Hania, studentka ostatniego roku, otrzymuje pismo od notariusza, informujące, że jest współspadkobierczynią starego dworku na ziemi warmińsko-mazurskiej. Przekonana, że dom, który odziedziczyła po nieznanym do tej pory ojcu jest tylko starą ruderą, jedzie na rekonesans. Po przybyciu na miejsce odkrywa jednak, że dom jest zamieszkały. Przebywają w nim przyjaciele jej zmarłego ojca, których on, dosłownie „pozbierał” z ulicy. Hania zaprzyjaźnia się z mieszkańcami domu ojca i poznaje historie ich życia. Z każdym dniem czuje się bardziej związana z ludźmi, którzy dla jej ojca, starego marynarza, byli kimś więcej niż rodzina.
Niestety współwłaścicielem domu jest również jej przyrodni brat Marcel, na stałe mieszkający na terenie Francji, którego dziewczyna nie zdążyła jeszcze poznać osobiście. Odnaleziony przez notariusza kilka miesięcy później, nie waha się sprzedać domu po ojcu, bogatemu inwestorowi francuskiemu. Hania postanawia razem z grupą swoich nowych przyjaciół walczyć o dworek.
Historii przyjaźni córki zmarłego marynarza z jego pseudo rodziną towarzyszy wilk, którego dziewczyna poznaje w dość osobliwym momencie pobytu
Wydawnictwo: Oficynka
Data wydania: 2024-02-22
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 202
Język oryginału: Polski
Sięgając po tę książkę nie wiedziałam czego się spodziewać i czego tak naprawdę oczekuję. I jaką rolę odegra tytułowy wilk? Tego nie zdradzę. To moje pierwsze spotkanie z twórczością z Ewy Formella, i muszę powiedzieć, że autorce udało się mnie pozytywnie zaskoczyć.
To powieść wielowątkowa, w której autorka porusza wiele ciekawych tematów - depresję, wykluczenie z rodziny z powodu mezaliansu, przemoc fizyczną, biedę. To książka o niespełnionej miłości, przyjaźni, rodzinie, pomocy w potrzebie, dumie, walce z nałogami, sile charakteru. Bardzo podobał mi się przedstawiony w mądry i szczery sposób obraz relacji międzyludzkich. Autorka swoją książką przywraca wiarę w człowieka i w jego bezinteresowną pomoc.
Sporo miejsca autorka poświęca rodzinie. Uświadamia nam tym samym, jak ważna dla każdego z nas powinna ona być, i to niekoniecznie ta łącząca nas więzami krwi, ale również taka, w której ani w jednej z osób nie płynie ta sama krew.
Dużym zaskoczeniem były dla mnie pojawiające się nadprzyrodzone zjawiska, które dopełniają tajemnicy i sprawiają, że niemal czułam na własnej skórze tę wyjątkową aurę.
Bohaterowie są wiarygodni, wyraziści i barwni. Największą moją sympatię wzbudziła postać Marty, dla której życie nie było łaskawe - z całego serca jej kibicowałam.
Książkę czyta się jednym tchem, a nieoczekiwane zwroty akcji sprawiają, że nie można się z nią nudzić do ostatniej strony. Aż dziwiłam się, że tyle wszystkiego i tyle emocji można zmieścić w tak niewielkiej objętościowo książce. Dzięki tej historii, myślę że trochę zmieniło się moje spojrzenie na świat, a przede wszystkim na innych ludzi.
Warmińskie zakamarki to dla mnie dodatkowy smaczek, ponieważ mieszkam na Warmii i te klimaty nie są mi obce.
To ciepła, niezwykle żywa i prawdziwa lektura z odrobiną magii, która wywołuje wiele emocji, skłania do refleksji oraz daje nadzieję, że wśród nas są jeszcze dobrzy ludzie.
Wraz z XXI stuleciem wkroczyliśmy w czasy bardzo specyficzne dla literatury. Oto bowiem jesteśmy naocznymi świadkami tego istnego fenomenu, iż liczba czytających niemalże dorównuje liczbie osób piszących książki. Dziś książki tworzy w zasadzie każdy, począwszy od zawodowych pisarzy, poprzez aktorów, polityków, instruktorów fitness, a na blogerach skończywszy. Niestety liczba autorów nie przedkłada się na jakość współczesnej literatury polskiej, która krótko mówiąc, w wielu swoich "segmentach", kuleje. Nie sztuką jest bowiem zapisać kilkaset stron tekstem, z którego nie wynika nic interesującego, odkrywczego, pouczającego czy chociażby szczerego..Na szczęście wciąż są jeszcze tacy autorzy, który potrafią na kartach swych opowieści opowiadać o życiu i świecie w sposób mądry, piękny i pasjonujący..I choć korci Mnie, by odnośnie tych nielicznych autorów użyć tutaj określenia "zagrożony gatunek", to jednak postaram się zachować tę niewielką dozę optymizmu wywodzącą się z tego przekonania, iż dopóki na półki polskich księgarń trafiają dzieła takich pisarzy, jak autorka przedmiotu niniejszej recenzji, to dobra literatura wciąż ma szansę na przetrwanie. Z wielką przyjemnością mogę przedstawić zatem tę autorkę i jej znakomitą powieść, czyli Ewę Formellę i "Płacz wilka".
Książka opowiada o wydarzeniach rozgrywających się we współczesnej Polsce, a konkretnie w niezwykle klimatycznych rejonach ziemi warmińsko - mazurskiej. Główna bohaterka - Hania, to pełna energii, marzeń i optymistycznego nastawienia do życia, młoda studentka. Jej uporządkowane i spokojne życie wywraca się całkowicie "do góry nogami", gdy oto pewnego dnia otrzymuje Ona list od notariusza, który informuję ją o otrzymaniu spadku po zmarłym ojcu. Ojcu, którego nigdy nie poznała, gdyż ten porzucił jej, nieżyjącą już, matkę lata temu. Wiedziona ciekawością, a być może także poczuciem obowiązku, dziewczyna postanawia wyruszyć w podróż i ujrzeć na własne oczy jej nową własność. Na miejscu okazuje się, iż dom ten, wbrew jej przewidywaniom, wcale nie jest pusty, lecz zamieszkuje go niezwykła grupa lokatorów. Od tej chwili Hania wkracza w życie tych ludzi, jak i również Oni wkraczają w życie Hani, które już nigdy nie będzie takie jak dawniej..Jednocześnie w okolicy pojawia się jeszcze jeden tajemniczy człowiek, który okazuje się przybranym bratem dziewczyny, a który to ma całkowicie odmienne spojrzenie na ten niezwykły dom i jego mieszkańców..
Czy powieść Ewy Formelli przypadnie do gustu wszystkim czytelnikom..? Pewności tej mieć nie mogę, choć gdybym miała zgadywać, to jak najbardziej wskazałabym na TAK. Niemniej pewna mogę być jednego, a mianowicie tego, iż książka ta absolutnie zaskoczy każdego czytelnika, który tylko po nią sięgnie. Zaskoczenie to wynika z faktu, iż rozpoczynając lekturę tejże pozycji, spodziewamy się kolejnej lekkiej, ciepłej, zabawnej opowieści obyczajowej o szczęśliwych ludziach, którym los zawsze wynagradza wszelkie smutki i troski. Tymczasem otrzymujemy tutaj historię ciepłą, częściowo pogodną, nad wyraz mądrą i przede wszystkim niezwykle prawdziwą. Prawdziwą i realną z tego powodu, iż szczęście i smutek, uśmiech i płacz, dobro i zło, nawzajem się tutaj ze sobą przeplatają w proporcjach ze wszech miar wiarygodnych, życiowych, ludzkich. Książkę tę czyta się nie tylko jako porcję doskonałej rozrywki fabularnej, ale także jako swoisty przewodnik, poradnik, dziennik życia każdego z Nas samych, którzy to mogliby stać się bohaterami tej opowieści z dnia na dzień. Prawda i emocje płynące z lektury tej powieści, czynią ją wyjątkową i niezwykłą.
"Płacz wilka" to przede wszystkim opowieść o ludziach i niezwykłej przewrotności losu, który to zaskakuje człowieka w najmniej spodziewanym momencie jego życia. Interesujące jest to, iż powyższe prawdy poznajemy zarówno na przykładzie głównej bohaterki, jak i również bohaterów drugoplanowych, czyli lokatorów tego magicznego domu, wśród których trudno znaleźć osobę, z którą to los i życie obchodziło się zawsze dobrze i łagodnie. I tak jak dla Hani ten nieoczekiwany spadek staje się początkiem nowego etapu w jej życiu, tak dla tych ludzi przyjazd tej młodej kobiety staje się także szansą na pewną zmianę, początkowo podszytą strachem i obawami, ale mimo wszystko zmianę na lepsze. I trudno nie użyć tutaj słowa "przeznaczenie", które to połączyło tych ludzi w momencie ich życia, w którym to nawzajem siebie najbardziej będą potrzebować. Oni potrzebują ochrony i pomocy ze strony Hanny, jej ludzie Ci pomogą poznać prawdę o jej ojcu, dramatycznej przeszłości jak i również prawdę o jej samej.
Drugim, niezwykłym atutem tej opowieści jest to, iż jak rzadko która współczesna książka, opowiada w tak szczery i mądry sposób o relacjach międzyludzkich, i to pomiędzy ludźmi nie będącymi ze sobą spokrewnionymi. Na przykładzie lokatorów tej niezwykłej kamienicy, możemy przypomnieć sobie niejako na nowo znaczenie słowa "sąsiad", które to dziś przestało znaczyć to, co znaczyło przed kilkudziesięciu laty. Ofiarność, życzliwość , bezinteresowna pomoc i przyjaźń - wszystko to stanowi codzienność z życia tych ludzi, którzy są po prostu dobrzy dla siebie, tylko lub aż.., dobrzy. Co więcej, ludzie Ci są przykładem i potwierdzeniem tej oto prawdy, iż ofiarowana pomoc zawsze powraca ze zdwojoną mocą, gdyż tym ludziom kiedyś ktoś pomógł i wyciągnął do Nich swoją dłoń, by dziś to Oni mogli pomóc innym, w tym sobie nawzajem. I za to także pragnę podziękować autorce, iż pozwoliła Mi na przypomnienie tych wszystkich emocji, o których na co dzień zbyt często zapominamy, chociażby mijając Naszych własnych sąsiadów przed domem.
Silną stroną tej opowieści jest bogaty i mocny bagaż emocjonalny, jaki niosą ze sobą bohaterowie tej historii. Przemoc fizyczna, niespełniona miłość, zaprzepaszczone marzenia, prawdziwa bieda, postępująca depresja.. - to tylko niektóre z problemów nękających mieszkańców tego domu, z którymi to będą musieli Oni sobie radzić, na szczęście nie w pojedynkę. Przyznam szczerze, iż niejednokrotnie historie tych bohaterów budziły we mnie pytania o sprawiedliwość i okrucieństwo życia, zaś jedyną odpowiedzią na nie były moje łzy na policzku. Dopiero wraz z końcem lektury uświadomiłam sobie, że wszystkie te smutne i złe "rzeczy" musiały się tutaj znaleźć i musiały stać się częścią Mojego spotkania z tą opowieścią, właśnie po to by uświadomić sobie tę prawdę, że tylko drugi człowiek i poczucie obecności kogoś obok, na kogo zawsze możemy liczyć, ma naprawdę sens i wartość. I myślę, że warto o tym mówić, pisać i przypominać, choćby właśnie na łamach takich książek, gdyż takiej życiowej nauki z pewnością nigdy nie jest i nie będzie za wiele.
Książka ta stanowi doskonałą mieszkankę kilku gatunków literackich, które to wspólnie tworzą bardzo ciekawą i pasjonującą opowieść. I tak oto mamy tu do czynienia z historią obyczajową, w której to miłość i rodzące się uczucie odgrywają decydującą rolę. Jesteśmy świadkami wydarzeń natury sensacyjno - kryminalnej, które to podniosą ciśnienie każdemu miłośnikowi opowieści z zagadką kryminalną w tle. Znajdą tutaj coś dla siebie także zwolennicy dramatu społecznego, ukazującego z wielką szczerością i realnością wszelkie ciemne strony zwykłego życia, niczym nie koloryzowane i nie upiększane na potrzeby fabuły. Ba!, usatysfakcjonowani będą tu także fani historii z odrobiną fantastyki i magii, która wiąże się oto z tajemniczą postacią wilka..Jednym słowem, powieść ta oferuje czytelnikowi tak wiele różnych swoich "twarzy", iż nie sposób jest określić jej charakter jednym słowem, szufladkującym ją w ramach tylko jednego gatunku literackiego. Na szczęście.., gdyż dzięki temu otrzymujemy pozycję, która zaskakuje, fascynuje, porywa bez reszty i pozostawia po sobie wiele kwestii do przemyśleń, nad którym warto się zastanowić w wolnym czasie, a być może także i zaczerpnąć z nich coś do własnego życia..
Powieść ta nie byłaby z pewnością tak interesująca, gdyby nie cała gama wyrazistych i barwnych postaci. Począwszy od głównej bohaterki - Hani, poprzez lokatorów kamienicy, a skończywszy na typowym czarnym charakterze, czyli jej przyszywanym bracie, wszyscy Oni są nad wyraz interesujący i bardzo wiarygodni w tym, co robią i jak postępują. Moją największą sympatię wzbudziła postać Marty - kobiety posiadającej talent kulinarny, której to życie nie było wyściełane różami, gdyż przez wiele lat padała ofiarą przemocy fizycznej i psychicznej ze strony swego byłego męża. Kobieta ta mimo wszystko nie traci wiary w szczęście, w to że kiedyś i do Niej los się uśmiechnie, jak i również w to, iż trzeba pomagać innym za wszelką cenę, bo tylko wtedy można naprawdę żyć..Bardzo polubiłam tę postać i gorąco jej kibicowałam, podobnie jak i całej reszcie tych niezwykłych lokatorów, z Zuzanną i Błażejem, Goldstar, Ninie i samej Hani, na czele..
Jeśli miałabym złożyć życzenia na ręce miłośników literatury, to z pewnością życzyłabym Im właśnie takich powieści jak "Płacz wilka" i spotkań z takim autorami jak Ewa Formella. Przede wszystkim dlatego, iż książka ta stanowi niezapomniane i rzadko spotykane przeżycia, których nie doświadczymy w większości powieści obyczajowych, tak powszechnie eksponowanych i promowanych przez największe wydawnictwa. I aż dziw bierze, iż Pani Ewa wydaje swoje książki własnym nakładem, zaś żadne z wydawnictw nie zaprosiło jej dotąd do współpracy..Choć z drugiej strony być może to właśnie dlatego jej powieści są takie wyjątkowe, niepowtarzalne i tak dobre, gdyż są właśnie takie, jakimi być miały od początku do końcu, w zamyśle autorki. Polecam i gorąco zachęcam do sięgnięcia po "Płacz wilka":)
Dom Wschodzącego Słońca
„Jest dom w Nowym Orleanie, który nazywają Wschodzącym Słońcem. Był on zgubą wielu biednych chłopców (…)” – te słowa piosenki Animals brzmią inspirująco i pobudzają wyobraźnię. Co kryje się w tym domu Wschodzącego Słońca? Takie pytanie możemy sobie zadać sięgając po powieść Ewy Formella „Płacz wika”. To moja pierwsza przygoda z twórczością autorki, znanej z takich pozycji, jak „Leśniczówka” czy „Pamiątka z Paryża”, i z pewnością nie ostatnie. Mimo sporej dozy naiwności i kilku słabszych fragmentów, otrzymujemy ciepłą historię o ludziach pokrzywdzonych przez los, życiowych rozbitkach, którzy spotkali się w niezwykłym domu otoczonym lasem.
Przenosimy się w okolice Olsztyna, gdzie królują warmińskie kapliczki i lasy wypełniające powietrze zapachem natury. To właśnie tu Hanka, studentka z Wrocławia, dziedziczy po ojcu dom. Spadek jest prawdziwą niespodzianką i odmienia życie dziewczyny przekonanej, że ojciec zmarł wiele lat temu i dlatego matka wychowuje ją samotnie.
Stary dom na końcu świata to nie jedyna pamiątka po tacie – pod dachem Domu Wschodzącego Słońca mieszkają bowiem ludzie, którzy u boku Andrzeja znaleźli swą bezpieczną przystań. Jest Barbara, operowa diwa o pseudonimie Goldstar, której sława już dawno wybrzmiała, jest też Marta, która w przeszłości była maltretowana przez męża, a także Wiktor, najlepszy przyjaciel ojca Hanki, która razem z nim pływał na statkach. W niezwykłym domu schronienie znalazła również Ninoczka, piękna Ukrainka sprzedana do burdelu oraz jej dwóch synków, urwisów, a także małżeństwo Zuzanny i Błażeja, wyklęte przez rodzinę chłopaka, który w oczach rodziców popełnił mezalians. Ostatnim ocalonym przez Andrzeja rozbitkiem jest Piotrek, obecnie absolwent ASP, jeszcze kilka lat temu bezdomny nastolatek utrzymujący się z kradzieży.
Wszystkie te osobowości gospodarzą wspólnie w domu Andrzeja, teraz domu Hanki i … jej przyrodniego brata. Okazuje się bowiem, że ojciec miał jeszcze jedno dziecko, Marcela, który zamieszkuje we Francji. Spadek ma być podzielony pomiędzy dwójkę dzieci Andrzeja, co spędza sen z powiek mieszkańcom. Gdzie się podzieją, kiedy przyjdzie im opuścić ten bezpieczny zakątek świata? Dom, w którym mieszka miłość i zaufanie?
Hanka, wysłuchawszy historii każdego z mieszkańców wcale nie ma zamiaru pozbywać się swojego spadku. Tym bardziej, że w pokoju ojca odkrywa listy, które pisał do niej całymi latami. Listy, których nigdy nie otrzymała… Dziewczyna podejmuje odważną decyzję i postanawia kontynuować dzieło swojego ojca, dzieląc z niezwykłą grupą lokatorów nie tylko powierzchnie domu, ale i przyszłość. W oczekiwaniu na pojawienie się brata Hanka zbliża się do mieszkańców, którzy stają się dna niej ostatnią pamiątką po ojcu, niemal rodziną. Rodziną, której przybywa jeszcze jeden członek – wilk przygarnięty przed laty przed Andrzeja, samotny i bezradny, jak każda z uratowanych przez niego osób. Czy jednak taka sielanka będzie trwała wiecznie? Co zrobi Hanka, jeśli Marcel nie będzie podzielał jej zdania w kwestii przeznaczenia domu, jeśli zdecyduje się na sprzedaż swojej części spadku?
Odpowiedź na te pytania niesie lektura powieści „Płacz wilka”. Ewa Formella nie tylko raczy nas wciągającą historią mieszkańców i samego domu, ale przemyca sporo wiadomości na temat buddyzmu czy warmińskich kapliczek. Całość składa się na przyjemną i wciągającą opowieść ze wspaniałym przesłaniem. Choć niektóre dialogi wymagają dopracowania, a styl nieco przypomina licealne wypracowanie, to jednak urok bohaterów przesłania wszelkie niedoskonałości, a czytelnik pozostaje z przeświadczeniem, że niekiedy wystarczy tylko podać rękę, wskazać drogę, by uratować czyjeś życie. Tylko tyle i aż tyle!
Hania dziedziczy po ojcu stary dworek. Kiedy przyjeżdza na miejsce, okazuje się, że mieszkają w nim jego starzy przyjaciele. Powoli poznaje ich historie i zaprzyjaźnia się z nimi. Pewnego dnia poznaje też...wilka, który od teraz będzie jej towarzyszył.
Niestety dom ma drugiego współwłaściciela,który chce go sprzedać i tym samym pozbawić mieszkańców dachu nad głową. Co zrobi Hania? Jak obroni swoich nowych przyjaciół?
Pełna emocji opowieść o przyjaźni.
PRZYSTAŃ DLA ŻYCIOWYCH ROZBITKÓW
Rzadko się zdarza, że do sięgnięcia po daną powieść zachęca mnie przede wszystkim okładka. Jednak w przypadku powieści Ewy Formelli "Płacz wilka" tak właśnie było. Piękna dziewczyna z wilkiem w tle od pierwszego spojrzenia przyciąga uwagę i nie pozwala przejść koło książki obojętnie. Jak dotąd nie miałam przyjemności poznać twórczości autorki, mimo, że jej powieści od dawna znajdują się w gronie moich zainteresowań czytelniczych. Pomyślałam więc, że będzie to idealna okazja aby poznać wreszcie pióro pani Ewy.
Hania jest studentką, kiedy niespodziewanie dowiaduje się o spadku po swoim zmarłym ojcu, którego nie znała. Matka wychowywała ją sama, a wszelkie pytania o Andrzeja były w ich domu tematem tabu. A teraz dziewczyna dziedziczy klimatyczny dom na Warmii położony w malowniczej okolicy, nieopodal lasu. Drugim współwłaścicielem majątku jest jej przyrodni brat Marcel, o którego istnieniu Hanka również nie miała pojęcia. Już sama nazwa nieruchomości, jaką nadał jej Andrzej - Dom wschodzącego słońca, mówi wiele o tym miejscu. Jednak najbardziej zaskakuje fakt, że budynek jest zamieszkany przez grupę wyjątkowych ludzi - życiowych rozbitków, których Andrzej w trudnym momencie ich życia przygarnął pod swój dach. To oni przez lata stali się dla niego najbliższą rodziną. Hania jest zdumiona takim stanem rzeczy, ale jej wrodzona dobroć i empatia sprawiają, że szybko zaprzyjaźnia się z mieszkańcami. Dzięki tym ludziom udaje jej się lepiej poznać ojca, który mimo, że bezpośrednio nie uczestniczył w życiu córki, dbał o nią najlepiej, jak potrafił. Sielanka dobiega końca, gdy do Domu wschodzącego słońca przyjeżdża Marcel - przyrodni brat Hanki i zamierza zaprowadzić w tym miejscu swoje porządki...
"Płacz wilka" to ciepła i wzruszająca opowieść przepełniona dobrocią i empatią, która promieniuje od głównej bohaterki. Hania jest osobą o dobrym sercu, w której krzywda, nieszczęście i niesprawiedliwość wywołuje potrzebę niesienia pomocy i wsparcia. Sama ma swoje problemy, ale jej dłoń jest zawsze wyciągnięta w kierunku potrzebujących. Taki charakter odziedziczyła po ojcu i tak została wychowana przez matkę. Na szczęście dziewczyna umie też postawić na swoim, jeśli sytuacja tego wymaga, potrafi być konsekwentna i zdecydowana. Hania to wręcz idealna kandydatka na prawdziwą przyjaciółkę, a jej postać jest wiarygodna i autentyczna w swoim postępowaniu. Niestety nie mogę tego powiedzieć o Marcelu, który przyjeżdża z Francji, aby przejąć spadek. Mężczyzna to typowy materialista, który ma pełnić rolę czarnego charakteru, a w konsekwencji okazuje się być mięczakiem, który szybko pokornieje. Nie lubię tego typu ludzi, którzy wzbudzają jedynie moją irytację i negatywne emocje.
Ewa Formella oddała w ręce czytelników interesującą historię, która pozostawia wiele pozytywnych emocji. Pomysł na fabułę bardzo przypadł mi do gustu, jest na swój sposób wyjątkowy i nie do podrobienia. Autorka przepięknie snuje swoją opowieść. Akcja biegnie spokojnie, tematy trudne i bolesne poruszone zostały w delikatny i taktowny sposób, a mądrość życiowa, która jest udziałem bohaterów, trafia prosto do naszej duszy. Autorka stawia na szczerość międzyludzkich relacji. Elementy baśniowe wprowadzone dla zrównoważenia smutków są pewnym zaskoczeniem, ale też ubarwiają i wyciszają opowieść. Bardzo mocno przypadł mi do gustu sposób pisania pani Ewy. Nie spodziewałam się tak pozytywnych wrażeń, mimo to po zakończonej lekturze pozostał jednak mały niedosyt.
Niestety książka jest zdecydowanie zbyt krótka. Zabrakło mi rozwinięcia niektórych wątków, co wyeliminowałoby pewne domysły i uczyniłoby historię jeszcze ciekawszą. Dwieście stron to zdecydowanie za mało dla takiej ilości spraw i problemów, jakie autorka podjęła w tej opowieści. Mamy tu między innymi depresję, wykluczenie z rodziny, biedę, przemoc fizyczną, niespełnioną miłość, bezinteresowność, prawdziwą przyjaźń, walkę z nałogami. Dużo tego jak na tak małą liczbę stron.
Tytuł książki intryguje. Jeśli zastanawiacie się dlaczego właśnie płacz wilka, to koniecznie sięgnijcie po lekturę. Poznacie wówczas Foundlinga - uroczego i wyjątkowego bohatera, którego zapamiętacie na długo.
Cieszę się, że na pierwsze spotkanie z autorką wybrałam właśnie tę książkę. Miło, że po kilku latach niedawno ukazało się wznowienie tej historii w tak pięknej szacie graficznej. I choć nie oceniamy książek po okładce, to w przypadku "Płaczu wilka" możemy zrobić wyjątek. Cudna obwoluta skrywa cudowną opowieść.
Ogród Rozkoszy to owiany tajemnicą kompleks, w którym piękne kobiety noszące imiona kwiatów wykonują najstarszy zawód świata. Jak się tam znalazły? Dlaczego...
"Hania, studentka ostatniego roku, otrzymuje pismo od notariusza, informujące, że jest współspadkobierczynią starego dworku na ziemi warmińsko-mazurskiej...
Przeczytane:2024-06-16, Ocena: 5, Przeczytałam, 12 książek 2024, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2024 roku, 26 książek 2024, 52 książki 2024, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2024, Audiobook,
PRZYSTAŃ DLA ŻYCIOWYCH ROZBITKÓW
Rzadko się zdarza, że do sięgnięcia po daną powieść zachęca mnie przede wszystkim okładka. Jednak w przypadku powieści Ewy Formelli "Płacz wilka" tak właśnie było. Piękna dziewczyna z wilkiem w tle od pierwszego spojrzenia przyciąga uwagę i nie pozwala przejść koło książki obojętnie. Jak dotąd nie miałam przyjemności poznać twórczości autorki, mimo, że jej powieści od dawna znajdują się w gronie moich zainteresowań czytelniczych. Pomyślałam więc, że będzie to idealna okazja aby poznać wreszcie pióro pani Ewy.
Hania jest studentką, kiedy niespodziewanie dowiaduje się o spadku po swoim zmarłym ojcu, którego nie znała. Matka wychowywała ją sama, a wszelkie pytania o Andrzeja były w ich domu tematem tabu. A teraz dziewczyna dziedziczy klimatyczny dom na Warmii położony w malowniczej okolicy, nieopodal lasu. Drugim współwłaścicielem majątku jest jej przyrodni brat Marcel, o którego istnieniu Hanka również nie miała pojęcia. Już sama nazwa nieruchomości, jaką nadał jej Andrzej - Dom wschodzącego słońca, mówi wiele o tym miejscu. Jednak najbardziej zaskakuje fakt, że budynek jest zamieszkany przez grupę wyjątkowych ludzi - życiowych rozbitków, których Andrzej w trudnym momencie ich życia przygarnął pod swój dach. To oni przez lata stali się dla niego najbliższą rodziną. Hania jest zdumiona takim stanem rzeczy, ale jej wrodzona dobroć i empatia sprawiają, że szybko zaprzyjaźnia się z mieszkańcami. Dzięki tym ludziom udaje jej się lepiej poznać ojca, który mimo, że bezpośrednio nie uczestniczył w życiu córki, dbał o nią najlepiej, jak potrafił. Sielanka dobiega końca, gdy do Domu wschodzącego słońca przyjeżdża Marcel - przyrodni brat Hanki i zamierza zaprowadzić w tym miejscu swoje porządki...
"Płacz wilka" to ciepła i wzruszająca opowieść przepełniona dobrocią i empatią, która promieniuje od głównej bohaterki. Hania jest osobą o dobrym sercu, w której krzywda, nieszczęście i niesprawiedliwość wywołuje potrzebę niesienia pomocy i wsparcia. Sama ma swoje problemy, ale jej dłoń jest zawsze wyciągnięta w kierunku potrzebujących. Taki charakter odziedziczyła po ojcu i tak została wychowana przez matkę. Na szczęście dziewczyna umie też postawić na swoim, jeśli sytuacja tego wymaga, potrafi być konsekwentna i zdecydowana. Hania to wręcz idealna kandydatka na prawdziwą przyjaciółkę, a jej postać jest wiarygodna i autentyczna w swoim postępowaniu. Niestety nie mogę tego powiedzieć o Marcelu, który przyjeżdża z Francji, aby przejąć spadek. Mężczyzna to typowy materialista, który ma pełnić rolę czarnego charakteru, a w konsekwencji okazuje się być mięczakiem, który szybko pokornieje. Nie lubię tego typu ludzi, którzy wzbudzają jedynie moją irytację i negatywne emocje.
Ewa Formella oddała w ręce czytelników interesującą historię, która pozostawia wiele pozytywnych emocji. Pomysł na fabułę bardzo przypadł mi do gustu, jest na swój sposób wyjątkowy i nie do podrobienia. Autorka przepięknie snuje swoją opowieść. Akcja biegnie spokojnie, tematy trudne i bolesne poruszone zostały w delikatny i taktowny sposób, a mądrość życiowa, która jest udziałem bohaterów, trafia prosto do naszej duszy. Autorka stawia na szczerość międzyludzkich relacji. Elementy baśniowe wprowadzone dla zrównoważenia smutków są pewnym zaskoczeniem, ale też ubarwiają i wyciszają opowieść. Bardzo mocno przypadł mi do gustu sposób pisania pani Ewy. Nie spodziewałam się tak pozytywnych wrażeń, mimo to po zakończonej lekturze pozostał jednak mały niedosyt.
Niestety książka jest zdecydowanie zbyt krótka. Zabrakło mi rozwinięcia niektórych wątków, co wyeliminowałoby pewne domysły i uczyniłoby historię jeszcze ciekawszą. Dwieście stron to zdecydowanie za mało dla takiej ilości spraw i problemów, jakie autorka podjęła w tej opowieści. Mamy tu między innymi depresję, wykluczenie z rodziny, biedę, przemoc fizyczną, niespełnioną miłość, bezinteresowność, prawdziwą przyjaźń, walkę z nałogami. Dużo tego jak na tak małą liczbę stron.
Tytuł książki intryguje. Jeśli zastanawiacie się dlaczego właśnie płacz wilka, to koniecznie sięgnijcie po lekturę. Poznacie wówczas Foundlinga - uroczego i wyjątkowego bohatera, którego zapamiętacie na długo.
Cieszę się, że na pierwsze spotkanie z autorką wybrałam właśnie tę książkę. Miło, że po kilku latach niedawno ukazało się wznowienie tej historii w tak pięknej szacie graficznej. I choć nie oceniamy książek po okładce, to w przypadku "Płaczu wilka" możemy zrobić wyjątek. Cudna obwoluta skrywa cudowną opowieść.