„Świat to potwór zębaty, gotów gryźć, gdy tylko zechce” – napisał Stephen King. Dziewięcioletnia Trisha McFarland odkrywa tę fundamentalną prawdę, kiedy gubi się w lesie, zboczywszy na chwilę ze szlaku, którym szła wraz z matką i bratem. Weekendowy spacer zamienia się w wielodniową samotną wędrówkę małej, ale rezolutnej dziewczynki, której przychodzi walczyć z głodem, przerażającą rzeczywistością, gorączkowymi majakami, a przede wszystkim – brakiem nadziei, że koszmar kiedyś się skończy.
Zwycięstwo nad „potworem zębatym” nie przychodzi jej łatwo – na szczęście ma potężnego sojusznika, który pomaga jej w najtrudniejszych chwilach. Nie każdy jednak może liczyć na taką pomoc, więc lepiej nie zbaczać ze szlaku...
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2009 (data przybliżona)
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 190
Tytuł oryginału: The girl who loved Tom Gordon
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Sokołowski Krzysztof
Rewelacyjna książka przedstawiająca losy małej Trishy. Po zejściu ze szlaku na wycieczce dziewczynka gubi się w dzikim lesie. Słuchając transmisji z meczów jej ulubionej drużyny baseballowej, jedząc oraz pijąc to, co ma w plecaku i co znajdzie po drodze, a także śpiąc pod gołym niebem Trisha wchodzi coraz głębiej w puszczę. Na swej drodze spotyka wiele przeszkód takich jak rozległe bagna. Musi również stawić czoło strachowi, zimnie oraz przeciwnościom losu. Do tego w nieznanym jej terenie czai się stwór, pragnący nigdy nie wypuścić dziewczynki ze swojego terytorium.
Teksty zawarte w tym zbiorze mają wspólne motywy: zagadnienia moralności, życia pozagrobowego, winy i kary, pytanie, co zrobilibyśmy inaczej, gdybyśmy...
Nagła śmierć żony oznacza dla Michaela Noonana, autora poczytnych książek, koniec kariery pisarskiej. Walcząc z twórczą niemocą, w poszukiwaniu...
Przeczytane:2019-03-10, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2019 roku,
„Pokochała Toma Gordona” jest tytułem mylącym. Po pierwsze: powinno zostać wydane jako opowiadanie, a nie książka, bo na to drugie jest zdecydowanie, jak dla mnie, za krótkie. Po drugie: tytuł jest strasznie mylący. Być może autor celowo chciał wprowadzić czytelnika w błąd, bądź zachęcić go do przeczytania, sygnalizując samym tytułem jakiś rodzaj romansu.
Prawda jest jednak zupełnie inna…
Każdy z nas ma, jeśli nie jakiś fetysz, to przynajmniej coś, co nosi „na szczęście” w tych najważniejszych i zarazem najstraszniejszych chwilach w swoim życiu. Dla młodej, bo zaledwie dziewięcioletniej bohaterki opowieści Kinga, czego dowiadujemy się z dalszej części tekstu, jest to czapeczka bejsbolowa jednego z zawodników jej ukochanej drużyny, Red Sox. Ma ją przy sobie, kiedy wyrusza wraz z mamą i bratem na wycieczkę, ma ją, gdy oddala się na chwilę, by znaleźć nieco odosobnione miejsce, wreszcie ma ją na sobie, kiedy gubi się w lesie. Ta czapeczka oraz walkman, który pozwala jej utrzymywać kontakt ze światem, stanowią jedyną jej podporę w lesie; to dzięki tym dwóm rzeczom udaje jej się przetrwać nawet w chwilach, gdy zaczyna chorować, czy jest ścigana przez ogromnego leśnego stwora, ukrywającego się dla niepoznaki pod postacią niedźwiedzia.
Jest jeszcze jedno widmo, które wspiera ją we wszystkich działaniach. To sam Tom Gordon, który ukazuje się jej od czasu do czasu we własnej postaci, podtrzymując na duchu, radząc i wspierając wszystkie jej poczynania.
Odwaga i determinacja dziewczynki jest godna zarówno pochwały, jak i podziwu. Częściowo wyszkolona przez matkę, a częściowo posiadająca własny, czasem nieco omylny instynkt, który ratuje ją, na równo z walkmanem, czapeczką, czy dziwnymi widmami podczas jej pobytu w ciemnym lesie, pozwala jej podjąć tę trudną i na pozór beznadziejną walkę o własne przetrwanie i, o dziwo, tę walkę wygrać. Każda część jej wyprawy jest opisywana jako kolejna część rozgrywanego meczu, który na koniec, w desperacki sposób, musi uratować, by ocalić nie tylko siebie, ale też i przygodnie napotykanego mężczyznę, który rusza jej z pomocą oraz własne, zdrowe zmysły.
Jak na swój wiek jest to bardzo rezolutna, acz trochę zagubiona w świecie spraw dorosłych, dziewczynka, która poprzez swoją historię, stała się inspiracją dla innych młodych ludzi, którym udowodniła, że co by się nie działo należy zawsze przeć do przodu, nie oglądać się, nie wątpić i nie poddawać, jeśli nie ma się ku temu bardzo ważnego powodu.
A choroba, zagubienie w lesie, zimno, robactwo, czy nawet odwodnienie, jak widać, nie są dla niej żadną, dobrą wymówką.
Stała „obecność” Toma, do którego mówi niemal bez przerwy to znany motyw w opowieściach o ludziach, którzy się zgubili i są tak przerażeni tym wszystkim oraz samotni, że stwarzają sobie postać kogoś bliskiego i rozmawiają z nim tak, jakby istniała w tym miejscu naprawdę. Szła z nimi krok w krok, udzielając duchowego wsparcia.
Jak to u Kinga bywa, nie mogło obejść się bez, choćby ciut zaznaczonej, obecności tajemniczej istoty, której Trisha się boi, bo ciągle odnosi wrażenie, że ta obca istota ją śledzi, podążając za nią krok w krok i czekając na najmniejsze potknięcie, by ostatecznie „dopaść” ją w ostatniej scenie.
Żadne z ocalonych; ani Trisha, ani przypadkowo spotkany na polowaniu mężczyzna, nie są do końca przekonani, czy to, co spotkali na swej drodze, to na pewno był niedźwiedź, czy może tylko coś niedźwiedzio podobnego, co zastanawiało zwłaszcza w chwili, gdy patrzyło się mu w oczy.
Do tej pory nie miałam pojęcia, że w lasach można znaleźć tyle rzeczy do zjedzenia. Co prawda King informuje czytelników, że radził się w tej sprawie specjalisty, niemniej trudno jest mi do tej pory uwierzyć, by dziecko w wieku Trishy posiadało tak dużą wiedzę w tej dziedzinie.
Być może wielu ludzi się ze mną nie zgodzi; być może to ja jestem „ta miastowa”, ale mając tyle lat, co Trisha, umiałam co najwyżej znaleźć parę grzybów i jagody i to będąc pod opieką rodziców.
Wiadomo, coś jeść musiała, bo całkiem by opadła z sił, więc „podanie jej tej wiedzy na tacy” przez Kinga, uważam za dobry pomysł. Gdyby było to jeszcze w jakiś sposób poparte dowodami.
Przyznaję, że podczas lektury zdarzyły się ze dwie, czy trzy dłużyzny, gdzie kompletnie nic się nie działo, nie wiał nawet głupi wiatr, ale nie wpłynęło to na pozytywny odbiór książki, którą powinien przeczytać każdy, kto wybiera się na wycieczkę w góry, czy do lasu. Nie, w zasadzie po prostu powinien ją przeczytać każdy (wielbiciel Kinga i dalekich wypraw). Koniec i kropka.