Sasza Sawielew mieszka z babcią i dziadkiem. Jest chorowity, przez co odmawiane mu są wszelkie radości wieku dziecięcego. Wylewa się na niego z babcinych ust potok przekleństw, nakazów i zakazów; przytłacza go gehenna codzienności. Siłą prozy Sanajewa są postaci z krwi i kości, spenetrowane przez autora głęboko, odmalowane niezwykle barwnie; codzienne sytuacje opowiedziane z polotem i niebanalnym poczuciem humoru. Nie ma tu prostego podziału na biel i czerń. Babcia wszak kocha Saszę na śmierć.
Wydawnictwo: PIW
Data wydania: 2009-01-27
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 2008
Język oryginału: Rosyjski
Tłumaczenie: Izabela Korybut-Daszkiewicz
"Pochowajcie mnie pod podłogą" to opowieść o 8-letnim chłopcu, Saszy Sawielewie, który mieszka z dziadkami. Babcia nienawidzi i potępia "rozwiązłość" i nowego męża swej córki i zarazem matki naszego bohatera. Jej okrutna "miłość" do wnuka, bardziej przypomina nienawiść. Traktuje go jak rzecz. Jakby pragnęła posiadać posłuszną, żywą lalkę. Ta "interesowna" opiekuńczość pomaga jej poczuć własne znaczenie. Wydaje się cieszyć z jego cierpienia...
Pisarz wplótł w fikcyjną historię swe wspomnienia z dzieciństwa. Jednak trudno stwierdzić ile jest prawdy w tej dramatycznej opowieści. Należy zauważyć, że autor Paweł Sanajew, reżyser i scenarzysta, jest synem słynnej, radzieckiej aktorki Eleny Sanajewej. Kobieta oddała syna na wychowanie do swych rodziców (Lydia Antonowna Sanajeva i Wsiewołod Sanajew), gdy związała się z aktorem - Rolanem Bykowem. Przez wiele lat dziecko było zmuszone do życia w atmosferze ciągłych skandali rodzinnych i kontrowersji. Fakty te pozwalają sądzić, że powieść ta to po części autobiografia, pomimo że autor pozmieniał dane osobowe. Historia jest serią wspomnień w pełni opisujących jego świat, w którym nie jest wcale głównym bohaterem.
Niektórzy ujrzą tu humor i ironię, inni zauważą okrucieństwo. Zanurzyłam się w świecie wypełnionym krzykami, przekleństwami i wyzwiskami. Ukazana codzienność wydaje się straszna, pełna despotyzmu. Ujrzałam ponury obraz zastraszenia, ciągłego upokarzania i zniewag. Ciągłe monitorowanie, prześladowanie, narzucanie woli są tu przejawem "miłości". Dziecko żyje w atmosferze niekończącego się nękania. A negatywną i zarazem główną postacią tej historii jest tu jego babcia. Tylko dlaczego ta bohaterka tak postępuje? Co nią kieruje? Wydaje się, że babcia nienawidzi go, że przeklina swój los i córkę za swój ciężki krzyż. Na początku kobieta wydaje się być tyranką, ale nie wszystko jest tak proste, jak się wydaje. Autor ukazuje te same wydarzenia oczami różnych postaci i w ten sposób poznajemy także jej straszliwy los. Momentami może wydawać się, że ciąży nad nią jakaś klątwa. Jej świat przepełniony jest beznadzieją, bezradnością, samotnością, smutkiem i cierpieniem.
Historia nie pozostawia obojętnym. W przedstawionej sytuacji każdy z bohaterów cierpi. Złożoność opisanych tu relacji międzyludzkich momentami przytłacza. Wydarzenia są tu w przeważającej mierze ukazane z perspektywy dziecka, które dąży do stworzenia własnej koncepcji wydarzeń. Autorowi udało się opisać jak trudno jest ocalić swoją duszę w labiryncie intryg, gdy jedynym celem jest przetrwanie. Powieść jest mozaiką małych epizodów z życia bohatera, która jest pozbawiona radości i wolności. Autokratyczna babcia, cierpiąca z powodu niezrealizowanych marzeń wcieliła się tu w rolę aktorki w "opowieści o ofiarnej miłości wobec wnuka". Poprzez to widzimy zniekształcony obraz egoizmu, żądzy władzy, despotyzmu. Wartość tej książki tkwi także w opisie rzeczywistości lat 70. w nieistniejącym już ZSRR.
Sarkazm jest tu bardzo specyficzny. Zły i szorstki. Nie czyta się tej książki szybko. Lektura pobudza do refleksji na temat życia, relacji z bliskimi, dobroci i miłości. I trochę zasmuca fakt, że mimo tych wszystkich złych doświadczeń dziecko nadal naiwnie wierzy, że wszystko będzie dobrze. Jego dobre i kochające serce nigdy nie zaakceptowało okrucieństwa świata dorosłych mimo że żyje w środowisku, w którym wartości moralne są rozmyte. Krótko mówiąc - przytłaczająca lektura. Po skończeniu tej książki poczułam się tak, jakbym obudziła się z koszmaru...
Strasznie smutna autobiograficzna książka. Nawet nie wiem kogo mi najbardziej żal. Z jednej strony krzywda dziecka zamkniętego w toksycznym środowisku, z drugiej cierpienie ludzi dorosłych, ale całkowicie niedojrzałych emocjonalnie. Niby oczywistością się wydaje, że ofiarą jest mały Paweł (Sasza), a jego babka oprawcą oraz sprawcą całej tragedii, jednak przyglądając się bliżej każdej z postaci, dostrzegamy w głębi ich duszy taką rozpacz, że aż budzi przerażenie. I najbardziej tragiczną postacią jest właśnie babka Saszy - kobieta, która za młodu straciła ukochanego synka, która po urodzeniu matki Saszy czuła się coraz bardziej wyobcowana i nierozumiana przez męża, której przyszło żyć w ciężkich, paranoicznych czasach, gdy zwykły sąsiad mógł się okazać zdrajcą i donosicielem, gdy trafiało się "za druty" z byle powodu i, która, po zamknięciu przez własnego męża w szpitalu psychiatrycznym, nie potrafiła mu tej zdrady wybaczyć. Kobieta, u której frustracja, strach o najbliższych, poczucie wiecznego poświęcania się, odpowiedzialności i jednocześnie zmarnowanego życia tworzyły tak wybuchową mieszankę, że jej codzienne wielokrotne eksplozje raniły najbliższych. To kobieta, która już jedno dziecko skrzywdziła - swoją córkę - wychowała ją na niesamodzielną, zastraszoną, nieodpowiedzialną kobietę. I może dlatego tak nam żal matki Saszy i widzimy w niej kolejną ofiarę, ale przecież Oleńka to już dorosła osoba, więc czemu stosujemy wobec niej taryfę ulgową? Trzecią zaburzoną osobowość odnajdujemy w dziadku Saszy - w młodości autorytarny, z czasem stał się uzależniony od swojej małżonki, którą z pewnością kochał, ale z którą nie potrafił się porozumieć, miotały nim sprzeczne emocje, uciekał, wracał, brał też udział w realizacji chorych pomysłów żony. Na tle tych, co by nie mówić barwnych, postaci, najzdrowszy wydaje się Rolan Bykov, przyszły ojczym Saszy, niepijący alkoholik...
Podsumowując - wstrząsająca książka o przemocy z miłości...