Śmierć nie jest przeciwieństwem życia, a jego częścią.
Haruki Murakami
Wielu ludzi nie chce przyjąć do wiadomości, że śmierć czeka każdego. Uświadomienie sobie, że przeminiemy, i my, i nasi bliscy, bywa trudnym i emocjonalnie wyczerpującym doświadczeniem. Raczej odpychamy od siebie myśli o śmierci i umieraniu, a kiedy ten czas nadchodzi, staje się źródłem ogromnego strachu, bólu i niepewności. Czy nie lepiej byłoby przez ostatnie chwile życia, czy to swojego, czy bliskiej osoby, u progu nieznanego, przejść inaczej, z miłością i czułością?
Oddajemy w Twoje ręce wyjątkową i ważną książkę, dzięki której łatwiej przezwyciężysz naturalny lęk przed odchodzeniem. To wzruszająca autobiografia pielęgniarki hospicyjnej, pełna pięknych, głębokich i prawdziwych historii. Choć opowiada o umieraniu i towarzyszeniu osobom odchodzącym z tego świata, znajdziesz w niej poruszające lekcje życia i szczerej mądrości. W trakcie lektury lepiej zrozumiesz, czym jest hospicjum i na czym polega opieka nad człowiekiem u kresu jego dni, doświadczysz również współczucia i czułości, które Hadley Vlahos odnalazła w śmierci każdego swojego pacjenta. Historie, którymi dzielę się w tej książce, pokazują, jak niewytłumaczalne, potężne i poruszające mogą być chwile prowadzące nas od obecnego życia do tego wszystkiego, co dopiero nadchodzi (a wierzę, że coś nadchodzi) ― przyznaje autorka.
Nie możesz zatrzymać żadnego dnia, ale możesz go nie stracić!
przysłowie chińskie
Wydawnictwo: Editio
Data wydania: 2024-02-20
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 280
Tytuł oryginału: The In Between: Unforgettable Encounters During Life's Final Moments
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Agnieszka Górczyńska
W swoim utworze pt. Śpieszmy się Ksiądz Jan Twardowski napisał słowa, które wielu z nas kojarzy:
Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy(...).
To jedno zdanie często jest cytowane w różnych miejscach i często przywoływane. W obliczu czyjejś śmierci, stajemy naprzeciw życia, które minęło. I zadajemy sobie pytanie, czy nie kochaliśmy za mało? Czy nie daliśmy za mało? We mnie te słowa to wywołują... Jakiś żal, jakąś refleksję nad tym, czy nie za mało jesteśmy obecni w życiu swoim i innych ludzi, których los postawił w naszym życiu. Czy go nie marnujemy?
Gdy przeczytałam ostatnią stronę Pomiędzy. te słowa Księdza Jana na nowo zagościły w mojej głowie i rezonowały z historiami opisanymi w książce.
Hadley Vlahos jest pielęgniarką, która opiekuje się chorymi będącymi pod opieką hospicyjną. W swojej książce opisuje spotkania z ludźmi, którymi się opiekowała, ich rodzinami i przyjaciółmi. W ciągu kilku tygodni poznawała rzeczywistość tych osób, wnikała w ich ból, doświadczenia i pomagała pogodzić się z tym, co w naszym życiu jest nieuchronne - ze śmiercią. W książce, która mogłaby być również czymś na kształt dziennika, kroniki, czy biografii opisuje losy ludzi, lekcje, które od nich otrzymała i te ostatnie gesty, ostatnie pożegnania.
Nie mogę napisać, że to powieść słodko-gorzka, ponieważ to niestety nie fikcja literacka, a samo życie. To czyjeś historie spisane na kartach, by były przestrogą, a czasem i inspiracją. Nie wiemy ile nam zostało czasu, więc warto z niego korzystać na tyle, na ile potrafimy. Bo czasem jest później niż myślimy.
O śmierci nie czyta się łatwo i sama musiałam jakiś czas przekonywać się do tej książki, nauczyć się ją czytać. Ciężko mi było wejść w pewien koniec tajemnicy życia. Czegoś co jest dla nas tak bardzo nieznane, co trudno objąć rozumem. Z przerwami książkę czytałam aż dwa miesiące, nie umiałam szybko przedzierać się przez te osobiste przeżycia innych ludzi, choć obcych.
Dlaczego?
Tematyka śmierci jest trudna, jest tematem tabu, o którym boimy się rozmawiać, choć ona jest nieunikniona.
W pewnym sensie powiedziałabym, że autorka ją przełamuje, jako świadek. I zmienia jej obraz, który gdzieś jest zaszyty w kulturze.
Starej kobiety z kosą (w zależności od wersji).
Poza tym autorka opisuje wiele spraw z dużą dozą wrażliwości na drugiego człowieka. Nie odcina się od ludzi. Oni są dla niej ważni. Nie jest bezosobową maszyną, ale tak samo jak oni człowiekiem. Dla mnie dała świadectwo empatii. Przynajmniej w formie książki.
Śmierć w tej książce jest pożegnaniem, czasem pojednaniem, a innym razem to ciche odejście, ostatni oddech. Nie ma jednej i takiej samej dla każdego są różne.
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Editio.
Śmierć nie jest przeciwieństwem życia, a jego częścią.
Haruki Murakami
"Pomiędzy..." to niezwykle poruszająca historia dwunastu pacjentów u kresu swojego życia, opowiedziana przez pielęgniarkę hospicyjną, która towarzyszyła tym ludziom i zajmowała się nimi w ostatnich miesiącach, tygodniach i godzinach ich życia, każdemu z nich oddając całe serce i wielki szacunek.
Jest to niezwykle intymny obraz tego, o czym na co dzień nie myślimy, boimy się, odsuwamy myślenie o tym "na kiedyś", nie umiemy poukładać sobie tego w głowie... Śmierć, jedyna pewna część naszego życia...
Czasami trafiamy na takie książki, które zostaną z nami już na zawsze, dla mnie "Pomiędzy..." jest zdecydowanie jedną z nich. Przyznać muszę, że przeczołgała mnie ona okrutnie, spowodowała, że każdy kolejny rozdział, każda kolejna historia sprawiała, że płakałam, nad odejściem ludzi, których przecież nie znałam- ale dzięki autorce, stali mi się w jakiś sposób bliscy i ważni, bo każdy z nich przekazał mi ważną lekcję i dostarczył sporo tematów do przemyśleń. Autorka daje piękne świadectwo tego, że można odejść godnie, otoczonym troską i miłością, na własnych warunkach.
Autorka dużo miejsca poświęca sytuacjom, które dzieją się tuż przed odejściem, tłumaczy, dlaczego tak się dzieje, absolutnie nie straszy i nie demonizuje, mimo że jej pracy towarzyszy wiele zjawisk, które trudno wytłumaczyć...
Książka pomimo niezwykle trudnego tematu, tak naprawdę celebruje piękno życia, daje mnóstwo tematów do refleksji i przemyślenia. Zmusza do spojrzenia na swoje własne życie, motywuje do rozmów z bliskimi i ustaleniem jak ma wyglądać w miarę możliwości nasze odchodzenie...
Książka została podzielona na dwanaście rozdziałów. Każdy z nich to nie tylko historia pacjenta, ale także samej Autorki, opowiada ona o swoim życiu, o wyzwaniach samotnego macierzyństwa, wspomina o swoich marzeniach i trudzie, jaki wkłada każdego dnia, by je spełniać. Pokazuje, jak praca wpływa na jej życie prywatne i niejednokrotnie te dwie strefy życia się przeplatają.
Napisana ona została w sposób niezwykle empatyczny i poruszający. Z każdej strony płynie olbrzymi "potok" troski empatii, współczucia, zrozumienia i wsparcia.
Książkę mimo wszechobecnej śmierci czyta się naprawdę dobrze, napisałbym, że niemal się przez nią płynie, nie chce się jej odłożyć, pomimo że serce łamie się przynajmniej dwanaście razy...
Bardzo się cieszę, że trafiłam na tę książkę, pokazała mi ona, że nie trzeba się bać tego co nieuniknione. Trzeba tylko mieć obok siebie kogoś podobnego do Hadley Vlohos. Ta książka pokazuje, że na naszej ziemi wciąż istnieją anioły, które w najtrudniejszych momentach życia są obok...
Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Książka ta dla wielu może być bardzo trudna, ale naprawdę warto poświęcić jej czas. Zrozumieć...
Przeczytane:2024-05-08, Ocena: 6, Chcę przeczytać, Współpraca, 52 książki 2024,
Mówią, że w życiu pewne są tylko podatki i śmierć. Z tym że te pierwsze są powtarzalne, a umieranie to już ostateczność, zdarza się tylko raz. A co jeśli nie potrafimy się pogodzić z odejściem najbliższej nam osoby? Zderzamy się wtedy ze ścianą, rzeczywistością, o której i tak wiemy, że nastąpi. Z uporem maniaka twierdzimy, że „nas to nie dotyczy”, że „za wcześnie”. To ogromnie trudne emocjonalnie doświadczenie, ale niestety nieuchronne i to z tą nieuchronnością wiąże się największy strach. Wciąż niepewni i pełni bólu zwyczajnie nie chcemy zakończyć ziemskiego bytu. Często nie pozwalają na to nasi bliscy, więc, zamiast okazać w tych ostatnich chwilach odrobinę zrozumienia, miłości czy empatii, panikujemy.
„Pomiędzy. Niezapomniane spotkania u kresu” życia to niezwykle ważna z punktu widzenia egzystencjalnego książka. Opisuje historie prawdziwe, daje świadectwo prawdzie, zaprasza do refleksji nie tylko nad śmiercią, ale też nad życiem. Dotyka najdelikatniejszego aspektu tego zamkniętego cyklu, a co gorsza autorka jako towarzyszka osób terminalnie chorych, codziennie spotyka się z nową opowieścią. Każda z nich jest inna i wcale nie chodzi tu o wiek, bo – jak pokazuje życie – umrze każdy bez względu na wiek, status społeczny czy materialny oraz płeć.
Natura jest niezmienna i jeszcze nikt nie wynalazł lekarstwa na śmierć. Vlahos Hadley wzrusza, wzbudza emocje i zachowuje dystans wobec tego, co i tak nastąpi. Książka ma w sobie niezwykłą mądrość spisaną w dwunastu historiach ludzkich. Czytelnik dowie się też, na czym dokładnie polega pracę pielęgniarki hospicyjnej. Z każdego przeczytanego słowa wypływa szczerość, miłość. Autorka z wielką starannością opowiada o procesie przyjmowania pacjentów, kryteriów rekrutacji oraz późniejszej opiece. Widać tu niezwykłą dbałość o szczegóły, co tylko potwierdza, że jest pielęgniarką aktywnie wykonującą ten trudny zawód. Co istotne, daje do zrozumienia, jak ważne są dla chorego ostatnie chwile i dbałość o każdy aspekt jego życia.
Autorka zdradza również wiele ze swojego życia. Dzięki temu bliżej poznajemy jej psychikę i, choć te fragmenty niewiele mają wspólnego z hospicjum, ale mimo wszystko ukazuje kobietę jako ludzką, pełną rozterek osobę. Mamy tu poruszony temat anoreksji oraz aborcji, co być może ukształtowało Hadley na późniejsze lata. Bez zbędnych metafor opowiada też o różnicy w podejściu do zawodu pielęgniarek szpitalnych, dla których najważniejsze jest zachowanie dystansu psychicznego. Uznaje tę postawę za błędną. Jako pracownica hospicjum hołduje emocjonalnemu podejściu od każdego człowieka. Zaangażowanie oraz okazana cierpliwość liczą się przede wszystkim. Bez przeszkód dzieli się z terminalnie chorymi swoimi rozterkami, smutkiem i własnymi problemami. Zżywa się z nimi, cierpi z powodu ich straty na równi z bliskimi. Pytanie, czy taka postawa nie wyrządzi krzywdy osobie, która mimo wszystko wykonuje swój zawód. Zdradza bowiem pewne symptomy wypalenia zawodowego, a przecież ma rodzinę i to ona powinna być dla niej najważniejsza.
Ta książka do łatwych nie należy i nie powiem, aby przeczytała ją z zaciekawieniem. Raczej odczułam ogromny lęk pomieszany z ciekawością przed tym, co zawierają historie spisane ludzką ręką osoby będącej tak blisko śmierci. Uważam, że każdy powinien poznać tę opowieść.