Seria o komisarz Lenie Rudnickiej.
Klemens Chmielny, sumienny księgowy, wzorowy syn i mąż pada ofiarą morderstwa. Żona, przyjaciel, pracownicy hotelu, w którym pracował, oraz zagadkowa kobieta ze zdjęcia, a nawet matka i ojciec ofiary - każde z nich mogło mieć motyw, aby pozbyć się Klemensa. Wszystko wskazuje na to, że ten niepozorny mężczyzna wiódł podwójne życie...
Śledztwo prowadzi nowy tandem śledczy łódzkiej komendy - bezkompromisowa i ekscentryczna komisarz Lena Rudnicka wraz z nieśmiałym nowicjuszem, sierżantem Marcelem Wolskim. Znajomość tej pary, za sprawą zaskakującego i nieco pikantnego początku, zapowiada się interesująco i burzliwe. Temperatura śledztwa wrośnie jeszcze bardziej, gdy dołączy do nich prokurator Krzysztof Nawrocki, którego relacje z komisarz Rudnicką są nader skomplikowane.
Kinga Wójcik urodziła się w 1994 roku w Tomaszowie Mazowieckim. Z wykształcenia jest politologiem. Ukończyła Wydział Studiów Międzynarodowych i Politologicznych Uniwersytetu Łódzkiego. Pochodzi z rodziny policyjnej. Prywatnie fanka buldogów francuskich i filmów z serii "Transformers".
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2020-01-21
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 496
[ RECENZJA ]
Kinga Wójcik "Poryw"
Wyd. Prószyński i S-ka
Lena Rudnicka to bezkompromisowa i bezwzględna śledcza łódzkiej komendy.
Jej chwila zapomnienia i nowo przydzielony partner sprawiają, że życie zawodowe, jak i prywatne nie stają się wcale łatwiejsze. Wręcz komplikują śledztwo.
Gdy pewnego dnia, w tajemniczych okolicznościach, ginie księgowy Klemens Chmielny rusza nowa sprawa, którą zaczyna żyć całe miasto.
Z upływem czasu krąg podejrzanych staje się coraz większy. Każdy z bliskich i znajomych denata ma jakiś motyw i alibi jednocześnie.
Burzliwa i temperamentna pani komisarz, głęboko skrywając swoje własne brudy i sekrety, krok po kroku zbliża się do rozwiązania zagadki i schwytania mordercy. Kiedy pojawia się kolejny trup, sprawa komplikuje się, co jeszcze bardziej motywuje Rudnicką do działania.
"Poryw" to rewelacyjny kryminał utrzymujący czytelnika w napięciu. Ciągła akcja i lawirowanie między zagadką morderstw a osobistymi sprawami policjantki porywa i sprawia, że stajemy oko w oko z samymi bohaterami powieści.
Osobiście, podoba mi się, że książka nie skupia się tylko na policyjnej sprawie, ale również zaskakuje życiem i relacjami panującymi w komisariackim świecie 😁
Huśtawka uczuć i emocji, jakoś towarzyszą zatraceniu się w lekturze jest zdecydownIe godne polecenia.
Z wielką przyjemnością sięgnę po kolejne tomy serii o Lenie Rudnickiej. Tym bardziej, że już ukazała się jej czwarta część...
Dziękuję Życie Siedleckie za możliwość spotkania z Leną, dołączenia do jej zespołu i poznania tajników policyjnej psychologii. 😉
Poryw to pierwszy tom serii o komisarz Lenie Rudnickiej. Ja zaczęłam czytać trochę od tyłu, począwszy od drugiego tomu, pod tytułem Spektakl. Po jego przeczytaniu stwierdziłam że muszę nadrobić pierwszą część – tak bardzo spodobała mi się przenikliwa i butna pani komisarz.
Jak zaczyna się początek serii? Od sceny łóżkowej. Pani komisarz po spędzeniu wieczoru w pubie, daje się poderwać sporo młodszemu mężczyźnie i ląduje u niego w mieszkaniu. Po upojnej nocy, kobieta wymyka się z mieszkania i jedzie do pracy. Jakież jest jej zdziwienie, gdy jej przełożony przyprowadza swojego syna, z poleceniem aby Lena zajęła się nowicjuszem. Kim jest tajemniczy mężczyzna, pewnie się już domyślacie.
Para zostaje przydzielona do śledztwa, w sprawie zabójstwa Klemensa Chmielnego. Spokojnego i sumiennego księgowego, który zostaje odnaleziony w parku. Lena i Marcel odkrywają coraz więcej. Wszystko wskazuje na to, że nieboszczyk wiódł podwójne życie, a wiele najbliższych mu osób ma motywy aby pozbyć się Klemensa. Aby nie było za nudo, do śledztwa dołącza mąż Leny – prokurator. I robi się gorąco.
„ – Powiem to tylko raz i lepiej żebyś zapamiętał, więc wyjmij kajecik i notuj – powiedziała, zdejmując nogi z biurka. – Nie piję kawy o pojemności mniejszej niż czterysta mililitrów. Jeśli chcesz sączyć przy mnie espresso, to majtnij się z tą pseudofiliżanką na korytarz i zaoszczędź mi tego widoku. Dwa: mój ulubiony kubek to ten z Central Perku. Swoją drogą Przyjaciele to jedyny serial, jaki obejrzałam w życiu, i wciąż nie pojmuję, że Rachel wybrała Rossa zamiast Joeya. – Westchnęła. – Oni kompletnie do siebie nie pasowali.
- Nie przypuszczałbym, że interesują cię perypetie związków fikcyjnych bohaterów – stwierdził sięgając po kubek.
- Bo nie interesują mnie. Ale Joey powinien być z Rachel, koniec i kropka. Oglądałam to milion lat temu, ale wciąż pamiętam jakim pełnokrwistym mężczyzną był Tribbiani.
- Pełnokrwisty jest koń, a nie mężczyzna.
- Do tego miał poczucie humoru – rzuciła. – W odróżnieniu od ciebie.”
Cięty dowcip, szybkie riposty i przenikliwy umysł, przypominają mi postać pewnej adwokatki. Nie, nie powiem której – to będzie dla Was zagadka. Tu jednak pani komisarz łapie złoczyńców, a nie wypuszcza ich na wolność. Z niecierpliwością czekam na kolejne śledztwa Leny Rudnickiej. Mam nadzieję, że Marcel w dalszym ciągu będzie jej partnerował. A pod czujnym okiem policjantki, nabierać będzie kryminalnego doświadczenia i ogłady.
Z pełną odpowiedzialnością polecam całą serię o Lenie Rudnickiej każdemu, kto chce przeczytać dobry kryminał oparty na polskich realiach. Za egzemplarz recenzyjny dziękuję Wydawnictwu Prószyński S-ka. Zapraszam na stronę: https://www.proszynski.pl/
Wydawnictwo Prószyński S-ka
Ilość stron: 496
Data premiery: 21 stycznia 2020
Na łódzkim komisariacie z dwunastoletnim stażem pracuje komisarz Lena Rudnicka. To twarda niczym głaz kobieta, która przeszła przez coś, czego żaden funkcjonariusz nie chciałby nigdy doświadczyć. Pozostał ślad na ciele i na umyśle. Ta sytuacja ciągle w niej tkwi. Ale ona sienie poddaje. Bezkompromisowa i ekscentryczna. Ze specyficznym niewyparzonym językiem. Niczym pies myśliwski tropi i węszy, aż znajdzie sprawcę. Nie ustaje w kluczeniu labiryntem, by dopaść sprawcę. Spostrzegawczość godna oka sokoła. Tym razem jej partnerem zostaje nowicjusz Marcel Wolski. Mężczyzna młodszy od niej, kulturalny, stonowany. Jak odnajdzie się w pracy w nowym miejscu i to z kobietą wulkan, jako przełożoną? Osobą, której wystarczy iskra, by wybuchła? Ale zanim połączy ich praca, połączył ich pożar. Jaki? Musicie przeczytać sami.
Muszą odnaleźć się w nowym położeniu i nowej rzeczywistości. Przy okazji mają złapać mordercę Klemensa Chmielnego. Człowieka, który miał tyko zaginąć - nie stać się celem. Przykładny mąż i księgowy, na pokaz ideała za uszami tyle, że można kopać łopatą. Komu zawinił na tyle, że ten ktoś odebrał mu życie? Dlaczego w ty wieku spotkał śmierć? Tutaj każdy dzień dostarcza nowych tropów i nowych zagadek. Nić się rwie i za nic nie można odkryć sprawcy a tym bardziej motywu.
Na domiar złego Lena musi zmierzyć się ze swoimi odczuciami do Marcela pamiętając o Krzysztofie. Nie może o nim zapomnieć. Ten mężczyzna jest kimś więcej niż tylko prokuratorem.
W "Porywie" jest tyle samo bohaterów co tabletek w buteleczce. Ale ta ilość nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie. Każdy z nich ma swój odrębny charakter i jest indywiduum. Nie ginie w tłumie, choć mogło by się właśnie tak wydawać. Nie. Tutaj każda osoba ma określona rolę i postępowanie. Jeśli chodzi natomiast o śledztwo to zostało bardzo ładnie, idealnie w moim odczuciu przeprowadzone. Trop się rwał, wątków przybywało a Lena ze swoim myśliwskim nosem nie dała się zapędzić w kozi róg. Uwielbiałam jej przepychanki słowne. Nie rozumiem tylko jej postępowania jeśli chodzi o Krzysztofa. I tutaj jest tylko ten jeden malutki wątek, który mi się nie spodobał. To jaka Lena jest na co dzień, w pracy i ogólnie w obyciu gryzie mi się z zachowaniem według prokuratora. Normalnie nie pasuje mi ten puzzel w tej układance. Zdecydowanym plusem jet historii jest lekkie pióro autorki. To ono przyciągało mnie niczym magnes. Ciężko było mi odkładać książkę, gdy obowiązki wzywały. Najchętniej przeczytałabym cała historię na raz. Najgorsze jest teraz to, że muszę czekać na drugą część przygód Leny a tak bardzie chciałabym czytać już.
Książkę czytało mi się przyjemnie. Mimo swoich pokaźnych rozmiarów nie było ani jednego momentu, który by mnie zmusił bądź zniechęcił do dalszej lektury. Jestem zaskoczona - naprawdę szczerze, pozytywnie zaskoczona. Pierwsza część serii o nietuzinkowej Lenie Rudzkiej wciągnęła mnie już od pierwszych wydarzeń. Moim spostrzeżeniem i takim nakierowaniem jeśli chodzi o styl tej książki, jest twórczość Alka Rogozińskiego. Tak mi się skojarzyło. Nie było wprawdzie tak wesoło ale nie wiało grozą czy arktycznym mrozem. Książka Kingi Wójcik okazała się być dla mnie strzałem w dziesiątkę. Jestem oczarowana i proszę o więcej.
Polecam
Żeby opowieść kryminalna była udana, musi zawierać kilka elementów. Na pewno ważna jest dopracowana fabuła i wprawnie uknuta intryga – bez tego ani rusz. Czytelnik usatysfakcjonowany to czytelnik zadziwiony, zbity z tropu, wpuszczony w maliny. Element zaskoczenia po prostu musi się pojawić i koniec. Równie ważne jest umiejętnie stopniowane napięcie. To coś, co wywołuje nieodpartą chęć przeczytania kolejnych kilku stron… Znakiem rozpoznawczym kryminałów jest towarzyszący odbiorcy niepokój i poczucie, że błądzi niczym we mgle w poszukiwaniu odpowiedzi i rozwiązań. Kolejnym istotnym elementem są ciekawi, niebanalni bohaterowie, a także sposób ich przedstawienia na kartach powieści. Autor powinien znaleźć miejsce na rozwinięcie głównych postaci, nakreślenie ich osobowości, stanu emocjonalnego, ważnych zdarzeń z przeszłości, doświadczeń oraz relacji z innymi. Czy Kinga Wójcik o tym wszystkim pamiętała? Czy jej kryminalny debiut – "Poryw" – faktycznie porywa?
Może Poryw nie jest idealny, lecz z pewnością zasługuje na uwagę miłośników gatunku. Autorkę cechuje lekkie pióro i umiejętność snucia historii. W powieści nie uświadczymy dłużyzn, a proporcja wydarzeń z życia codziennego postaci w stosunku do opisów prowadzonego śledztwa jest odpowiednia. Akcja toczy się wartko, trzymając czytelnika w napięciu, a dialogi wypadają dość naturalnie i niekiedy wywołują lekki uśmiech.
Autorka bardzo realistycznie opisuje przebieg całego śledztwa. Widać, że policyjne procedury i poszczególne czynności wykonywane w toku dochodzenia nie są jej obce. Co zresztą wcale nie powinno nikogo dziwić, bo Kinga Wójcik pochodzi z rodziny policyjnej.
Kolejnym plusem jest wprawnie nakreślone tło obyczajowe. Autorka koncentruje się nie tylko na śledztwie, ale i na życiu poszczególnych postaci. Wątek kryminalny przeplata się z charakterystyką szarej codzienności łodzian. Nie brakuje też sprawnie nakreślonych, barwnych opisów miasta i jego różnych zakątków. Polska sceneria wydaje się idealna dla toczących się wydarzeń i pozostawia w głowie odbiorcy przyjemne obrazy.
Mieszane uczucia wywołała we mnie kreacja bohaterów. Kinga Wójcik stworzyła postacie realistyczne, posiadające swoje historie, wady i zalety, pragnienia i słabości. Osoby z krwi i kości, które czytelnik bez trudu mógłby umiejscowić w rzeczywistym życiu. Problem w tym, że autorka nie uniknęła powielenia pewnych schematów. Lena i Marcel do bólu przypominają inny kryminalny duet, tyle że zamiast togi noszą policyjny mundur.
Komisarz Lena Rudnicka to bohaterka skomplikowana, o silnym charakterze, inteligentna i wykazująca specyficzne podejście do wielu spraw. Jest zimna, bezkompromisowa, obcesowa, czasem wręcz wulgarna. Początkowo trudno ją polubić. Z kolei Marcel jest zupełnym przeciwieństwem pani komisarz. Nieśmiały, wrażliwy, spokojny i zdecydowanie za mało asertywny. Zapatrzony w Lenę jak sroka w gnat. Brzmi znajomo? No właśnie. Na szczęście autorce udaje się z tego trochę wybrnąć. W pewnym momencie pisarka ujawnia co nieco z prywatnego życia pani komisarz. Okazuje się, że arogancja i surowość to tylko maska, która pozwala kobiecie przetrwać w męskim świecie i ukryć czułe punkty. Im więcej odbiorca dowiaduje się o Lenie, tym bardziej ją rozumie i w rezultacie patrzy na nią przychylniejszym okiem. W dalszych rozdziałach policjantka odrobinę mięknie, a między nią i odbiorcą pojawia się coś, co można nazwać nicią sympatii.
Jeśli chodzi o zakończenie, powiem krótko. Nie jestem detektywem, a mimo to trafnie wytypowałam sprawcę. W sumie powinnam się cieszyć, a jednak czuję niedosyt. Według mnie zabrakło kilku dodatkowych niedopowiedzeń, mylnych tropów, by finał stał się zaskakujący dla przeciętnego czytelnika. Niemniej do samego końca dobrze się bawiłam, odkrywając motywy mordercy i poznając wszystkie okoliczności sprawy. Finał nie jest więc całkiem nieudany – po prostu mógłby być lepszy. Zabrakło tego czegoś, co sprawia, że czytelnika wbija w fotel.
"Poryw" to przyjemna lektura na wieczór lub dwa, która zadowoli fanów lekkich kryminałów. Wartka akcja, brak dłużących się opisów i ciekawie nakreślone tło obyczajowe stanowią największe atuty tej książki. Powieść wciąga i trzyma w napięciu. Jak na debiut – całkiem nieźle. Życzę jednak autorce i czytelnikom, by kolejne części cyklu o komisarz Lenie Rudnickiej były jeszcze lepsze. By losy głównych bohaterów nie biegły utartymi szlakami, lecz skręcały w te nieodkryte dotąd ścieżki.
Pierwszy tom cyklu.
Zamordowany księgowy, który skrywał wiele tajemnic. Żona, rodzice i współpracownicy, którzy ukrywają niektóre fakty.
Śledztwo prowadzi Lena Rudnicka. Komisarz sama walczy ze swoimi demonami.
Seria mi się podoba. Z chęcią sięgnę po kontynuację.
Mój pierwszy kontakt z piórem Pani Kingi Wójcik i całkiem udany. Fajny, dobry kryminał z mocno przerysowaną postacią komisarz Leny Rudnickiej oraz zaznaczoną obecnością współpracownika Marcela Wolskiego. Chyba rzeczywiście autorka trochę wzorowała się na postaciach Chyłki i Zordona ale mnie to akurat nie przeszkadza. Poruszyć tyle strun w tak prostym kryminale to też trzeba umieć. Autorka sprawnie porusza się pomiędzy kilkoma wątkami i troszkę zaskakuje na zakończenie. Pomimo aroganckiej postawy Leny polubiłam ją i w związku z tym zabieram się za następna książkę z cyklu.
Komisarz Lena Rudnicka prowadzi wspólnie z sierżantem Marcelem Wolskim dochodznie dotyczące zabójstwa księgowego. W trakcie dochodznia wychodzą kolejne fakty dotyczące życia Klemensa Chmielnego. Podejraznych przybywa z kazdą kartką. Każdy kto czytał serię Mroza z Chyłką i Zordonem zauważy odniesienie do relacji Leny Rudnickiej z Marcelem Wolskim. Lena ma swoje zasady, nietypowe medody dochodzenia, cięty język i zawirowania w życiu osobistym. Marcel podkochuje się w Lenie i podziwia jej intuicję i zmsł obesrwacyjny. Sama akcja średnio ciekawa, ale po drugi tom sięgnę.
Dobry polski kryminał. Polubiłam Lenę Rudnicką i jej nowego partnera. Chociaż jednocześnie szokuje mnie sytuacja osobista Leny. Dobrze i szybko się czyta. Nie mogę sie doczekać dalszych losów policjantki !
Debiut Kingi Wójcik pt. „Poryw” to pierwszy tom cyklu o bardzo specyficznej łódzkiej komisarz Lenie Rudnickiej. W przygotowaniu jest już drugi tom pt. „Spektakl”.
Po lekturze pierwszego tomu muszę przyznać, że mam trochę mieszane odczucia. Ogólnie widzę potencjał, historia była ciekawa i przemyślana, narracja ciekawie rozpisana na kilka postaci i wątków. Główna bohaterka jest dosyć kontrowersyjna, wiem, że niektórzy wytykają jej podobieństwa do Chyłki, ja jednak widzę tu duże różnice. Niemniej trochę za dużo nagromadziło się w jednej postaci, wyczuwałam w niej mały zgrzyt. Styl ogólnie przyjemny, książkę czytało się dobrze, chociaż zauważyłam trochę zbędnych rozwleczeń... Jednak mam na uwadze to, że jest to pierwsza książka autorki, więc myślę, że dam jej jeszcze jedną szansę i w przyszłości sięgnę po tom drugi.
Kiedy rodzice szesnastoletniej Diany spędzają urlop nad morzem, dziewczyna wiesza się w swoim pokoju. Przed śmiercią wygłasza zagadkowy monolog i transmituje...
Komisarz Lena Rudnicka powraca do Łodzi! Naczelnik wydziału Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi prosi komisarz Rudnicką o pomoc. W mieście doszło do tajemniczych...
Przeczytane:2022-01-01, Ocena: 6, Przeczytałam, Kryminał/sensacja ,
Mamy pierwszy dzień nowego roku, a mi udało się już przeczytać pierwszą książkę. Mam nadzieję, że w tym roku poznam wielu nowych autorów i ich świetne powieści. Zaczynam od twórczości Kingi Wójcik, która przeniosła mnie do Łodzi, gdzie poznałam nowych bohaterów.
Na łódzką komendę policji zgłasza się starsze małżeństwo, chcą oni zgłosić zaginięcie swojego syna Klemensa Chmielnego. Zgłoszenie przyjmuje komisarz Lena Rudnicka, która generalnie nie zajmuje się zaginięciami. Jednak pod skórą czuje coś dziwnego, co karze jej zająć się tą sprawą.
Wkrótce Lena i jej zespół dostają informację o znalezionych zwłokach w parku. Pani komisarz w denacie rozpoznaje zaginionego Chmielnego. Policja rozpoczyna śledztwo, w wyniku którego nic nie wynika. Rudnicka ma wrażenie jakby wszyscy świadkowie mataczyli, kłamali i wodzili policję za nos. Nie wiadomo kto mówi prawdę i gdzie w ogóle ona leży. W dużej mierze prowadząc tą sprawę, Lena musi opierać się na swoim doświadczeniu i instynkcie. Tylko dzięki temu udaje jej się wyciągnąć cokolwiek od świadków, rodziny i znajomych zamordowanego.
Kto zamordował Chmielnego? Jaki był motyw tej zbrodni? Kto kłamie?
To moje pierwsze spotkanie z autorką i powiem, że było udane. Książka napisana jest łatwo przyswajalnym językiem, strony uciekały mi tak szybko, że nawet nie zorientowałam się jak byłam już na końcu. Akcja rozpoczyna się już praktycznie na samym początku. Fabuła skupia się na Lenie i prowadzonym przez nią śledztwie. Do samego końca nie przewidziałam zakończenia. Ciągle w głowie wertowałam informacje i nie mogłam znaleźć motywu zbrodni. Nie spodziewałam się takiego zakończenia.
Lena Rudnicka to twarda babka z jajami. Nie przebiera w słowach, czasem trochę wulgarna, nawet momentami powiedziałabym za bardzo. Dziewczyna ma ciężki charakter, ale to że była taka a nie inna spowodowały wydarzenia jakie miały miejsce w jej życiu. To życie ją tak ukształtowało. Początkowo wkurzała mnie, s sposób w jaki traktuje ludzi doprowadzał mnie do szału. Miałam ochotę podejść do niej i potrząsnąć nią. Krzyknąć jej w twarz ,,kobieto opanuj się!!!" Moje myślenie zmieniło się, kiedy poznałam jej chyba najgłębiej skrywaną tajemnicę. Wtedy zrozumiałam dlaczego ona taka jest. Lena jest w gruncie rzeczy dobrym człowiekiem, trochę pokaleczony przez życie, ale dobrym. Stara się jakoś żyć i nie użala się nad sobą. Otoczyła się murem, żeby nie dopuszczać do siebie bólu, strachu i łez.
Czytając pierwszy tom przygód Leny nabrałam ochoty na ciąg dalszy. Więc czym prędzej zabieram się za tom drugi. A Wam mogę tylko polecić przeczytanie historii pani komisarz. To świetnie napisany kryminał, który wciągnie Was już od pierwszych stron.
Polecam