Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2016-10-26
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 416
Bohater, były policjant, wraz z żoną prowadzi pensjonat. Aktualnie ma martwy sezon, spokój, do czasu, gdy znajduje granat na swoim podwórku, a jego młodszy brat pakuje się w kłopoty. Pewnego razu dostaje zlecenie przyjrzenia się zabójstwu sprzed kilku lat- zleceniodawca chce mieć pewność, że sprawca zbrodni został dobrze ustalony. W toku śledztwa okazuje się, że ofiara prowadziła dosyć rozrywkowy tryb życia i szukała mocnych wrażeń.
Na plus zaliczam tej powieści szybką akcję (nie licząc nudnych fragmentów), specyficzne poczucie humoru i umiejętności Romana (bić to się on umie jak na emeryta inwalidę). Rozwiązanie/ zakończenie też niczego sobie. Natomiast trochę za dużo było tutaj dylematów bohatera: wątek romansu, małżeństwa, o pensjonacie- czasami warstwa obyczajowa zdominowała sensację.
Jak dla mnie średniawy kryminał.
Para wypalonych gliniarzy - ona policyjny psycholog, on najskuteczniejszy śledczy w wydziale zabójstw Komendy Stołecznej Policji – przechodzi w stan...
Tajemnica każdej zbrodni powinna zostać wyjaśniona, ale czasem trzeba za to zapłacić wysoką cenę... Słynny i bogaty kompozytor gotowy jest zapłacić...
Przeczytane:2017-01-17, Ocena: 5, Przeczytałam, 26 książek 2017, Mam,
Polska słynie w świecie głównie ze wspaniałej kuchni, pięknych kobiet i niezwykłych miejsc natury, które urzekają swoją urokiem... Do tej dość skromnej grupy dodałabym jednak jeszcze i polską literaturę kryminalną, która to coraz śmielej zagląda na międzynarodowe salony, jak najbardziej zresztą zasłużenie. Otóż poziom naszych autorów spod znaku zbrodni i ich dzieł jest niezwykle wysoki, o czym to przekonują mnie kolejne świetne powieści, jakie to mam okazję czytać. Książki te cechuje nie tylko świetny warsztat i emocjonująca fabuła, ale także i wielka inteligencja, tak często pomijana w dziełach zachodnich autorów, zwłaszcza tych rodem zza Oceanu. W przekonaniu tym utwierdziła mnie jeszcze bardziej lektura kolejnego świetnego polskiego kryminału - "Pójdź na sąd boży", autorstwa Mariusza Ziomeckiego, która to ukazała się nakładem Wydawnictwa Akurat, i o której to słów kilka opowiem w niniejszej recenzji:)
Powieść ta stanowi drugi tom cyklu "Elementy zbrodni", czyli opowieści o losach małżeńskiej pary emerytowanych policjantów, którzy postanowili porzucić wielkomiejskie życie, przenieść się nad Zalew Zegrzyński i otworzyć tam przytulny pensjonat dla gości. Główni bohaterowie - Roman i Barbara Medynowie, po dramatycznych wydarzeniach z poprzedniego tomu, realizują krok po kroku swoje wielkie marzenie o przytulnym hoteliku, borykając się po drodze z niemałymi kłopotami natury finansowej. Szansą na podreperowanie domowego budżetu staje się pewne intratne zlecenie detektywistyczne, którego to Roman (licencjonowany detektyw) nie może odrzucić. Zlecenie złożone przez pewnego umierającego na chorobę nowotworową mężczyznę, który pragnie ustalić prawdziwy przebieg wydarzeń sprzed lat, kiedy to została zamordowana poprzez spalenie żywcem pewna piękna, młoda kobieta... Dodatkowo życiową sytuację Medynów komplikuje wplątanie się w nieliche kłopoty brata Romana - Wicia, który zadarł z bardzo groźnymi i wpływowymi ludźmi... A na deser dają znać o sobie kłopoty małżeńskie owej pary, której to przyjdzie zmierzyć się z bardzo poważnym kryzysem...
Książka Pana Mariusza oferuje nam sobą pełnokrwistą, wielowątkową i niezwykle intrygującą opowieść kryminalną, w której to nic nie jest pewne i oczywiste do samego końca. Morderstwo sprzed lat, skrzętnie skrywane tajemnice przez mieszkańców małego miasteczka, mafijne długi i bezkompromisowe próby ich wyegzekwowania oraz romans, który przyniesie więcej złego, aniżeli dobrego i przyjemnego - oto główne punkty tej barwnej historii, której odkrywanie strona po stronie, będzie stanowić dla nas świetną i bardzo inteligentną rozrywkę czytelniczą. Rozrywkę, którą gwarantują nam tu wyraziste i intrygujące postacie, nieprzewidywalne zwroty akcji, bardzo klimatyczny obraz małomiasteczkowej polskiej prowincji, oraz wielce zaskakujący finał, którego naprawdę bardzo trudno się spodziewać. Ba, nie zabrakło także i pokaźnej szczypty erotyki, co jak a wiemy w tym gatunku zawsze może tylko pomóc...;)
Autor bardzo ciekawie i pomysłowo poprowadził nas przez swoją opowieść, serwując na wstępie najpierw jedno niezwykle wybuchowe wydarzenie, które tak naprawdę stanowi jedynie preludium do tego, co czeka nas dalej. Dalej bowiem otrzymujemy dwie główne osie wydarzeń - pierwszą związana z głównym zleceniem detektywistycznym Romana, a więc jego dochodzeniem w sprawie ustalenia przebiegu i sprawcy potwornej zbrodni sprzed lat, oraz drugą oś, odnoszącą się do udzielenia pomocy beztroskiemu bratu detektywa, który stał się dłużnikiem "ludzi z miasta", którzy to w celu wyegzekwowania owego długu nie cofną się przed niczym, nawet przed skrzywdzeniem rodziny Wicia, czyli Romana, Barbary i ich synka... Oba te wątki zostały poprowadzone tu w mistrzowski sposób, polegający na ich wzajemnym przeplataniu się i uzupełnianiu sobą atmosfery grozy, niepewności, tajemnicy, ale jednocześnie także i z wyraźnym rozdzieleniem, powodującym jasność i klarowność całej fabuły. Są emocje, spektakularne sceny, liczne niespodzianki, adrenalina i strach, jak i również dość pokaźna porcja dobrego, czarnego humoru, co zawsze warto docenić;)
To, co w opowieści kryminalnej jest najważniejsze, czyli intelektualna zabawa autora z czytelnikiem, także prezentuje się tu wielce okazale. Otóż wraz z głównym bohaterem odkrywamy krok po kroku tajemnice morderstwa młodej kobiety, zbierając i analizując nieliczne ślady, poszlaki, dowody, jak i również interpretując uzyskane przez nas wiadomości... Przy tym niemalże do samego końca nie znamy imieniu sprawcy, a gdy już je poznamy, to w bardzo inteligentny i przekonujący sposób poznajemy jego motywy... Najważniejsze jednak przy tym wszystkim jest to, iż zaprezentowana tu intryga kryminalna ma "ręce i nogi", a co za tym idzie oparta jest na realistycznych podstawach, nieoderwanych od rzeczywistości motywach, jak najbardziej naturalnych ludzkich instynktach, zazwyczaj natury tej bardziej potwornej... Do tego jest to na wskroś polska zbrodnia, polskie dochodzenie i polskie okoliczności, jakie im przyświecają, co również daje bardzo wiele tej opowieść.
Bohaterowie tej książki prezentują się bardzo intrygująco, zwłaszcza w osobach Romana, Barbary, czy też chociażby zleceniodawcy głównego śledztwa - Ryszarda. I tak oto nasz dzielny pan detektyw jest mężczyzną w mocno średnim wieku, który już nie jedno widział w swoim życiu, zwłaszcza przez długie lata policyjnej służby. To odważny, bezkompromisowy, dobry z natury facet, który bynajmniej jednak nie jest wolny od własnych, mniejszych lub większych grzeszków... To były glina z krwi i kości, można by rzec "prawdziwy pies", który gdy już raz złapie trop, to nie odpuści do końca. Świetnie zarysowany charakter i osobowość tego bohatera sprawiają, iż bardzo szybko i bardzo łatwo zaczynamy go lubić, wierzyć mu, utożsamiać się z nim i rozumieć go tak zwyczajnie, po ludzku... Basia to z kolei niezwykle silna kobieta na zewnątrz - bądź co bądź była policjantka, której nikt i nic nie wydaje się groźne. Bystra, inteligentna, przenikliwa i umiejąca odnaleźć się w każdej sytuacji, a jednak jakże bardzo ludzka, a przez to nieodporna i zagubiona w roli żony, która podejrzewa męża o zdradę... Poznajemy ją tu głównie przez jej pamiętnikowe wpisy, które mówią nam o niej niemalże wszystko... I wreszcie umierający bogacz - Ryszard, którego jakże mocny i bezpośredni obraz tu widzimy. Autor świetnie oddał oblicze człowieka będącego jedną nogą już w zaświatach, który to jest pogodzony ze swym losem i przeznaczeniem... Naturalnie, mamy tu całą masę postaci z drugiego planu, które także wnoszą bardzo wiele dobrego w tę opowieść.
Na duże słowa uznania zasługuje także wykreowane tu miejsce, w jakim rozgrywają się główne wydarzenia tej historii. Zalew Zegrzyński, Rocko, Sieńki, Jachranka..., to tutaj rozrywa się fabuła tej książki, która przesycona jest tym niezwykłym, prowincjonalnym, niepowtarzalnym polskim klimatem... To świat małych wsi i miasteczek, w których każdy każdego zna i do których to nie zagląda wielka polityka. Jak się jednak okazuje, to także miejsce nie wolne od zła, również tego najbardziej potwornego, które to w takich miejscach ma większe pole do popisu, jak i większą szansę na to, by nigdy nie zostało ukarane... Jednak kwintesencją tego świata są jego mieszkańcy, z jednej strony tak bardzo zwyczajni, z drugiej zaś tak wyjątkowi i nieodgadnieni. I muszę przyznać, że chyba zdecydowanie wolę takie miejsca na osadzenie akcji kryminalnej opowieści, gdyż te wydają się mieć sobą znacznie więcej do zaoferowania, aniżeli wielkie miejskie metropolie.
Powieść "Pójdź na sąd boży", to kolejny świetny, inteligentny i wielce pasjonujący polski kryminał, jaki to ukazał się w ostatnim czasie. Kryminał trzymający nas w napięciu do ostatniej strony, oparty na logicznych podstawach, zajmujący sobą bez reszty, czyli tak jak powinno być w przypadku spotkania z tego typu literaturą. Dodatkowo na uznanie zasługuje także doskonały warsztat pisarski Mariusza Ziomeckiego, który wie na czym polega tworzenie tego gatunku i nie popełnia przy tym choćby najmniejszych błędów. Polecam zatem wszystkim sięgnięcie po tę świetną książkę, a sama z wielką niecierpliwością wyczekuję już kolejnej odsłony cyklu "Elementy zbrodni", która to mam nadzieje powstanie jak najszybciej:)