,,Prawdopodobnie najlepsza książka, jaką przeczytacie w tym roku (...)". - Rukmini Iyer, ,,Guardian"
,,Michelle Zauner napisała książkę, której doświadcza się wszystkimi zmysłami: są tu zdania, które się smakuje, i akapity, które brzmią jak muzyka. Autorka umiejętnie przeplata własne wspomnienia z opisami jedzenia, łączy okazałość z głębokim smutkiem, tkając z nich złożoną opowieść o lojalności i stracie". - Rachel Syme, ,,New Yorker"
,,Płacząc w H Mart czytałam z zapartym tchem. W swoich pięknie napisanych wspomnieniach Michelle Zauner kreśli pasjonujący i zmysłowy portret zapadającej w pamięć więzi między matką i córką, uderzającej we wszystkie właściwe struny: nie zabrakło tu miłości, tarcia, oddania ani żalu. W tej książce matki i córki odnajdą same siebie - oraz siebie nawzajem". - Dani Shapiro
Wspomnienia z koreańsko-amerykańskiego dzieciństwa, przeżywania żałoby po utracie mamy i kształtowania własnej tożsamości.
Michelle Zauner opowiada o dorastaniu, mierzeniu się z wysokimi oczekiwaniami matki, przykrościach okresu dojrzewania, a także o cudownych wakacjach spędzanych w ciasnym seulskim mieszkaniu babci, gdzie późnymi wieczorami zacieśniała relacje ze swoją mamą nad talerzami pełnymi koreańskich przysmaków.
Gdy wchodzi w dorosłość i wyjeżdża na studia na Wschodnie Wybrzeże, podejmuje pracę w branży gastronomicznej, gra koncerty ze swoim nieopierzonym zespołem i poznaje mężczyznę, za którego później wyjdzie, jej koreańskość wydaje się jej coraz bardziej obca. Zdiagnozowanie nieuleczalnego nowotworu u jej mamy, gdy Michelle ma zaledwie dwadzieścia pięć lat, zmusza ją do rozliczenia się z samą sobą i odebrania darów w postaci smaku, języka i historii, które otrzymała od mamy.
Najlepsza książka 2021 roku GOODREADS CHOICE AWARDS w kategorii NAJLEPSZY MEMUAR I AUTOBIOGRAFIA.
,,Doprowadzi cię do łez". Marie Claire
,,Fascynująca". Guardian
,,Łamiąca serce". New York Times
,,Niezwykle potrzebna". Vogue
,,Udzielone mi przez mamę lekcje, będące dowodem jej istnienia, żyły we mnie i miały się dobrze. Zdradzały swoją obecność w moich ruchach i czynach. To mi po sobie pozostawiła. Skoro nie mogłam być razem z mamą, po prostu będę musiała się nią stać".
JEDNA Z NAJLEPSZYCH KSIĄŻEK ROKU WEDŁUG: New York Times'a, Time, NPR, Washington Post, Vogue'a, Entertainment Weekly, Good Morning America, Philadelphia Inquirer, Goodreads, BuzzFeed i wielu innych.
Jedna z ulubionych książek roku prezydenta Obamy.
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2023-09-06
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 360
Tytuł oryginału: Crying in H Mart
❤ „ᴘᴌᴀᴄᴢąᴄ ᴡ ʜ ᴍᴀʀᴛ” ᴍɪᴄʜᴇʟʟᴇ ᴢᴀᴜɴᴇʀ❤
Wspomnienia z koreańsko-amerykańskiego dzieciństwa, przeżywania żałoby po utracie mamy i kształtowania własnej tożsamości.
▪𝗥𝗘𝗖𝗘𝗡𝗭𝗝𝗔 ▪
„Płacząc w H Mart” to autobiografia autorki, która dzieli się z nami swoją niełatwa drogą, która musiała przebyć. Michelle Zauner opowiada o dorastaniu, mierzeniu się z wysokimi oczekiwaniami matki, przykrościach okresu dojrzewania, a także o cudownych wakacjach spędzanych w ciasnym seulskim mieszkaniu babci, gdzie późnymi wieczorami zacieśniała relacje ze swoją mamą nad talerzami pełnymi koreańskich przysmaków.
Przyznam szczerze, że nie od początku wgryzłam się w tę książkę. Nie wiem czy jest to spowodowane sposobem przedstawienia całej tej historii czy może tematyką książki, jednak dopiero po dobrych kilkudziesięciu stronach dałam jej się porwać i ujrzałam tkwiące w niej bolesne piękno.
Nie sposób zaprzeczyć, że „Płacząc w H Mart” to niezwykle trudna w odbiorze lektura – czego innego bowiem spodziewać się po książce poruszającej tak ważne tematy? Z pewnością nie tego, że będzie ona lekką i przyjemną książką, którą pochłonie się w mgnieniu oka i równie szybko zapomni, że kiedykolwiek mało się ją w rękach. Powieść Michelle Zauner wymaga od czytelnika maksimum skupienia. Niewielkie odpłynięcie myślami gdzieś daleko może skutkować tym, że umknie nam coś bardzo ważnego, jakaś niesamowicie istotna myśl głównej bohaterki, która może mieć ogromny wpływ na to, jak odbierzemy charakter głównej postaci i sytuację, w której się znalazła. To powieść, w której czytanie trzeba włożyć odrobinę więcej wysiłku, aby dokładnie przeanalizować to, co chciała przekazać nam autorka.
Co najbardziej spodobało mi się w tej powieści to fakt, że nie próbuje ona w żaden sposób pouczać czytelnika, a styl autorki daleki jest od jakiegokolwiek moralizowania. Michelle Zauner w niesamowicie szczery, nieprzekoloryzowany sposób przedstawia dokładnie to, jak wygląda sytuacja osoby, która jest w żałobie po zmarłej mamie.
Niezwykły obraz koreańsko-amerykańskiej rodziny, autorka przestawia nam okres dojrzewania, wchodzenia w dorosłość, stawiania granic w odczuwaniu emocji, zaczynania żyć na własny rachunek. To także niesamowita opowieść o stracie, bólu, miłości. Ważna książka, którą bardzo polecam wam poznać! ❤
,,Wydawało mi się, że świat został podzielony na dwie kategorie ludzi - tych, którzy odczuwali ból, oraz tych, których dopiero to czekało"
"Płacząc w H Mart" to wzruszająca opowieść o miłości, żałobie i poszukiwaniu własnej tożsamości. Autorka przeplata wspomnienia z dzieciństwa z przeżyciami z dorosłego życia, ukazując jak ważna rola kultury i tradycji może odgrywać w naszym życiu.
Jest to historia o relacji matki i córki. To intymna opowieść o chorobie, śmierci i żałobie ale i o nieodpowiednich słowach nie wypowiedzianych na czas czy trudnych emocjach przeżywanych w obliczu niełatwych wyborów. Wszystko to splata się z kulinarnymi opowieściami o różnorodnych koreańskich potrawach, które stają się symbolem więzi rodzinnej i spoiwem, które je łączy. Co warto zaznaczyć opisów jedzenia i kuchni koreańskiej jest tak dużo, iż jednych to zaciekawi, a innych znudzi.
Książka skłania do refleksji nad tym, jakie dziedzictwo kulturowe i osobiste pragniemy zachować, jakie wartości są dla nas najważniejsze i jak ważne jest docenianie chwili obecnej oraz relacji z najbliższymi. To poruszająca historia o przezwyciężaniu bólu i trudności jakie przynosi nam życie. To również niezwykle szczery i bez zbędnego upiększania opis walki z nieuleczalnym nowotworem. Co istotne nie brakuje w tej powieści szczerej samokrytyki, poczucia winy, ale też zrozumienia dla siebie i popełnianych przez siebie błędów.
"Płacząc w H Mart" to książka, która porusza serce i umysł, pobudza do refleksji nad własnym życiem i relacjami z najbliższymi. Michelle Zauner pokazuje, jak ważne jest życie w zgodzie z sobą i ze swoimi korzeniami, nawet w obliczu trudności i straty. Na pewno nie jest to łatwa lektura i z pewnością także nie dla wszystkich.
Przeczytane:2023-09-21, Ocena: 6, Przeczytałam, 12 książek 2023, 26 książek 2023, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2023, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2023, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2023 roku, 52 książki 2023,
Michelle Zauner to pół-Koreanka (po matce), pół-Amerykanka (po ojcu), która napisała książkę po śmierci swojej matki. Kiedy Michelle miała 25 lat, jej mama zachorowała na nowotwór. Kobieta w sile wieku, która dbała o siebie i nigdy nie chorowała, udała się do lekarza z powodu problemów żołądkowych. Nie spodziewała się diagnozy, jaką usłyszała. Również na Michelle spadł ogromny cios. Dziewczyna miała z mamą dobry kontakt, jednak ta „trzymała ją krótko”. Nie pozwalała na zbyt wiele, nie zostawiała dużo swobody, była wymagająca, negowała pomysły swojej latorośli, miała wygórowane wymagania. Ale była, zawsze była obok, zawsze pomocna, zawsze kochająca i kochana, jak lubiła powtarzać Michelle.
Bardzo poruszająca jest to pozycja i niełatwa w odbiorze. Niczego innego nie można się jednak spodziewać, biorąc pod uwagę trudność poruszanych tematów. Michelle, chociaż urodziła się w Korei Południowej, od dziecka mieszkała w miasteczku Eugene w stanie Oregon. Bardziej widziała w sobie Amerykankę niż Koreankę i nie czuła się związana z krajem matki. Podobnie zresztą widziała ją społeczność pochodzenia koreańskiego, nie do końca dostrzegając w niej kogoś podobnego do siebie. Z kolei Amerykanie pytali, kim ona właściwie jest, nie widząc w niej Amerykanki. Szczególnie uciążliwe było to dla Michelle, kiedy była dzieckiem. Nikt nie chciał się z nią przyjaźnić, dla amerykańskich dzieciaków była odmieńcem, do tego mieszkała na uboczu. Dużo czasu spędzała tylko z mamą. Zaczęła się buntować. Chociaż mama zapisała ją na lekcje koreańskiego, Michelle nie chciała się uczyć. Chciała być Amerykanką, tak czuła. Później pożałowała. Dopiero, kiedy zachorowała jej mama, zaczęła tak naprawdę poszukiwać swojej tożsamości jako Koreanka. Dopiero ta trudna sytuacja pokazała Michelle, jak wiele łączy ją z Koreą, nie tylko wakacje u babci, które każdego roku tam spędzała. Michelle wróciła do domu, zaczęła opiekować się mamą, a także ponownie poszukiwać smaków, historii i języka, które z nią dzieliła. W tej trudnej sytuacji ulgę przynosiło jej gotowanie koreańskich potraw, których składniki kupowała w tytułowym sklepie H Mart. A to pogłębiało więź, jaka łączyła ją z mamą i jej rodzimą kulturą.
„Płacząc w H Mart” to napisana z rozbrajającą szczerością, bez patosu i moralizowania, opisana szczegółowo, niezwykle intymna opowieść o każdym dniu walki z wyniszczającą chorobą, o umieraniu, stracie i żałobie. Ale nie tylko. Zauner opowiada o dorastaniu, mierzeniu się z wysokimi oczekiwaniami matki, o trudnych relacjach z ojcem i w ogóle o relacjach rodzinnych, o przykrościach okresu dojrzewania, o cudownych wakacjach spędzanych w ciasnym seulskim mieszkaniu babci, gdzie późnymi wieczorami zacieśniała relacje ze swoją mamą nad talerzami pełnymi koreańskich potraw i wreszcie o dojrzewaniu do podjęcia trudnych decyzji, rozliczeniu się z samą sobą i zaakceptowaniu siebie takiej, jaką jest. Dużo w tej powieści szczerej samokrytyki, poczucia winy, ale też zrozumienia dla siebie i popełnianych przez siebie błędów. Najbardziej uderza w tej książce jej prawdziwość. Zauner niczego nie koloryzuje. Uczciwie opowiada o wszystkim, nawet o tym, jak „biegała” za swoim przyszłym mężem, jak doszło do tego, że się pobrali. Ta szczerość aż bije z książki. I, żeby nie było, nie jest ona tak bardzo trudna, nie przytłacza. Jest po prostu życiowa i jak to w życiu, zdarzają się dobre i złe chwile. Także podczas lektury bywa czasem zabawnie. Nie tylko melancholijnie i ciężko. A, i mnóstwo jest w książce koreańskich potraw. Aż czasem ślinka leci.
Mogę zachwalać tę książkę w nieskończoność, bo jest co zachwalać. Czyta się ją jak najlepszą powieść, nawet szybko, patrząc na ciężkość tematyki i z pełnym zaangażowaniem. Niewiele jest w niej dialogów, Michelle opowiada w pierwszej osobie historię swojego życia. A mimo to książka wciąga i ciężko się od niej oderwać. Jeśli czytaliście „Cieszę się, że moja mama umarła” i podobała Wam się ta książka, „Płacząc w H Mart” również przypadnie Wam do gustu, chociaż relacja matki z córką jest tutaj zupełnie inna. Ja w każdym razie z całego serca tę książkę polecam.