Coraz wyraźniejszy czynnik religijny we współczesnych konfliktach politycznych świadczy przeciwko tym, którzy jeszcze niedawno wieszczyli śmierć boga. Choć świat zachodni od czasów oświecenia hołduje idei świeckiego państwa, okazuje się, że rację miał Gandhi, twierdząc, iż nie wiedzą, co religia oznacza, ci, którzy mówią, że nie ma ona nic wspólnego z polityką.
Karen Armstrong w swej najnowszej książce ukazuje pięć tysięcy lat współistnienia religii i władzy, ich wspólne korzenie, wzajemny wpływ i niemożność oddzielenia działalności religijnej od politycznej nie tylko w przypadku Jezusa, Mahometa i Lutra, lecz także cesarza Konstantyna czy Krzysztofa Kolumba. Religia legitymizowała władcę i tak samo polityka nierzadko nadawała kształt teologii, co autorka obrazuje wymownymi przykładami z czasów herezji ariańskiej i podbojów kolonialnych. Armstrong nie ucieka od oceny współczesnych wydarzeń – w druzgoczący sposób krytykuje politykę amerykańską wobec Iraku i państw arabskich po 11 września, lecz jednocześnie przekonująco polemizuje z tymi, którzy w doktrynie islamu widzą główną przyczynę współczesnych aktów terroru. Napisane z pasją i erudycją studium historyczne jest głosem sprzeciwu wobec łatwych osądów współczesnej polityki (nie tylko wyznaniowej), a także kopalnią wiedzy dla tych, którzy pragną poznać lepiej źródła i wpływy religii świata.
Informacje dodatkowe o Pola krwi. Religia i przemoc:
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2017-01-11
Kategoria: Duchowość, religia
ISBN:
978-83-280-2681-0
Liczba stron: 704
Tytuł oryginału: Fields of Blood. Religion and the History of Violence
Tłumaczenie: Ryszard Zajączkowski
Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Przeczytane:2022-04-14, Ocena: 5, Przeczytałem,
W kontekście tego, co dziś dzieje się za naszą wschodnią granicą, ta książka, historyczno-socjologiczne opracowanie, ma wyjątkowo aktualną wymowę. Autorka pokazuje, jak na przestrzeni tysiącleci religia dawała się zaprzęgać - z myślą o zyskach, taka perfidia - do niecnych rozgrywek politycznych, których ofiarami zawsze bywali wierni wyznawcy. I okazuje się, że wciąż tkwimy - przynajmniej wielu jeszcze - w naiwnym przekonaniu o szlachetności boga, zapominając, a może nie chcąc tego wiedzieć, że ten idzie pod rękę z demonami wojny i zbrodni.Wnioski płynące z tego opracowania są smutne i przerażające. Lecz cóż z tego, skoro czyny wciąż pokazują, że nauczki żadnej z tego nie wyciąga ludzkość.