Adrianna wierzy, że szczęście w końcu się do niej uśmiechnęło - po trwającej ponad rok separacji udaje jej się porozumieć z mężem i Radek wraca do domu. Niestety, idylla nie trwa długo, a los brutalnie odbiera kobiecie to, co jej podarował.
Po śmierci męża Adrianna czuje, że musi zostawić swoje dawne życie, bo wszystko w nim przypomina jej o Radku. Spontanicznie podejmuje decyzję o zakupie podupadającego domu na Półwyspie Helskim. Szybko wsiąka w lokalną społeczność, zaprzyjaźnia się z małżeństwem z sąsiedztwa i starym rybakiem. Wydaje się jej, że w jej sercu nie ma już miejsca dla żadnego mężczyzny. Ale czy na pewno? Czy w życiu prawdziwie kocha się tylko raz?
Wydawnictwo: Pascal
Data wydania: 2020-06-17
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 400
Język oryginału: polski
Czy warto wierzyć w miłość od pierwszego wejrzenia? Czy warto dawać drugą szansę? A może kocha się tylko raz i nie należy próbować tego zmieniać? Odpowiedzi na te pytania "udzieli" nam bohaterka powieści "Port nad zatoką" Magdaleny Majcher.
Adrianna Kolska jest niezmiernie ciekawą osobą. Bohaterka ma czterdzieści pięć lat, jest kostiumografem, wykłada również łacinę na Uniwersytecie Śląskim. Po dwudziestu latach małżeństwa rozstała się z mężem - Radkiem, stopniowo oddalali się od siebie a czarę goryczy przelała sprawa ich córki - Malwiny. Dziewczyna nie potrafiła pogodzić się z prawdą, którą latami przed nią ukrywano, co rzutowało na relacje jej rodziców.
Na szczęście nadal się kochali, nadal za sobą tęsknili i po niemal rocznej separacji, dali sobie szansę na przeżycie drugiej młodości. Udało im się wrócić do siebie dość naturalnie i spędzić szczęśliwy czas. Niestety radosne chwile przerwał niespodziewany telefon... Ada znów została sama. Najbardziej denerwowało ją, że wciąż coś "musi" a każda rzecz przypomina jej Radka. Wszystko straciło sens, nawet ukochana praca; zniknęła wiara, nadzieja a Adrianna zrozumiała jak kruche jest życie.
Pragnąc zmian, podjęła spontaniczną decyzję - przeprowadza się do Helu. Urokliwe miasteczko urzekło ją już podczas wspólnego pobytu z siostrą, kupiła zatem dom do remontu odmieniając tym samym swoje życie całkowicie. I choć smutek i rozpacz nadal ją nawiedzały to przynajmniej otoczenie nie przypominało szczęśliwych chwil u boku męża. Wprawdzie zdała sobie sprawę, że przeprowadzka, pozbycie się oszczędności i brak perspektyw na zarobek to nieco szalony krok, ale potrzebowała tego. Liczyła, że wszystko się ułoży i napotkała wiele przeszkód, to znalazła ludzi na których mogła polegać.
Niespodziewanie w jej codzienność wkroczył mężczyzna, tylko czy kobieta czująca się jak wybrakowana będzie potrafiła się na niego otworzyć? Czy będzie chciała, skoro wciąż tęskni za Radkiem? A przede wszystkim czy zdoła zapomnieć o tym, że może stracić kolejną osobę? Sięgnijcie po lekturę i sami przekonajcie się czy tęsknoty i pragnienia wystarczą, by ta dwójka mogła być razem.
Magdalena Majcher poruszyła w swojej powieści wiele ważnych tematów, z którymi spotykamy się w naszym życiu. Reakcja rodziny na nastoletnią ciążę, wejście do rodziny osoby o innym kolorze skóry, świadoma rezygnacja z rodzicielstwa z uwagi na chorobę genetyczną, nagła utrata bliskiej osoby czy też samotne rodzicielstwo. Znaczną rolę odegrał w książce wątek adopcji - czy i kiedy powiedzieć dziecku, że jest adoptowane. Każda decyzja niesie bowiem za sobą masę wątpliwości - przede wszystkim o reakcję dziecka. Rodzice adopcyjni muszą starać się bardziej, muszą być pewni swojej decyzji oraz świadomi, że prędzej czy później dziecko pozna prawdę i zacznie poszukiwać prawdziwych rodziców i tylko od wychowania zależy jakie decyzje podejmie w sprawie utrzymywaniu kontaktu z jednymi i drugimi rodzicami.
Autorka postawiła w tej książce na zwykłe ludzkie potrzeby.
Potrzebę obecności drugiego człowieka w naszym życiu.
Potrzebę zwykłej rozmowy, choćby z kimś obcym.
Uzmysławia, by cieszyć się każdym dniem.
Życiem.
Czerpać radość z małych rzeczy.
I doceniać to, co się ma.
Cudownie nadmorski klimat, małomiasteczkowa społeczność, sympatyczni bohaterowie, których łączą przyjaźnie, sympatie oraz odrobina francuskiej rzeczywistości za sprawą rodziny Gabrysi. Oto relaksująca powieść z poważnymi przesłaniami, idealna nie tylko na wakacyjny czas, warto przedłużyć literacko czas urlopu i sięgnąć po tę książkę również w jesienne wieczory.
Podsumowując - "Port nad zatoką" to powieść o bólu, strachu, ukrywaniu lęków oraz spełnianiu się w pracy. To historia o trudnych decyzjach, które odbijają się echem w naszej przyszłości; roli rodziców w życiu małych istot; samotności i potrzebie zmian. O zbyt luźnych relacjach rodzinnych, nawiązywaniu nowych kontaktów oraz zmierzaniu przed siebie niezależnie od przeszkód i nie oglądając się za siebie. Trzeba wytyczać nowe, małe i łatwe do osiągnięcia cele, które pomogą nam w odzyskaniu wiary w siebie i poszukiwaniu pasji w aktualnej codzienności. Polecam!
ODZYSKANA
,,Port nad zatoką" to pierwsza powieść Magdaleny Majcher po jaką sięgnęłam. Może to trochę wstyd, ponieważ autorka od lat ma rzesze wiernych czytelników i ugrutowaną pozycję na literackim rynku. Mam w domu kilka jej książek, jednak dopiero teraz rozpoczęłam swoją przygodę z jej twórczością.
Adrianna jest kobietą w średnim wieku. Po ponad rocznej separacji na nowo układa swoje relacje z mężem. Radek pracuje jako chirurg w klinice medycyny estetycznej, a Ada jest kostiumografką. Wiedzie im się dobrze. Skazą na rodzinnym życiu są trudne relacje z dorosłą córką, Malwiną, która od przypadkowych osób dowiaduje się, że została adoptowana. Adrianna nie spodziewa się, że los szykuje dla niej jeszcze boleśniejszy cios, który zachwieje całym jej światem... Po osobistej tragedii kobieta podejmuje pozornie szalony plan - porzuca swoje dotychczasowe życie w Katowicach i kupuje zaniedbany dom w Helu. Czy na drugim końcu Polski uleczy swoją duszę i rozpocznie nowe życie?
Dosłownie pochłonęłam tę książkę. Magdalena Majcher ma wyśmienite pióro i potrafi czarująco opowiadać o zwykłych ludzkich sprawach. Bardzo ładnie napisana, wzruszająca i prawdziwa historia, w której odnaleźć możemy echa naszych codziennych spraw. Bardzo dobry warsztat literacki sprawia, że czytanie tej powieści, mimo wielu trudnych zawartych w niej tematów, jest po prostu wielką radością . Przyjemny, łatwy w odbiorze styl. To nie jest cukierkowa powiastka o miłości. Oblana tonami lukru w celu dostarczenia uniesień gospodyniom domowym. To pełna tragizmu i bólu książka o niełatwych relacjach w długoletnim związku, śmierci najbliższej osoby, adpocji, O żałobie, której przeżywanie inni próbują nam odgórnie narzucać. To także opowieść o spelnianiu marzeń, o walce o siebie i swoje szczęście.
Dużo tego... Naprawdę dużo wątków zmieściła autorka w tej książce. Udało jej się jednak tak płynnie i zgrabnie zawiązać te motywy, że książka wcale nie jest ciężka. Osadzona w pięknym nadmorskim miasteczku, skąpana w gorących promieniach słońca, zabiera nas na mało zaludnione plaże, przedstawia ludzi, którzy potrafią dzielić się dobrem i trudne przeżcia głównej bohaterki, która usiłuje zwalczyć swój ból i na nowo odzyskać radość życia. Bardzo podoba mi się narracja i styl pisarki. Nie sięgam często po powieści obyczajowe, ale jeżeli już mi się to zdarza to raczej czytam autorki, które już znam i lubię. Magdalena Majcher na pewno dołączy do tego grona. Cieszę się, że wreszcie sięgnęłam po powieść jej autorstwa i na pewno niebawem przeczytam kolejne. To wielki dar tak pięknie prowadzić czytelnika przez stworzoną przez siebie historię. A ,,Port nad zatoką" to opowieść bardzo mądra, poruszająca i namalowana pięknymi barwami. Świetna odskocznia od książek, po które najczęściej sięgam. Powieść o której na pewno nie zapomnimy tuż po skończeniu ostatniego akapitu. Pełna tragicznych zdarzeń, ale jednocześnie dająca nadzieję. Jak w życiu. Czasem się wznosimy, a czasem upadamy. Zawsze jednak musimy wrócić na swoją drogę.
Życie boleśnie doświadcza Adriannę. Ona jednak się nie poddaje i mimo potwornej straty postanawia wziąć swoje życie we własne ręce. Kompletnie przebudować swój świat, pochylić się nad wartościami i z odwagą i ufnością spojrzeć w przyszłość. Co życie jeszcze dla niej przygotuje? Warto sięgnąć po tę książkę i pozwolić, by tak jak mnie, całkowicie Was pochłonęła. Porwała swoim rytmem i zabrała daleko stąd. Chyba wszyscy tego potrzebujemy. Takiej odmiany. Historii, która nas wzruszy i skłoni do przemyśleń. Bardzo dobra powieść, napisana na wysokim poziomie, dojrzała, a także przyjemna w odbiorze. Trudno oczekiwać więcej. W kategorii książek obyczajowych ,,Port nad zatoką" plasuję wysoko i jestem usatysfakcjoowana po tej lekturze. Myślę, że trudno inaczej ją zarekomendować. To po prostu bardzo dobra powieść. Jestem ciekawa jakich wrażeń dostarczą mi inne książki Magdaleny Majcher, ale jeżeli są choć w części tak smakowite jak ta, to pisarka błyskawicznie dołączy do grona moich ulubionych autorów. Polecam tę ksiązkę nie tylko osobom lubiącym gatunek, ale także tym, które podobnie jak ja, po obyczaje sięgają rzadko. Myślę, że dzięki takim właśnie powieściom można się z tym gatunkiem polubić. Przejmująca, napisana ładnym i dopracowanym językiem, a przede wszystkim mądra książka. Taka, która zarówno w letni wieczór nad morzem jak i chłodny w zimnym mieście pozwoli naszym myślom całkowicie odpłynąć.
Port nad zatoką to wakacyjna odsłona Magdaleny Majcher – jednej z najlepszych i najbardziej poczytnych współczesnych pisarek. Tym razem odpoczywamy od serii Osiedle Pogodne i przenosimy się na Półwysep Helski.
Adrianna pracuje jako kostiumografka w Teatrze Śląskim oraz wykłada łacinę na Uniwersytecie Śląskim. Kocha swoją pracę i nie wyobraża sobie bez niej życia. Jest kobietą po przejściach – po trwającej ponad rok separacji udaje jej się porozumieć z mężem i Radek wraca do domu. Ada jest tak szczęśliwa, jak nigdy dotąd. Korzysta z każdego dnia „nowego życia”. Niestety, jak śpiewała Anna Jantar „nie nie może przecież wiecznie trwać, co zesłał los będzie trzeba stracić”…
Każdy człowiek wnosi coś do naszego życia,
nawet jeśli był w nim tylko przez chwilę.
Port nad zatoką
Gdy Adrianna znów zostaje sama, postanawia diametralnie zmienić swoje życie. Podczas podróży na Półwysep Helski spontanicznie podejmuje decyzję i… kupuje tam dom wymagający gruntownego remontu. Zamyka swoje sprawy w Katowicach i przeprowadza się nad morze. Dość szybko wsiąka w lokalną społeczność, zaprzyjaźnia się z małżeństwem z sąsiedztwa i starym rybakiem. Mimo braku pracy i oszczędności znów czuje się wolna, bo nic nie kojarzy jej się z przeszłością. Zamknęła się na miłość, ale miłość nie zamknęła się na nią… Czy w życiu prawdziwie kocha się tylko raz?
Samotność uczy pokory wobec życia. Adrianna uważała, że każdy człowiek powinien choć raz w życiu przeżyć stan totalnego osamotnienia, żeby potrafił docenić obecność drugiej osoby.
Wakacyjna powieść z ważnymi historiami w tle
Port nad zatoką to na pierwszy rzut oka dość lekka i przyjemna powieść obyczajowa, pozbawiona poruszania ważnych i trudnych wątków, tak charakterystycznych dla prozy Magdaleny Majcher. Nic bardziej mylnego. Magdalena Majcher pokazuje na przykładzie Adrianny, że nigdy nie jest za późno na to, by zacząć wszystko od nowa, z czystą kartą. Porusza również ważne problemy społeczne – adopcji, przepracowania żałoby, separacji i odwiecznego dylematu „czy dać partnerce/partnerowi drugą szansę”.
Mimo poruszenia tak wielu trudnych i ważnych wątków, najnowsza powieść Magdaleny Majcher jest lżejsza w odbiorze niż jej dotychczasowe książki. Nie zostawia czytelnika z milionem wątków do roztrząsania. W mojej ocenie nie jest to zarzut, lecz wartość dodana – tym samym Magda udowodniła, że potrafi napisać książkę, która dobrze wpisuje się w wakacyjny klimat, nadaje się na chwilę relaksu z książką na plaży lub w górach. Z pewnością w kolejnej książce pokaże odsłonę, do której nas przyzwyczaiła. Osobiście nie mogę się jej doczekać, ale też z całego serca polecam Port nad zatoką – lekturę, w której miłość autorki do morza przebija z wielu kartek.
Niestety tym razem ta książka mnie nie przekonała do siebie. Denerwowała mnie głowna bohaterka ( była przemądrzała) i jej córka. Większość tej książki działało na mnie depresyjnie. Zdeydowanie to nie książka dla mnie. Może podejmuje ważne tematy, ale za dużo tych tragedii jak na jedną książkę.
Adrianna wierzy, że szczęście w końcu się do niej uśmiechnęło – po trwającej ponad rok separacji udaje jej się porozumieć z mężem i Radek wraca do domu. Niestety, idylla nie trwa długo, a los brutalnie odbiera kobiecie to, co jej podarował.
Gdy Adrianna znów zostaje sama, czuje, że musi zostawić swoje dawne życie, bo wszystko w nim przypomina jej o Radku. Spontanicznie podejmuje decyzję o zakupie podupadającego domu na Półwyspie Helskim. Szybko wsiąka w lokalną społeczność, zaprzyjaźnia się z małżeństwem z sąsiedztwa i starym rybakiem. Wydaje się jej, że w sercu nie ma już miejsca dla żadnego mężczyzny. Ale czy na pewno? Czy w życiu prawdziwie kocha się tylko raz?
"Wbrew pozorom śmierć wcale nie jest końcem. Jest początkiem reszty życia tych, którzy zostali."
Początkowo fabuła "Portu nad zatoką" może wydawać się dość schematyczna. Mamy tu bowiem kobietę, która po trudnych przeżyciach postanawia wyjechać. Kupuje podupadający dom, zadomawia się w nowym miejscu... brzmi znajomo, prawda? Jednak ta historia posiada coś więcej. Coś, co sprawia, że jest w jakiś sposób inna, ale i bliska każdej z nas.
Kolejny raz też Magdalena Majcher skierowała swoją uwagę na nadmorski klimat naszego Bałtyku, a ściślej rzecz ujmując Półwysep Helski. Osobiście poczułam jego atmosferę i chciałabym na jakiś czas tam zabawić.
Nie spodziewałam się, że tytułowy port okaże się w tej historii czymś więcej, aniżeli przystanią, w której cumują statki, kutry. To przede wszystkim miejsce, gdzie chcemy wracać. Najlepiej gdyby ktoś zawsze tam na nas czekał. Czy Adrianna znajdzie swój port? Zajrzyjcie do książki, a się przekonacie.
"Adrianna nie chciała jeszcze wracać do pustego domu. Bała się, że kiedy tylko przystąpi próg, rozpadnie się na miliony kawałków."
Autorka przyzwyczaiła mnie, że niczego w swoich powieściach nie ubarwia, pokazuje życie takim, jakim jest w rzeczywistości. To problemy, troski, rozterki, które mogą dotyczyć nas samych. Tu nie ma miejsca na fałszywą nutę. To, co jest udziałem bohaterów, bardzo szybko zyskuje naszą aprobatę i już od pierwszych stron wsiąkamy w tę opowieść. Jestem pełna podziwu dla głównej bohaterki, która gra tu pierwsze skrzypce. To kobieta, którą targają obawy, ale to również kobieta silna, odważna, impulsywna. Jej zmagania z rzucanymi jej przez życie kłodami i zachodząca w niej metamorfoza może być dla każdego z nas inspirująca.
"Każdy człowiek wnosi coś do naszego życia,
nawet jeśli był w nim tylko przez chwilę."
Ta historia udowadnia, że we wszystkim musi być zachowana równowaga. Bynajmniej ja wyznaję takie podejście do życia. Gdy coś tracimy, w niedługim czasie coś nowego zyskujemy. Trzeba tylko potrafić otworzyć się na ludzi, na to, co szykuje dla nas los, poddać się temu, spróbować dostrzec to, co na pierwszy rzut oka niewidzialne. W tym kontekście warto zwrócić też uwagę na pięknie przedstawiony motyw przyjaźni.
Pamiętajmy, aby doceniać i wykorzystywać każdą chwilę spędzoną z bliskimi nam osobami. Nie trwońmy czasu i energii na mało istotne głupstwa, kłótnie i milczenie. Rozmawiajmy i po prostu ze sobą bądźmy.
"- Zapamiętaj sobie jedno: nigdy nie trać czasu, który mogłabyś spędzić z osobą, którą kochasz, bo potem może się okazać, że wam go zabrakło..."
Historia oscyluje wokół problemu młodzieńczego buntu, utraty zaufania do dziecka, kłamstw, rozstań i powrotów. Tym razem co prawda autorka nie podejmuje się żadnego z kontrowersyjnych, ważnych społecznie tematów, jednak absolutnie nie urąga to jej powieści. Przeciwnie, ja dostrzegłam i skupiłam się na czymś innym. Do książki wkradło się sporo wyjątkowego klimatu i romantyzmu, co też jest pewnym novum w wykonaniu Majcher. Jak widzicie można czytelnika zaskoczyć na szerokim polu pisarskim. To samo dotyczy się finału lektury, które wprawiło mnie w niemałą konsternację, gdzie z jednej strony poczułam pewien rodzaj zawiedzenia, a z drugiej satysfakcję, że jest ono wielce prawdopodobne. Myślę też, że mogłoby być idealnym wyjściem do kontynuacji.
Nie wiem, czy zauważyliście, ale okładka książki idealnie komponuje się klimatem z Sagą nadmorską.
"Port nad zatoką" to prawdziwa, przejmująca, dająca nadzieję powieść o trudnych wyborach, przewrotnym losie, tęsknocie, potrzebie bliskości i przynależności, drugich szansach, o poszukiwaniu własnej drogi w życiu. Polecam gorąco zacumować w porcie nad zatoką!
Wielka miłość, wspaniały ślub, narodziny córki - nic nie zapowiadało nadchodzącej tragedii. Ania miała wszystko to, o czym marzyła i do czego dążyła...
Czasem największe zło czai się w rodzinnych czterech ścianach... ,,Najgorszy dom", nowa książka Magdaleny Majcher, autorki bestsellerowych powieści true...
Przeczytane:2022-05-08, Ocena: 4, Przeczytałam, 12 książek 2022, 26 książek 2022, 52 książki 2022, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2022 roku, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2022,
Poznałam już pióro Magdaleny Majcher, więc wiem, iż stać ją na dużo - więcej niż otrzymujemy w powieści "Port nad zatoką". Tym razem zabrakło jakiejś iskry. Tego wow, które nie pozwoliłoby mi się oderwać od czytania, chociaż i tak czytało mi się ją dobrze. Emocje niby są, ale nie udzieliły mi się zupełnie, a raczej powinny. Przecież nagła śmierć ukochanej osoby, rozpacz, odrzucenie przez własne dziecko, wywrócenie życia do góry nogami, by zacząć wszystko od nowa, to przeżycia bardzo emocjonalne. Wbrew okładce nie jest to także książka wakacyjna, pełna romantyzmu, zakończona happy endem.
Mimo wszystko nie czuję się całkowicie rozczarowana, ponieważ autorka ponownie (z czego jest znana), oparła fabułę na ważnych tematach społecznych, z którymi zapewne jakaś grupa odbiorców może się utożsamiać. Losy bohaterów mogą okazać się latarnią morską w czyimś sztormie, kotwicą ratującą od zatonięcia, bądź wiatrem w żagle. Podsumowując "Port nad zatoką" to po prostu jedna z wielu powieści obyczajowych o nieprzewidywalności życia, problemach oraz ludziach, którzy jak morze, czasem są łagodni i przyjaźni, a czasem burzliwi i zdradliwi.