet Iranu

By uświadomić Europejczykom, co tak naprawdę dzieje się za drzwiami domów rodzin na Bliskim Wschodzie, autorka decyduje się na niełatwą i niebezpieczną...

Moja dzika Syberia
Karolina Kozioł0
Okładka ksiązki - Moja dzika Syberia

Reportaż o rozmowach z (nie)zwykłymi ludźmi, życiu na krawędzi i o prawdziwym odrodzeniu.  Podróż koleją transsyberyjską licząca ponad 9000...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy