Dwa słowa są w tej pracy zakazane: powołanie i bohaterstwo.
Jakub Sieczko, lekarz, specjalista anestezjologii i intensywnej terapii, przez sześć lat pracował w stołecznym pogotowiu ratunkowym. To osiem tysięcy godzin na dyżurach, tysiące twarzy, setki tragedii - raczej nie tych z pierwszych stron gazet. Kilka spektakularnych sukcesów i żadnego cudu, bo siły nadprzyrodzone mają na warszawskim Grochowie wolne. Ludzie jeżdżący karetką i nazywani czasem bogami - wcale nimi nie są. Próbują przetrwać w pogotowiu, nie popaść w obojętność lub samodestrukcję. Nie każdemu się to udaje.
Obcują z miastem bez filtra i pudru - z Warszawą śmierci, klubów ekskluzywnych i podrzędnych, brudu, głupich porachunków, złamanych serc i przede wszystkim niewidowiskowego, cichego cierpienia. Robią w nieszczęściu, które przytrafia się starym i młodym, bogatym i biednym, sławnym i anonimowym. Wszyscy są równi. I pogo też nie wybiera - jeździ do każdego.
Trzech ubranych na pomarańczowo trzydziestolatków musi patrzeć na rozpadające się cudze życia, choć często woleliby odwrócić wzrok. Taka praca, że patrzeć trzeba. Niekiedy udają przed sobą, że wcale nie chce im się płakać.
Lekarzowi czasem ,,bandaż się rozwija", a czasem ma overbooking nieszczęść. Jednak gdy trzylatek nie zostaje półsierotą, nieszczęście staje się szczęściem. I to jest piękna chwila - zdradliwa, ale najpiękniejsza.
Wydawnictwo: Dowody
Data wydania: 2022-05-13
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 120
Język oryginału: polski
Z pewnością nie sięgnęłabym po tę książkę, gdyby nie znalazła się na liście najlepszych debiutów 2022 roku przygotowanej przez Gazetę Wyborczą (tak, Wyborcza i jej Magazyn Książki to dla mnie najlepsze źródło poleceń wartościowej literatury). Obezwładniła mnie emocjonalnie swoją autentycznością, szczerością i pięknym językiem. To moje ogromne zaskoczenie czytelnicze, oczywiście w tym pozytywnym znaczeniu. Miałam łzy w oczach, gdy czytałam o rozdzierających serce prośbach lekarza - pisarza, aby dać mu wytchnienie, oddech, nie pytać go ciągle, co znaczy ta wysypka albo kłucie w lewym boku, ale zaprosić do kina na film gdzie nie ma wypadków, udarów i sygnałów karetek. Oburzające jest, że ludzie którzy pracują w takich warunkach nie mają zapewnionej pomocy psychologicznej. To książka przenikliwa, jednocześnie wrażliwa i bezkompromisowa.
Przeczytane:2024-01-25, Ocena: 5, Przeczytałam, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2024, 52 książki 2024,
Jakub Sieczko, lekarz, specjalista anestezjologii i intensywnej terapii, przez sześć lat pracował w stołecznym pogotowiu ratunkowym. Doświadczenie to pozwoliło mu napisać fascynujący reportaż o pracy warszawskiego ratownika medycznego. Pracy trudnej i wymagającej, naznaczonej wyrzeczeniami i skrajnymi emocjami, z którymi trzeba się mierzyć samemu. Pozwalający czytelnikowi wejść w skórę sanitariuszy, którzy z całą pewnością nie są króliczkami z reklamy baterii. Dopada ich zmęczenie, frustracja, wypalenie zawodowe. Idąc na dyżur nie wiedzą, czego się spodziewać, widzą rzeczy, których przeciętny człowiek nie zobaczy w swoim życiu. Zazwyczaj jest ciężko, ale nie wyobrażają sobie, że mogliby robić cokolwiek innego, ponieważ raz na jakiś czas dzieje się coś, co nadaje sens ich pracy i poświęceniu.
Musimy pamiętać, iż wbrew powszechnym oczekiwaniom nie są Bogami! Może po przeczytaniu tego lub podobnego reportażu chcąc wezwać karetkę, ktoś zastanowi się, czy powód, dla którego chce ją wezwać jest naprawdę uzasadniony. Zrozumie, iż nie zjeżdżając pędzącej kartce z drogi, ktoś oczekujący na pomoc nie doczeka jej przyjazdu. Zachowa się w stosunku do ratowników z większą empatią, gdyż często spotykają się z zachowaniem pełnym pogardy i braku zrozumienia, a nawet są brutalnie atakowani, czego oczywiście nie da się niczym usprawiedliwić. Pojmie również, że kiedy żartują, mimo że komuś w danej chwili nie jest do śmiechu, to nie oznacza pogardy, lecz w ten sposób próbują poradzenić sobie z zastaną sytuacją i stresem, nawiązać relację z chorym i patrzącymi im na ręce gapiami. Humorystycznych zdarzeń autor opisuje kilka, przez co w czasie słuchania audiobooka, kilkukrotnie wybuchałam śmiechem. Niestety większość chwyta za serce, nie brakuje też tych pokazujących ludzką bezmyślność, które po prostu wywołują złość.
W tradycyjnej formie liczy zaledwie 120 stron, natomiast audiobook to trzy godziny słuchania głosu Macieja Więckowskiego, wciągającego nas w świat medyków. Polecam