Wydawnictwo: Afera
Data wydania: 2013-09-25
Kategoria: Inne
ISBN:
Liczba stron: 160
Jeżeli Czesi mają taką pornografię, to ja im serdecznie współczuję. Nudne to i nijakie, bez polotu i fantazji. A co do samej ksiązki, to ja chyba nie do końca zrozumiałam zamiar autorki. Prawdę mówiąc w ogóle nie zrozumiałam. Nie wiem jaki był zamysł, czemu ta książka miała służyć. Jeśli miała szokować, to się nie udało. Jeśli miała pokazać świat od innej strony, to nie pokazała, bo nic odkrywczego tam nie było. Jeśli miała to być zabawa językiem, to wyszło słabo, można było skończyć po trzech stronach, niczego więcej tam nie było. Jakieś zalety? Tak, była krótka.
Lato 1946 roku. Hablund Doran, właściciel dobrze prosperującej kopenhaskiej fabryki, zafascynowany kulturą i obyczajami mieszkańców Syberii postanawia...
Wybaczcie szczerość, ale przy myciu szyb w przeszklonym kredensie (psiukam trochę płynu i rozprowadzam go starą gazetą) moje myśli, zupełnie jak podczas...
Przeczytane:2014-07-16, Przeczytałam,
Już sam tytuł tej pozycji brzmi zachęcająco! Byłam pewna, że będzie to lektura pełna dobrego humoru. I faktycznie tak się stało. Petra Hůlová w swojej książce bawi, intryguje i zmusza do myślenia o kwestiach, o których nigdy wcześniej raczej nie pomyśleliście. Kto powiedział, że kurwa nie musi myśleć, mieć własnego życia i garści życiowych mądrości, o które tak czasem ciężko u „normalnej” osoby.
Przyznam, z nutką wstydu, że to moje pierwsze zderzenie z prozą czeską. Opłacało się! Choć jest to zderzenie z czymś zupełnie innym niż miałam styczność do tej pory, to bardzo szybko umiałam się do tego przyzwyczaić (a tego bałam się najbardziej). Podziwiam tłumacza z języka czeskiego (Julia Różewicz), bo zadanie było z pewnością jednym z trudniejszych. W „Plastikowym M3” jest pełno dziwnych słów, często kilku połączonych w jedno jeszcze dziwniejsze, które powodują niemałą konsternację Czytelnika.
Petra z rzadka używa słów, takich jak kutas, pizda czy wagina. Przecież to nudne i wyświechtane. W jej plastikowym mieszkanku mamy do czynienia z „raszplą”, która mimo żeńskiego charakteru, jest wybitnie męskim penisem oraz „wtykacza”, który wydawałby się totalnie męskim tworem, a jest w rzeczywistości odpowiednikiem damskiej waginy. Chwilka minęła, zanim to wszystko ze sobą powiązałam, ogarnęłam i przestałam się dziwić. Niemniej, pozostaje mi pogratulować bujnej wyobraźni! Nie wspominam już o niesamowitych neologizmach, które można zauważyć na niemal każdej stronicy – sami musicie to zobaczyć (wstydzioch mnie rozczulił zupełnie)!
Podobnie jak w „Cenie ciała” Marka Weissa, okazuje się, że kurtyzana jest niesamowicie bystrym obserwatorem i znawcą życia. I ci, którym wydaje się, że jej życie kończy się na kutasie, są niesamowicie ograniczeni myślowo. Nasza bohaterka, w swoim plastikowym M3, poznaje najróżniejsze osobowości, dochodzi do wielu wniosków, którymi dzieli się z nami w tej małej książeczce. Jako tradycjonalistka (!) sceptycznie odnosi się do powszechnej digitalizacji świata, która jakby nie patrzeć, jest nieunikniona.
Oprócz tego pięknie nakreślony został opis zarówno mężczyzny, jak i kobiety, przez co wyraźnie widać, jak wielkie są czasem różnice w bardzo istotnych aspektach życia. Nikt nie docenia roli jaką prostytutka spełnia w społeczeństwie, a nawet w małżeństwie! Przecież jest ogromna. Z wielką dozą dystansu podchodzi do swojego, wcale niełatwego, zawodu i ułatwia życie milionom kobiet na świecie. Kpię, ironizuję? Zastanówcie się dobrze. Ta instytucja nie przetrwałaby tyle wieków, gdyby nie była kluczowa w życiu człowieka.
To nie jest pierwsza książka Petry i mam szczerą nadzieję, że nie ostatnia (w Polsce wydane zostały dopiero trzy, w tym dwie nakładem wydawnictwa W.A.B, a ta przecudna wydawnictwa Afera). Chętnie sięgnę po inne pozycje z jej repertuaru, bo wydaje mi się, że czeski humor do mnie przemawia, a słowotwórstwo już mi nie straszne. I jakby to powiedzieć...każda raszpla znajdzie swojego wtykacza, prędzej czy później!